Poprzednie częściOdmieniec - Prolog

Odmieniec - Rozdział 4

Zorza położyła się spać w przekonaniu że za niedługo , ona i Żar staną do walki na szczycie wulkanu . Ziewneła i skuliła sie w malutki kłębek , kiedy przybyła była zmęczona ale teraz cudownie zregenerowana była gotowa by wysunąć pazury i obciąć temu smokowi , chociaż trochę jego dumy . Zaśmiała sie w duchu , " Ten żałosny smoczek wróci do swojego nauczyciela z podwiniętym ogonkiem i ranami na całym ciele , mówiąc że nie potrafi się bronić i poprosi o lekcję " pomyślała , zamkneła oczy czekając na ostateczną godzine. Gdy nastał czas , obudziła Popielnego , ale tak by nie zbudzić jego brata . Wspinajac się w górę na szczyt , Popiół zapytał :

- Jesteś pewna ? - Zorza , popatrzyła na niego z błyskiem w oku i uśmiechneła się , szczerzącz długie kły , Popiół prychną :

- To nie jest żadna odpowiedź , jeśli spadniesz z wulkanu możesz się zabić nawed kiedy umiesz latać , utrudnione warunki i mocny przeciwnik jeszcze bardziej robią za potwierdzenie ze jest to bardziej niż niebezpieczne - Zorza przewróciła oczami . Gdy wspieli się na szczyt Żar już tam czekał , oblizywał kość i ostrzył sobie na niej pazury . Był trochę większy i masywniejszy od Zorzy , jego pazury były długie i ostre jak zła prawda . Jego brązowe łuski w świetle zachodzącego słońca wygladały jak by były z szlachetnego kamienia . Smoczyce niepokoiła wizja przy kamiennych tablicach , dorosły Żar stał bezczynnie widząc jak wróg próbuje ją zabić , a do tego reszta czarnych smoków nie atakowała go , to było dziwne .

- Myślałem że się zlękłaś ale teraz widzę że zachowałaś resztki swojej dumy odmieńca i przyszłaś - powiedział , prawie sykiem przez zęby , Zorza wyszczerzyła kły by pokazać że ona też ma czym się pochalić i nie przestraszyła się wrogiego tonu smoka . Popiół wszedł pomiedzy nich i kazał im sie lekko oddalić , po czym powiedział smętnie :

- Czy oboje z was chce się bić ? -

- Chce zasmakowac jej krwi ! - krzykną Żar , i oblizał się różowym językiem po pysku .

- Chcę - powiedziała Zorza , uginając się do pozycji przysiadu .

- A zatem zaczynajcie - Popiół powiedziawszy to odsuną się by zejść z drogi Żarowi który skoczył na małą smoczyce . Zorza zrobiła zgrabny unik , odbijając sie od ziemi tylnimi łapami , Żar parskną wrednie :

- Boisz się moich ciosów , choć tu i walcz ! - Zorza rozłożyła skrzydła i wyciągneła pazury

- Walka nie polega tylko na ataku , uniki są ważniejsze ! - krzykneła i poleciała do gwiazd . Żar uśmiechną się złowieszczo i wzleciał za nią w góre . Smoczyca rykneła , ajej głos odbił się i wrócił do niej powodując ciarki na plecach . Żar usłyszawszy ryk przystaną w powietrzu i powszył za źródłem , Zorza wykorzystała moment , była pod wiatr - nie wyczuje jej . Rąbneła w niego i rozdarła mu pazurami łuski na łapie , zamachneła się ostrą końcówką ogona i walneła go nią w łeb , ale i Żar miał coś na odpowiedź zioną w jej strone ogniem . Oboje nieprzytomni spadali w dół , na dno .

Ciepły płomień wszedł do wulkanu po wieczornym polowaniu . Poszedł sam bo tylko kilka smoków wyszło na straż nocną a reszta udała się spać . Położył do małego stosu jedzenia swoje zdobycze i ruszył do swojego legowiska . Nagle usłyszał świst nad sobą i spojżał w górę , dwa ciała spadały z szczytu , za jednym ciągneła się smuga dymu i światła , a za drugim krew . Przywódca miał już skoczyć by ratować dwójkę spadającyhc , lecz nagle przez jedno z ciał przeszedł dreszcz . Trysneły małe błyskawice i już za chwile Zorza unosiła się nad ziemią trzywając krwawiącego Żara tylnimi łapami .

-Co tu się stało ? - spytał zimno Zorzę , smoczyca prychneła lekceważąco . Z jej ran cały czas lała się krew , niektóre wyglądały naprawde poważnie i niebezpiecznie .

- Zupełnie nic - odrzekła , z jej poranonych łap wystawały zplamione krwią pazury , wiele łusek było spalonych lub uszkodzonych .

- Weź tego tu , i idź z nim do legowiska zielarzy , karz im zająć sie nim i tobą . Musicie wyzrdowieć , już , już idź ! - krzykną . Zorza poleciała w górę , modląc się w duchu by nei przyłapał Popielnego na samym szczycie wulkanu . Trzy smoki leżały w dużym legowisku , wszystkie spały , ale na wezwanie Zorzy pośpiesznie zerwały się na nogi .

- Co się stało , wyglądacie okropnie , daj mi tego nieszczęśnika ! - powiedziała naj starsza ze smoków , była ciemno czerwona i miała krótkie skrzydła które pokrywały twarde łuski . Zorza powoli zaczynała tracić siły , z jej rany upłyneło duzo krwi . Jakiś smok podtryrzmał ją gdy prawie upadła . Smoczyca obruciła głowę , piękny smok o kolorach poranka przyglądął się jej ze zmartwieniem .

- Kim jesteś ? - spytała . Smok zaśmiał się , całe ciało miał jak by ze światła .

- Moje imie brzmi Wschodzące słońce , jestem zielarzem , powiedz mi co się wam przydarzyło - powiedział Wschodzące słońce , Zorza opowiedziała mu o tym jak Zar wyzwał ją na pojedynek i potem jak spadali w dół do jezior lawy . Smok kiwał głową ze zrozumieniem po czym powiedział :

- Gorąc , przynieś mi miękko-ziele ! - Trzeci smok wstał i poszedł za duży kamień który odgradzał pomieszczenie od legowiska zielarzy . Zorza czuła się strasznie słabo , jej usmarzone łuski piekły jej skórę , nawed potrzymywana przez smoka w każdej chwili pogła stracić przytomność . Wschodzące słońce uśmiechną się do niej pocieszająco .

- Nic ci nie będzie , wystarczy że odpoczniesz i wyzdrowiejesz - szepną . Zorza uśmiechneła się krzywo . Ale nagle poczuła jak z jej ciała uleciała resztka energi i osuneła się na ziemię .

Zorza stała na przeciwko swojego cienia który szczerzył do niej kły i złowieszczo błyskał czerwonymi oczami , był jej odbiciem . Rzucił się na nią , długie , krzywe pazury walneły Zorzę w szczęke . Poczułą wielki ból i grzechot .

- Wiesz że nikt z nas nie wygra tej walki , jesteś moim cieniem , nasze zdolności są dokładnie takie same ! - powiedziała Zorza , czując jak po jej szyji leje się krew . Cień pomyślał nad odpowiedzą i w końcu się wysłowił :

- Mogę walczyć aż do końca , poddaj sie jeśli się boisz -był to ton zimny , na który Zorza potrafiła sie zawsze zdobyć , również jej odbicie to potrafiło . Zorza z rezygnacją potrząsneła głową .

- Dlaczego się nie zjednoczymy , działałybyśmy jak jeden zespół , było by łatwiej ... - zaproponowała .

- Nie ! Wiem jak to się skończy , przejmiesz kontrole , jak zwykle robisz wszystko nie po drużynowemu - przerwała jej ciemna połówka . Zorza skuliła się , ale wciąż miałą determinacje by walczyć .

- W takim razie obiecuję ci że tak sie nie stanie , a jesli jednak sie stanie możesz tu rządzić , a ja nie będe miała prawa odebrać ci władzy ! - krzykneła . Cień znowu się namyślił , po czym przyjrzał się Zorzy , próbując ją prześwietlić .

- Dobra , ale twoja obietnica jest niezerwalna ! - zgodziła się . Ona i Zorza wleciały w powietrze , szybko i prosto . Gdzieś wysoko zetkneły się nosami i złączyły ogony . Cień wszedł w Zorzę niczym dusza w ciało i wtedy obie poczuły ból narastający z każdą sekundą .

Zorza obudziła sie z wrażeniem że wciąż leci w górę z bólem w klatce piersiowej . Miała poczucie narastającego niebezpieczeństwa , spojżała w głąb " pomieszczenia " , Żar leżał na boku - oczy miał zamknięte , " Dałam mu niezły łomot " pomyślała z mroczną satysfakcją . Zielarze siedzieli plecami do niej spożądzając jakiś lek , na ziemi leżały zwinięte zioła i jagody , obok nich była duża ciemna misa z jakimś biało-zółtym płynem . Nie pachniało to przyjemnie , i Zorza domyśliła się co musiało tam być dodane - mlecz zwany bladą kością , jego sok dość mocno koił ból mięśni i stawów , ale jego zapach był okropny . Zorza postanowiła nie zdradzać swojego otrzeźwienia , łeb wciąż ją bolał a sen był straszny , penie dlatego się obudziła . Zamkneła oczy i powoli zapadła w głęboki sen .

Cierń gapił się na nią i usłyszała głos :

- Twoje oczy ... - Zorza już to od niego słyszała , ale dalej nie wiedziała co jest nie tak ! Nagle wszystkie kolory odpłyneły w niebo , a Zorza została ciemnym cieniem z którego tylko jasne , białe oczy wyróżniały się od reszty ciała . Reszta otoczenia zawirowała i kolory powróciły . Przed nią stały różne smoki , o całkowicie odmiennych barwach i kształtach . Zorza poczułą przypływ dumy , gdy nagle wszystkie pokłoniły się przed nią , jednego rozpoznała natychmiast , dużo starszy i jak sama stwierdziła , karcąc się dużo przystojniejszy Cierń , uśmiechał się do niej niczym dobry przyjaciel , obok niego stała biała smoczyca o długim futrze wokół szyi i krótkich ośnieżonych skrzydłach . Wszystkie smoki , łacznie z Zorzą łaczyła jedna cecha - wszystkie miały gwiazdy na ramionach , i wszystkie pobłyskiwały niczym kamienie szlachetne na kamiennych tablicach . Cierń podszedł do niej i otarł się jej o bok , Zorza pomyślała " Od kiedy to on taki miły , i ... " ale przerwał jej głos :

- Co robimy mała księżniczko ? - spytał Cierń , Zorza przewróciła oczami , o dziwo nie mogła siebie kontrolować , mimo wolnie powiedziała słowa :

- Ciernisty ogonie , nie jestem księżniczką , niezbyt dobrze się czuje jak wszyscy sie mi kłaniają jak poddani , co ja takiego zrobiłam ? - " To jest Ciernisty ogon , kiedy co i jak ? " pomyślała , pod natłokiem myśli , jej dusza zmieściła by się w szklance . Nagle uświadomiła sobie że jest o wiele , wiele większa niż zwykle , skrzydła ma długie niczym ogon a pazury ostre jak małe ciernie na ogonie Ciernistego ogona .

- Jesteś naszą przywódczynią , a ja jestem , jak każdy z nas do twojej dyspozycji - Ciernisty ogon uśmiechną się szeroko , dziwny , tajemniczy sens jaki nadawał tym słowom , sprawił że Zorza poczuła ciarki na plecach .

- Ale wszyscy jesteśmy an równi ! - przypomniała mu . W tej samej chwili podeszła do nich ów śnieżna smoczyca i usiadła po między Zorzą a Cienistym ogonem , i zmierzyła ich podejrzliwym spojżeniem . Ciernisty ogon wyprostował się , ale Zorza poczuła jak do jej umysłu przylatuje nowe stado myśli , których nie znała , " Nie dam sobie rady jako przywódczyni wszystkich stad i rodzin " Zorza zcisnełą sie w sobei dusząc jęk duszy . Kolory zawirowały i scena sie zmieniła , Zorza siedziała w legowisku które przypominała rozległą , ukrytą półkę skalną w wulkanie . Ciernisty ogon siedział przy niej , otaczał ją ostrym od cierni ogonem . Ku zdziwieniu normalnej Zorzy , opierała sie o niego , płacząc i jęcząc , jak smoczątko które potrzebuje pocieszenia . Myśli w jej głowie były tak potargane że Zorza nie potrafiła ich odczytać .

- Cier-rnisty Og-onie , nie daje sobie rady , dajcie obowiązki innemu smokowi , ja nie jestem gotowa ! - pisneła , Ciernisty ogon spojzał na nią z troską , polizał ją po karku .

- Nie obwiniaj się , nie mogłaś nic zrobić ... przodkowie cię wybrali , nei mozesz tak poprostu odpuścić , jesteś stwo... - zaczą ale na widok szlochu smoczycy , która wstała i odwróciła od niego pysk .

- Pozwoliłam by umarła , pozwoliłam by odnieśli zwycięstwo nade mną , jestem padliną - wyjęczała cicho .

- Co się też z sercem twoim stało , że nie potrafisz ujażmić duszy ! - Wrzasną Ciernisty ogon , był oburzony tym co przed chwilą zostało stwierdzone .

- Nie obwiniaj siebie o jej śmierć , to nie twoja wina - szepną do jej ucha . Zorza oddaliła się jeszcze bardziej staneła na skraju półki skalnej , i rzuciła mu groźne spojżenie .

- Widziałam jak upadła , jej cenna krew trysneła na ziemię , a ona umarła , ten smok , który to zrobił chciał mnie i tylko mnie i wiem że nie nasyci się resztą mego stada , ani jakiego kolwiek innego ! - sykneła , po czym odbiła się od skały i wzleciała w powietrze . Wszędzie zrobiło się biało , a bolesny i urażony obraz pyska Ciernistego ogona znikną ustępując , parze blado różowych oczu . Śnieżne zarysy ducha , stapiały sie z otoczeniem , jak dwa kawałki pustki . Nagle duch odezwał się :

- Zorzo , twa przyszłość , jak i przyszłość Ciernia są ze sobą ściśle splecione jak dwa sznury zrobione z roślin które płoną , nigdy nie splając się i nigdy nie ginąc . - powiedział Słodkie serce . Po czym wszystko sie rozpłyneło.

Zorza zachłysneła się powietrzem , i wstała . Była kolejna noc , zielarzy nie było , Żar dalej leżał skulony w kącie . Zorza z trudem wstała i wyszła w dół po kamieniach . Nikogo nie było , nie była pewna czy to sen czy rzeczywistość . Słowa Słodkiego serca odbijały się jej po głowie , " przyszłość , moja i Ciernia są połączone ? Co do diabła się tu dzieje ? " pomyślała i wyszła z wulkanu , pozostawiając chmurę kurzu za sobą . W lesie panowała mgła , tak wielka że na odległości łapy nic już nie widziała , jej serce które teraz tak spokojne , prowadziło wędrówkę przez skaliste podnóże góry .

- Dlaczego wszystkie gwiazdy nie są dziś jaśniejsze , a serca gorętsze? - spytała sama siebie , uświadamiając sobie tym samym że jest psychiczna i gada sama do siebie , odpędziła te myśl . Powąchała powietrze , by przypadkiem nie wpaść na innego smoka ,a szczególnie na Ciepłego płomienia . Dostała by karę do końca swoich dni . Uśmiechneła się mimo wolnie , ale nagle zwietrzyła zapach który ją zaniepokoił , znała go ale nie potrafiła rozpoznać , był jeszcze drugi który sprawił że smoczyca poczuła jak przechodzi ją dreszcz strachu , to była krew ! Zorzy zakręciło się w głowie od przerażenia , nagle gdzieś za nią usłyszała szelest liści - ktoś tu był , ktoś który miał na sobie krew . Przykucła i podkradła się , czuła że jej oddech jest przyśpieszony a serce drży , jakiś ciemny smok oblizywał sobie krwawiącą rane na brzuchu , Zorza niechcący staneła na jakiś suchy liść i smok się obrucił , rzucił w jej strone spojżenie ciemno neibieskich oczu . Zorza wydała z siebie pisk , wiedziała kto to był - Cierń , proroctwo się spełnia ! Wstała i odsuneła się w cień , pomiedzy drzewa , Cierń widocznie usłyszał odgłos jej łap , cicho stapających po ściółce leśniej . Wstał i rozejrzał sie pewnym spojżeniem . Zorza staneła niespostrzeżenie za nim , wiedziała że to idealny moment do ataku , był na terytorium stada wulkanu , jak już skojarzyła pochodził ze stada trawy . Czuła jednak że pomimo wszystko nie powinna go atakować , usiadła więc , czekając aż się odwróci . Cierń przeczesał jeszcze raz wszystko uważnym spojżeniem i wrócił do lizania . Zorza przewróciła oczami , nie zauważył jej wogule , " jaki z niego doskonały łowca ! " pomyślała z ironią .

- Jako zielarz powiedziała bym że jesteś ślepy i głuchy - powiedziała tuż przy jego długim uchu . Smok podskoczył i rozejżał się , gdy zobaczył Zorzę siedzącą obok niego , odetchną z ulgą .

- Dobrze że to tylko ty ... - parskną , udając nieustraszonego .

- Tylko ja ? Jesteś na moim terytorium , jak każdy smok mogła bym zadać ci poważne rany ! Nie traktuj mnie ulgowo ! - wrzasneła , po czym spojżała na jego bok , długie, krwawiące rozdarcie przecinało jego grzbiet i bok jak rysa na ziemi .

- Co ci jest ? - spytała trochę ciszej . Cierń popatrzył na nią trochę ze zdziwieniem a trochę z iskrą przyjacielskości .

- Moja nauczycielka - Zabójczy kwiat , nie miała dzisiaj czasu by się mną zająć więc kazała Wyrwanemu pióru , jej przyjacielowi trenować mnie do zachodu słońca a potem puścić na polowanie . Wyrwane pióro wzią swoje imie dlatego że zachowuje się cały czas tak jak by to mu ktoś zrobił, jest zawsze w złym humorze , zawsze zły . Ćwiczyliśmy walkę i trochę za mocno sie zamachną , potem sobie poszedł , karząc mi iść na polowanie ... - wyszeptał prawie nie słyszalnie . Zorzy zrobiło się jego żal , ale zapytała :

- Co za nauczyciel który jest zajęty ? Co musiał takiego ważnego zrobić ? - Cierń spojżał na nią dziwnie .

- Zabójczy kwiat jest przywódczynią stada trawy , musiała nim zarządzać , rozumiem ją - odpowiedział .

- Czy każdy przyszły przywódca musi być trenowany przez aktualnego przywódce stada ? - zapytała Zorza , patrząc sie ślepo w swoje ramię .

- Tak to taka reguła , ciebie nie trenuje twój przywódca ? - spytał , on już kiedyś zauważył gwiazdę Zorzy , smoczyca zaczeła cicho przewierać nogami w trawie .

- A tak w ogólę do którego stada należysz ? - Zorza podniosła wzrok , patrzył na nią podejżliwie , jego spojżenie przygniatało ja do ziemi .

- Wiesz co , moi przyjaciele będą się niepokoić o mnie , ja już się zmywam - powiedziała z nutą histeri w głosie . Wstała i poderwała się w powietrze , ale coś ją powstrzymało , jakaś roslina zaczynała ją powoli oplatać , pierwsze nogi , potem brzuch a na końcu pysk . Zorza została unieruchomiona w powietrzu , jedna z przednich łap dyndała jej uwolniona od trawiastej klatki . Zorza starała sie jak może otworzyć pysk i zionąć ogniem na te zielska , lecz bez skutecznie . Cierń podszedł do niej i przednimi łapami oparł się o kawałek rośliny oplatającej Zorze .

- To bezskuteczne nie wydostaniesz się puki sam cię nie wypuszcze , dlaczego nie chcesz mi powiedzieć , wstydzisz sie swojego stada ? - powiedział z neidowierzaniem w głosie . Zorza wysuneła pazury , gniew gotował się w jej jak lawa w wulkanie , czuła że zachwile przepali sie przez te rośline i rozdrze pysk Cierniowi . Roślina wypuściła kolorowe pąki , przez jej łodygi zaczeła przechodzić energia w postaci światła . Zorza coraz bardziej słabła , czuła jak oplatające ją zielsko wyciąga z niej nowo powstałą energie . Cierń zaczą sie kręcić wokół , przyryzając ciemne łuski na swoich łapach .

- O ci jest Zorza ? - spytał , i nagle zobacyzł światło promieniujące z łodyg , było coraz silniejsze i barziej kolorowe . Sam Cierń zaczą promieniować , roślina zabierała energie Zorzy i dawała ją do Ciernia , który widocznei sie tego nie spodziewał .

- Jak to powstrzymać ? - zapytał jekiem , jak by liczył że Zorza mu odpowie , ale ona zacisneła powieki , próbując wytrzymać torturę . Z całych sił chciała otworzyć szczęke , Rośliny wokół jej pyska pękły , zaczeła dyszeć i ksztusić się . Cierń miał równei duży problem , energia Zorzy zaczynała go przerastać , była za silna , za bardzo potężna by jeden smok mógł ją nosić . Zorza widząc co sie dzieje wokół niej , głośno zaczerpneła powietrza i chcąc zionąć strumieniem ognia , wokół niej pojawaiły się płatki śniegu i błyskawice . Gdy roślina dotkneła jedej z nich , zwiędła niczym w przyśpieszonym tępie . Zorza spadła na ziemię i powoli mrugając , wypuściła dym z gardła . Kolorowe płatki róży która zakwitła na roślinnej klatce , spadły na jej pysk , powoli niczym z wielkiej odległości . Cierń wciąż pulsował energią , czuł ból , w głowie i w sercu . Gdy zobaczył leżącą Zorze , podczołgał się do niej , i opadając z sił lekko lizną jej szyję , na znak przeprosin .

Poczuła jak ktoś , lub co gorsza coś ociera się jej o ogon , odwróciła się . Zielony ogon pokryty kwiatami i kolacami , trzęsł się za nią , lekko ściskając jej ogon . Zorza poniuchała w powietrzu - nic . Popatrzyła na swój cień na ziemi , wydawał sie normalny , ale nagle poruszył się jak coś żywego , chociaż Zorza nei wykonała nawed najmniejszego ruchu . Cień podszedł do drugiego i dotkną go nosem , i jak dwaj przyjaciele zaczeli się tarzać po jasnym podłożu . Nagle z każdej strony nadszedł potężny poryw wiatru , Zorza rozłożyła skrzydła i wzniosła się w górę niczym liść , pociągając za sobą właściciela zielonego ogonu . Wszędzie było tak samo , biało i czarno jednocześnie , ciemno i jasno , zimno i ciepło , Zorzy kręciło się w głowie , czułą że zachwile zwróci pusty żołądek . Zielony smok zrównał się z nią lotem , wyglądał na równie zniesmaczonego i przestraszonego . Cierń nie odezwał się pomimo że widocznie chciał , Zorza poczuła jak szacunek do niego wzrasta , wiedziała ze to sen , ale Cierń był rzeczywisty , jakby śnił razem z nią .

- Zachwile zwymiotuje ! - powiedziała Zorza , starajac sie zagłuszyć wiatr . Cierń spojżał na nią znacząco , rozłożył liściaste skrzydła i pociągną ją za sobą w silny prąd wiatru . Zorza wiedziała że nie może puścić jego ogona , spadła by w otchłań która nie ma końca . Czuła że ten sen nie ma żadnego drugiego dna , chyba ze któreś z nich zacznei angle wieszczyć , lub nawiedzi ich duch . Zorza poczuła jak jej ostry ogon rani puchaty ogon Ciernia . Podjeła decyzję , musi puścić , Cień nie przedostanie się przez wiatr kiedy ona wisi mu na ogonie , skrzydła Zorzy pochałaniają za dużo wiatru i może tylko szybować . Puściła . Cierń wrzasną coś i chciał zanurkować , ale wiatr dał mu do zrozumienia że jeśli nei będzie machać skrzydłami skończy gdzie zaczą . Widziała że Cień wcale nie leci , stąpa po niewidzialnym podłożu , krok za krokiem , opierając się burzy . Zorza spadła w ciemność , tu nie było ani odrobiny światła i ciepła , tu nie było nic ... kompletnie nic . Zorza straciła dech , " Co ja zrobiłam , a co miałam zrobić ! " szpt w jej myślach , był tak rozpaczliwy że oddech który miałą wziąść , ugrzązł jej w gardle , dusząc bezbronne zwierzę . W tej samej chwili zapach świeżej wanili , pomógł Zorzy , Słodkie serce chwycił ja za ogon i zaczą ciągnąć ku górze .

- Słodkie serce ! - wyksztusiła Zorza . Czuła jak zimno smoka przenika ją , a jego uśmiech - uszczęśliwia . Słodkie serce kiwną głową i powiedział :

- Strzeż się nie przeniknionej ciemności i przenikającego chłodu czeluści . Bądź czujna i gotowa , nie ufaj temu który wydaje sie być owcą . Jest on Wilkiem ! - ostrzeżenie to nie trzymało się kupy , jaka czeluść i owca ? Cierń . Oto chodzi , moja przyszłość sie z nim krzyżuje ponieważ ... jest wilkiem w owczej skórze , który zaprowadzi mnie do czeluści , w której tylko ciemność i chłód . Ale nagle uświadomiła sobei że sama puściła jego ogon , czy to oznacza że ona sama doprowadzi się do stanu wojny z Cierniem ? Potrząsneła głową , Cierń może i jest głupi ale nie zrobił by czegoś takiego , to nie zły smok ! Ciemna sylwetka w jasnym blasku , unosiła sie dgzieś na górzę . Poczułą jak wszystko sie rozjaśnia , wszystko .

Zorza odtkneła się zwinięta w kłębek na ziemi , jej ogon lekko muskał duży , zielony ogon Ciernia .

- Co to może przynieść , tylko ciszę ... ciszę jak śnieg czy kamień , ale ja wiem , ja wierze , wierze że potrafie być lepsza ! - wyszeptała do siebie . Gwiazdy na niebie lekko świeciły , było starsznie cicho . Tylko regularny oddech Ciernia przerywał ciszę . Było już coraz zimniej , zimny wiatr mierzwił sierść wystającą z pod łusek Ciernia . Jego cipły oddech rozpływał sie w powietrzu , tylko przez sekunde był chmurą na tle , cieni drzew . Zorza popatrzyła sie w gwiazdy , czuła że zachwile , coś sie stanie . Nic nie słyszała , nawed oddechu Ciernia , ale ... ktoś za nią stał , jej cudowną zdolnością było wyczuwanie ciepła innych .

- Przestań ! - powiedziała cicho . Cierń otarł się o nią i usiadł obok niej .

- Skąd wiedziałaś że jestem za tobą i wstałem ? - spytał . W jego oczach , rozpoznała nutkę zainteresowania , bystrym blaskiem który przechodizł przez jego ciemno niebieskie tenczówki oświetlała sobie duszę .

- Niektóre smoki potrafią wyczuć ciepło innych , a dotego słyszałam twój oddech kiedy spałeś , potem ucichł , wiedziałam że już nie śpisz . - wytłuamczyła , cierpliwość z jaką to powiedziała zaskoczyła nawed samą siebie .

- Miałem zły sen ... - przyznał po chwili ciszy . Zorza zaciekawiła się , lubiła sny , dawały jej poczucie własnego świata , choć te ostatnie przerażały ją , pod świadomie dopasowała ostrzeżenie Słodkiego serca do Ciernia .

- Jaki on był ? Możesz mi powiedzieć , nie będe się śmiać - zapewniła go . Cierń wzią wdech i powiedział :

- Pierwsze byłem sam w wielkim blasku , potem byłaś tam i ty . Bałem się , zerwał się wiatr i ty poleciałaś w górę i pociągnełaś mnei za sobą . Potem wyrwaliśmy się z prądu powietrza i przez wiatr poszedłem niewidzialną ścieżką . Ale ty spadłaś , a ja nie mogłem zejść w dół . Nawiedził mnie duch i powiedział : " Wojowniku , strzeż się błękitu który przyćmi twoje oczy . Strzeż się ostrego ogona który roztenie ci gardło i jak sztylet przebije serce . Wiedz że światło to ciemność , uważaj na pazury koloru wschodzącego słońca i ich końce ! " . - Zorza popatrzyła na niego , duch który go ostrzegł mówił napewno o niej , błękitne łuski , pomaraczowe pazury i ostry ogon , " Co to znaczy światło to ciemność ? " pomyślała .

- Śniliśmy o tym samym mnie też odwiedził duch - powiedziała i dokończyła histrię z Słodkim sercem i jego ostrzerżeniem . Cierń zdumiał się i nachwilę zachrypł kiedy Zorza powiedziała słowa " Czeluść " , " Chłód " i " Wilk " .

- Cierniu muszę iść , zauważą że się wymknełam , lecz się z tą raną . Bądź zdrów - powiedziała i prawie już odbiła sie od ziemi by popędzić przez las , gdy Cierń zająkną się i zapytał :

- Proszę powiedz z którego stada jesteś ! - Zorza spojżała na niego i uśmeichneła się .

- Mieszkam w wulkanie - odpowiedziała lekko i pobiegła w dal . Cierń pokręcił głową i wstał .

- Twoje oczy dalej błyszczą niczym tysiące gwiazd droga Zorzo z wulkanu . - powiedział do lasu który umilkną przed jego głosem .

Zorza wróciła przed świtem . Dalej tu nikogo nie było , ale dzięki temu Zorza poczuła spokój i wewnętrzną cisze . Nikt jej nie przyłapie . Wspięła się do półki zielarzy , Żar miał na wpół otwarte jedno oko gdy koło niego przechodziła . Bała się że nie śpi i ją zauważył ale szybko pozbyła się wątpliwości że jednak nie. Oglądała powstawanie kolejnego dnia . Księżyc wraz z przyjaciółmi-gwiazdami poszedł polować , a samotne słońce wróciło by oświetlić jej dnień. Zielarze powoli się budzili , Zorza nie udawała że nie śpi , ziewnęła i podszedł do niej Wschodzące słońce i powiedział :

- Jak się czujesz , przespałaś ostatnie dwa dni , podaliśmy ci lek przeciwko oparzeniom i sądzimy że wyglądasz zdrowiej , Żar dochodzi wolniej do siebie , ale wyjdzie z tego nie musisz się martwić - Zorza nadstawiła uszu , ona martwić się o innego smoka , co za niedorzeczność !

- Czuję się znakomicie . - powiedziała z lekkim uśmiechem .

Następne częściOdmieniec - Rozdział 5

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania