Poprzednie częściPoznać na nowo

Poznać na nowo cz.3

LUKAS:

- Dobra dzieciaki, jakie plany na dzisiaj? - zapytała mama Niny gdy już wszyscy zjedli śniadanie.

- Wieczorem wybieram się na ognisko. Znajomi chcą się pożegnać - widząc wzrok matki szybko dadała - Jeśli chcesz, możesz ze mną iść - zwróciła się do mnie.

Chciałem odpowiedzieć, że chyba wolę zostać w domu, niż iść na jakieś dziecinne ognisko, ale powstrzymałem się. Wiedziałem, że niespotkałoby się to z aprobatą rodziców.

- Czyli do wieczora żadnych planów? To świetnie. Może pójdziemy na małą wycieczkę? - spytała pani West

- Świetny pomysł - uradowali się moi rodzice - To co idziemy się przebrać i od razu wyruszamy?

- To ja pozmywam. I tak jestem już ubrana - powiedziała Nina i zaczeła zbierać brudne naczynia.

- Lukas, ty także jesteś ubrany. Pomóż Ninie - wtrącił mój ojciec

- Jasne - uśmiechnołem się niezbyt przyjaźnie.

 

*****

NINA:

Jego uśmiech nie był zbyt miły. Zresztą tak jak jego zachowanie w stosunku do mnie. Nie wiedziałam tylko dlaczego. Przecież ledwo go pamiętam. No cóż, będę mósiała jakoś go do siebie przekonać. W końcu mamy spędzić ze sobą najbliższy miesiąc. Podałam mu ściereczkę

- Ty wycierasz - wziełam się do zmywania - To jak idziesz na to ognisko? Bo chyba nie dosłyszałam odpowiedzi - szturchnęłam go lekko biodrem, ponieważ ręce miałam mokre.

- No wiesz.... - westchnąłem ciężko - Szczerze? To nie zabardzo. Nie bawią mnie już ogniska - roześmiałam się na te słowa - Co? - spytał zły. Najwidoczniej nie lubił jak ktoś się z niego śmieje.

- Nic. Po prostu wyglądasz mi raczej na osobę, która lubi się zabawić, a tu proszę...

- Dziewczynko, właśnie o to chodzi. Lubię zabawę. Tylko, że u mnie to pojęcie wygląda trochę inaczej - uśmiechnął się łobuzersko - Nie kręci mnie pieczenie kiełbasek i pianek - znowu wybuchłam śmiechem.

- Poważnie? Ty naprawdę myślałeś, że to TAKIE ognisko? - spytałam z niedowierzaniem. Czy on naprawdę myślał, że ja nadal bawię się w takie rzeczy? Znowu zaczęłam się śmiać ochlapując go przy tym pianął.

- Ej! - krzykną poczym zanurzył ręce w wodzie i mnie ochlapał. Zaczełam się śmiać. Nie zamierzałam mu tego puścić płazem. Zaczęliśmy chlapać, mocząc się na wzajem, głośno się przy tym śmiejąc. Chyba poraz pierwszy słyszałam jego śmiech.

- Posłuchaj - odezwałam się do niego gdy głupawka już nam  przeszła.

*****

LUKAS:

- Posłuchaj - powiedziała nagle poważniejąć, aczkolwiek nadal przyjaźnie się uśmiechając. Wydawało mi się, że ten uśmiech nigdy nie schodzi z jej twarzy, nawet gdy byłem dla niej nie zbyt miły - Wiem, że niby znamy się od dzieciństwa, ale tak szczerze to ja Cię prawie nie pamiętam - uśmiechneła się trochę zakłopotana - Dla mnie to trochę jak poznawanie nowej osoby.... Więc może powinniśmy poznać się od nowa - podeszła do mnie i wyciągneła w moją stronę dłoń - Cześć, jestem Nina.

Spojrzałem na jej drobną dłoń i chociaż poczułem dziwną chęć dotknięcia jej, powiedziałem tylko:

- Poważnie?

- No co, przecież zawszę się tak robi - nadal nie opuściła dłoni - Nie daj się prosić. Nie gryzę - ująłem jej dłoń, tak dla świętego spokoju. A przynajmniej właśnie tak to sobie tłumaczyłem - Tylko połykam w całości - dokończyła, a ja mimowolnie się uśmiechnołem. Chciałem zabrać rękę, ale ona nie zamierzała jej jeszcze puścić - Słucham? Chyba nie dosłyszałam imienia - przybliżyła się do mnie i nastawiła ucho

- Lukas. Miło poznać - nie mogłem uwierzyć, że dałem jej się wciągnąc w tę grę i na dodatek jeszcze te chlapanie wodą..... Zazwyczj w takich chwilak strasznie się wkurzałem, a tu proszę - śmiałem się razem z niął.

Gdy zabierała rękę moim oczom ukazało się coś na jej ręcę. Nie. Ona przecież nie mogła mieć tatuażu i to jeszcze w takim wieku. Chciałem spowrotem złapać jej rękę i zobaczyć czy przypadkiem mi się nie przewidziało, ale do kuchni wkroczył właśnie jakiś chłopak

- Cześć, młoda - zawołał do Niny

- Siema, Klaudek - dziewczyna uśmiechnęła się do niego i jak gdyby nigdy nic zaczeła sprzątać stół. Czy tylko mnie dziwiło, że on tak po prostu wszedł do tego domu, bo jakoś nie słyszałem dzwonka.

Kiedy skończyła spojrzała na niego

- Zaraz przyniosę twój telefon - poczym skierowała się w stronę drzwi.

- Może byś mnie tak przedstawiła - powiedział chłopak zatrzymójąc ją przy drzwiach.

- Jesteście dużymi chłopcami, chyba dacie sobię radę - poczym zniknęła.

Najwidoczniej nowo przybyły nie był wstydliwym typem, bo odrazu podał mi rękę

- Klaudiusz - przedstawił się.

- Lukas - powiedziałem chłodno nie przyjmując jego dłoni.

Nie zraził się tym, tylko mówił dalej:

- Jejku, facet. Zawsze jesteś taki milutki, czy tylko dla znajomych Niny? - zapytał rozbawiony. Czy on właśnie sugerował, że mnie i Ninę coś łączy?

- Zawsze - taka była prawda - a tak wogule to kim ty jesteś?

- To chyba ja powinienem Cię o to spytać. W końcu to ja przychodzę tu prawie codziennie i jakoś nigdy Cię nie widziałem - przyjarzał mi się uwarzniej - A i Mi jakoś nie wspominała, żeby poznała jakiegoś nowego kolesia - nadal lustrował mnie badawczym wzrokiem. Tak jakby oceniał, czy warty jestem jego Mi (wogule to ciekawe skąd te przezwisko).

- Bo nie poznałam - za Klaudiuszem pojawiła się Nina. Wręczyła mu telefon - Lukas to syn państwa Lee, z którymi jedziemy na wakacje.

- Od dawna się znacie? - dopytywał dalej jej... przyjaciel? Znajomy? Chłopak? Ciekawe kim dla niej jest. Zresztą nie obchodzi mnie to. Prawda?

- Tak właściwie to od... - spojrzała na mnie z uśmiechem - ...dzisiaj - dokończyła, a ja przewróciłem oczami.

- Aha, no dobra - chyba nie był przekonany - Dobra to ja lecę młoda. Pamiętaj żeby jakoś się ubrać na tę ognisko.

- Jakoś? Chyba tak, żeby opadły im kopary.

- Dokładnie - puścił do niej oczko - Do zobaczenia. I weź ze sobą Lukasa. Im nas więcej tym weselej - ruszył w stronę drzwi - A i jeszcze raz dzięki za przechowanie - podniósł do gury telefon i zniknął.

- Dlaczego miałaś jego telefon - spytałem tylko po to aby podtrzymać rozmowę.

Nina wybuchła śmiechem, a kiedy się uspokoiła wytłumaczyła:

- Na którejś z imprez Klaudek, kiedy już był trochę wstawiony, postanowił napisać do dziewczyny. W smsie napisał jej, że ma ochotę na szybki numerek w łazience, a kiedy ta nie przyszła, chcąc ją zachęcić, zaczął opisywać co zamierza z nią zrobić - Nina zaczeła chichotać na wspomnienie treści tego smsa. Mnie też zaczęło zbierać się na śmiech - Niestety biedny Klaudiusz i tak się jej nie doczekał. Potem, z rana, kiedy już wytrzeźwiał, zrozumiał dlaczego - zrobiła pałzę - oturz Klaudek wcale nie pisał do swojej dziewczyny, jak mu się wydawało. Tylko do swojej mamy - oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem - Od tamtej pory zawsze przechowuje jego telefon.

Nasz śmiech był tak głośny, że przywołał zaniepokojonych rodziców.

- Boże dzieciaki, co się wam stało? - zapytała rozbawiona matka. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nadal jestem cały mokry - Idcie się przebrać. Widzę was za 10min.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • detektyw prawdy 05.02.2017
    podobny poziom do cz.2 gdzie juz wyrazilem opinie. Nie tylko opowiadanie do poprawki ale tez tytul. Czesci brzmia jak kompletnie inna czesc opowiadania, a rozdzialy to rozdzialy. jesli chodzi o dlugosc to nie ma problemu. mocne cztery.
  • Majerosia 07.02.2017
    Jeśli chodzi o tytuł, to jestem tu nowa, więc wzorowałam się na innych ;) Mam nadzieję, że dalsze części będą lepsze :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania