Lekko oniryczna opowieść o Matusze VII

Matusze znał Ją. Znał też Jego. Jak to się stało, że znalazł się między nimi? Sam nie wiedział. Ugodził go przypadek, życie i istnienie, wbijając mu w ciało strzałę tych znajomości. On sobie po prostu był obecny, zamieszkiwał w Teraz.

I tak oto, z jednej strony Ona, bliska mu. Bliska jak siostra, jak mama, jak córka. Jego kobieca druga połówka. Jego życie, jego przyjaciółka. Na imię miała Janna.

Z drugiej strony On. Odległa planeta, z wielką mocą przyciągania, grawitując, krążąc w ich układzie, raz bliżej, raz dalej. Kim był? Nigdy nie byli pewni. A w Teraz mógł być właściwie każdym.

Pewnej nocy Matusze spotkał ich we śnie.

Szedł z Janną. Spotkali go w supermarkecie. W jednym z tych, w których jest wszystko. Nie dziwne więc, że był tam też On. Najwidoczniej był tym, czego szukali, dokładnie tym czego im brakowało. Pojawił się w alejce między tym co niezbędne, a tym co oczywiste. Wraz z jego pojawieniem, zrobiło się niebiesko. Na świat nałożony został filtr. I miał zapach morskiej bryzy.

I właśnie gdy to się stało, Matusze bardzo niefortunnie znajdował się między nimi. Na linii ich tęskniących spojrzeń. Na drodze wystrzeliwanych z procy umysłu niewypowiedzianych słów. Pomiędzy tym co było i co nigdy się nie wydarzyło. Poczuł jak po policzku muska go przepływający w tę i z powrotem żal. A potem dostał zabłąkaną, wirującą nadzieją w kolano, przez co upadł na posadzkę i osunął się na regał z odświeżaczami powietrza.

A oni, cali na niebiesko, wpatrywali się w siebie i nic poza tym. Na niby zwiedzali obszary swoich twarzy, zaglądali w oczy, próbując odgadnąć, co przez ten cały czas zobaczyły, czego się nauczyły, jak teraz patrzą na świat. Czy z góry, z dołu, może z ukosa?

Ciało przyciągane do ciała. Te ich ciała łapały najdrobniejsze napięcia mięśni, wysyłając sobie sygnały, by odkryć że są starsze. Sprężystość zamieniła się w zmęczenie. Okazało się, że dokładnie pod tym samym kątem chylą się ku ziemi.

Lecz powiew bryzy minął, nie było słów, nie było wielkich gestów. Przyszłość już ich minęła. Zostało im tylko przyciąganie się w snach, patrzenie z daleka na swoje miraże. Pomiędzy regałami z papierem toaletowym i odświeżaczami powietrza, w szaroniebieskim kolorze smutku.

A potem budził się Matusze z bolącym kolanem. On też gdzieś się budził, w swoim osobnym wszechświecie w swoim własnym Teraz. I Janna się budziła z wersją roboczą w głowie: “Cześć, co słychać?”.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Szept Motyla↔Lubię takie teksty, które wzbogacają wyobraźnie i gdzie można tak i siak rozumieć. Czuł ból kolana, chociaż dostał we śnie. Już samo to, jest tajemnicze. I taki prawie baśniowy, z lekka niepokojący klimat i ciekawe sformułowania myśli. Jakby przenikanie światów. Czekam na więcej:)↔Pozdrawiam?:)
  • droga_we_mgle ponad rok temu
    ,,Okazało się, że dokładnie pod tym samym kątem chylą się ku ziemi". - jak dla mnie najlepsze zdanie tego tekstu.

    Sam tekst smutny, klimatyczny i... że tak powiem, trafia u mnie w jakąś niszę, na zasadzie ,,nie wiedziałam, że tego potrzebowałam, dopóki tego nie dostałam".
    Jeśli będzie więcej - będę czytać.
    Pozdrawiam.
  • Szept Motyla ponad rok temu
    Dzięki za komentarz! Właśnie taki efekt chciałam osiągnąć, taki klimat i emocje oddać.
  • o nim pseud ponad rok temu
    "On sobie po prostu był obecny, zamieszkiwał w Teraz."

    W kraju „Teraz” w którym mieszkam, spotkałem mężczyznę i kobietę. Mężczyzna tutejszy, kobieta przejezdna. Dużo różnych ludzi, podróżujących między przeszłością a przyszłością, zatrzymuje się w „Teraz”. Często tylko z ciekawości, gdyż dla mieszkańców kraju „Teraz”, liczy się tylko „Teraz”. Teraz, które jest fajne, pyszne, to dobrze, jeśli jest interesujące, jednym słowem: przyjemne.

    Kobieta mieszkała w kraju przeszłości i przyszłości. Ale nie chciała tak żyć. Wiele konsekwencji zmuszało ją do życia w przeszłości. Tylko w soboty i niedziele mogła wyjechać i mieszkać w kraju „Teraz”. Męczyło ją te ciągle podróżowanie. Pewnego dnia postanowiła zamieszkać razem z mężczyzną w kraju „Teraz” na stałe. Jednak kobiecie, która żyła w dawnych i przyszłych krajach, trudno było żyć w obecnym kraju. Inne były przepisy, inne jedzenie, inne temperatury, inne zasady ruchu drogowego, wszystko inne. Co więcej, mieszkańcy kraju „Teraz” byli bardzo zimni wobec kobiety z różnych krajów „przeszłości i przyszłości”. Nie miała wokół siebie żadnych przyjaciół. W moim kraju nie było kotów ani ptaków. Kiedy kobieta zachorowała, zaczęły się kłótnie z mężczyzną. Mężczyzna odszedł, zostawił kobietę pomimo danych przyrzeczeń. Kobieta wielokrotnie prosiła go o dotrzymanie obietnicy. Ale on jej nie słuchał. W końcu w kraju „Teraz” nie ma żadnych obietnic. „Obietnica” spogląda wstecz na „przeszłość” i łączy przeszłość z przyszłością, takie rzeczy w kraju „Teraz”, uważa się za nieważne. Tu nie ma gwarancji, obaw, wyrzutów sumienia, analizy, uciążliwych procedur czy obietnic. "Teraz" to życie chwilą. Kobieta ciągle chorowała. Ciało jej bladło. Stawało się przejrzyste, aż znikło kompletnie.

    Chyba, pokrewieństwo wyobraźni?
  • Szept Motyla ponad rok temu
    Chyba niechcący odpisałam Ci w komentarzu poniżej, zamiast poprzez "odpowiedz".
  • Szept Motyla ponad rok temu
    Trochę jakbyś wyjął i opisał to, co brzmiało w mojej głowie! Choć w sumie nie zdawałam sobie sprawy, że to Teraz może tak zaszkodzić. Wychodzi na to, że żadna skrajność nie jest dobra. Ani mieszkanie za dużo w Teraz, ani w przeszłości lub przyszłości.
  • o nim pseud ponad rok temu
    Nigdy nie podróżowałem, od zawsze mieszkam w "Teraz". Trudno mi cokolwiek powiedzieć na temat krajów, które znam tylko z opowiadań.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania