Łowczyni: Zmierzch wilka ✦ Rozdział 16

Camor Górny w niczym nie przypominał pozostałych części miasta. Wyglądał, tak rajsko, że aż niewiarygodnie, jak wyjęty z baśni. Pomiędzy pięknymi domami z czerwonej i białej cegły wiły się brukowe uliczki, wzdłuż których, aż zielono było od ozdobnych krzaczków i drzewek. W oknach wisiały firany i zasłony, z parapetów i balkonów rozciągały się girlandy kwiatów. Damy chadzające w tą i nazad odziane były w piękne suknie we wszelkich możliwych kolorach, podobnie jak dzieci, których tu było dość niewiele. Jeśli już jakieś dało się dostrzec, to tylko w towarzystwie opiekunek lub służby. Mężczyźni byli dumni i eleganccy. Wszyscy przypominali książęta i tak też się nosili.

Wzdłuż głównej ulicy ciągnęły się pasaże. Wszędzie aż roiło się od kolorowych szyldów i wystaw, przykuwających wzrok zza szyb. Nigdzie nie można było znaleźć towarów oraz usług tak znakomitych i profesjonalnych, jak tutaj, w Górnym Camorze. W eleganckich pracowniach, salonach, sklepach i warsztatach w pocie czoła pracowali najznamienitsi mistrzowie fachów rozmaitych. Jako, że do tej części miasta niewielu ludzi miało dostęp, liczba klientów nie była imponująca. Rzemieślnicy jednak nadrabiali to cenami, które, choć zawrotne, był płacone przez panów zamieszkujących Górny Camor oraz gości.

Sewel przeszedł w kłus. Tu mógł bez obaw pójść choćby w galop, w końcu w tej części miasta ulice nie były tłoczne. Nie chciał jednak robić sensacji. Podobne zachowanie bez wątpienia zostałoby odczytane, jako nietakt i gdyby ktoś go rozpoznał, na następny dzień byłby na ustach całej okolicy.

Riss w głębokim poważaniu miał to, co o nim myślano. Nie miał w zwyczaju zaprzątać sobie głowy rzeczami błahymi, a kimże byli mieszkańcy tego miasta? Święty spokój jednak cenił sobie bardziej.

Główna droga pięła się łagodnie na wzniesienie, na którym stało Heal – siedziba Gildii.

Dom, pomyślał Sewel, gdy pokonawszy wzgórze, zajechał na gościniec. Za każdym razem, gdy wracał tu po dłuższej nieobecność, rozczulało go piękno tego miejsca. Biała wieża, wznosząca się na dziesiątki tysięcy stóp, zdawała się niemal sięgać chmur. Tak, ta budowla idealnie odzwierciedlała potęgę jej mieszkańców.

Zsiadł z konia i podał lejce pachołkowi, odzianemu zwyczajowo w żółty, służebny strój.

– Witaj w domu, panie – rzekł, zegnąwszy się w pół.

– Klacz trzeba porządnie wymyć, napoić i dać jej jeść. Ale nie owsa, coś lepszego. Daj jej jabłek, albo marchwi.

– Wedle życzenia.

– Chłopcze.

Służący spojrzał na pana pytająco. Riss bez słowa sięgnął do kieszeni. Wyjął z niej niedawno zdobytą sakiewkę i rzucił zdezorientowanemu parobkowi.

– Panie?

– Masz. Pójdź sobie za to do dobrego burdelu albo do karczmy. Kup babie nowe trzewiczki czy co tam zechcesz.

– Panie – jęknął tamten, padłszy na kolana. – Dziękuję, po stokroć dziękuję...

– No, no, nie rozklejaj mi się tu. Mój koń ma zostać nakarmiony i umyty, ma zostać obsłużony, jak w najlepszej oberży, rozumiesz?

– Przyrzekam panie, żebym tak świtu doczekał.

Riss uśmiechnął się lekko i bez słowa ruszył ku marmurowym schodom, prowadzącym wprost do wrót Hael. Dwaj gwardziści skłonili się przed nim i z wysiłkiem pchnęli żelazne skrzydła.

Sewel wkroczył raźno do środka, otrzepując nogawice z kurzu. Nie przejął się zupełnie, że brudny i zakurzony odstaje od przechadzających się po holu mężczyzn w barwnych, powłóczystych szatach, że nie pasuje do wykwintnego wystroju. Wewnątrz królowało złoto i błękit. Pomieszczenie było wielkie i krągłe, jak księżyc w pełni. Po środku stała fontanna, której brzegi uformowano w ławeczki, oblegane zresztą przez Braci gildii. Rzeźby wypełniające ogrom przestrzeni zachwycały kunsztem i precyzją, tak samo, jak wspaniale żłobione kolumny. Jednak największe wrażenie robiły schody – marmurowe, o szerokich stopniach i przepięknie wyrobionych poręczach, pięły się wokół wieży, aż na sam szczyt.

– Kogo moje oczy widzą? Czyż to nie Sewel Riss?

Sewel zwrócił się w stronę, z której dobiegł znajomy głos. Mężczyzna w żadnym wypadku młodzieńcem nie był. Jego poznaczona bruzdami twarz i siwizna na głowie mówiły same za siebie. Z drugiej jednak strony, Argala Riffena, również Opiekuna, nie można było nazwać starcem. Był dość krzepki, jak na swój wiek. Z legendarnymi schodami Hael radził sobie jak nikt inny, a jego umysł, pomimo mijających lat, nie stępił się ani odrobinę.

– Argal, dobrze cię widzieć. – Riss uśmiechnął się, kładąc dłoń na ramieniu starca, na co ten ochoczo odpowiedział tym samym, zwyczajowym gestem.

– I ciebie, łachudro – rzekł Riffen, kręcąc głową z dezaprobatą. – Jak ty wyglądasz, chłopcze? Koń cię ciągnął po gościńcu? No, nie patrz już tak na mnie, dworuję sobie tylko. Przecież wiem, że miłe są ci podobne wyprawy bez ochrony i wygód, które gildia by ci zapewniła, gdybyś tylko wyraził takie życzenie.

– Racja, znasz mnie za dobrze, żeby liczyć, że zrezygnowałbym z przygody. Od siedzenia w tej cholernej wieży i od tego całego smęcenia o podatkach, handlu, długach i finansach, robi mi się niedobrze. Popadam w melancholię. A wiesz, że nie ma nic gorszego, niż Sewel Riss pogrążony w melancholii.

– Wiem – odparł tamten z grymasem wstrętu. – I nie chcę cię więcej takiego oglądać. Ani tym bardziej słuchać. Już lepiej żebyś popałętał się trochę po duktach i gościńcach, wrócił i normalnie pracował. No, ale nie będziemy przecież gadali w przejściu. Chodź, musisz się doprowadzić do porządku. Pewnie tygodniami się nie kąpałeś.

– Aż tak widać?

– Nie, czuć.

Riss parsknął z cicha, ale nie skomentował. Ruszył tylko za Argalem, który rozwrzeszczał się, zwołując służbę, której, jak na złość, akurat nie było w pobliżu. Gdy jednak dwaj pachołkowie przybiegli, dostali od starca tak soczyste reprymendy, że Sewel sam musiał go uspokoić. Riffen był dobrym, jak na kupca i obecne czasy, człowiekiem. Riss wiedział to lepiej, niż ktokolwiek inny. Wreszcie, gdyby nie pomoc Argala, być może nadal byłby nikim.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Paradise 07.10.2018
    Uwielbiam Twoje opisy, dzięki nim wszystko tak łatwo sobie wyobrazić :) Fajnie, że zdecydowałaś się opisać historię Rissa, ale powiem szczerze, że zaczynam tęsknić za Dei :D Ode mnie leci 5 i czekam na kolejną część :)
  • Karawan 07.10.2018
    Mężczyźni byli dumni i eleganccy. Wszyscy przypominali książęta i tak też się nosili. -To jedyne miejsce, które mi nie pasowało. Może; Ubrani jak książęta poruszali się z naturalną wytwornością? Pięć z nadzieją na CD ;)
  • Ozar 08.10.2018
    Jestem. Fajnie bo już się stęskniłem za Łowczynią, choć to już chyba drugi odcinek bez Pani D. Bardzo pięknie opisałaś Camor Górny. Kurdę aż się chce tam zamieszkać, bo jak na takie powiedzmy średniowieczne otoczenie to miasto byłoby chyba cudem świata, taki porządek i wystrój, a do tego zieleń, kwiaty, prawie raj. Jak widzę Sewel Riss miał gest, chyba dlatego że wrócił do domu. Ale brakuje trochę akcji, bo tu fajnie i obrazowo, ale mógł mu się np. Koń potknąć albo mógł go ktoś zaczepić, lub cosik podobnego, bo w zasadzie oba odcinki w opisują drogę Rissa przez miasto do domu. Czekam też na Panią D, bo dawno jej nie było. A do tego nie mogę sobie pogdybać, bo nie ma o czym. 5 jak zwykle i czekam na kolejne odcinki jak zawsze z wielką ciekawością.
  • Agnieszka Gu 08.10.2018
    Witam,
    Podlecę tu... teraz sobie zaznaczam :)
  • Agnieszka Gu 18.10.2018
    Zatem w końcu dotarłam :)
    drobiazg:
    "Za każdym razem, gdy wracał tu po dłuższej nieobecność, rozczulało go piękno tego miejsca" — nieobecności

    Przyjemna lektura, trochę humoru, dowcipu. Zatem opowieść snuje się dalej. Czekam na cd :)
    Pozdrowionka :))
  • Ozar 24.10.2018
    Hej tam Ewoile... jesteś czy zaginęłaś jak Bracia Wilcy gdzieś w lesie?
  • Ewoile 28.10.2018
    Obawiam się, że podzieliłam ich los :((
  • Ozar 28.10.2018
    Ewoile nie rób tego. Twoje teksty są jak balsam na moje dość smutne życie. Masz pisać i odpowiadać na komentarze, inaczej na twoją łowczynię wyślę tajny oddział SS i wtedy zobaczysz co się stanie. To ostatnie ostrzeżenie.!
  • Ewoile 28.10.2018
    Haha, wiesz co, no Ty to potrafisz wywołać u mnie uśmiech. Postaram się zaglądać regularnie, wolałabym nie zostać napadnięta ;) A, no i dziękuję za polecenie mnie Kapelusznikowi, wdzięczna i rada jestem wielce ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania