Poprzednie częściNiebiańska Gra- Prolog

Niebiańska Gra- Rozdział Trzeci: Tytuł

Nie chciałem jej wierzyć. Bóg, jeśli istnieje jest mi świadkiem, nie chciałem. Ale złota karta w jej smukłych palcach nie kłamała. Somaye, widząc moje chwilowe zakłopotanie i wręcz paraliż, delikatnie dotknęła mojego ramienia, skupiając na sobie uwagę moich oczu.

- Wszystko w porządku, mój drogi Kasjanie?

- Tak. - wydusiłem z siebie, z trudem hamując gromadzącą się we mnie wściekłość i frustrację. To przecież nie może być prawda... Moją królową nie może być ta kobieta. - Wszystko ze mną dobrze, Królowo Somaye. - Zrobiłem przed nią lekki ukłon. Anielica patrzyła na mnie zdziwiona, po czym uniosła nieco skrzydła, prostując się na krześle.

- Oh, czyżbym była twoją królową? - Jej głos stracił na swojej słodyczy, odezwała się teraz władczo i zimno. - Pokaż kartę, Kasjanie.

Zagryzłem wargi, sięgając po swojego Asa Karo. Niechętnie pokazałem go Królowej. Anielica utkwiła wzrok na znaku, po czym jej oczy napełniły się niespodziewanie łzami. Zaniepokoiłem się tym widokiem.

- Czy coś się stało, Wasza Wysokość?

- Nic nowego, mój Asie - odpowiedziała drżącym głosem, uśmiechając się lekko. - Jestem Aniołem czasu. Mam wizje tego, co się wydarzy, bądź tego czego inni nie dostrzegają. Łzy to zapłata za ten dar.

- A co przed chwilą zobaczyłaś? - spytałem ostrożnie. Somaye uśmiechnęła się ponuro, jej piękne oczy zaszły lekką mgiełką.

- Ujrzałam to, że w moich szeregach niespodziewanie znalazł się Anioł Zwycięstwa. Krwawego Zwycięstwa. - Po tych słowach wstała, i nawet nie racząc mnie spojrzeniem, wtopiła się w tłum, znikając na wielkiej sali. Całkowicie skołowany powróciłem do moich przyjaciół, myśląc nad słowami mojej Królowej. Anioł Krwawego Zwycięstwa. Czy mówiła o mnie? Jak mam niby dowiedzieć się, czy jej słowa to prawda? Z moich rozmyślań wyrwał mnie Denver, pokazując ręką na dumną parę, najwyraźniej Królewską. Zachowywali się zupełnie niedyskretnie, wysoki Anioł nawet nie krępował się zniżać ręki z talli partnerki, a ta tylko odpowiadała na to cichym śmiechem. Jednak nie ich zachowanie skupiło moją uwagę, tylko skrzydła tej kobiety, płonące ogniem, a płomienie po dotknięciu kogokolwiek znikały, by zastąpiły je nowe, potężniejsze.

- To Królowa i Król Kier. - wyjaśnił Denver widząc moje zafascynowanie. - Od zawsze najgorętsza para na tym poziomie. Za każdym razem mają pozycję monarchów.

- Takie szczęście to istnieje tylko w bajkach. - mruknąłem z trudem odwracając wzrok od osobliwej Anielicy. Chłopak tylko się zaśmiał.

- No nie powiedziałbym. Król Aon jest Aniołem Losu. Z nim to wszystko jest możliwe. Za to Królowa Fai, jak sam widzisz jest nieco z innej ligi. Jest opiekunką ognia, Aniołem Wiecznego Życia. Stąd te płonące na wieki skrzydła. Na pocieszenie powiem ci, że jej płonienie nie parzą.

- A, właśnie - przerwałem mu, przypominając sobie słowa Królowej. - Skąd wiecie jakimi aniołami jesteście? I każdy ma jakiś tytuł? Czy tylko niektóre.

Ponownie jak spod ziemi, obok nas pojawiła się Sophie, uśmiechnięta lekko.

- Wszyscy mają tytuły. - Poklepała mnie po ramieniu, puszczając oczko. - Ale to, kiedy się o swoim dowiesz, zostawię jako niespodziankę.

- Jak zwykle wredna. - Zaraz za siostrą, podszedł też i Ares. Wydawał się być zdenerwowany, niemal wściekły, gdy spojrzał na parę monarchów, o których wcześniej rozmawialiśmy. - Że też trafiłem na takich władców... - Splunął na podłogę, odwracając się do nich tyłem, okazując brak szacunku dla nich. Sophie szybko stanęła przed nim, biorąc jego nachmurzoną twarz w swoje swoje smukłe rączki.

- Spokojnie, przecież nie będziesz ich na zawsze. Następnym razem szczęście się do ciebie uśmiechnie. - Zaśmiała się wesoło, po czym zbliżyła się szybko, całując Aresa w jego lekko rozchylone usta. Cofnąłem się zszokowany, gdy jej brat bez wahania odwzajemnił tę pieszczotę. Kiedy się odsunęli, spojrzeli na mnie, a Sophie niezbyt delikatnie uderzyła się w czoło. - No tak! Nie powiedzieliśmy ci jeszcze tego. - Tu zniżyła głos, pochylając się do mnie konspiracyjnie - Bo wiesz, ja i Areś... Kochamy się. Nie zupełnie jako rodzeństwo. - Zarumieniła się uroczo, biorąc brata pod rękę.

- Zdziwiony? - spytał Denver, uśmiechając się z rozbawieniem - Uwierz, przyzwyczaisz się, tak jak ja.

- No jestem zdziwiony, nie na co dzień mam takie widoki... A to było takie nagłe i no wiecie... - tłumaczyłem się zażenowany - Ale i tak życzę wam szczęścia. - uśmiechnąłem się przekornie, gdy naszą rozmowę przerwał starzec, który wcześniej spisywał nasze pozycje. Unosił się na swoich skrzydłach przed zebranymi.

- Proszę państwa o uwagę! - Uniósł głos, uciszając tłum. - W tym wyborze kart, nie ma wśród nas Jokerów. Ponieważ będą nimi Serafiny, które przybędą jutro nad ranem. - Odczekał chwilkę, po czym kontynuował. - Jest wśród nas nowy Anioł, nie mający swojego tytułu, a noszący rangę Asa Karo.

Struchlałem, patrząc to na starca, to na moich przyjaciół, z niedowierzaniem słuchając jego wywodu. To byłem ja... Czyli teraz dowiem się, czy naprawdę jestem tym, kim nazwała mnie moja Królowa?

- O czym on mówi? - szepnąłem do Aresa, jednak on tylko pokręcił głową bym milczał. A starzec dalej mówił.

- Los go nie oszczędzał, przez co był zmuszony do radykalnych ruchów, by przeżyć. Co dzień walczył, dla dobra innego człowieka, lecz został oszukany, przez co znalazł się między nami. - Cisza, jaka nastała po tych słowach, przeraziła mnie bardziej niż to, że starzec zna moją przeszłość. Kilka Aniołów spojrzało na mnie ukradkiem, szepcąc między sobą. - Wyjdź na środek, synu. - Spojrzałem na starca, który powoli wyciągnął do mnie swą pomarszczoną dłoń. Patrzył mi przy tym prosto w oczy, tak dogłębnie, iż pierwszy musiałem odwrócić wzrok. Robiłem niepewnie, krok za krokiem, będąc coraz bliżej oświetlonego miejsca, nad którym oczekiwał mnie mężczyzna. Gdy stanąłem, wnet otoczyło mnie światło, a zaraz po nim ciepły mrok, obydwie materie oplotły mnie, zmuszając bym otoczył się skrzydłami. Poczułem jak moje nogi odrywają się od podłogi, a skrzydła mimowolnie przestają ciążyć, rozkładając się dumnie po bokach mojej głowy, na której poczułem jakieś ciepło. Zamknąłem oczy, gdy usłyszałem nieznajomy głos, szepcący moje imię.

- Kasjan... - Straciłem więź ze światem na zewnątrz. W tym samym momencie również światło, dające mi poczucie bezpieczeństwa, powoli gasło, dając mrokowi pełną władzę. - Kasjanie... Oto z ust moich wyjdą słowa, które będąc miały wzgląd na całe twoje życie, bowiem od teraz mój drogi, mianuję cię na Anioła Krwawego Zwycięstwa. Twój miecz, jak i każda broń, będzie dla innych śmiertelna, nie będziesz przegrywał, lecz pilnie strzegł swych Monarchów i bliskich. Lecz za tę moc będziesz musiał zapłacić. Co roku, będziesz dawał mi ofiarę z jednej bliskiej sobie osoby. Inaczej to ty zginiesz, i trafisz do Wielkiej Pustki. Zgadzasz się na te warunki twojego bytu?

Oddychałem miarowo, czując w swoim ciele zachodzące zmiany, jakby te słowa były piętnem na moich ramionach. Czułem, jak wzbiera mi się na niekontrolowany płacz, z pochyloną głową, powoli cedziłem słowa, których z pewnością będę żałował.

- Jestem zaszczycony, że dałaś mi to błogosławieństwo i byt. Według twojej woli, stanę się Aniołem Krwawego Zwycięstwa, i będę pełnił swoją rolę na tym świecie, rokrocznie składając ci ofiary z moich bliskich... o Pani. - Zaraz po tym, jak to powiedziałem, mrok otaczający mnie, wsiąkł w moje skrzydła, a ja powoli, opadałem na ziemię, odprowadzany wzrokiem wszystkich obecnych. Uklęknąłem na posadce, moje skrzydła, teraz ogarnięte mroczną aurą, drżały, wydalając z siebie ciemnogranatowy dym. Patrzyłem na zebranych dzikim wzrokiem, oddychając po tych przeżyciach z trudem.

- Oto nasz nowy Anioł Krwawego Zwycięstwa. - Słowa starca i oklaski pożegnały mnie, gdy traciłem przytomność.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Paradise 12.07.2017
    O łał teraz jeszcze tytuły :D okropna zapłata nie powiem, ale genialny pomysł :D a ten pocałunek brata i siostry tak mnie zaskoczył, nie spodziewałam się w ogóle :) zostawiam oczywiście 5 i czekam na więcej :) zapraszam do mnie, też mam element anielski, że tak powiem ;)
  • Oia 12.07.2017
    Chyba pocałunek rodzeństwa zaskoczył wszystkich ;) Ale dobrze, chętnie do ciebie zajrzę, bo już wcześniej kusiło. Dziękuję za miłą oczom ocenkę.
  • Tanaris 13.07.2017
    Przerażające, z czym wiąże się nadanie tytułu. :o
    5 :=)
  • Oia 13.07.2017
    No tak w życiu bywa :) Dziękuję za ocenkę.
  • KarolaKorman 13.07.2017
    Okrutne co musi robić Kasian, ale jak wspomniała Paradise, pomysł świetny. Zostawiam 5 i czekam na kontynuację :)
  • Oia 13.07.2017
    Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy :D
  • Emi Ayo 13.07.2017
    Prawda, pomysł swietny :D Nie spodziewałam się czegoś takiego ;) I widzisz wciągnęłam się, teraz to na kolejną część czekam ;) I zostawiam 5 oczywiscie :D
  • Agnieszka Gu 12.01.2018
    cd

    " - Wyjdź na środek, synu. - Spojrzałem na starca, który " - dialogi od nowej linijki
    Ta część super :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania