Poprzednie częściMiłość w Madrycie ( OPIS)

Miłość w Madrycie rozdział 3

Rozdział 3

 

Wielu z nas boi się porwania, zamknięcie w czterech ścianach musi być straszne, ale boli też, kiedy człowiek zamknie się w sobie, nie potrafiąc porozumieć się z najbliższymi. Jedynym sposobem by być wolną jest tylko i wyłącznie ucieczka.

 

Nie! I jeszcze raz nie. To nie może być prawda. To jakiś obłęd. To słońce musiało mi jednak chyba zaszkodzić , bo przede mną ,we własnej osobie siedziała, czekając chyba na mnie moja własna rodzina. Mam nadzieję, że to zły sen, z którego zaraz się obudzę. Chyba muszę się uszczypnąć. Ale wątpię ,by to coś dało.

– Córeczko! Jak dobrze cię widzieć. Stęskniliśmy się– nim coś zdążyłam z siebie wykrztusić zostałam przez wszystkich uściskana. Nienawidzę grupowych uścisków!

– Co wy tu robicie?

– Jak to , co my tu robimy? Przyjechaliśmy na wakacje.

– Na wakacje?! Od kiedy wy gdziekolwiek wyjeżdżacie?!

– Nigdy nie jest za późno ,by coś zmienić w swoim życiu, kochanie.

– I ze wszystkich miejsc na świecie akurat wybraliście Barcelonę?

– Tak bardzo ją zachwalałaś, że aż uwierzyliśmy ci na słowo i postanowiliśmy tutaj przyjechać.

– I ze wszystkich hoteli w mieście wybraliście akurat ten? Może jeszcze na tym samym piętrze i obok mnie?– nic nie odpowiedzieli , więc uznałam to za odpowiedź.

– Przyznajcie się! To od początku zostało ukartowane ,prawda?!– nawet nie wiem kiedy zaczęłam krzyczeć.– Nie pogodziliście się z moim wyjazdem. Przyjechaliście tu, by mnie pilnować i dalej mnie kontrolować, prawda?

– Caroline May Johnson…

-Zamknij się , Katherine! I jeszcze ze sobą pozwoliliście wziąć te gruchające gołąbki, że aż na sam ich widok chce się rzygać?!

– Caroline! Wyrażaj się. Oni niedługo będą małżeństwem.

– Mamo, nawet nie próbuj jej przemówić do rozumu. Ona tego i tak nie zrozumie bo nigdy nie była zakochana i nigdy nie miała chłopaka. Ma dwadzieścia pięć lat, a wciąż jest sama. Ciekawe czemu? Może dlatego, że nie widzi nic prócz czubka własnego nosa.– gotowałam się już od środka. Jeszcze jedno jej słowo i wybuchnę.

– To prawda. Zbyt miło to nas nie powitała.

– Dosyć tego! Przyjechaliście tu po to, by tylko mnie obrażać? Darujcie sobie. I wiecie co? Nie mam chłopaka, bo nie chcę wcale go mieć. To same rozczarowania poza tym dobrze mi samej.

– Tak dobrze ci samej, że wczoraj upiłaś się do nieprzytomności i zalecałaś się do każdego faceta, który się do ciebie przysiadł jak jakaś…– nie pozwoliłam dokończyć mojej siostrze bo uderzyłam ją ręką w twarz. To już był szczyt wszystkiego.

– Skąd wy o….Przyjechaliście tutaj wczoraj za mną?!

– Chyba raczej z tobą!– chciała mi oddać, ale jej narzeczony Taylor odsunął ją szybko ode mnie.

– Dość tego dziewczyny!

– Masz rację mamo. Dość. Macie się wynieść z mojego apartamentu natychmiast za nim wezwę ochronę.

– Nie odważyłabyś się!

– A chcesz się o tym przekonać?– podeszłam do telefonu i już zaczęłam wykręcać numer, kiedy zauważyłam, że wyszli.

Rzuciłam się na łóżko. Krew buzowała we mnie wciąż. Zakryłam twarz poduszką i zaczęłam do niej krzyczeć. Jestem dorosła, a oni traktują mnie jak dziecko. Kiedyś to rozumiałam, ale teraz? Już nie. Specjalnie wyjechałam ze Stanów do Hiszpanii, tylko po to by przed nimi uciec. By w końcu się usamodzielnić. A oni najchętniej trzymaliby mnie w domu pod kluczem. To nie jest już zwykła rodzicielska troska. To jakiś obłęd. Szaleństwo, które powinno się leczyć. Nie wiem co bardziej sprawiło, że zostałam wytrącona z równowagi. Moja siostra i jej niesamowite uwagi na mój temat czy to, że oni wszyscy tutaj przyjechali. Mam dość atrakcji jak na jeden dzień. I tak już po moich cudownych wymarzonych , samotnych wakacjach. Mojego czasu na refleksje i na podjęcie wielu ważnych decyzji w życiu. A wszystko to przez nich. Tak jak nie cierpię biegać, tak teraz musiałam to zrobić, by wyrzucić z siebie te wszystkie negatywne emocje.

***

Biegałam na plaży wzdłuż brzegu. Fale morskie obmywały mi moje stopy. Chłodne powietrze i bieganie dobrze mi zrobiło. Próbowałam się zastanowić nad moją sytuacją, ale znalazłam się w kropce. Czy oni postanawiają tu na stałe zostać? A może zabrać mnie ze sobą do Stanów? Jedno wiem na pewno. Nie mogę na to pozwolić. Muszę walczyć o swoje. Taka pewna siebie wróciłam do hotelu i wzięłam długą kąpiel z bąbelkami. Specjalnie dolałam płynu o zapachu jaśminu . Działał na mnie kojąco. Kiedy wyszłam z łazienki, na łóżku czekał na mnie mój tata. Miał dziwną, przygnębioną minę. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko i poprosił bym usiadła koło niego. Co też zrobiłam

– Skarbie… Córeczko. Wiem, że to nie są takie wakacje o jakich marzyłaś i na jakie ciężko pracowałaś. Starałem się wyperswadować twojej matce ten idiotyczny pomysł przyjechania tutaj za tobą. Ale wiesz jaka ona jest. Zwłaszcza po tym co się stało, kiedy byłaś bardzo malutka.– westchnęłam głośno na samo wspomnienie.

– Ale tato… to było bardzo dawno i wiele przez ten czas się zmieniło. Dorosłam. Jestem bardziej odpowiedzialna i wy też. Jestem też dojrzała i wiem co robię. Musicie mi pozwolić uczyć się na własnych błędach.

– My po prostu nie chcemy ciebie stracić. Kochamy cię i doskonale o tym wiesz.

– Wiem tato i ja was tez kocham ,i wiem, że to co się wydarzyło kilkanaście lat temu zmieniło nas wszystkich. Ale jeśli tak dalej będziecie się zachowywać to na pewno mnie stracicie. Doprowadzacie do tego swoim zachowaniem, a Katherine to już w ogóle.

– Wy nigdy się nie dogadywałyście. Powinnaś się była przyzwyczaić do tego jaka jest twoja siostra. Ale nie o niej chcę rozmawiać. Przyszedłem tu, bo po tym wszystkim długo rozmyślałem. I chciałbym ci powiedzieć, że powinnaś korzystać z życia tak długo, jak tylko się da. Nie powinnaś patrzeć na przeciwności losu. Wszystko ma swoje rozwiązanie. I wiem też, że nasz przyjazd nie sprawi, że zrezygnujesz z życia jakie tutaj postanowiłaś zaplanować. Więc ,dlatego przyniosłem ci coś. Proszę. TO na dobry początek. Myślę, że tyle powinno starczyć– podał mi małą białą kopertę . Kiedy ją otworzyłam zauważyłam czek. Był wypisany na ponad dziesięć tysięcy euro. Spojrzałam ,niedowierzając na tatę. Ze wzruszenia popłynęły mi łzy.

– O tato. To za dużo. Nie trzeba było.– przytuliłam się do niego.

– Wszystko dla mojej małej córeczki.

– Zawsze nią będę. Nigdy o tym nie zapomnij.

Tata był jedyną osobą w rodzinie, którą chyba najbardziej uwielbiałam. Zawsze mnie rozumiał wiedział co i kiedy powiedzieć. Tak wiele się od niego nauczyłam. Wiele mu zawdzięczam. Zawsze mi powtarzał, że jeśli nie masz nic dobrego do powiedzenia to najlepiej nie mów nic. I chociaż rada była bardzo mądra, ja i tak nigdy jej nie słuchałam i mówiłam to co myślę. Nawet jeśli było to przykre. Uwielbiałam się do niego przytulać. Czułam wtedy w sobie ogromną siłę. Cieszyłam się, że po mimo iż był w podeszłym wieku to wciąż był tym samym cudownym człowiekiem, na którego zawsze mogłam liczyć. Nigdy mnie nie oceniał ani nie krytykował. Zawsze służył radą. Dla rodziny zrobiłby wszystko, a w szczególności dla mnie, co moja mama zawsze podkreślała kiedy byłam młodsza. Teraz wiem, że nie żartowała. Kocham ich wszystkich, nawet Katherine. Ale czas bym w końcu zaczęła własne życie.

***

Posiedziałam jeszcze z tatą długi czas. Wspominaliśmy dawne czasy aż w końcu zegar wybił drugą w nocy i tata śpiący pożegnał się ze mną i udał się do swojego pokoju. Jego słowa sprawiły, że w końcu wiedziałam co w końcu zamierzam z tym wszystkim zrobić i jak im udowodnić, a w szczególności mamie, że nie musi jeździć za mną aż na drugą półkulę ani mnie kontrolować. Szybko po wyjściu taty zaczęłam pakować walizki. Z żalem opuściłam ten cudowny pokój i windą zjechałam na parter. W holu oddałam swój klucz recepcjonistce i się wymeldowałam. Udało mi się po mimo takiej późnej pory złapać jakaś taksówkę. Ruszyłam nią na lotnisko, gdzie czekał zarezerwowany już wcześniej bilet lotniczy do Madrytu. Szybko go wzięłam i nie czekając udałam się przez odprawę do samolotu. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu na pokładzie samolotu. Obok mnie siedziała tylko starsza kobieta. Patrzyłam raz to na kopertę , którą dostałam od taty, a raz na Barcelonę za oknem, aż w końcu samolot wystartował. Poczułam ogromną satysfakcję. Właśnie zaczynałam nowe życie w zupełnie innym miejscu. Może i obcym, ale innym. Ale za to tym razem nikt nie wiedział gdzie będę i na jak długo. Będę zdana tym razem tylko na samą siebie. Dzięki tacie wiedziałam, że sobie poradzę. Dasz radę Caroline. I tego się trzymaj.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tina12 09.07.2016
    Fajnie się to czyta. Mam wrażenie, że oglądam film.
    5
  • Mery505 10.07.2016
    5 *^*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania