Poprzednie częściPsycho-logowanie -1-

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Psycho-logowanie -4-

Chcesz porozmawiać o Pinokiu? Pyta Iris, dziś ma brązowe włosy, inną twarz i kostium z cyklu kobieta w oficjalnym stroju NIEwyjęta z pornosa. Spodnie, żakiet. Brązowe włosy. Młoda jest, młodsza. Co mi mózg za figle płata, myślę. Margaret? Pytam na próbę.

Mhm?

Norma, Iris, to ty, Margaret?

Mhm, odpowiada ona i ja wiem, że mam zwidy, ale kozetka jest ciepła, gorące słońce rozprasza mrok, paradoksalnie, oczywiście, nie wszędzie, ale jednak, w widzialnej części wszechświata. Ta kozetka jest jak moje zakotwiczenie na orbicie wokół słońca, gdzie ja, tam ona, rozświetla mrok, nie jestem z nim sam. A to już dużo.

Opowiedzieć ci o Pinokiu?

Skinieniem głowy potwierdza. Tak, o Pinokiu. Niech będzie, nie? Przy obecnej formie tego, tego... I tak wszystko jedno, gdzie zacznę.

Pinokio i ja chodziliśmy do jednej klasy, i byliśmy na siebie przez sześć lat skazani. Pinokio nie była chłopcem, była potworem z innej planety, kurwa, córką Dżepetty, która też była istnym utrapieniem. Ale po kolei.

W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym czwartym obywatel ojciec wstąpił na ścieżkę piaszczysto-brukową i postanowił zaznać wszechszczęścia, mieć prawdziwy dom, prawdziwą żonę i prawdziwe życie z prawdziwym obiadem na stole, jak za dawnych, dobrych czasów, gdy chodził do liceum i miał tak w domu on i jego ojciec. Uwierz, Margaret, to było dla chujka najistotniejsze, więc pociągnął synka za rękę do świata potworów, żeby synek miał towarzystwo, dom, ciepło i stałą opiekę, zamiast głodu, klucza na szyi i samotności. Margaret, jestem wciąż dzieckiem klucza na szyi, odwlekanie nieuniknionego nie przyniosło żadnego efektu, poza głębszym mrokiem. Nie patrz się tak, Max. Będę ci mówił Max, zaufam twojej nowej twarzy. Wygląda empatycznie, jak moja. Tylko twoja jest ładniejsza. Łotewer.

I chujek pan ojciec wprowadził mnie do świata krzywych nosów, zrośniętych brwi i wydętych policzków, tradycyjnie od stuleci wspominających tradycyjne metody: Rolada, kluski, kapusta. Bułka ze serem lub ze szynką. Frakfuterki zagryzane chlebem z masłem, nie kanapką z pomidorem. Wszechświat zasad i twarzy nie z tego świata, udających normalne, jak gdybym ja był nienormalny, odstający, zły? Zły nie, gorszy. Inny. Nieswój. I nie ma się co, kurwa, dziwić, Max. Bo jako kulę u nogi, mniejszą i słabszą, o którą trzeba dbać, dostałem Pinokia. Jako alternatywę dla klucza na szyi i samotności. Tłumaczono mi, że to dlatego, że po tej drugiej stronie rodziny, po tej, po której niechętnie mnie widziano z tej strony, każdy sobie, sami w osobnych pokojach. A tu, ciepło, razem i raźno. Musiałem swoją samotność i prywatność zachowywać dla siebie, bawiąc się w grupach i udając, że to lubię. Nigdy nie miałem przyjaciela, jednego, tylko dla siebie i już nigdy mieć nie będę, Max. Jestem nie- coś. Nie niegotów, nie niegodzien, jest jeszcze inne słowo. Niezdolny do takiej relacji? Może, Max, może.

Tak czy inaczej, miałem być wdzięczny za to, że mnie torturują. Że tam, gdzie chciałem być samotny, byłem otoczony udającymi normalność kukłami. Był tam też jeden taki, nienormalny też, ale nikt się nie cieszył, że z nim przebywam. Separowano mnie, no, przecież możesz bawić się z dziećmi, a ty ze starym chopem. Tamci najbardziej nienormalni wydawali mi się najnormalniejsi. Jego siostra była wioskową lalą, faceci za nią szaleli, jeden taki wpuszczał ją za darmo do kina. Nigdy do dzisiaj się nie zastanawiałem, czy mu obciągała czy nie. Znikli wszyscy oni w pomroce dziejów.

Miałem być jednym z nich tak samo, jak mógłby być jednym z Murzynków mały Azjata. Nie zrobisz z tygrysa lwa, nie zrobisz z węża słonia. Nie zrobisz z prawdziwego dziecka nieprawdziwe, choćbyś nie wiem, ile pozłoty na nie nakleił.

Nawet dobroć była udawana u nich, jak ci ktoś dawał pieniądze, to potem pytali: Ile dostałeś i od kogo, bo muszę oddać? Jak to nie wiesz? A ty co myślałeś, że tak ci dają pieniądze za darmo? Pytała Dżepetta, a mnie mój wywrócony świat stawał na głowie, żeby podnieść się na rękach i upaść na nią znów. Jak to, pytałem potem mamy, czy jak dziadek profesor daje mi pieniądze, to musisz mu potem oddać?

Max, nie patrz, to zapalenie spojówek, nie łzy. Wiesz, że węże nie płaczą. Nie pierdol, Max.

Mama nie mogła się nadziwić, jak oni mnie przez tych sześć lat spierdolili. Nie da się tego odkręcić, Max. Już na zawsze będę spierdolony, a twarze będą dla mnie, wiesz czym. Nie pierdol, Max, nie chrzań, wiesz.

Chciałem czytać, nie było specjalnie co. Co się dzieje z moim ciałem, dostałem i przeczytałem. Od deski do deski, tysiąc razy. Forresta Gumpa. Kalevalę, choć tylko do połowy bo zabij mnie, nie umiałem dalej. Komiksy, te same, w kółko. Mój chłonny, dziecięcy umysł chłonął mrok, nie ma się co szczypać, Max. Ty jedna rozumiesz. Pachniesz jak cytrus.

Nie gadamy o Pinokiu, nie? Pewnie dlatego, że Pinokio był częścią tej cholernej pozłoty, tą kulą u nogi nastawioną na kontakt z bazą. Najgorzej, że pozłota była z daleka sztabką, a z bliska... Puzzle. Dzieci prawdę ci powiedzą, nikt tam specjalnie Pinokia nie lubił. Nie, żeby mnie lubili, nie powiedziałbym. Ale byłem neutralny, inny, nie z ich plemienia, poza tym chyba czuli, że nie lubię Pinokia. Czuliśmy w tej kwestii małą familiarność. Wspólny ten, no. Nie że wróg, ale, nom

Ale jak były urodziny i przemyciłem książkę, żeby tam być, bo musiałem, bo przecież fajnie, to były z tego powodu straszne reperkusje. Jak Pinokio, Dżepetta i ja jechaliśmy do ojca do szpitala, to miałem zakaz czytać gazety w drodze, bo jadę odwiedzić ojca. Zakaz. Czytania. Gazety.

Tej logiki do dziś nie rozumiem, powinienem był cierpieć, płakać, rzucać się w agonii, bo muszę spędzić godzinę czy ile w aucie, bo jadę odwiedzić ojca w szpitalu? Max, co myślisz?

Naprawdę nie wiem, mówi Max. I ja wiem, że nie wiesz.

Każdego dnia popełniam dziesiątki samobójstw, tylko po prostu o tym nie mówię. Nożyco-gilotyna z noża tokarskiego, czy dwóch, atakujące moją aortę od prawej strony. Albo szpikulce przez oczy... aż do mózgu. Raz, a dobrze. Sznur na belce w stodole. Byle nie komunikacyjny. Nie chcę umrzeć przez przypadek.

Tak, wiem, że miałem mówić o Pinokiu. Jeszcze się nasłuchasz.

Ogólnie, pozłota polegała na tym, że koniec końców, świecimy w towarzystwie, uśmiechamy się, spodnie bez dziur i czyste, a łóżko zarwane. Opowiadamy o Londynie, w którym byliśmy, ale w restauracji nie jemy wątróbki za trzynaście czy piętnaście złotych, tylko coś tańszego, lepiej nie takie drogie. Nie, nie, nie takie drogie. A jak nie zjesz? To tata wydał (mówiło się: "udał", kolejny hiperlogiczny dynks prosto spod pozłoty) piętnaście złotych! Piętnaście złotych! A ty byś nie zjadł, chuj, że nie mogli tego wiedzieć. Więc zamówiłem barszczyk za siedem i ani razu na nich nie popatrzyłem więcej. Oni zamówili gyros za jedenaście, o, wielka mi różnica, i mówili mi jakie to dobre, i tylko za jedenaście złotych, a ty najadłeś się barszczem? No, lepiej, bo wiesz, nie ma nic więcej. Nie wiem, czy to ostatnie powiedzieli. Nie prosiłem o nic więcej, kurwa. Może raz czy dwa o loda na patyku, albo o składany model. Za "obrażanie się" i "pyskowanie" był strzał w pysk z liścia. Ojciec judo ćwiczył, to i chwyty były z wykręceniem ręki i wymuszonym przepraszaniem, Max.

Nie pasowało mu to do pozłoty, taki syn-samotnik, Max, kurwa. Nie rozpraszasz mnie, jak ta cycasta z paskiem na cipsku. Falowanie warg sromowych, Max. Dinglanie piździskiem. Szpiiiiilki na nogach, kurwa mać.

Nie pasowało mu to, kurwa, syn jak matka, samotnik. Syn, który "nie szanuje książek", bo jego zaczytany do śmierci egzemplarz "Dywizjonu 303" zniszczył deszcz. Syn, który nie chce się bawić z innymi dziećmi, dokucza dorosłym i generalnie nie czai, jak ojciec i Dżepetta mogli się przy mnie i Pinokiu ruchać w tej pierdolonej siarkowej mętnej wodzie i udawać, że to wszystko jest okej. Tak się bawi elita, nie mówimy o barszczu za siedem zeta, powtarzamy ten Londyn jebany. Londyn pierdolony.

Jak to, powiedziałeś że byłeś w Karpicku? Ale nam dowcip zrobiłeś.

Miałem powiedzieć Londyn, Max. Powiedz coś, Max, myślę, ale nie powiem, bo w tej kwestii cokolwiek się wypowiadać, to gruba przesada, po co w ogóle ingerować?

Max, ja się nawet nie rozkręciłem jeszcze. Tak jej mówię zamiast tego, a minę ma zmartwioną, żal mi jej teraz, że taką chujową pracę ma, że siedzi i słucha takiego smętnego pierdolenia, jak to, które wylewam z gęby. Smęty, puste, niepotrzebne smęty.

Wiesz, Max, że jeśli mnie szlag trafi, to to wszystko nigdy nie pójdzie dalej, świat uniknie tej sraczki, nikt o tym nie przeczyta a ci, którzy przyjdą lub nie przyjdą na jakieś grzebanie mnie, pokiwają głową, westchną, powiedzą: "Ten to był aparat, no... A pamiętacie, jak...?" Albo: "Ten to..." Albo chuj wie co. Może wspomni ktoś o moim starym, albo o żonie, o chujwieczym. I nikt nie powie: "Ten to miał przeżycia wewnętrzne", "tfu", powie ktoś. "Czytać się tego nie dało?, powie ktoś inny. Większość nie przeczyta, bo: "nie ma czasu, bo praca, dziecka" i "za długie", "myślisz, że ja mam czas książki czytać".

Max wzdycha. Też by tego nie przeczytała, jakby nie była tego częścią.

Max, na każdym kroku mi powtarzali, babcia zwłaszcza, że muszę, powinienem być im wdzięczny. Że inne dzieci, biedne, głodne, siedzą w piwnicach, nie mają zabawek, nie mają babć i pytają obcych, rozumiesz, O-B-C-Y-C-H: Czy mogłaby pani być naszą babcią?

Max, każdego dnia myślę o samounicestwieniu i każdego dnia nie chcę tego zrobić, bo jeszcze sporo innych rzeczy przede mną. Kiedyś powiedziałbym tylko, że mamie było smutno.

Teraz... Muszę iść spać, Max.

Max zwinięta w kłębek na fotelu. Max śpi, ona jedna może faktycznie ma uczucia.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Blanka 16.02.2018
    Miałam nie komentować, bo nie bardzo wiem jak. No to zaznaczam tylko, że czytam i oby Ci się chciało dalej w to brnąć. Barwo, okropnie dobre.
  • Okropny 16.02.2018
    Komentuj, komentuj, B. Tak jest dobrze. Tak wystarczy,
  • Canulas 16.02.2018
    Znowu bardzo po bandzie. Kurewsko bardzo po bandzie.
    Strumień myśli jak w mordę strzelił.
    Kapitalna jest ta seria.
  • Ritha 21.02.2018
    "Norma, Iris, to ty, Margaret?" - głupieję czytając :D, ale tłumaczę sobie, że to drugie dno, dużo dn(?)ów, den, hm.

    "Ta kozetka jest jak moje zakotwiczenie na orbicie wokół słońca, gdzie ja, tam ona, rozświetla mrok, nie jestem z nim sam. A to już dużo" - to mi się też widzi

    "Margaret, jestem wciąż dzieckiem klucza na szyi" - no ja też. Jestem dzieckiem śmierdzących trampek rzucanych w przedpokoju z których wypadało zboże, klucza dyndającego na szyi, gęby umorusanej beztroską i brzucha pełnego śliwek. A potem już tylko ta puchnąca przestrzeń, o której napomknąłeś wcześniej pod moim tekstem.

    "odwlekanie nieuniknionego nie przyniosło żadnego efektu, poza głębszym mrokiem" - prawda

    "Musiałem swoją samotność i prywatność zachowywać dla siebie, bawiąc się w grupach i udając, że to lubię" - ja pierniczę, chujowy układ, już ta samotość lepsza

    "Tamci najbardziej nienormalni wydawali mi się najnormalniejsi" - mam tak do dziś, dlatego przesiaduję na opowi, hehehehe ;)

    "Mama nie mogła się nadziwić, jak oni mnie przez tych sześć lat spierdolili. Nie da się tego odkręcić, Max. Już na zawsze będę spierdolony, a twarze będą dla mnie, wiesz czym. Nie pierdol, Max, nie chrzań, wiesz" - wyciągnełam nie ze wzgledów literackich, a czysto emocjonalnych, poruszające

    "Zakaz. Czytania. Gazety." + kontekst - ja pierdolę. Wiesz co. To ja już wolę mój przepełniony wolnością i ciszą pustostan, serio

    "Tak się bawi elita, nie mówimy o barszczu za siedem zeta, powtarzamy ten Londyn jebany. Londyn pierdolony" - witamy w kraju

    Masz taki fragment tam "syn-samotnik" itd., o niezrozumieniu na płaszczyźnie dziecko-rodzić, o wyalienowaniu pomimo ciągłego natłoku osób, wymagań, ocen z zewnątrz. Typowa samotność wśród ludzi i kurde jeszcze trzy strony bym tu mogła analizować, ale nie w tym rzecz. Straszne to dla mnie. Jak taka obczyzna. Jak pod zaborami. U mnie było tak zupełnie inaczej... Wyobraź sobie odwrotną sytuację, chwalony Max (notabene, zacne imę, raz żeś dobrze wymyślił imię huehue :p), Max w centrum zainteresowania, Max jest taki mądry i zdolny i ach i och i Max to i tamto, pogłaskajmy Maxa. I nagle trach! Max mentalnie wyjebany z pociągu, bo wszyscy nagle pobiegli na pikieto-manifestaję przeciwko szczepieniu na heinego medina, czy kurwa, gdziekolwiek. Zaszczepić własne dupy. Max się rozglada, kmini "co jest, kurwa?", a potem potwór-przestrzeń wyłazi z kątów, rozrasta się, atakuje, jak jebana szarańcza. Ech. Długo by można. Wolę problem mojego wyjebanego w pociągu Maxa, niż Twojego otoczonego twarzami, do których trzeba się sztucznie uśmiechnąć. Ryli. Ale żeś mnie uruchomił, zmusił do refleksji, no, no. Zrobiło się poważniej, cieszę się, że nie czytalam tego w pracy. Od czytania emocjonalnych tekstów chyłkiem w robocie, czuję że powoli fiksuję. A i tak nie przestanę, chuj. Wracając - zrobiło się poważniej, ciężej, mroczniej, trudniej. Wiesz, że uwielbiam. Choćby to nawet czysta fikcja była, jeśli tak - wymowna. Lubię kosiarką we łbie. Przeszłość, teraźniejszość, życie, ja, ludzie, (ludzie, ludzie, ludzie), tłum, duszno, bicie serca, walące pieprzone serducho,duszno, ludzie, światła! Nic. Pustka...
    No. W tekście ponadto, ekhm, czuć frustrację i coś tam, kurde, nie wiem, nie wycisnę więcej z siebie. Podobało mi się bardzo. Zacny przekaz.
  • Ritha 21.02.2018
    Halo!
    Przeczytałam.
    Oczekuję: "dzięks Miękoś" albo "pocałuj się w dupę Miękoś".
    Dalsze będą czytane po odzewie.
    Ja Cię tu nauczę dbać o czytelników, Ty!
    xD
  • Okropny 21.02.2018
    Max nie jest facetem, tylko dziewczyną. Jest właściwie wyrżnięta z serialu, mogę Ci zalinkować konkretną postać, do której tam się ten narrator zwraca.
  • Ritha 21.02.2018
    Okropny poproszę
  • Okropny 21.02.2018
    Ritha w google obrazy wpisz 'max hardy'
  • Ritha 21.02.2018
    Okropny wpisałam.
    Brzydka xP
  • Okropny 21.02.2018
    Ritha wzruszam na to ramionami, nasz gust w kwestii panien jest na tyle różny, że ciężko się obrażać :)


    Grunt, że to do niej "się zwracam"
  • Ritha 21.02.2018
    Okropny okej, kumam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania