Poprzednie częściNew Life in Old Memories-Rozdział I

New Life in Old Memories- Rozdział IV

Miłość tak naprawdę nigdy nią nie była. Dla każdego z nas to uczucie jest czymś innym. Wszyscy jesteśmy wyjątkowi. Dlaczego więc to co kochamy również nie powinno takie być? W nowoczesnym świecie w którym każdy z nas ma dostęp do wiedzy, ma możliwość stworzenia swojego własnego ja. Powstają nowe schematy miłosne zdolne do spełnienia naszych ukrytych pragnień. Oczywiście wciąż wielu z nas pada ofiarami stereotypów wytworzonych przez internet i media. Sam zastanawiałem się kiedyś kto wymyślił to, że serce kojarzone jest z miłością lub jakim cudem w ogóle powstał kształt serca znany każdemu, nieprzypominający w żadnym przypadku tego prawdziwego. Jakże mało romantycznym okazuje się fakt, iż naukowcy przypisują pochodzenie owego kształtu chociażby skojarzeniu z sercem krowy jak i żółwia częściej widzianym przez ludzi w tamtym okresie. Lecz mnie bardziej zniesmaczyło możliwe pochodzenie serca od owocu sylfion ze starożytnej Cyreny używanym w celach antykoncepcyjnych i poronnych. Wiele znaków, kształtów, zachowań, tradycji, kultur etc. ma swoje pochodzenie. Teraz wyobraźmy sobie dlaczego my niezależne osoby mamy postępować zgodnie z nimi. W większości przypadków wynika to z prostej chęci dopasowania do społeczeństwa, ale czy nigdy nie zdarzyło się nam poczuć źle w momencie, gdy psuło to nasze osobiste odczucia względem nas? Dlaczego czasem jest tak, że to słowo przyjaźń lub związek łączy nas w bliższą relację z inną osobą, a nie uczucie które nas łączy? Czemu mężczyźni szufladkują się na męskich lub niemęskich ze względu na upodobania i podobnie kobiety na kobiece lub nie? Przecież zawsze powinniśmy być właśnie tacy jakimi chcemy i kochać to co kochamy. Moje życie zawsze pełne było tego rodzaju nieporozumień. Jednak pewien moment sprawił, że moje myśli zatrzymały się na chwilę. Mój umysł dostał laga i musiał zorientować się co tak właściwie się stało, gdyż nie brał takiej opcji za kiedykolwiek możliwą. Moment w którym Rose pocałowała mnie po wybiciu okna, po tym jak usiłowała mnie zabić gdy udaremniłem jej zamach na szkołę, był chwilą w której zmieniłem się na zawsze. Od tej chwili nie pomyślałem więcej o tym, że rozumiem ten świat ponieważ on sam nie wie co się z nim stanie. Wyobraźcie sobie 7-miliardów malutkich dróżek zaś każda z nich idzie w innym kierunku. Czy jesteście w stanie stworzyć w swojej głowie kształt czegoś takiego? Oczywiście, że nie. Nikt z nas na ziemi nie jest w stanie stwierdzić co stanie się w przyszłości. Nawet ja który teoretycznie wiem co będzie się dziać w ciągu następnych 10-lat. Wszystko dlatego, że najzwyczajniej nie pomyślałem, iż sama moja wiedza o przyszłości cały czas go zmienia. Mój krok w innym kierunku niż kiedyś może zmienić czyjeś życie. Na zawsze. Tak jak zmieniło się życie Rose, która miała w końcu możliwość pokazać mi co czuje względem mnie. Jej pocałunek mówił wszystko. Lata tęsknoty, godziny myśli wypełnionych pożądaniem i zazdrością, lamentujące słowa…”wybacz mi”. To wszystko poczułem w tym jednym namiętnym pocałunku którym mnie obdarzyła. Kiedy tylko nasze usta rozłączyły się, zaś ona ze łzami w oczach próbowała się podnieść nie zastanawiałem się choćby przez chwilę. Przytuliłem ją najmocniej jak potrafiłem, aby mogła odczuć to co ja czułem przez te wszystkie lata. Lata samotności i bólu. Kochałem ją… lub lepszym stwierdzeniem jest to, że wciąż kocham. Darzyłem tak ogromnym uczuciem, że nie chciałem nawet pytać. Pragnąłem jedynie jej ciepła na moim ramieniu.

-Drey…ja sama nie wiem od czego zacząć. – wyjąkała przez płacz Rose.

-Spokojnie, jestem tu. – odpowiedział troskliwie Drey i przytulił ją jeszcze mocniej. – Mamy czas, chwile których nigdy nie było dane nam spędzić razem. Aż do dziś. -w tym momencie Rose spojrzała Dreyowi prosto w oczy. Na jej twarzy wymalowana była radość przepełniona smutkiem i żalem. Zaś jej oczy błyszczące od łez wyglądały jak brzeg morza uspokojonego po deszczu.

-Ja…dziękuję Drey… i przepraszam, przepraszam…za wszystko. – Powiedziała patrząc prosto w jego oczy po czym ponownie schowała się w jego ramionach zagrzebując się w nich tak głęboko jak tylko mogła.

Nie wiedziałem jak wiele czasu staliśmy tam przytulając się do siebie jak najmocniej. Wydawało mi się, że minęło parę godzin, a nawet lat. Wszystkie wspomnienia związane z Rose przewijały się przez moją głowę. Jednak tak naprawdę było to parę minut. Chwila w której usłyszeliśmy radiowóz, zakończyła naszą dramatyczną scenę. Po tym zajściu wraz z Rose udaliśmy się do domu w którym zamknąłem rodziców. Zaś gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju moja dawna miłość zaczęła tłumaczyć mi czym jest, tak zwany NLIOM…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania