Poprzednie częściMichalski cz. I

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Michalski cz.XVII

CZĘŚĆ XVII

Kiedy w najlepsze trwało przesłuchanie w domu Hryniewiczów, a w kancelarii parafialnej stawały nowe drzwi, to w kuchni z kolei szykowało się kolejne nie lada odkrycie. Proboszcz nieśmiało podszedł do biskupa spojrzał mu głęboko w oczy i powoli zaczął wyciągać spod ramienia swój największy parafialny skarb, czarny, prostokątny laptop z posrebrzanym jabłuszkiem na środku. Biskup też spojrzał mu głęboko w oczy, jakby sam ten gest miał mówić o wszystkim i nagle ksiądz Grzegorz wypowiedział cytuję:

– Tobie najbardziej ufam, nie zawiedź mnie. I wepchnął mu w piersi to cudo XXI wieku. On zaś długo siedział nieruchomy, tylko młody kleryk zerwał się od razu i złapał za boki komputera i natychmiast pragnął go załączyć. Tak samo Michalski, nie szczędząc ani sekundy podbiegł szybko za plecy eminencji i pokrzykiwał:

– Nie! To trzeba odwrócić. Jakie jest hasło?! Niech ksiądz poda hasło! Biskup, nie mogąc wytrzymać dłużej tego naparcia, rozłożył ręce i donośnym głosem rzekł:

– Uspokójcie się! Dajcie w spokoju człowiekowi się skupić.

– Ma biskup racje – zaraz przytaknął głową kleryk.

– Co mam pierw zrobić? – zapytał się podenerwowany Biskup. Michalski wyprostował się i spojrzał swoim przeszywającym wzrokiem na proboszcza.

– W tej chwili to chyba nic. Potrzebujemy hasła, a hasło zna jedna osoba.

– Kto?! – zdziwił się biskup, jakby nigdy nie korzystał z takiego wynalazku.

– Niech ksiądz nie każe nam czekać – odparł znudzony tą zabawą kleryk.

– To on zna hasło? – obudził się Biskup. – Choć no tu! – pokiwał palcem, by podszedł i nadstawił prawą stronę głowy w stronę proboszcza.

– Mów mi tu zaraz na ucho! Proboszcz podszedł i wyszeptał jakieś słowa, że Michalski i kleryk słyszeli tylko szelest liści lub bzyczenie natrętnego komara.

– Zrozumiał Biskup? – zapytał się Proboszcz.

– Tak! Jeszcze sklerozy nie mam. Gdy po całej kuchni rozlegało się echo stukającej klawiatury, Michalski przyglądał się naciskanym literom, zaś cała reszta przebywająca na plebani stała w milczeniu i czekała. Uda się, czy się nie uda. Czy Proboszcz oszukuje, czy w końcu, chociaż biskupowi uda się rozwiązać zagadkę. Nagle na ekranie komputera pojawiło się kolorowe tło i mnóstwo różnych żółtych folderów i programów. Nie mogąc wytrzymać napięcia kleryk wyskoczył i krzyknął:

– Jest, jest mamy to?

– Spokojnie – odparł Michalski, a Biskup popatrzył z niedowierzaniem, że to jest jego wychowanek. Zaraz z korytarza przybiegła Iwona oraz Witaszczyk z synem. Robiąc ogromny okrąg wokół biskupa tworzyli wielki okrąg, jakby to była wielka arena cyrkowa, a w środku niej znajdował się główny występujący. Lecz tak naprawdę główna postać usuwała się powoli w kierunku drzwi i tylko spoglądała na całą tę grupę, czy słyszą czyjeś kroki, czy nie. Nagle z tego całego zamieszania i krzyków Machalski postanowił się wyprostować i zauważył znikające w futrynie plecy księdza.

– Ej! A Ty, gdzie uciekasz?!

I rzucił się w pościg.

***

Kilkadziesiąt metrów dalej, w domu kościelnego było równie ciekawie. Zawieszona na parapecie Hryniewiczowa ogląda, na co skazała męża i gdy widzi pierwsze razy wyznaczane mężowi łzy same płyną jej z oczu. Natomiast Buchała się nie przejmuje, wie, że chłopina sam na nie zasłużył.

– No to jak? Powiesz mi, przypomni Ci się, czy jedziemy dalej?! Teraz za kolejne dziecko.

Hryniewicz obolały zaczął wystękiwać;

– Powiem, dobrze powiem. Tylko wody. Buchała rozejrzał się dookoła. Podszedł do kredensu otworzył szafkę i zaczął przekładać naczynia w poszukiwaniu szklanki. W tym samym czasie, widząc to Hryniewicz zaczął powoli się prostować i próbował wstać, by potem zerwać się do ucieczki. Nagle obrócił głowę aspirant i zobaczył podnoszącego się Kościelnego.

– A Ty gdzie? Chcesz usiąść?

Hryniewicz, aby uratować siebie zaczął szybko kiwać głową.

– To trzeba było mówić.

I nagle Buchała podsunął krzesło stojące na samym środku, na którym potem usiadł, kulejąc Hryniewicz. Zaś następnie, obróciwszy się z powrotem w stronę kredensu wpadła mu wzrok stojąca nad kranem literatka.

– O! I zaraz dostaniesz trochę wody. Zaś Hryniewicz wcale nie był zainteresowany ani krzesłem, ani wodą, lecz nadal spoglądał na plecy Buchały i myślał:

– Spróbować teraz, czy nie? Jeśli nie teraz to kiedy?

***

Mimo że w kuchni brakowało dwóch osoby, w dodatku jeden z nich to przedstawiciel prawa, to i tak Biskup z klerykiem zaczął penetrować zawartość komputera.

– Co to jest? Święta tajemnica – zapytał zdziwiony biskup stojącego obok kleryka. Ten zaś palcem wskazującym ruszał w powietrzu, jakby jeszcze czytał poszczególne tytuły folderów.

– Nie wiem proszę Biskupa – odparł krótko. Iwona zaś zbliżyła się do eminencji i spokojnym głosem poprosiła:

– Niech ksiądz otworzy ten program z kamerą w tytule. Może to podgląd na teren kościoła. On spojrzał zaś uniósł głowę do góry i że z lekkim zdziwieniem spojrzał jej w twarz. Tak jakby nie wierzył, że znów ma koło siebie tę samą kobietę, która przed chwilą bała się go.

– To zrobi to ksiądz dla mnie? – spojrzała na niego wielkimi oczami.

– Tak, już – otrząsnął się Biskup i po chwili najechał kursorem na program, który wskazywała palcem Przewodniczka. Nagle z komputera zaczęła lecieć melodia. Na ekranie pojawiła się kamera i wyskoczyło kilka okienek, w jednym z nich było widać siedzącego biskupa na krześle.

– Bingo! – Skoczyła Iwona i klasnęła w dłonie. Biskup z klerykiem zdumieli się.

– Co pani wyprawia? Tak nie przystoi – odparł zdziwiony Biskup.

– Teraz niech ksiądz cofnie o kilka dni – odparła uradowana Iwona.

– Jak to cofnie? Co ja jestem czarodziej? – zaczął wymachiwać rękami poddenerwowany ksiądz. A tak w ogóle komputer nie chciałem dla kamery, to wy martwcie się jak go dostać. Ja muszę rozwiązać sprawy kościelne. I po chwili wyszedł z programu.

– No nie! – załamała się Iwona i odeszła od Biskupa.

– My tu musimy sprawdzić, gdzie są nagrania spowiedzi. Nikt nie może wiedzieć co wierni wyznawali nam w sakramentach. – wykrzykiwał Biskup. – A Ty co tak stoisz jak kołek, patrz i szukaj tego – odparł, patrząc się w stronę zdziwionego kleryka. Po chwili kleryk wskazał palcem jakiś folder o dziwnym tytule i rzekł:

- Niech eminencja wejdzie tutaj.

I Biskup szybko tak wykonał. Iwona z ciekawości podeszła bliżej monitora. Cały był wypełniony filmami. Biskup z Klerykiem spojrzeli na siebie. Iwona coraz bardziej była ciekawa i zbliżyła się jeszcze bardziej.

– Jak już Biskup wszedł, to niech teraz wybiera dalej – dodała. Lecz on nie był pewien, czy to robić. A jeśli to byłaby pornografia. Co by wtedy zrobił? Po chwili rozległ się wielki huk w korytarzu, a z nim dobiegające krzyki:

– Już więcej razy mi nie uciekniesz! Zaraz zwiążę ci też nogi – wyzywał Michalski. Wystraszony Biskup szybko przymknął monitor laptopa, a zdziwiona Iwona spojrzała w stronę biskupa:

– No co ksiądz wyprawia!

Jedynie Witaszczyk z synem, który cały czas stał z boku i się przyglądał wszystkiemu stwierdził: – Choć idziemy, coś jest nas tu za dużo.

– Chwila! – wykrzyknął Michalski. – A drzwi!

– One nie uciekną – odparł Zbigniew i machnął ręką do syna. Po chwili obaj wyszli, szepcząc do siebie. Michalski to zauważył, ale teraz miał na głowie za dużo problemów, dodatkowy, by go powalił. Udał się zatem do kancelarii, rzucił proboszcza na łóżko i rozejrzawszy się po pokoju. Następnie wytargał z poszwy kołdry pasek i związał, nim nogi księdza. Kancelaria wyglądała, już teraz, jak jakaś opuszczona melina. Dlatego Michalski sam założył drzwi na zawias i przymknął je. Zerknął tylko co robi proboszcz, a proboszcz zdenerwowany i załamany tym wszystkim wykrzykiwał:

– „Bóg Cię za to ukarze!”.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania