Poprzednie częściNew Life in Old Memories-Rozdział I

New Life in Old Memories- Rozdział VI

Zawsze kiedy przypomnę sobie tamte piękne różowe drzewa, wypełnione po brzegi kwiatami to nie jestem w stanie powstrzymać uśmiechu. Nie wiem czy mógłbym prosić o lepsze wspomnienia z nimi związane. W końcu czy mógłbym pragnąć czegoś więcej niż jej? Myślę, że byłoby to nie w porządku. Zajęła tak wiele miejsca w moim sercu, że ledwo byłbym w stanie włożyć tam choćby ziarnko drobno zmielonego piasku. Jednak czy mógłbym się winić? Przecież była wtedy taka piękna. Istotnie moje wspomnienia jak i nostalgia tak mocno wyidealizowały tą scenę, iż jak o tym pomyślę czuję się jakbym widział złociste światła bijące prosto od niej. Za każdym razem jak pomyślę o tym jak pierwszy raz spotkałem Rose, aż ściska mnie w sercu. Niesamowitym doprawdy jest to, że czasem jesteśmy w stanie poczuć coś do kogoś z powodu zwykłego przypadku. Zwykły dobry uczynek lub nieświadoma pomoc może ukraść czyjeś serce już na wieczność. Dlatego ubolewam, iż w tym nowoczesnym świecie coraz rzadziej ludzie są bezinteresowni. Szkoda słów na niektórych którzy wręcz rozkochują w sobie innych dla własnej przyjemności i chęci bycia adorowanymi. Gdzie podziała się zwykła niewinna miłość zrodzona z najprostszego uczynku miłosierdzia. Ogromny dąb który wyrasta ze zwykłego małego żołędzia. Wciąż szukam ludzi zawstydzonych w momencie pożyczenia podręcznika swojej sympatii w szkole i rozmyślania nad milionami za i przeciw. Czy on wie? Czy ona spojrzała? Czy on też to czuje? Wiele z nas taki stan nazywa pierwszą miłość, tą niepewną, magiczną i swego rodzaju wyjątkową. Ja jednak wolałbym odróżniać miłostki od prawdziwych miłości. Tak naprawdę nigdy nie doświadczyliśmy tego czego naprawdę poszukiwaliśmy. To po prostu rodziło się w naszych umysłach zanim sami zdążyliśmy zauważyć co się właściwie stało. Miłość to nie motyle w brzuchu i stany nad wyraz mocnego odurzenia. Według mnie tworzą ją właśnie te zwykłe drobne uczynki dobroci o których często zapominamy. Czy kiedykolwiek zdarzyło nam się zastanowić czy po papierek, który bez myślenia rzuciliśmy na trawnik nie schyli się jakaś babuleńka z chorymi plecami? Nawet nie wiemy ile by ją to mogło kosztować bólu. Nawet nie wiemy ile nasze czyny mogły kosztować kogokolwiek innego, a to zwyczajnie dlatego, że o tym nie myślimy. Pewnie zastanawiacie się jak narodziła się moja wielka miłość do Rose prawda? Jednak muszę was nieco rozczarować, gdyż nie wydarzyło się nic godnego aby tworzyć o tym filmy czy opowieści. Mianowicie pewnego dnia po drodze do szkoły ujrzałem Rose, która pomagała zbierać zakupy pewnemu przechodniowi ponieważ miał zbyt cienką torebkę. Sam nie wiem czemu, ale jej widok w tamtym momencie, gdy różowe płatki oplotły ją dookoła był tym, którym spokojnie mogę nazwać najszczęśliwszym w moim życiu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania