Poprzednie częściOszaleć cz.1

Oszaleć cz.2

Dziękuje za pozytywne oceny do pierwszego rozdziału i wybaczcie mi że tak długo czekaliście, oczywiście proszę o komentarze bo ten który się pojawił najbardziej mnie zmotywował. Oto drugi rozdział!

******************************************************************************************************************************************************************

Światła policyjnych wozów znów migały pod moim oknem. Spojrzałem w kąt, w którym ukryła się moja matka, a następnie na mojego spitego ojca leżącego na kanapie. Płaty śliny zaschły mu na ustach, był jak zwykle nie do końca ogolony. Ubrania, które matka tak dokładnie cerowała dzień wcześniej dzisiaj znów były podarte… Z rękami wyrzuconymi w bok i jedną nogą poza kanapą chrapał donośnie. Przyjrzałem się uważniej jego dłoniom i zauważyłem, że z kostek nadal kapie krew, oczywiście nie jego… Spojrzałem na moją matkę. Zdążyła już przejść do kuchni i powoli opatrywała swoje rany. Tylko czasem mogłem zobaczyć zżółkłe siniaki na jej nogach i rękach, bo zazwyczaj zakrywała je długimi pomiętymi swetrami i workowatymi spodniami. Kiedyś była naprawdę piękna, nadal posiadała łagodne rysy twarzy, które po niej odziedziczyłem, miała również piękne jasne włosy. Często się uśmiechała, a jej błękitne oczy aż błyszczały. Była prawdziwą duszą towarzystwa, przynajmniej tak to wyglądało na zdjęciach, które znalazłem ukryte na dnie szafy… Teraz jednak była chorobliwie chuda, bujne kiedyś włosy zmieniły się w rzadkie tłuste kołtuny i już się nie uśmiechała. Nawet jej oczy straciły blask, wydawały mi się… martwe? Choć rozjaśniały się kiedy byłem blisko niej.

 

Kiedy ktoś zaczął donośnie walić w nasze drzwi, matka wstała powoli i mocno naciągnęła sweter. Zawsze to robiła - ojciec nie był na tyle głupi, żeby bić po twarzy. Nie słyszałem rozmowy toczącej się w drzwiach, ale założyłem, że stało się to co zwykle. Pewnie znów pytali czy coś się stało, a ona wymyśliła jakąś bajkę. Była już w tym naprawdę dobra… Po chwili usłyszałem cichutkie stuknięcie drzwi i klik zamykanego zamka. Matka podeszła do mojej kryjówki, wyciągnęła rękę i szybko zabrała mnie z mojego kąta do kuchni. Myślałem, że chce sprawdzić czy nic mi nie zrobił jak zwykle… ale tym razem było inaczej.

 

-Michaell… Synku, kochasz mamusię, prawda? - Jej głos był taki roztrzęsiony, wydawało się, że za chwilę wybuchnie płaczem, jeśli jej nie pocieszę. Pokiwałem głową szybko, bo bałem się, że jeśli się odezwę, sam uronię łzy. Wtedy wcisnęła w moje małe ręce coś ciężkiego i lodowatego, powoli opuściłem głowę, by zobaczyć co to. Nóż. Był długi i błyszczący. Podniosłem wzrok na moją matkę, nie rozumiałem. Po co mi nóż?

 

- Zrób coś dla mamusi, dobrze? - Trzęsącą się ręką pogładziła mnie po włosach i patrzyła na mnie niepewnie. -Tylko cichutko, tak? Pamiętaj, cichutko.

 

-Ale co ja mam zrobić? - Mój dziecięcy głosik odbił się lekkim echem w bezgłośnym mieszkaniu. Popatrzyłem matce w oczy moimi mocno brązowymi oczami.

 

-Wbij go. O tutaj… - Dotknęła mojej piersi pomiędzy 4 a 5 żebrem, a jej ręka była taka zimna, jak nigdy wcześniej.

 

-Ale… Co? Komu? Dlaczego? - Nic nie rozumiałem, to było za dużo jak na mój 9-cio letni umysł. Przytuliła mnie i cichutko zaczęła szeptać.

 

- Twojemu ojcu, maluszku. Leży na kanapie, nawet się nie zorientuje… - Zadrżałem, nie chciałem tego robić, bardzo nie chciałem.

 

- Uratujesz mamusię, prawda? Zrobisz to? Mama zawsze była dla ciebie dobra - mój wzrok padł na żółte plamy, które odkrywał osunięty sweter. Wtuliłem się w nią na krótko, potem odsunąłem stanowczo i ruszyłem w stronę salonu. Przez chwilę świat przestał dla mnie istnieć, wszystkie dźwięki ucichły, a ja szedłem jakby w zwolnionym tempie. Kiedy nad nim stanąłem moje ręce zadziałały jak automat. Obróciłem nóż ostrzem w dół, był skierowany prosto w serce człowieka, który dręczył mnie przez całe życie, który dręczył jedyną bliską mi osobę. Spojrzałem w jego twarz. Wyglądał odstręczająco, dla mnie to była twarz potwora. Zacisnąłem powieki i jednocześnie opuściłem ręce. Poczułem jak nóż zagłębia się w ciało i dopiero kiedy rękojeść dotknęła skóry, uchyliłem powieki. Ojciec nagle otworzył oczy, wyciągnął w moją stronę wielką dłoń i chwycił za gardło. Odepchnął mnie razem z nożem, który nadal trzymałem w obu dłoniach. Uderzyłem w ścianę jak szmaciana lalka, a przed oczami przez chwilę zatańczyły mi mroczki. Mój oprawca wstał z kanapy i zrobił parę kroków, krew zabarwiła całą jego koszulę na czerwono. Szedł do mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. W końcu jednak upadł na nasz stary, drewniany stół, niszcząc go przy tym. Byłem przerażony, na całych moich dłoniach była krew. Odwróciłem się do kuchni szukając wsparcia matki, ale jej nie było. Podniosłem się powoli zostawiając na podłodze odcisk dłoni. Ruszyłem do kuchni cichutko ją wołając. Kiedy popchnąłem drzwi, zobaczyłem jej ciało wiszące na sznurze od żelazka. Cisza jaka nastała w mieszkaniu przeraziła mnie najbardziej...

 

- Postanowiłeś się wreszcie poddać? - Głos w mojej głowie wyrwał mnie z niewesołych wspomnień, kroki policjantów i ich krzyki słyszałem tuż przy drzwiach. Zerwałem się i ruszyłem do okna.

 

- Chyba śnisz! Ja nigdy się nie poddam! - Lekki uśmiech zagościł na moich ustach, kiedy usłyszałem za sobą głosy ludzi ścigających mnie bezskutecznie od paru miesięcy. Uwielbiałem umykać im w ostatniej chwili. Wbiegłem w las, a oni… pobiegli za mną.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Annabelle 04.06.2016
    Jest kilka błędów typowo interpunkcyjnych, ale to dość łatwo poprawić. Mam z kolei pewne wątpliwości co do kwestii "posiadania" rysów twarzy, będę musiała to sprawdzić.
    Podoba mi się klimat. Mały kawałek przeszłości bohatera daje jako takie pojęcie o pochodzeniu jego "skrzywienia", ale nie ujawnia wystarczająco dużo, żeby przestał być tajemniczy. Trudno jest powiedzieć coś więcej, czekam więc na następny rozdział!
  • Veronia 05.06.2016
    Mogłabyś wskazać błędy? Chętnie je poprawię i postaram się w przyszłości ich nie popełniać. ^^
  • Cania 10.06.2016
    Długo nie musiałam czekać na kontynuację (tak to jest jak się nie zauważa linku do następnej części ;) )
    Dobry klimat został zachowany, cień tajemnicy również. Wiadomo już więcej, ale nie za dużo. Umiesz utrzymać napięcie.
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na dalsze części.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania