Poprzednie częściOdmieniec - Prolog

Odmieniec - Rozdział 3

Burzowe chmury zasłoniły piękne czarne niebo , pozostawiając wszystko w niepewnej harmonii deszczu . Jasno-niebieskie oczy błyskały z ciemnej dziury w ziemi . Zorza wychyliła głowę zza kryjówki , oglądając ponury świat w ciemnych barwach . Gdy wstała i wyszła z podziemnej siedziby Złocista jeszcze spała , ale teraz nie słyszała już dyszenia i przewalania się na drugi bok . Mała smoczyca spojżała w dal na zimną skałę zalewaną deszczem , rosły na niej małe jagody które niedługo uschną i opadną na zimę by zmienić sie w proch , dając siłe dalszym pokoleniom roślin . Ruszyła po nie , wyglądały na smaczne i dojżałe . Ale coś ją powstrzymało , obejrzała się i zobaczyła Złotą trzymającą pazur na jej ogonie.

- Chcesz tamte jagody ? - spytała .

- Tak , chyba są dojżałe - odpowiedziała młoda .

- Nie radzę ci ich jeść , są doskonałym wyborem jeśli chcesz zwymiotować po męczarniach bólu brzucha - zaśmiała się ochrypłym głosem . Zorza położyła uszy po sobie , " Czy ona sobie żartuje , przecież ja ... " pomyślała , ale przerwała jej Złota .

- Wiem że ty mało jeszcze wiesz , ale to czas by wiedzieć , to czas by się nauczyć jak żyć . Ten las poza twoim kochanym wulkanem jest pełen niebezpieczeństw i przygód których nie zaznasz żyjąc tylko z zasadami , kiedyś się o tym przekonasz . Czy powiesz mi w końcu jak brzmi twoje imię ? - powiedziała ironicznie . Mała smoczyca popatrzyła jeszcze raz przez ściane deszczu na jagody a potem odpowiedziała :

- Moje imię brzmi Zorza , chyba ci już to mówiłam -

- Moja pamięć przez te lata się nie zepsuła Zorzo , nic mi nie mówiłaś . Mam dla ciebie kolejną propozycję , całkiem cię polubiłam , może jeśli tu jeszcze zostaniesz przez kilka dni będę cię uczyć różnych rzeczy o życiu . Latania , polowania , walki . Potem jak wrócisz do swojego stada będą dumni i szczęśliwi że przeżyłaś ... - powiedziałą stara smoczyca potrząsając nerwowo ogonem .

- A po co ci moje towarzystwo ? - spytała przenikliwie Zorza .

- No wiesz ... prawda jest taka że ... jestem samotna i ... - zająkneła się .

- Dobra zostanę ! - Zorza się uśmiechneła na widok lekkiego wstrząsu jaki wywołała na starej smoczycy . Złocista stała przez chwile mrużąc oczy jak by chciała prześwietlić młodą , ale w końcu odezwała sie znowu swoim normalnym lekko wrogim tonem .

- A tak właściwie to dlaczego stoimy tu w środku nocy i na deszczu ? -

- Przyszłam popatrzeć na gwiazdy ale nic z tego , te chmury są za gęste , nie widać nawet skrawka nieba ! - Zorza oburzyła się . Złota przypatrzyła się niebu , aż w koncu odezwała się cicho :

- Wsiadaj na mój grzbiet , popatrzysz sobie na gwiazdy z wysoka -

- Czy ty zwariowałaś ? Nie mogę na ciebie wsiąść ! - krzykneła Zorza .

- A niby dlaczego ? - spytała rozbawiona Złota .

- Bo ... - Zorza zacieła się w pół słowa , i w końcu nie dokończyła . Złota kożystając z sytułacji szybko chwyciła ją za kark a dokłądniej za jej błonkę i wzleciała szybko do góry przez wielki deszcz . Zorza wrzeszczała i błagała by ta odstawiła ją na ziemię ale nie słuchała . Podczas lotu Zorza spostrzegła licze rany na stalowo-złotych skrzydłach starej smoczycy , a dotego jej ruchy skrzydeł sprawiały że latanie było strasznie nie równe . Wyleciały za chmury i spojżały w ciemne i czyste niebo .

- Czy tego chciałaś ? - spytała Złota . Zorza spojżała na nią , a w jej oczach był trochę ekscytacji pomieszanej z strachem .

- W sumie to tak jest fajnie , ale mogła byś mnie już puścić ? - powiedziała Zorza . Złota nie odzywała się przez chwile ale w końcu odpowiedziała :

- Wedle życzenia , puszczam ! - puściła Zorzę w dół do ciemnych chmur . Mała wydzierała sie w niebogłosy wzywając swoich dzielnych przodków i próbując machać skrzydłami we wszystkie strony . Poszybowała do niej Złocista , lecąc obok w dół z podobną prędkością .

- Jak czesto tak robisz ? - spytała Zorza przez łzy i pot .

- Non stop ! - odpowiedziała starsza .

- Pomóż mi ! - krzyczała Zorza , wywracając się w powietrzu bez celowo mieląc je skrzydłami .

- Nie ma mowy , pokaż że masz w sobie bestię . Musisz wiedzieć że to jest jedyny sposób , przez wieki gniew i strach napędzały smoki do działania ! - krzykneła a potem odleciała pozostawiając Zorzę , która przedzierała sie przez ciężkie czarne chmury czujac mokry deszcz na łuskach . Płacz zlewał się z potem tworząc kopię deszczu . Wysoko nad lądem smoczyca zobaczyła ziemię , zcisneła się w sobie i próbując sie wzosić do góry . W penym momęcie niebo przecią grzmot a ona podwineła jedno skrzydło w dziwny kąt . Popatrzyła na to i uświadomiła sobie , " Tak to jest to ! " , zgieła tak drugie i zaczeła się wzosić do góry . Podziw do Złotej rósł gdy ta uczyła się jak kontrolować burzę i jej porywny wiatr . Kiedy wzniosłą się ponad chmury nad nimi wisiała Złota przyglądając się jej .

- Bałam się ... to było strasznę , ale nie straciłam zdrowego rozsądku - przyznała Zorza . Złota skrzywiła się a zaraz potem krzykneła tak że młoda skuliła uszy i prawie zapomniała machać skrzydłami .

- Choć raz w swoim życiu zrozum co to duma smoka ! -

- Ale ja czuje ją ! Przepływa przez moje serce i dociera do płuc które wypełnia zapachem zwycięstwa ! - wrzasneła Zorza .

- Kiedy prosiłaś mnie o pomoc , to było żałosne ... - po tych słowach zorza poczuła przypływ złości , krew zaczeła się w niej gotować .

- Taka słabiuteńka , nie wiem jak mogli wybrać cię na ucznia , a potem wypuścić na większą przestrzeń , żeby ich cenne smoczątko z pieczątką na ramieniu w kształcie słodkiej gwiazdki mogło sobie zrobić krzywdę - Złota dalej jej dogryzała . Aż w końcu Zorza nie wytrzymała i wzbudziła w sobie potrzebę wyrażenia tego co jest we wnętrzu , emocji które kryły się pod gniewem . Rkneła z potęgą tysiąca grzmotów i piorunów , a na czystym niebie pojawiła się zorza polarna . Po chwili połączyła się z grzywą Zorzy a ta dostała moc od gwiazd . Ostrzegawczo odsłoniła kły i warkneła na Złotą , która spojżała na nią wyzywająco i z jej stalowych skrzydeł wystrzelił grzmot który odbił się od chmur pod nimi i wrócił do starszej napełniając ją złotą energią .

- Nie zaczynaj młoda , wiesz że w bezpośredniej walce nie masz ze mną szans - powiedziała spokojnie Złocista .

- Kto powiedział że musi być bezpośrednia , czuję jak wiatr wzrata we mnie , nie ważna jest siła mięśni , ważniejsza jest siła serca ! - krzykneła Zorza , uświadamiając sobie że ma przewagę , Złota to połączenie elektrycznych smoków z innym gatunkiem , jak udowodniono piorun posiada moc ciepła więc jest pochodny od płomienia , a każdy pochodny jest słabszy od orginału . Tak więc elektryczność jest gorsza w starciu z ogniem . Zorza wysuneła pazury i popychana przez pewność siebie i wrodzoną arogancie ruszyła na starą smoczyce . Złocista nie spodziewała się ataku , ale w porę i ona wysuneła długie, krzywe pazury i wzleciała na Zorzę . Kiedy obie były od siebie oddalone o zaladwie skrzydło Zorza zanurkowała w gęste chmury , a Złota zamachneła się na powietrze . Mała smoczyca postanowiła zrobić pułapkę na starszą , zacziła się w wyjątkowo mokrej chmurzę z której błyskały jasne błyskawice . Co chwilę z ziemi słychać było dudnienie grzmotu , młoda chłoneła każdy taki dzwięk jak pieśń zwycięstwa pisaną hukiem . Nagle usłyszała odgłos szybkiego bicia skrzydłami o bok oraz nawoływania Złotej .

- Młoda ! Ej młoda to nie zabawa ! - Zorza uśmiechneła się do siebie , upatrzyła starszą niedaleko , ale ona nie wiedziałą że ją widzi . Znowu wysuneła krótkie pomarańczowe pazurki które teraz jarzyły się poświatą i podleciała bezgłośnie do Złocistej . Rzuciła się na nią od tyłu wbijając ostre pazurki w szyję i grzbiet . Złota zaryczała i zaczeła powoli spadać w doł , szamocąc się w powietrzu i dziko szarpiąc łapami . Zrobiła beczkę 360 stopni i Zorza spadła z jej poobdzieranego karku w grubsze chmury , nie oriętując się co się dzieje. Wrzasneła po czym udając że zemdlała , zaczeła spdać w dół z trzepoczącymi na silnym wietrze skrzydłami . Złota poleciała za nią z zmartwioną miną . Nagle Zorza otworzyła oczy , jej źrenice były zwężone i błyszczące , zaatakowała pazurami Złocistą w szyję , ona zaś wcisneła w nią swoje szpony i jak wielki kłębek łusek zleciały na ziemię . Złocista wgniotła Zorzę w ziemię siłą uderzenia , cofneła się nagle jak oparzona gdy zobaczyła ciemną krew na pazurach , popatrzyła na Zorzę , jej spojżenie było zamglone , z szczęki kapała krew , a w ranie pełnej zniszcoznych łusek i krwi było pełno brudu . Złota podeszła do niej i dźgneła ją łapą , ale ta nie poruszyła się . Złocista zaczeła łkać i przycisneła nos do zimnych łusek na boku Zorzy , by sprawdzić czy jej serce bije . Ale nie ono nie biło , całe ciało ogarniał ogromny spokój i zimno . Stara smoczyca wstała i obejrzała się na niebo , słońce powoli wschodziło . Nagle Zorza drgneła i zaczeła oddychać . Złota obruciła się natychmiastowo i powąchała młodą , żyła , to było najważniejsze . Odetchneła z ulgą i powiedziała :

- Nastraszyłaś mnie , myślałam że nie żyjesz ... -

- Owszem światło we mnie zgasło ale płomień wciąż się tlił - odpowiedziała powoli Zorza która otworzyła szeroko oczy widząc zapłakaną Złocistą .

- Wróćmy do ciepła , zmokłam i chyba moja noga została mocno poturbowana - powiedziała młoda próbując wstać z uniesioną przednią łapą . Złota podparła ją i ruszyły w kierunku nory . Weszły do niej i Zorza położyła się na boku liżąc rane z której ciekła krew .

- Chcesz czegoś posłuchać młoda ? - powiedziała Złota zapalając suchą trawe błyskawicą .

- Tak - odpowiedziała żywo Zorza . Złocista siadła i lizneła się w łape po czym odetchneła i zaczeła :

- To tak na uspokojenie . Starsi z mojego stada opowiadali młodszym o historich z życia przywódców , kiedyś opowiedzieli starą legende . Mówiła ona o tym jak pewien przywódca Stalowe skrzydło poszedł na polowanie i zgubił się w żelaznych górach , na terenie stada stali . Spotkał tam starego smoka , który zaprowadził go nad sadzawkę by mógł się napić świerzej wody bo był przemęczony . Przywódca opowiedział mu o swoich przygodach , i spytał się co on robi na jego terenie . Stary smok odpowiedział że mieszkał tam od wieków , gdyż jest smokim z zaginionego stada legendy , stado legendy to specjana grupa smoków które utworzyły płyty żywiołów , tamten zwał się Platyna i był twórcą płyty żywiołu stali . Przywódca pokłonił mu się i poprosił o opowiedzenie jak było w dawnych czasach ten mu opowiedział i kazał przekazać wszytkim przywódcom ważną wiadomość od ich przodków , albowiem legendarne smoki mają moc rozmawiania ze zmarłymi . Powiedział że pewnego dnia urodzi się smok który należy do stada legendy ale o tym nie wie , będzie on dumnie stąpającym po ziemi stworem który zjednoczy wszystkie stada i odtworzy stado legendy , by na nowo zapanował ład . Do tej pory nikt taki się nie urodził , bo to tylko legenda , żaden taki smok nigdy nie istniał , a wiadomości o stadzie legendy są nikłe i jest ich mało ... - podsumowała ponurmym głosem .

- Ale przywódca Stalowe skrzydło istniał ? - spytała Zorza . Złota popatrzyła na nią jak by w pytaniu a potem nei chętnie odpowiedziała :

- Tak to jest prawdziwe , ale reszty nikt nigdy nie potwierdził , tylko Stalowe skrzydło może ci to powiedzieć i tamten stary smok , który nigdy nie istniał wśród nas - powiedziała gorzko . Zorza zastanowiła się i w końcu przyszedł jej do głowy pewien zapomniany pomysł .

- Złota , chciałam cie wcześniej o to zapytać ale jakoś tak nie wyszło , dlaczego wróciłaś do swojego stada choc ci zakazano ? Tęskniłaś ? - powiedziała . Złcoista zamkneła oczy jak by tamto wspomnienie dawało jej więcej bólu niż wszyskie dotychczasowe rany .

- Wtedy ... wtedy porwali mojego przyjaciela i ... i on wył strasznie ranny , ja poszłam go ratować , zaciągneli go do starych kopalni , i zrobili na mnie pułapkę , potem on ... on ... - skuliła głowę a po jej łuskowych policzkach lały się łzy . Zorzy zrobiło się przykro , lizneła ją w ramie , i nagle przed jej oczami pojawił się obraz jak mgła na początku dnia . Zamknęła oczy by lepiej zobaczyć obraz .

 

Duża złota smoczyca o błyszczących zielonkawych oczach biegła w wielki gąszcz gałęzi gdzie przed chwilą znikł śnieżno biały smok o długich , szpiczastych rogach które okrywał szron i sople . Miał skrzydła jak anioł a ogon zdobiły płatki śniegu , jego oczy były zupełnie białe a z pod łusek wystawała gruba sierść . Wyglądał jak by osiadła na nim posypka .

- Słodkie serce zaczekaj ! - krzyczała smoczyca przucając się za przyjacielem . Tamten zaś nie zwalniał tylko przyśpieszał z uśmiechem na twarzy .

- Szybciej Złocista różo ! Dogoń mnie jeśli potrafisz ! - krzykną . Złocista róża zacisneła kły i ruszyła szybkim galopem przez zbrązowiałe liście , aż zatrzeszczało pod jej łapami . Nagle wpadła na swojego przyjaciela w trakcie biegu przewracając go na kupę liści . Tarzali się tak przez dłuższą chwilę , po czym Słodkie serce wstał i lizną swoją kompankę w szyję po czym wzleciał w powietrze , machajac potężnymi skrzydłami . Złota smoczyca poleciała za nim z uciechą wdychając powietrze z lasu pod nią . Po chwili rozległ się wrzask i smoczyca przyspieszyła lotu , spoglądając z niepokojem w dół na kolorową od lisci ziemię . Nagle zobaczyła jak grupa srebrzystych smoków ciągnie po ziemi białe ścierwo . Zawarczała i wyladowała obok nich , piękne śneiżne łuski Słodkiego serca były teraz zbrudzone lśniącą krwią .

- Słodkie serce ! Proszę przestańcie , zostawcie go ! - krzyczała młoda smoczyca , rzucając w stronę napastników nożami z stali , próbując uwolnić przyjaciela . Ci zaś dalej wlekli go po ziemi , po czym wbili w niego szpony i odlecieli daleko do wzgórz . Złocista róża poleciała za nimi łkając w duchu . Gdy zbliżyła sie dość blisko by zaatakować zrobiła to widząc pokonanego Słodkie serce , brudnego na ziemi , a zza krzaków obok wielkiej dziury w ziemi wyszedł wielki smok z srebrną gwiazdą na ramieniu .

- Złocista różo weszłaś na nasze trytorium chociaż ci zakazałem , musisz poneiść karę ! - wrzasną by całe stado mogło go usłyszeć z pod ziemi .

- Zdrajco ! Czy twoje stado nie widzi twych skaz na duszy , czy są aż tak ślepi by nei widzieć że psujesz ich od środka ! - powiedziała załamana Złota smoczyca , próbując podejść do Słodkiego serca , ale trójka pilnujących go smoków warczała na nią groźnie .

- Ja ? Zdrajcą ? Ty jesteś nic nie znaczącym odmieńcem który nie potrafi o siebie zadbać , ty i ten nieudacznik , którego złapaliśmy na naszym terenie jesteście siebie warci , ale teraz czas na karę , byś zrozumiała że utrata wzroku to wielka kara , to zanim go ostatecznie stracisz , odechce ci się go mieć ! - krzykną i dał znać na swoich pobratyńców ogonem , a ci rzucili się w stronę Słodkeigo serca próbując go zabić . Złocista róża ruszyła mu na ratunek gdy wielki smok z gwiazdą na ramieniu wbił jej wielki pazur w oko , trysneła krew , a Złota smoczyca padła wijąc się na podłodze , przyciskając łape do oka .

- Jak to mówią , miłość jest ślepa ! - zaśmiał się przywódca i rzucił by dokończyć swojego dzieła . Lecz Złocista róża wstała i wyciągneła z tłumu ciało Słodkiego serca , nie pewnie wzosząc sie nad drzewami . Gdy odelciała daleko , puściła Słodkie serce , który natychmiast zakrwawił wszystkow wokół niego . Słońce znizało się do horyzontu , a Złocista róża przycistała liście do rany przyjaciela , by zatamować krew .

- Słodkie serce trzymaj się ! - krzykneła , szukając kolejnych liści .

- Złocista różo , to nie ... ma sen-su - wyjąkał ostatkami sił , podniósł łapę i przycisną ją do serca Złocistej smoczycy , z jej poranionego oka wciąż kapała krew ale drugie intensywnie zielone zalane było łzami .

- Proszę nie opuszczaj mnie , ja , ja , ja cie kocham Słodkie serce ! - wydusiła z siebie . Słodkie serce spojżał na nią z spokojem i miłością .

- To tym mnie nie opuszczaj , kiedy tylko zamkniesz swoje oczy ja będe z tobą , znajde cie zawsze , obiecuję ci ja tu zawsze bede , zawsze , w języku nigdy nie wypowiedzianym składam przysięge swą ... - powiedział i wyzioną ducha , Złocista róża , załamała się i wybuchneła szlochem .

- Słodkie serce , od dziś aż po dzień kiedy ponownie cię spotkam , będe się zwać Złota , gdyż dopuściłam do twojej śmierci i to wszystko moja wina - przyznała się , łkając tak strasznie że słowa zamazywały się . Obok niej siedziała przeźroczysta postać , przypominająca Słodkie serce , wstała i otarła się jej o bok po czymz znikła , pozostawaijąc ją samą przy ciele we krwi .

Zorza otrząsneła się , i spojżała z powoażaniem na smoczyce . Widziała w neij ogromne podobieństwo do Złocistej róży , popatrzyła jej w oczy . Były jasno zielone .

- Czy nazywasz się Złocista róża ? - powiedziała nagle . Złota obruciła się na nią natychmiastowo .

- Nie wymawiaj tego imienia młoda , ta osoba była tak głupia że dopusciła do wielu śmierci - sykneła do niej . Zorza nie przestraszyła się i powtórzyła :

- Czy nazywasz się Złocista róża ? - Złota się zachmurzyła , obruciła się iw wyszła , nie rzucając spojżenia na młodą Zorzę . Słońce weszło na swą ścieżkę na niebie , Zorza wtuliła głowę w suchą trawę , tej nocy prawie nie spała . Zasneła . Po kilku godzinach spania obudził ją trzask i słowa Złotej :

- Ałć , muszę przynieść te zioła ... - Zorza otworzyła jedno oko i zobaczyła przed sobą mysz wulkaniczną z jedną , ostrą kością sterczącą z ciała . Złota lizała sobie łapę z której ciekła krew , wyszła na zewnątrz , było już dość ciemno . Gdy odeszła na dość daleko by jej nei widzieć , Zorza wstała z bólem i zaczeła jeść mysz . Widać było piękny księżyc , pogoda rozchmurzyła się w trakcie dnia . Niedaleko , przy sadzawce siedziałą jakaś srebrzysta postać , pysk miała nad wodą i obserwowała pływający , jesienny listek . Zorza przełkneła mysz , wypluła kości , i podeszła do niej cicho , by nie usłyszała jak się jej przygląda . Srebrna postać odwróciła się nagle jak by coś usłyszała , jej oczy wyróżniały się kolorem od reszty ciała - były jasno różowe . Zorza zozpoznała smoka natychmiast , to był Słodkei serce , a raczej jego duch . Wyszła z krzaków i podeszła do zjawy .

- Ty , ty ... ty to Słodkie serce ? - spytała trzęsąc się z strachu , Słodkei serce roztaczał zimną aure wokół siebie , a pachniało jak wanilia .

- Tak , nazywam się Słodkei sece czy ty ... mnie .. mnie widzisz ? - spytał podniecony . Zorza niepewnie pokiwała głową , duch którego widziałą w wizji i teraz to stary kolega Złotej , a raczej Złocistej róży .

- Co tu robisz , wiem że nie żyjesz , ale po co odwiedzasz Złotą ? Przecież ona cie chyba nie widzi - zauważyła , Złota musiała tendy przechodzić i chyba on tu był w tym samym momencie , a dotego w wizji ona go nie zauważyła .

- Masz racje ona mnie nie widzi , ale wreszcie rozmawiam z kimś żywym , kim jesteś i z kąd wiesz jak mam na imie - zapytał . Zorza zastanawiała się czy jeśli powie że miała coś w rodzaju wizji , lub że widziała jego smierć która zdarzyła się dwano temu , to czy przypadkiem nie uzna ją za dziwną i zniknie . Podjeła ryzyko .

- Miałam wizję w któej widziałam twoją śmierć , ja nazywam się Zorza i jestem uczennicą przywódcy stada wulkanu - powiedziała . Słodkie serce przyglądał się jej dokładnie , a wiecej czasu poświęcił na oglądanie gwiazdy na jej ramieniu , obszedł ją całą dookoła , po czym zamachną się łapą , która przeleciała przez ciało Zorzy nie pozostawiając śladu , ale nagle ból targną Zorzą jak nagle wzbudzony wybuch . Jękneła i skuliła się , siwa rana zaczeła krwawić na jej brzuchu .

- Nie jesteś duchem ale masz coś z świata zmarłych , wiesz że duchy moga siebie atakować i zadawać ból , ale nie moga umierać , bo już raz to zrobiły ... - powiedział smętnie i obrucił się do sadzawki by popatrzeć na zatapiający się liść . Zorza pokuśtykała do niego i otarła się o jego bok , przenikła ale Słodkie serce to zauważył .

- Złota poszła po zioła ? - spytała młoda . Słodkie serce podniósł głowę i pokiwał znacząco .

- Przyglądałem się wam , i wiem gdzie poszła , słyszę wszystko - odrzekł smutno .

- Kochasz ją ? - spytała Zorza i pochwili żałowała ze zadaje takie głebokie pytania . Duch spojżał na nią z żalem w różowawych oczach i odpowiedział :

- Zawsze ją kochałem , zawsze nei mogłem jej tego powiedzieć , i zawsze byłem tchórzem , nawed wtedy kiedy okazało się że bedziemy mieć dzieci , byłem tchórzem ... - Zorza wydała z siebie cichy pisk i zgrzyt , Złota ma dzieci ?

- Macie dzieci ? - krzykneła zdziwiona .

- Mamy córkę , nazywa się Oblodzona łuska , jest jedyną która rozumie mój ból ... - powiedział . Kolorowa smoczyca zastanowiła się przez chwilę , " Skoro on przeżywa stratę , bo nie może być z ukochaną , to jego córka msui mieć tak samo ! " pomyślała i wydała z siebie kolejny pisk .

- Czy-y ... czy ona nie żyje ? - zapytała ostrożnie dobierajac słowa . Słodkie serce znowu pokiwał głową patrząc na księżyc .

- Zakochała się w młodym smoku z stada wulkanu ,a potem zraniła się i umarła , tamten mały nazywał się Ciepły , śledziłem go był wstrząśnięty kiedy umierała , teraz chyba jeszcze żyje , jestem duchem mogę ci pokazać moje wspomnienia , zobacz ... - przed oczami Zorzy pojawił się kolejny nie wyraźny obraz . Zamkneła więc oczy i poddała się wspomnieniu .

Wściekle czerwony smok z bujną czupryną i dużymi skrzydłami wyszedł zza rogu . Sledził go białawy duch , Słodkie serce podpłyną do niego , a czerwony smok nic sobei z tego nie robił . Powęszył w powietrzu , czuć było krew i słychać było straszne krzyki . Smok pobiegł w gąszcz i zobaczył piękną niebieską smoczyce z błękitnymi oczami błyskającymi bólem . Wyglądał jak by był pół smokiem pół chmurą . Był jasno niebieski i długi na kilka skrzydeł , jego głowę zdobiły rogi renifera , a długie nogi przy łapach okalało białe futerko . Wyglądał jak połączenie wilka i chinskiego smoka , jego ogon przypominał ogon zorzy , długi i zaostrzony na końcu .

- Oblodzona łusko , co ci jest - krzykną tamten czerwony smok , Oblodzona łuska miała wykeconą przednią łapę , cała krwawiła , a na szyi miała rozdarcie .

- Ciepły płomienu , nic nie możesz zrobić ... ja muuszę iść do moich ... - wykrzsztusiła z siebie . " Ciepły płomieniu ? To nie może być ... nie ! " pomyślała Zorza ale oglądając dalej przestała wierzyć że ten smok to nie jest jej przywódca . Ciepły płomień powąchał jej łape , i chyba już sam stwierdził że rana jest śmiertelna .

- Naprawdę , musisz już iść ? - spytał Ciepły płomień . Smoczyca potrząsneła głową i lizneła go z uczuciem , po czym jej głowa spadła na łapy i już się nie poruszyła , jej oddech staną a krew przetsała się lać . Ciepły płomień skulił sie przy niej i wizja się rozmazała .

Zorza potrząsneła głową , to było krótkie . Słodkie serce przyglądał się jej z zdziwieniem w oczach .

- Przyszła przywódczyni musi wiedzieć kto to był - zażartował , Zorza cofała się do tyłu przerażona ,

- Wiem , myślałam że jestem poprostu pół krwi , ale to mam zakorzenione głeboko , jestem czystym odmieńcem - łaza spłyneła po jej łuskowym policzku , gwiazda zaczeła lśnić , a zaraz potem Zorza zmieniła się w puchatego wilka z długim ogonem , był jasno niebieski z różowo-zielonymi przebłyskami , jego szyję oplatało futro , a przy łapach miał branzolety z łusek . Uciekła do lasu spłoszona . Czuła sie jak lekki puch , tona łusek nagle znikła dając uczucie lekkości , jej miękkie łapy posuwały się cicho po ziemi , brak skrzydeł nic nie dawał . Nagle usłyszała szelest i z krzaków wyszła Złota niosac kilka ziół i srebrnego kruka . Wilk zawarczał , ale Złocista wystawiła kły i zaatakowała go . Zorza upadła wijąc się , bo Złota rozdarła jej wcześniejze rany które dopiero co się zagoiły , teraz błękitny pancerz jej nie chronił , była skazana na porażkę , chyba że ... Gwiazda na jej futrzanym ramieniu zalśniła ponownie , a Zorza przemieniła się w wielkiego jasnego smoka który składał się z gwiazd i był prawie niewidzialny , jego kontury stanoiwły gwiazdozbiory , jego oczy były duże i srebrne , złota gwiazda na jego głowie wyjątkowo mocno błyskała . Kłapneła szczęką na Złotą i powiedziała :

- Musze iść do domu Złota , muszę , to jest konieczne , muszę spytać się mojego nauczyciela o moją babkę , daj mi ptaka którego upolowałaś , kiedyś tu jeszcze przyjde ! - powiedziała donośnym głosem którego w sobie nigdy nie poznała . Złota posłusznie puściła kruka , a Zorza wróciła do swojej normalnej postaci , gdy jej gwiazda przestała świecić , lizneła na pożegnanie Złocistą .

- Będe pamietać o obietnicy ! - krzykneła i z trudem wzniosła się w powietrze niosąc ptaka w przednich pazurach .

 

Po kilku długich i cięzkich godzinach , księżyc powoli zniżał się ku horyzontowi , i robiło się coraz jaśniej. Wielki wulkan rysował się na horyzoncie , Zorza leciała szybko , a dotego była bardzo zmęczona , przez podróż gryzła ptaka i tarmosiła go pazurami by Ciepły płomień nie miał wątpliwości że to ona go upolowała , krew na zębach i pazurach . Wleciała przez wejście do wulkanu , gdzie zauwarzyła zbiorowisko smoków , wśród których stał większy od wszystkich Ciepły płomień , Zorza zaczeła czuć do niego urazę , on też był prawie odmieńcem ,a traktował ją jak ... głupią . Przejechała lekko skrzywionym pazurem po ziemi , zrobiło to trochę hałasu , bo ziemia a raczej kamień , zapiszczał pod jej łapą .

- Zorza ?! Ty żyjesz ? - spytał Ciepły płomień z ulgą w głosie , Zorza podeszła do niego chwiejnym krokiem i rzuciła mu kruka przed łapy , by mógł zobaczyć to co przyniosła . Wszystkie smoki przyglądały się jej z ciekawością i u niektórych z podziwem , lub niedowierzaniem . Zorza wyprostowała skrzydła i rykneła potężnie na całą górę . Na niebie pojawiła się piekna zorza polarna zabarwiona na krwistą czerwień . Wziosła sie w górę i znikneła w legowisku uczniów . Przeszła bez słowa obok Popioła i Lawowego , położyła się na kupie roslin , i westchneła z ulgą . Popiół trącił ją nosem , by sprawdzić co u niej .

- Jak tam ? Martwiliśmy się o ciebie , Ciepły płomień powiedział że wypuscił cię na samodzielne polowanie na ptaki , wspomniał że ich nie jadasz , co to za rana na twoim boku ? - spytał spokojnie ocierając się o ołuskowiony , brudny bok Zorzy . Ona spojżała na niego dużymi , błękitnymi oczami i uśmiechneła się .

- Jestem pełniej krwi - powiedziała . Lawowy podszedł i zrobił jak brat , obaj byli zdziwieni , wszyscy w stadzie wiedzieli że jest ona pół krwi i jej status to odmieniec . Zorza zasneła i obuziła się dopiero w południe , obok niej czuwał Popiół . Przechylił głowę gdy drgneła .

- Siedziałeś tu cały czas ? - spytała gdy wstawała , przeciągneła się a kilka iskier przeszło po jej błonce na grzbiecie do pazurów i kopneło lekko Popielnego , uśmeichną się .

- Przepraszam , nie kontroluje tego ! - krzykneła Zorza , Żar podniósł głowę i prychną :

- Ty siebie nie kontrolujesz - był to brązowawy smok o długim ogonie i rogach , jego oczy jażyły się oliwkowym światłem i czystą nienawiścią . Zorza zawarczała i wysuneła pazury .

- Odczep się Żar ! - powiedziała sycząc przez zęby . Żar również wstał i uśmiechną się drwiąco , Zorza wiedziała że on nie nawidzi pół krwi .

- Słyszałem że twój nauczyciel - Ciepły płomień ukarał cię , a potem jak zwycięsca wróciłaś i dałaś mu srebrnego kruka , jak chcesz na szczycie wulkanu , o zmierzchu możemy się zmierzyć w starciu , twój słabiutki przyjaciel może ci kibicować , i tak przegrasz ... - zaśmiał się . Zorza prychneła i najerzyłą łuski na grzbiecie , cała błonka podniosła się jej jak futro u kota i spojżała w zielonkawe oczy .

- A założysz się ? - sykneła . Żar przestraszył się jej mrocznego tonu lecz w porę się opanował , i odpowiedział drżącym głosem .

- Możliwę , czyli ustalone ty i szarawy na szczycie o zmierzchu - wstał i odszedł . Gdy znikną z pola widzenia , Popiół rzucił się do Zorzy i westchną .

- Zorza masz jeszcze rany , jak je rozdrapię ? - spytał cicho , Zorza obdarzyła go ciepłym spojżeniem , i podniosła przednią łapę , gdzie ukazała się rozorana rana , zadana przez Złotą .

- Jedyną raną jaka jeszcze mnei boli , to blizny na mojej duszy - powiedziała i dreszcz elektryczności przeszedł po jej ciele , dotykajac mocniej Popielnego .

- Lubie jak tak robisz - powiedział szczerze , gdy Zorza zaczeła przepraszać .

- Dziś ja i Imbirowy pazur idziemy z wami na trening latania - uśmiechną się .

Godzinę puźniej Ciepły płomień przyszedł wraz z Imbirowym pazurem do uczniów , Zorza spojżała na niego ale się nie odezwała , miała już i tak dość problemów na głowie by wywrzeszczeć sie na niego . Imbirowy pazur kiwną do niej przyjacielsko głową , ale Zorza tylko potrząsneła ogonem . To był smok który uratował ją przed śmiercią , była mu wdzieczna , ale wściekła na otoczenie nie była w stanie powiedzieć przywitania .

- Dziś będziemy obok granicy ze stadem kwiatów - powiedział Ciepły płomień , Imbirowy pazur potrząsną głową , a Popiół uśmiechną się , Zorza nie zareagowała . Kiedy znaleźli się w lesie , Nauczyciele kazali uczniom rozwinąć skrzydła i powyginać je by się ogrzały .

- Jeśli podczas trudniejszych ćwiczeń młody smok nie rozciągnie wystarczając skrzydła , może on uszkodzić błonę , bądź złapmać kość ! - powiedział lekko Imbirowy pazur , sledząc ruchy Popioła . Ciepły płomień , spojżał na Zorzę stała i grzebała pazurem w błocie .

- A ty ? Może wzieła byś przykład z ucznia Imbirowego pazura i zaczeła się przygotowywać do ćwiczeń , podobno byłaś taka chętna do nauki latania . - powiedział . Zorza spojżała na niego tak lodowatym spojżeniem że normalny smok , skulił by się , ale Ciepły płomień odwzajemnił je i przykazał ruchem ogona posłuszeństwo . Zorza nie chętnie wyprostowała długie skrzydła i zaczeła wymachiwać nimi jak by były sztywnymi liścimi .

- Teraz spróbujcie się wznieść , do tego muszą być wyprostowane skrzydła . - polecił Ciepły płomień . Popiół wyprostował je tylko jak mógł i zaczą nimi z całej siły machać , Zorza westchneła i przewróciła oczami , wyprostowała skrzydła i zgieła je na końcach , przyczaiła się , szybko odbijając od ziemi . Wzniosła się na znaczną wysokość , zaczeła robić akrobacje . Ciepły płomień popatrzył na nią z unaniem , nie docenił swojej uczennicy , jest ona silna i mądra .

- Imbirowy pazurze , czy moja uczennica może poćwiczyć z tobą walke , kiedy ja zajmę się tym tu przypadkiem - powiedział , wzdychając na Popielnego który nawed nei odleciał o skrzydło do ziemi , jego nauczyciel kiwną spokojnie głową i zawołał na Zorzę , która wyladowała pośród gałęzi jakiegoś błękitnego drzewa .

- Choć za mną Zorzo ! - krzykną . Młoda smoczyca poszła za nim w las . Robiło się coraz zimniej , a kiedy staneli okazało się ze mgła oblała wszystko swoim płaszczem.

- Ciepły płomień mówił mi że umiesz sobie radzic z złymi warunkami , chcę to sprawdzić , zawalczymy ? - spytał . Zorza skineła krótko głową i przykucła czekajac na atak ze strony przeciwnika . Imbirowy pazur , lekko się zdziwił , uczniowie zawsze atakowali pierwsi , bo myśleli że zasada pierwszy wygrywa ma sens , Zorza była inna . Pobiegł i skoczył na nią , ale ona ześlizgneła się po małej warstwie śneigu w bok unikając ciosu , Imbirowy pazur zamachną się jeszcze raz , ale Zorza skoczyła w górę , waląc go pazurami w grzbiet .

- Jesteś szybka ale to nie wystarczy - powiedział gdy uchylił się przed kolejnym ciosem pomarańczowych pazurów . Zorza rzuciła mu wyzywające spojżenie , a potem prześlizgneła się pod nim i kopneła go w skrzydło tylnią , uzbrojoną łapą .

- Ale jestem o wiele mniejsza , zgrabniejsza , jaśniejsza i intelingentniejsza od ciebie , szybkość to nie jedyny mój ataut . - rzekła , nauczyciel zaskoczył się śmiałością i arogancją uczennicy przywódcy . Zawarczał i rzucił się na nią z wszystkimi pazurami wysunientymi , Zorza rozłożyła skrzydła i wzleciała w powietrze , gdzie czuła się wyzwolona i bezpieczna , nagle Imbirowy pazur również wzleciał nad nią i zwiną skrzydła w locia spadając na nią , przygniatając ją do ziemi . Pazury wrzynały się jej w szyje , kiedy dotkneła ziemi , poczuła wstrząs , i znajomy ból nogi . Przyszło jej coś do głowy , ugryzła Imbirowego pazura w łape tak mcono jak tylko potrafiła z tak małą szczęką . Smom podskoczył i cofną uścis , a ona kożystając z okzaji , uwolniła się. Spojżała w krzaki , ktoś tam stał i pzypatrywał się jej walce . Błękitne spojżenie , smoka z ukrycia , zdradzało że widział dużą część walki i był zachwycony jej zdolnościami , " Kim ty jesteś ? " spytała siebie w myślach . Nagle nadszedł atak z strony jasnego smoka , Zorza dostała w szczęke , mocnego kopniaka , osuneła się na ziemie z jękiem .

- Masz dość ? - zapytał współczujaco Imbirowy pazur . Zorza wstała , i spojżała w jego oczy .

- Nie . - powiedziałą krótko , skoczyła na jego kark i wbiła w neigo pomarańczowe pazury . Imbirowy Pazur przewrócił się na plecy przygwarzdzając ją do gleby . Zorza z ciężkim wysiłkiem , wzieła oddech i wykopneła go tylnimi łapami w powietrze.

- Dobra , koniec wygrałaś - powiedział gdy wstał , ona podeszła do niego i spojżała na jego brzuch , był pełny zadrapań i ranek .

- Strasznie cie boli - spytała . Smok pokręcił głową , Zorza z ulgą wzieła wdech .

- Mogę jeszcze zapolować zanim wrócę do wulkanu ? - zapytała , patrząc w stronę zielonych blasków w gąszczu roślin .

- Jak chcesz , ide powiedzieć Ciepłemu płomienowi - powiedział i poleciał w strone z której przyszli . Zorza zaś poszła w las , powęszyła i zabrała sie za szukanie . Ślad jakeigoś smoka był tu świerzy i postanowiła za nim pujść , czuła ze pakuje się w kolejne kłopoty , " Tu jest jeszcze , odcisk pazurów ... a może to kolce , co to jest ? " pomyślała widząc ślady czegoś ostrego na ziemi . Po chwili zauważyła odwróconego do niej tyłem smoka o jasno zielonych łuskach i długim ogonie który zdobiły kolce . Zaczaiła się i skoczyła mu na grzbiet . Ten zaraz się zbuntował i skacząc do góry , uwolnił się od kujących pazurów wroga . Rzucił się na młodą Zorze i przycisną ją z całej siły do ziemi . Wyglądał jak połaczenie psa z smokiem i rośliną , jego ogon pokrywały ciernie i kwiaty , skrzydła były z liści jak i rogi , na łapach widniały pączki , futro wychodizło z pod łusek , zakończenia uszu były roślinami , oczy świeciły mu się na ciemno niebiesko , na przednich łapach miał przebarwienia w kolorze gleby . Tak samo jak Zorza na grzbiecie miał coś na rodzaj jej błony , tylko że z liści . Z jego psiego pyska ciekła piana , Zorza przymrużyła oczy by nie widzieć furii na jego pysku .

- Zostaw mnie , potrzebuje ... powietrza - wydusiła , pod naporem mięśni smoka nie mogła oddychać . Puścił , ale przyglądał się jej uważnie .

- Kim jesteś ? - spytał , wyglądął jak smok a nie smoczyca , Zorza przechyliła głowę w pytaniu , dla niego pewnei wygląda jak dziki wilk . Od samego początku wszyscy mówili " Wilczku " albo " Wilczusiu " na przywitanie , podobno jak była malutka zamiast jej małego futrzanego ogonka miała kitę lisa . Przewróciła oczami i powiedziała :

- Jestem smokiem , a ty rośliną i co z tego , jesteś odmieńcem ? - Zielony smok zasmiał się , widac było że to niedokładne podsumowanie go bawiło , spojżał prosto w jej oczy , błyszczały jak gwiazdy .

- Twoje oczy ... - powiedział , " Co jest z moimi oczami ? " spytałą sama siebie , ale nagle zachciało się jej spać . Upadła na ziemię jak zwalone drzewo , zakręciło się jej w głowie , i zamkneła oczy .

Znalazła sie w jasnym miejscu , wszędzie było mnustwo jagód , a pośrodku polany którą otaczały drzewa , lśniły wielkie kamienie , dwa z nich błyszczały mocniej od reszty . Był to kamień z wyrzeźbionym płomieniem , szara tablica lśniła wewnętrznym , czerwonym światłem , druga świeciła na zielono . Na przeciwko niej staną tamten smok , spojżała na jego ramię , zielona gwiazda błyszczała intensywnie .

- Co to za miejsce -? - spytała smoczyca . Zielony smok , zaśmiał się jak by to było proste .

- To klif żywiołów , miejsce spotkań przywódców i przyszłych przywódców , jest tylko dla nich dostępne . To miejsce jest niematerialne , znajduje się w krainie przodków - powiedział , nagle jego spojżenie skupiło się na ramieniu Zorzy , ale ta tego nie zauważajac rozglądała sie po tablicach " Płomień , Roślina , Śnieg , Kropla , Gruz , Księżyc , Słońce , Stal , Piorun , Znak - wszystkie stada , mają swoją tablice " pomyślała Zorza . Długie uszy zielonego smoka zadrgały , i spytał :

- Jak ma na imie szanowna przywódczyni stada ? - Zorza poczuła jak pod łuską , skóra na pysku ociepla się i rumieni , zwroty grzecznościowe były jej słabą stroną .

- Mam na imie Zorza , a ty panie zielsko ? - zapytała z nagłym przypływem godności .

- Cierń - uciął . Zorza odeszła od ciernia i przyjżała się czerwonej tablicy , w środku zamiast litego kamienia , lśnił rubin lub jakiś inny krwisty kamień . Powąchała skałe , pachniała Ciepłym płomieniem , położyła na niej łapę i poczuła jak zapada się w myślach . Spojżała przed siebie , czarny smok o fioletowym połysku i długich pazurach . Popatrzył na nią swoimi ciemnymi oczami , i przygniótł do mokrej , błotnistej ziemi , jedną łapą , jednym pazurem dosięgną jej gardła .

- Tak długo czekałem ... aż ten wieczysty moment nastąpi , zabije jedyną żyjącą , czystej krwi rodem Tafli - wyszeptał do niej , otworzył swoją paszcze w której wszystkie ostre kły błysneły złowrogo . Zorza widziała jak inne smoki biją się zaciekle z tyłu , Ciepły płomień wogule nie widział jak prawie umiera , pod wielkim cielskiem czarnego smoka , nagle spostrzegła że wielki Żar spogląda na nią z drwiącym spojżeniem , na co on czeka ? Czarny smok podniósł ogromną łape do góry i wysuną pazury , Zorza zaczeła się szamotać pod jego naciskiem . Wszystko nagle się rozpłyneło , a ona leżała na miękkiej trawie przed błyszczącą czerwoną tablicą . Nie ważyła się jej znowu dotknąć . Cierń podszedł do niej i zatroskany pomógł jej wstać .

- Co się stało ? - spytał . Zorza natychmiastowo chciała się spytać o czarnego smoka ale się powstrzymała .

- Kim jest Tafla ? - zapytała , Cierń zamyślił sie i pochwili odpowiedział .

- Tafla to legendarny smok , tak słyszałem , miałaś wizje ? - spytał ciągle zatroskany . Zorza niepewnie pokiwała głową , nie była pewna czy może wszystko mówić Cierniowi , był zimnego stada , jak się domyśliła ze stada trawy . Prychneła a jej gwiazda przestała świecić .

Wstała w zimnym wietrze w lesie , Cierń powoli otwierał oczy , spojżała na niego z lekkim uśmiechem . Zaraz postanowiła że idzie na polowanie , i rzuciła na odchodnym :

- Do zobaczenia Cierniu ! - i pobiegła przez las , w górę , gdzie jak myślała znajduje się najlepszy teren do polowań .

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 17.11.2016
    Zachęcajacy tytuł, ładnie przedstawione i ciekawe opowiadanie. Opisy i dialogi masz lekkie, i przyjemne. Fajna historia. Zaliczyłam wszystkie rozdziały dalam przy każdym 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania