Poprzednie częściOdmieniec - Prolog

Odmieniec - Rozdział 2

Zorza leżała w swoim legowisku dopuki słońce nie wzniosło się nad horyzont. Otworzyła oczy i przeciągneła się , po jej łuskach przeszedł dreszcz elektryczności i wzdrygneła się . Wiedziała że czeka ją niezwykle długa droga do perfekcyjnego latania ale nie zrażała się postanowiła zejść na dół i coś zjeść , ale wpadł jej do głowy równie dobry pomysł . Ciepły płomonień kazał jej się przygotować , więc czy nie mogła by zlecieć z półki skalnej ? Wyszła z legowiska i wyprostowała skrzydła na maksymalną wielkość . Skoczyła i dała się ponieść ciepłemu wiatrowi ale tylko przez chwilę , znowu spadała więc zaczeła machać skrzydłami . W rezultacie wyrównała lot i szybowała tak jak dorosłe smoki , może dlatego że jej skrzydła dorównywały wielkością skrzydłom Ciepłego płomienia . Zasatanawiała się czy równie dobrze wybiła by się z płaskiej ziemi , nagle pomyślała sobie czy mogła by iść na polowanie samemu , jest jeszcze mała i dopiero wcześniejszego dnia została mianowana na ucznia . Z jej skrzydłami coś się działo kiedy znowu próbowała je rozwinąć by machać nimi wciąż i nie przerwanie , zaczynały boleć i ukłądać się wzdłuż boków . Ból był nie do pokonania ani nie do wytrzymania więc jedynym normalnym rozwiązaniem było by zaprzestanie machania ale Zorza zaciskając kły z bólu nie pozwoliła sobie spaść , jej kolorowa grzywa niebezpiecznie trzepotała. Uderzyła w ziemię z łoskotem i poczuła jak jedna z kości skrzydła niebezpiecznie zgrzytneła pod naporem całego ciała . Wstała i ciężko ruszyła do przodu , " teraz nie złapie nawed starej myszy wulkanicznej , nawed gdyby wepchneła by mi się sama pod pazury , co to był za pomysł " pomyślała . Wyszła z wulkanu czując zimny powiew jesieni na pysku , ruszyła przed siebie nie zatrzymując się by wyniuchać zdobycz . Kiedy dotarła do jakiegoś stawu słońce zaczynało powoli wznosić się na szczyt nieba , Zorza waliła zdenerwowana swoim ogonem w ziemię , a jeśli nie zdąży na lekcję ? Nagle z drugiej strony jeziorka usłyszała szmer i ukryła się pośród wielkich roślin . Z drugiej strony wyłonił się dziwny ptak przypominający pawia z kolczastą błoną zamiast ogona , miał też skrzydła nietoperza i długi zakrzywiony dziób . Był całkowicie czarny a jego oczy błyskały złotem . Zorza przyczaiła się do skoku potrząsając ogonem i chowając obolałe skrzydła . Skoczyła i wylądowała na drugim brzegu gdzie przed chwilą był ów ptaki . Obróciła się i zobaczyłą roześmianego czarnego pawia na gałęzi spruchniałego drzewa chylądego liscie nad sadzawką .

- Dobry skok ale twoja szybkość ... no cóż co tu mówić jesteś wolny mały ... - powiedział błyskając ślepiami . Zorza najeżyła się , obrazy słyszała w całym życiu ale to !

- Kim jesteś , raczej nie smokiem ! Jak śmiesz się do mnie odzywać " mały " - warkneła przez kły .

- Oh przepraszam ale widze jaki jesteś słabusienki zrobiło mi się szkoda , jestem z gatunku pavo tenebris , i mam na imię Czarny błysk a mogę wiedzieć z kim rozmawiam ? - spytał Czarny błysk przyglądając się Zorzy uważnie . Za to Zorza skoczyła jeszcze raz na niego i wgryzła się mu do ogona .

- Zostaw to ! - powiedział paw i z łatwością ją odtrącił .

- Pościgamy się , zobaczymy kto jest szybki a kto nie , może wtedy ci powiem kim jestem - wydusiła z siebie mała smoczyca wstajac z miękkiej gleby .

- Szczeniaku jestem o wiele , wiele za szybki dla ciebie , a dotego twoje skrzydła nie świadczą o tym że potrafisz latać , pewnie ledwo możesz nimi szybować ? Są o wiele za długie do latania ! - parskną paw. Zorza poczuła sie jak by ktoś jej coś odebrał . nigdy nie będzie mogła latać , ale te piórka które ma wszędzie ...

- Nieprawda z łatwością cię prześcignę - zmieniła temat .

- Dobra jak chcesz mały , widzisz tamto wzgórze ? - wskazał dalekie wzniesienie o stromych zboczach

- Tak - odpowiedziała Zorza nie pewna czy mogła by prześcignąć kogo kolwiek .

- Na szczycie jest meta , 1... 2... 3... start!!! - krzykną i pobiegł szybciej od Ciepłego płomienia . Zorza odechneła się od jakiegoś kamienia i pobiegła najszybciej jak umiała w strone stromego zbocza . Widziała jak paw prawie wspina się już na góre , "Dlaczego jestem taka wolna? " pomyślała z irytacją , uczucie poniżenia było coraz bliższe to ona proponowała wyścig , a to ona przegra ? Nie , nie , nie tak nie może być ! Skoczyła i zmusiła swoje nogi by biegły na maksymalnych i niebezpiecznych obrotach , ale i tak czarny paw był o wiele za daleko , a wzgórze było strome i trudne do zdobycia . Zorze wypełnił dziki gniew i żal " Jestem słaba , tak słaba jak liść w lawie , który płonie nie potrafiąc przeżyć " próbując zdusić w sobie tę myśl ona stawała się coraz to większa i silniejsza . Zorza zaczeła tracić siły i zwalniać widząc czarnego pawia będącego prawie na szczycie , nie zdając sobie sprawy z tego że mała kolorowa gwiazdka na jej ramieniu zaczeła lśnić i zmieniać kolory na ciemniejsze i bardziej poważne . " Jak ja mam się nauczyć latać skoro moje skrzydła się do tego nie nadają ! " ta myśl przepełniła czarę , smugi koloru z błyskającej gwiazdy wyrwały się i jak strumienie zeszły w dół do nóg napełniając je cudowną energią . Smoczyca gwałtownie przyśpieszyła a jej serce zaczeło bić o wiele , wiele szybciej niż normalnie . W mgnieniu oka prześcigła czarnego pawia przed szczytem i z rospędu nie zachamowała przed końcem zbocza .

- Czarny błysku ratuj ja nie potrafie latać ! - rykneła w rozpaczy gdy spadała prosto na stromę zboczę góry na którym widać było wielkie kły kamienia . Paw gdy tylko to usłyszał rzucił się w pogoń za spadającą Zorzą która leciała brzuchem do góry prosto na wielki , ostry głaz . W pewnym momencie paw skoczył do przodu i złapał ją z kark lecąc w górę , wolno i ostrożnie by nie stracić cennego ładunku . Wylądował na jakiejś małej polance pod górą i przyjżał się uważnie małej smoczycy .

- Interesujące , jesteś starsznie arogancki młody , choć posiadasz dar niezwykły , twoja szybkość mnie zdumiewa - powiedział w końcu .

- Młoda , jestem smoczycą i powinnam już dawno zjeść cię na śniadanie zanim ... - parskneła , lecz paw obrucił się i spojżał w górę na niebo .

- Mój czas się kończy - szepną .

- Jak to ? Umierasz , nie wyglądasz staro - powiedziała zdziwiona Zorza .

- Nie umieram znasz się na pawiach obsydianu ? Kiedy słońce wschodzi wysoko na niebo , my znikamy i można ujżeć tylko nasze cienie , za to gdy zapada noc lub wejdziemy w strasznie ciemne miejsce znów się pojawiamy , inaczej jest z pawiami perły , one nie są widoczne w nocy ale widać ich odbicia w tafli wody . Sądze że jesteś dużą uczennicą jakiegoś stada , które niedługo cię wydali , bo wyrzutki są dla nich bezwartościowe , a ty mi wyglądasz na wyrzutka , jakie stado cie przyjeło ? - spytał dumnie Czarny błysk błyskając złotymi oczami .

- Ja jestem ... - zaczeła .

- Zaraz nic nie mów , znajdujemy się na terytorium stada wulkanu , do niego należysz prawda ? -

- Tak , nazywam sie Zorza - dokończyła . Nagle paw zaczą znikać i na ziemi został tylko cień .

- Zorzo zobaczymy się następnym razem ! - powiedział głos Czarnego błyska . Zorza obracała się ale już nie zobaczyła ani cieni , ani pawia , zostało tylko jedno czarne łusko-pióro . Wzieła je i chwilowo wetneła w swoje piórka przy skrzydłach . Smoczyca spojżała na swoją gwiazdkę na ramieniu , " Co to było ? " spytała siebie w myślach .

W czasie jej wprawy słońce było już istotnie na górze ale w pysku miała wiele zdobyczy które cudem udało się jej złapać , dwie myszy wulkaniczne i jedna mała koza . Gdy dotarła do wulkanu przy wejściu zobaczyła Ciepłego płomienia , kiedy ją zobaczył podbiegną do niej i powiedział ostro :

- Gdzie ty się podziewałaś i co jest z twoimi skrzydłami ? -

- Wyjaśnie puźniej , czy możemy zacząć już trening ? - spytała choć czuła burczenie w brzuchu.

- Dobrze , odłóż to na stertę i idziemy , ale jeśli się nie spiszesz z tymi skrzydłami , to nie uczymy się tego dalej ! - warkną , Zorza poważnie kiwneła głową rozumiejąc że jej mistrz chce ją przetestować , " Nie dam się , pokaże wszystkim że jestem o wiele , wiele razy lepsza ! " . Odłożyła jedzenie na sterte , nawed na nie nie patrząc , podeszła do Ciepłego płomienia i powiedziała :

- Jestem gotowa -

- Za mną ! - powiedział przyglądając się jej uważnie .Ruszył szybkim kłusem przez las , a mała smoczyca ledwo łapiąc oddech , rozciągała swoje uszkodzone skrzydła . Gdy dotarli na wysokie wzgórze z którego rozciągał się widok na wielkie , przepiękne jezioro przywódca zatrzymał się i zamkną oczy , pozwalając by jego płomienie rozwiał zimny wiatr . Zorza zawęszyła w powietrzu , czuła morskie fale obijające się o błotniste brzegi tworząc zapach morza , wyczuwała też inne smoki , obce , nie znajome .

- Ciepły płomieniu co to za smoki ? - spytała mała dopiero po chwili uświadamiając sobie że jej pytanie nie ma zbytniego sensu .

- Znaczy ten zapach smoków ? - Duży smok otworzył oczy i spojżał na nią , wzią oddech i zaczą :

- Masz wiele umiejętności które , nie równają się ze mną , prawda ? - spytał jak by sam siebie .

- Jesteś doskonałą krzyżówką - powiedział znowu wzdychając . Zorza przekręciła głowe , patrząc na niego ze zdziweniem w jej rozumnych oczach .

- Jaką krzyżówką ? Nie rozumiem , co to znaczy ? - spytała .

- To oznacza że nikt ci nie powiedział , ani sama nie wpadałaś na to że jesteś inna ? - pokręcił głową , a Zorza cofneła się do tyłu

- Zauważyłam że jestem inna , mam niebieskie pióra i inne takie rzeczy oraz moje imie nie ma nic do ognia ! Ale myślałam że poprostu urodziłam się trochę inna - prychneła

- Istotnie urodziłaś się inna , Rubinowe skrzydło jest w prawdzie twoją matką ale twoim ojcem jest smok z innego stada , tak samo jak te smoki na dole nie pochodził z naszego stada . - powiedział nie patrząc na nią jak by nie chciał jej jeszcze bardziej upokorzyć .

- Czyli jestem tylko w połowie ognista ? - spytała jąkając się .

- Tak - odpowiedział

- Jakie mam umiejętności którymi przewyszam ciebie ? - rzuciła wciąż nadąsana Zorza .

- Sama je kiedyś odkryjesz , a teraz zanim zajdzie słońce , czas na naukę , przyprowadziłem cie tutaj byś nauczyła się latać - zaczą ale Zorza nie dała mu dokończyć

- Wiem o tym , ale jak mam zacząć latać ! - wrzasneła , miała w sobie dużo energi , której poziom podskoczył przy rozmowie .

- Zaczekaj ... - powiedział Cicho ciepły płomień , nachylił się do niej i wyciągną jej coś z piórek przy skrzydłach .

- Czy to nie jest pióro obsydianowego pawia ? Twoje zadanie jest proste , jeśli chcesz je jeszcze odzyskać masz je złapać - powiedział , i rzucił pióro w dół , by spadało powoli ku mulistej ziemi pod górką . Zorza wrzasneła , pióro było piękne , i doskonale pasowało do jej połyskujących skrzydeł , teraz go nie było , a to była pozostałość po Czarnym błysku , można powiedzieć że dał jej to po zwycięskiej walce . Musiała je odzyskać , polubiła Czarnego błyska i nie rozstanie się z piórem . Wściekłość gotowała sie w niej jak mieso w lawie , a kiedy spłonie rzuci się w dół , spojżała na Ciepłego płomienia który przypatrywał się jej uważnie , czerwona gwiazda na jego ramieniu połyskiwała , " Ciepły płomień też ma takie dziwne moce jak ja ! " pomyślała , ale nagle uświadomiła sobie że to jej nauczyciel podsyca gniew w jej głowie po to by sprawdzić jak sobie poradzi z przeszkodami . Starała się opanować swój wewnętrzny ból , czuła jak jej dusza płonie , i nagle usłyszała głos Ciepłego płomienia w swojej głowie :

- Możesz ruszać góry , możesz sprawić cud , zachowaj ducha silnego , czemu się wachasz skacz ! - Zorza zacineła mocno powieki , wcisneła swoje pazury w ziemię , wiedziała że Ciepły płomień ją prowokuję do skoku który okaże się śmiertelny , " To nie jest tylko lekcja latania , to jest też lekcja radzenia sobie z wrogami , dam rade jak by tu skoczyć" pomyślała i wyprężyła ciało .

- A może jesteś za młoda na lekcje latania , wrócimy do polowania ? - usłyszała go ponownie , ale tym razem jej gwiazda również zaczeła błyszczeć i znowu poczuła siłe przechodzącą od niej do skrzydeł i serca . Krew zaczeła gotować się w jej żyłach , a wtedy Zorza zrozumiała co od niej oczekuje Ciepły płomień , słyszała kiedyś że przywódcy potrafią czytać w myślach wszytkich stworzeń , więc czy jej nauczyciel patrzył w jej myśli i wie że potrafi używać tatuaża-gwiazdy na jej ramieniu . Podeszła do krawędzi stoku , otworzyła oczy i ... skoczyła !

 

Zorza czuła w swoich uszkodzonych i poobdzieranych skrzydłach tyle energii ile potrzeba było to szybkiego lotu ale nie rozprostowała ich .

- Pierwszy prawdziwy lot jest jak zacięta walka , wykorzystujesz w nim wszystkie swoje umiejętności i specificzne cechy . Wykorzystaj wiatr i długość swoich skrzydeł ! Szybko ! - głos Ciepłego płomienia był lodowato spokojny , Zorza rozprostowała skrzydła i nabrała w nie morskiego wiatru , czuła że wznosi ją w górę i musi jednak je zwinąć , wiedziała też że wiatr wieje w stronę zbocza wzgórza więc będzie ją znosić . Zgięła skrzydła by przyległy do jej boku , zaczęła spadać lecz nie traciła zdrowego rozsądku . Widziała wbite w błoto błyszczące, czarne pióro pawia , które prosiło się o wyczyszczenie . Kiedy Zorza była już wystarczająco blisko ziemi zaczęła biec w powietrzu i rozciągając skrzydła do połowy swojej długości .Gdy dotknęła łapami ziemi schwyciła w pysk pióro i zatrzymała się . Okazało się że Ciepły płomień już stał za nią .

- Kiedyś mogła byś być dobra w tym , ale nie zawsze gwiazda się aktywuje , i trochę inteligencji też nie zaszkodzi – skomentował . Gwiazda Zorzy przestała świecić , a sama smoczyca włożyła sobie pióro w łuski obok skrzydeł . Reszta treningu latania upłynęła dość szybko , ale przywódca zaplanował jeszcze jedno zadanie dla przemęczonego ucznia. Postawił przed nią kilka mięs i powiedział:

- Widzisz te mięso ? Po zapachu, kolorze i wyglądzie masz powiedzieć mi czy można je zjeść i z jakiego są zwierzęcia . – Zorza nachyliła się nad ciemno różowym mięsem i powąchała je .

- To mięso kozy – oznajmiła po chwili . Nie czekając na odpowiedz pochyliła się nad kolejnym czerwono- szarym i zaczęła je oglądać nawet nie wąchając .

- Tego to ja bym się nie dotknęła , to zepsute mięso krowy górskiej – powiedziała z odrazą . Gdy dotarła do mięsa na którym było wiele piór o różnych kolorach , wzięła wdech i powiedziała cicho :

- To jest martwy paw , nie można go jeść -

- Pomyłka , mięso pawia można jeść i jest ono rzadkie , gdyż pawie są szybkie i gubiąc pióra dają fałszywy trop . – wtrącił lekko zdziwiony pomyłką uczennicy Ciepły płomień .

- W takim razie ja nigdy go nie zjem ! – odrzekła wyraźnie czymś zgorszona.

- Twoja sprawa , mięso pawi jest niezwykle delikatne i miękkie , każdy by chciał … -

- Ale ja nie ! – wrzasnęła Zorza . Pod spojrzeniem przywódcy skuliła się i wzdrygnęła .

- Zorzo , teraz już nic nie złapiemy! Co ci strzeliło do głowy ! – powiedział z wściekłością .

-Według mnie ptaki są święte , paw jest ptakiem … więc … - Zorza nie potrafiąc się wysłowić zamilkła . Ciepły płomień wziął wdech i powiedział :

- Posłuszeństwo wobec stada i przywódcy jest ważniejsze od twoich postanowień, gdybym kazał ci szukać węży a ty byś się ich bała to co ? Musiała byś to zrobić , jako karę za to i za twoje samodzielne polowanie rano wyznaczam ci ... musisz upolować ptaka , bez niego nie wracaj do wulkanu – po tych słowach oddalił się zostawiając Zorzę samą przed kilkoma gryzami mięsa na ziemi .

 

Smoczyca wstała i przeciągnęła się , słońce zniżało się do horyzontu , w nocy jest tu zimno , pomimo to że to teren wulkaniczny . Ruszyła przed siebie z głodu potykając się o kamienie na drodze, prawo zabraniało jej jeść na polowaniu samotnie . Szła tak przed dłuższy czas nie miała zamiaru łapać ptaków , już jako mała podziwiała te piękne stworzenia na niebie , nikomu się nie przyznała ale gwiazdy , a raczej jej przodkowie którzy są wśród gwiazd powiedzieli jej kiedyś " Te dumne stworzenia są królami nieba , choć w nocy gwiazdy zajmują ich miejsce to one w dzień upiększają niebo , są święte , choć tylko nieliczne smoki przestrzegają tego starego prawa , ptaków nie wolno jeść , chyba że od święta " . Słowa te były tak prawdziwe , ptaki coraz rzadiej występywały na wolności , ludzie i smoki tępili je pełniami . Zorza biegła na oślep z zamkniętymi oczami przez ciemny las , aż nagle wpadła na coś szorstkiego , otworzyła oczy i cofneła się przerażona , przed nią stał wielki złoty smok . Potwór spojżał na nią a wtedy Zorza zobaczyła że jedno oko przecina krwawa szrama , jest ono ciągle zamknięte . Smoczyca lekko się uspokoiła , może dała by rade pokonać nie widomego smoka , który w dodatek wyglądał na zmęczonego i starego .

- K-kim jesteś - powiedziała niepewnie Zorza , napinając mięśnie gotowe do ataku .

- Rozluźnij się mała , jestem zbyt stara na walkę z tobą , nazywam się Złota i jestem odmieńcem - wyjaśniła smoczyca przyglądając się młodej Zorzy bardzo uważnie .

- Co tu robisz to teren stada wulkanu ! - rykneła w końcu .

- Jestem odmieńcem , jeśli nie atakuje stada mogę przebywać tam gdzie tylko chcę , a ty ? Jeszcze nie wyrzucono cię ze stada ? Przecież widać że jesteś inna ! - spytała poważnie Złota . Zorza odpowiedziała jej wystawieniem zębów .

- Dlaczego mieli by mnie wyrzucić ? - zapytała groźnie .

- Bo jesteś bezużytecznym odmieńcem pół krwi , istnieje durne prawo które mówi , że nie wolno trzymać odmieńca w stadzie dłużej niż do kiedy nauczy sam o siebie dbać , ty jesteś jeszcze za młoda ? -

- Mnie nie wyrzucą jestem ważna dla całego stada wulkanu - powiedziała z dumą młoda smoczyca .

- Co jest w tobie takiego wyjątkowego ? Chyba że nic , tylko ci tak powiedzieli ! - chrapliwy śmiech starego smoka wywołał u Zorzy ciarki na plecach .

- Jestem przyszłą przywódczynią stada - odpowiedziała jej luźno , ukazując gwiazdę na ramieniu . Złota zlękła się i upadła przed nią na kolana krzycząc :

- Przodkowie przebaczcie , nie poznałam waszej wybranki . Przebacz mi młoda ! -

- Dobra przebaczam , wiem że jestem pierwszym odmieńcem z gwiazdą na ramieniu ... - parskneła cicho Zorza . Czuła sie dziwnie rozmawiała z starszą o wiele mądrzejszą i o wiele bardziej doświadczoną życiowo smoczycą która klęczała przed nią prosząc o przebaczenie . Ale ta powstała i powiedziała przez ramię :

- Robi się ciemno czas się zmywać , idzesz ze mną czy spróbujesz wrócić do swoich stron ? -

- Nie mam wyboru muszę pójść z tobą ... - powiedziała .

- Nie masz ? - Złota wydawała się zdziwona .

- Mój nauczyciel kazał mi polować na ptaki , ale ja nie potrafię latać i nie chce zabijać ptaków , a ja nie mogę tam wrócić z pustym pyskiem bo mnie nie przyjmą , a dotego jestem strasznie głodna ... - zawodziła Zorza.

- Choć poprowadzę cię do mojej kryjówki , mam tam jedzenie , a na zajutrz upoluje za ciebie ptaka . Wtedy ty pójdziesz do swojego stada i powiesz im że to ty go upolowałaś , ale obiecaj mi jedno ! Kiedy zostaniesz przywódcą , pozwolisz mi przystąpić do swojego stada ? - spytała z nadzieją w głosie . Zorzę zamurowało , nie wiedziała co powiedzieć , chciała by ta stara smoczyca mogła zaznać ciepła dawanego przez stado i wulkan , ale nie wiedziała czy inne smoki będą tego chciały . W końcu przełkneła śline i powiedziała powoli :

- Obiecuję ci że kiedy zostane przywódcą postaram się byś mogła dołączyć do mnie , do mojego stada , do moich przyjaciół , do ducha wulkanu . Byś mogła zaznać ciepła i wygody która tam jest - Złota spojżała w górę na nowo wzniosły księżyc , i zaryczła głośno :

- Obym tego dożyła ! - te słowa były skierowane jak by do gwiazd , jak przypomnienie , ale Zorza nie przejmowała się ruszyła za starą smoczycą przez oświtlony srebrnym światłem las . Doszły do zawalonego drzew pod którym wykopana była dość duża dziura , a raczej coś na kształt tunelu .

- Zapraszam do środka , czuj się jak u siebie ! - powiedziała Złota wchodząc pierwsza do ciemnego tunelu . Zorza podążyłą za nią w całkowitą ciemność , nagle coś świstneło i zapaliło się światło . Suche trawy ułożnone w kącie dużego , podziemnego pomieszczenia zaczeły płonąć oświatlając wszystko przyjaznym blaskiem .

- Mieszkasz tu ? - spytała niepewnie Zorza widząc w kącie szkielet jakiegoś zwierzęcia z którego zwisały zepsute kawałki skóry .

- Nie bój się nikt nie wie że tu jesteśmy . Te ścierwo pomga zabić nasz zapach , my go nie czujemy przez dym z ogniska . Mówiłaś że jesteś głodna , masz - powiedziała to i schyliła się po mięso . Przypominało królicze , ale smakowało dobrze .

- Smoki rzadko jadają króliki , nie potrafisz złapać kozy ? - zapytała mała smoczyca .

- Kozy są szybkie , a moje kosci pozwalają mi tylko na króliki i ptaki . Jedz posmakuje ci - zapewniła ją , po czym wzieła gołębia i zaczeła odrywać od niego pióra . Zorza skończyła jeść i poniuchała w powietrzu .

- Zbiera się na burzę - odpowiedziała szybko starszej smoczycy , która nie zbyt rozumiała powód nagłego poruszenia .

- Moje zmysły są już niesprawne , jestem stara i niszczeje od zewnątrz , miarzdżąc środek - przyznała się .

- Tak właściwie to co jest z twoim okiem ? - spytała podekscytowana Zorza waląc ogonem w ziemię i machając skrzydłami by móc niżej przysiąść .

- Jestem odmieńcem , stado wygnało mnie kiedy miałam 10 pełni , i zagroziło że jeśli wrócę i bede ich nękać , pozbawią mnie wzroku . Ja po jakimś czasie za tęskniłam za legowiskiem i wróciłam . Chcieli mnie pozbawić wzroku , lecz ja sie nie dałam i wyszłam zwycięsko z jednym nie widącym okiem i lekko zadrapanym nosem . Ale potem w rane na nosie wdało się zakarzenie i już prawie nic nie czuję . - skończyła smutno .

- A dlaczego chcieli cię pozbawić wzroku a nie naprzykłąd skrzydeł ? -

- Bo gdyby pozbawili mnie skrzydeł mogła bym żyć , ale kiedy pozbawią cię wzroku , wtedy sama spadniesz z jakiegoś klifu i się zabijesz . Po co kogoś mordować skoro on może sam to zrobić ? - powiedziała poważnie. Zorza wpatrzyła się w ciepłe płomienie , chciało się jej spać , była całkowicie przemęczona tym wszyskim .

- Kiedy zostałaś uczennicą - spytała starsza .

- Wczoraj - odpowiedziała Zorza znurzonym głosem

- Naprawdę ? - Złota wydawała sie zdziwona .

- Tak -

- Jesteś dobra jak na tak wczesny początek treningu , twój nauczyciel musi być lekko szurnięty żeby puścić cię pod wieczór na polowanie na ptaki ! - obruszyła się . Zorza spojżała na nią z rosnącym szacunkiem w oczach , po czym wstała i ruszyła przez tunel .

- Zaraz ! Gdzie ty idziesz ? - wrzasneła smoczyca , nagle jak by przestraszona .

- Coś sprawdzić , czujesz coś w powietrzu ? - spytała przez ramię młoda smoczyca .

- Nie zbyt - odpowiedziała Złota również wstając i ruszając za młodą podopieczną . Zorza wystawiła głowę z kryjówki i spojżała w niebo . Po chwili miała już mokry pysk .

- Nie wychylaj się Złocista ! - krzykneła . Stara Złota również spojżała w górę na niebo .

- Co za monstrum ! - krzykneła zdziwniona , na niebie unosiły się zbite czarne chmury z których lały się ogromne krople deszczu tworząc wodną ścianę przed ich oczami . Jaskrawe błyskawice przecinały niebo i pochwili rozlegał się huk grzmotu .

- Jeśli jutro burza usatnie , będzie świerzo i coś upolujemy , a jeśli nie to trzeba się dobrze wyspać młoda ... - powiedziała groźnie . Zorza stała nei wzruszona wąchajac coś w pobliżu po czym lizneła Złotą w szyje i poszła do tunelu , gdzie ułożyłą się na kawałku siana obok płomieni które powoli gasnąc rozwiwał wiatr . Złota stała przez chwile gapiąc się w nicość , ale i ona poszła do tunelu by pójść spać . Gdy zobaczyłą zasypiającą Zorzę obdarzyła ją matczynym spojżeniem , po czym sama ułożyła sie na kupce suchej trawy obok niej , jednym skrzydłem przykrywając , małą w jej oczach smoczyce . Nagle spostrzegła czarne pióro wetkniete w długie skrzydło młodej , powąchała je i stwierdziła że jest to pewnei jakieś ubłocone pióro które przypadkiem przyczepiło sie do Zorzy . Gdy zawiał mocniejszy wiatr , płomień zgasł wypełniajac podziemne pomieszczenie dymem i chłodem , dzieki czemu stara smoczyca trzęsła się jeszcze przez chwile zanim nie zasneła ...

 

 

 

Starałam się jak tylko mogę żeby to było ciekawe , przygotowuje już rozdział 3 ;)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania