Poprzednie częściNiezwykły Hamil cz. 1 ela

Niezwykły Hamil cz.4

Paran w swoim zamku zaczął się zastanawiać, co łączy Sarandona z chłopcem.

- Trzeba będzie zdemaskować Pegaza i przestrzec przed nim chłopca.

Udał się do komnaty, gdzie znajdowało się wielkie oko. Wypowiedział zaklęcie i oko ukazało mu chłopca, który siedział na kamieniu, sam wśród ogromnego, szarego lasu. Wokół Hamila ukazały się kolory tak piękne jakich jeszcze wokół istoty ludzkiej Paran nie widział.

- Jesteś czystym dobrem- wyszeptał. To dlatego Sarandon chce cię wykorzystać do swoich celów.

Zobaczył jak pojawił się Pegaz i zabrał chłopca w dalszą drogę. Wezwał swojego dobrego przyjaciela Świetlika, malutkie stworzonko, które poruszało się z ogromną prędkością.

- Śledź Pegaza z chłopcem i weż to ze sobą, podał mu malutką perełkę na łańcuszku, którą Świetlik powiesił sobie na szyi.

- Muszę wiedzieć co zamierzają.- Tylko śpiesz się.

Świetlik zniknął, bez trudu odnalazł Pegaza i ruszył za nimi.

Paran dzięki perełce widział wszystko jak na dłoni.

Pegaz cały czas kierował się na południe. Kiedy był już blisko południowego zabezpieczenia zatrzymał się.

- Teraz słuchaj uważnie- Zwrócił się do chłopca. Niedaleko stąd znajduje się kamienna wieża. Wejdziesz do niej sam. Tam zobaczysz zabezpieczenia, jakie widziałeś we śnie. Musisz sam poradzić sobie, serce ci podpowie, idź!

Hamil pobiegł w kierunku wieży. Świetlik podążał za nim. Wszedł do wieży. Było tam cicho, dziwnie i tajemniczo. Znalazł się w dużym, wysokim pomieszczeniu. U góry pod sufitem kolory tworzyły wzór. Chłopiec usiadł na podłodze, która była wyjątkowo ciepła. Położył się na plecach i patrzył i patrzył. Wzór był piękny, kolory pulsowały, były idealne, emanowały dobrocią. Hamil poczuł się wyjątkowo z nimi związany. Nagle przed oczami zobaczył malutki, jasny punkcik. Żdziwiony usiadł, przetarł oczy. Świetlik zaczął krążyć nad nim. Czuł, że to coś jest dobre. Wyciągnął rękę i Świetlik usiadł mu na dłoni.

- Kim jesteś promyczku?- Pomożesz mi ?

Nagle zaszumiało i w wieży pojawił się starzec, którego widział w oczach wielkookiego ptaka.

- Ty Panie, przybyłeś, żeby mi pomóc dostać się do zielonej krainy, prawda? cicho , drżącym głosem zapytał .

- Przykro mi chłopcze, tam nie ma krainy szczęścia- odpowiedział starzec.- Ja jestem Paran, te zabezpieczenia chronią największe zło na tej ziemi.

- To nieprawda!- Hamil krzyczał i płakał. - To nieprawda!

- Nie płacz- Przekonam cię i obaj uchronimy ludzi i może uda się przywrócić Ziemi piękno. Bo masz w sobie coś, co mi pomoże

- Nic z tego nie rozumiem- wołał chłopiec.

- Uspokój się, to ci coś opowiem. I opowiedział o wojnie dobra ze złem, o walce z Gamarą i Sarandonem. O uwięzieniu Gamary w krainie nicości pozbawionej uczuć. O tym jaki Gamara był okrutny.

A zabezpieczenia zbudowane są z czystego dobra, żeby złe siły i zły Sarandon nie mieli do nich dostępu.- I dlatego ty im byłeś potrzebny.

Hamil uspokoił się

Nagle pociemniało , zrobiło się zimno i duszno zarazem. Przerażony chłopiec zobaczył olbrzymią postać przed wejściem do wieży.

- Kto to? - zapytał Parana

- Sarandon Zły, tutaj nie wejdzie.

- Chcesz nowej wojny?- krzyczał Sarandon do Parana.- To ty jej chcesz- odpowiedział Paran.- Wiesz że nie uwolnisz Gamary. A chłopiec i tak nie poradzi sobie z zabezpieczeniami.

- Nie wierz mu chłopcze - wołał Sarandon.- Nie chce aby ludzie żyli w pięknym świecie. Podoba mu się tak jak jest. Przecież dzięki Pegazowi dostałeś się tutaj, prawda? A pegazy służą tylko dobrej sprawie.

- Nie słuchaj go Hamilu , to zaczarowany kruk, jego wierny sługa. Ja nigdy nie widziałem prawdziwego pegaza, Istniały kiedy na Świecie nie było zła. Teraz ich nie ma , chyba w snach.

Chłopiec nic nie mówił, stał smutny i zrezygnowany.

- Posłuchaj - tłumaczył starzec - czujesz, że zabezpieczenia są dobrem, to dlaczego On nie może tu wejść?-Niech wejdzie i otworzy to rzekome wejście do krainy szczęścia. przecież jako dobry czarnoksiężnik może to zrobić.

- Nie wierz mu - krzyknął Sarandon.- Teraz muszę odejść ale jeszcze się spotkamy. I zniknął.

Zapanowała cisza. Hamil odczuł ogromną ulgę. Popatrzył na Parana i powiedział: Przepraszam, że Ci nie wierzyłem. Teraz czuję gdzie jest dobro. - Dlaczego złych jest dwóch a Ty tylko jeden, to niesprawiedliwe.

- Było nas dwóch. Tylko jeden oddał życie w obronie świata przed całkowitą zagładą. Ostatkiem sił pomógł mi założyć zabezpieczenia i nie miał siły odeprzeć ataku Sarandona, był bardzo osłabiony. Nazywał się Kala.

- Kala, Kala -powtarzał chłopiec - brzmi znajomo.

- Miał siostrę wśród twojego ludu. Jak zginął była małą dziewczynką. Miała na imię Zora.

Hamil szeroko otworzył oczy, wpatrywał się w starca i w końcu powiedział:- miałem babcię o imieniu Zora. Mama mi o niej opowiadała, ale mało pamiętam. Tylko tyle, że leczyła ludzi i zwierzęta.

- To znaczy , że jesteś spokrewniony z Kalą, może i ty masz magiczne zdolności.

- Nie umiem czarować...

- Może jeszcze o tym nie wiesz? -Z czasem to się okaże.- O czym tak myślisz?

- Jestem sam na świecie, mama nie żyje, tata zaginął, innym krewnych nie mam..

- Wracajmy, zabieram Cię ze sobą, będziesz moim uczniem, zgadzasz się?

- O tak!!!

Kiedy wyszli z wieży, nad ich głowami krążył czarny kruk.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania