Oszaleć cz.1
Rozdział ten pragnę zadedykować mojej muzie każdego dnia oraz osobie, która wspiera mnie najbardziej na świecie. Mojej najlepszej przyjaciółce Sarze.
******************************************************************************************************************************************************************
-Przestań, przecież wiesz, że to co robisz jest złe… - Znów ten głupi głos w mojej głowie, czy on nie mógłby mnie zostawić choć na chwilę? Otarłem ręce o biały ręcznik pozostawiając na nim idealnie rdzawe plamy, rzuciłem okiem na nóż leżący w wannie. Nadal był cały zakrwawiony aż po rękojeść. Lekki uśmiech wpełzł na moją twarz, gdy przypomniałem sobie śmieszny wyraz twarzy właścicielki domu, w którym właśnie byłem.
-Ona była dla ciebie taka miła, starała się ugościć cię jak najlepiej!
-Absolucie! No i co z tego?! Mam gdzieś, czy była miła, w końcu i tak zadzwoniłaby po gliny! Wszyscy zawsze tak robią.
-Może ona byłaby inna...
-Powtarzasz to przy każdej z nich… - wyrwało mi się ciężkie westchnienie i zacząłem rozglądać się po łazience. Moją uwagę przykuły kafelki naścienne, bardzo bogato zdobione. Widać, że drogie. Może były marmurowe?
-Nie rób tego! Nie wystarczy ci już zła, które wyrządziłeś?
A, zamknij się durny głosie. Już zacząłem odłupywać kafelek.
-Jak możesz? Chyba już dość ją skrzywdziłeś!
-Tak, tak. Jasne, bo to taka biedna kobietka była! A ona mnie?! Jest obrzydliwie bogata, a żałuje kromki chleba!
-Może dlatego, że… - ucichł. Ach cudowna chwila spokoju, ale nie mogłem przegapić takiej okazji.
-I co? Nie masz słów? Zabrakło argumentów? Może dlatego, że ten babsztyl nie miał powodu? - Jednak zostawiłem kafelek w spokoju, nie był marmurowy, a szkoda…. Poszedłem spokojnie do kuchni, na ścianach nadal widniały rozmazane ślady dłoni umazanych we krwi. Wyglądały naprawdę ślicznie! Jak malutkie motylki, tylko… krwawe. Uchyliłem drzwi i… wtedy to zobaczyłem. Ta cholerna starucha żyła! Trzymała właśnie telefon i wydzierała się do niego, że ktoś chce ją zabić. Wkurzyłem się. Bardzo. Rzuciłem się na nią wytrącając jej telefon z ręki, potem go złapałem i przywaliłem nim w ścianę. Jak dobrze, że nowinki technologiczne są takie nietrwałe.
-Nieee, błagam nie! Zrobię wszystko, tylko mnie nie krzywdź! - Ryczała jak jakiś cholerny gówniarz, a ja naprawdę nienawidzę dzieci. Złapałem pierwszy lepszy nóż i wbiłem jej go w brzuch, nawet zbytnio nie celowałem. Dziwne, ale najpierw poczułem całe fałdy tłuszczu, w których o mały włos nie utknęło mi narzędzie. Już miałem zacząć się cieszyć, kiedy znów odezwał się ten dureń…
-Zostaw ją! Ona nie jest niczemu winna!
Och, oczywiście, że nie jest! I na tym polega cała zabawa! Patrzyłem z nieskrywaną satysfakcją, jak ohydny babsztyl dusi się własną krwią i mając lekkie tiki umiera na podłodze.
-Trafisz za to do piekła! - Znów on, jakie mi komplementy nagle zaczął prawić!
-Nie ma problemu, o ile nie będzie tam mojej durnej rodzinki - spojrzałem na moje dłonie, wyglądały jakby były całe poranione, nie była to oczywiście moja krew. Nie chciało mi się znów ich myć, więc wytarłem je po prostu w koszulkę, czerwone plamy wyglądały idealnie na tle mojego białego podkoszulka. Nagle usłyszałem zbyt bliskie wycie syren. Skąd wiedziałem, że zbyt bliskie? Cóż… słyszałem je… a to oznaczało, że są zbyt blisko. Czerwone niebieskie światła zamigotały na ohydnie różowych ścianach i przeniosły mnie 8 lat wstecz…
Komentarze (6)
Krew, zabójstwa... Lubię takie klimaty.
Czekam na ciąg dalszy
Daje 5 ^^
Miło również uświadczyć bohatera, którego główna świadomość to ta dominująca. Zazwyczaj to ta miła działa, ale poddaje się złowrogim głosom w głowie. Tutaj jest inaczej i tym mnie kupiłaś :)
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania