Rokisiowa Big - Beat Opera - rozdział 1

Zanim zacznę Wam opowiadać swoją niesamowitą i niezwykle ciekawą przygodę wypada, abym najpierw się przedstawiła. Nazywam się Kasia Honzik i mieszkam w Warszawie, w czteropiętrowym bloku na osiedlu Gocław. Oczywiście nie mieszkam tam sama lecz z moim tatą, który nazywa się Honzik, naszą ukochaną mamą, Kamilą, która jest kochana, troszczy się o nas wszystkich, ciągle się do nas uśmiecha, jest prawie zawsze pogodna i prawie nigdy na nic nie narzeka, Mam też starszą siostrę, Baśkę, która w tym roku skończyła piętnaście lat. Prawie nigdy nie ma jej w domu, ponieważ ma mnóstwo zajęć ze swoimi kolegami i koleżankami (o tych zajęciach opowiem Wam więcej za chwilę). Jeżeli już się zdarzy, że Baśka jest w domu to cały czas się wymądrza i bez ustanku poucza w jakimś tam temacie mnie i naszego najmłodszego brata, Radka. Oboje z Radkiem bardzo się kochamy i jesteśmy dzielni jak żołnierze na froncie, którzy cały czas muszą odpierać atak (tych słów nauczyliśmy się od taty) starszej siostry. Tak naprawdę to kochamy się całą trójką i tylko czasem bijemy się i kłócimy ze sobą.

 

O Baśce już napisałam, prawda? Że ma piętnaście lat, chodzi do liceum... To jeszcze uzupełnię, że ja mam lat jedenaście i chodzę do piątej klasy zaś sześcioletni Radek jest obecnie w zerówce. Nasi rodzice uprawiają, jak to się mówi, wolny zawód. Tata jest pisarzem i scenarzystą. Kiedyś w dzieciństwie marzył o tym, żeby zostać reżyserem filmowym ale jak tylko napisał swój pierwszy scenariusz to doszedł do wniosku, że o wiele bardziej pasuje mu siedzenie przy biurku i wymyślanie niestworzonych historii. Poza tym, na planie filmu, który zrobiono do tegoż właśnie pierwszego scenariusza, doszło do spotkania naszego kochanego ojczulka z naszą nie mniej kochaną mamusią, A dalej... to sami wiecie, jak to się potoczyło i trwa na szczęście aż po dziś dzień. Domyśliliście się już zapewne, kim z zawodu jet nasza mama? Tak! Jest aktorką – filmową i telewizyjną. Oprócz tego występuje w dwóch teatrach. To znaczy, nie w dwóch różnych budynkach, w których wystawiane są sztuki, prawda, tylko w teatrze takim zwyczajowym jaki zawsze mamy na myśli, gdy słyszymy słowo “teatr”, a poza tym w tatrze radiowym, teatrze wyobraźni.

Ajajaj! Zdaje mi się, że przed chwilą zaczęłam Was pouczać dokładnie tak samo, jak mnie i Radzia poucza siostra Barbara! Przepraszam Was bardzo, proszę, nie miejcie mi tego za złe. Ufffff! No cóż, teraz przynajmniej wiecie, na czym polega to Baśkowe pouczanie i wymądrzanie się. Prawda, że to nic przyjemnego?

Wracając do mamy i taty – scenariusze przez niego napisane bardzo często zawierają jakąś role napisaną specjalnie dla niej. Nas tata też czasem bierze do filmu lub poleca swoim znajomym. Nie robi tego jednak zbyt często “aby dzieciaki miały przede wszystkim spokojne dzieciństwo” - to jego słowa.

Obiecałam Wam jeszcze napisać coś na temat zainteresowań mojej siostry. Otóż Baśka absolutnie nie mogłaby żyć bez muzyki. W jej pokoju cały czas brzmi rock and roll. Czasami nawet aż za głośno tak, że aż rodzice stanowczo proszą o przyciszenie. Zwłaszcza tata, któremu tak głośna muzyka przeszkadza w pisaniu. On i tak pisze w swoich dużych słuchawkach na uszach a podczas pracy słucha najczęściej jakiego jazzu. Ale jeżeli dźwięki z pokoju Basi przebijają się przez jego ulubionego Urbaniaka, Coltrane'a czy Hancocka, no to rzeczywiście...

Moja starsza siostra cały czas czyta czasopisma muzyczne i spotyka się ze swoimi kolegami i koleżankami z klasy, z którymi założyła Fanklub Wszystkich Znanych Polskich Zespołów Rockowych. Zbierają plakaty, breloczki, przypinki Lombardu, Perfectu, Lady Pank, Bajmu, Maanamu... Co tylko chcecie! Spytałam ją kiedyś, czy ja też mogę należeć do takiego fanklubu. A gdzie tam?! Moja siostra oświadczyła mi, że nie mam odpowiedniego wieku, że przyjść na spotkanie z młodszą siostrą to dla niej wstyd i że co najwyżej mogę się postarać o zebranie ekipy i założenie własnego grona miłośników polskiego rocka. Ale to ostatnie i tak mi nie wypali, bo jedynym dobrze zorganizowanym gronem na naszym osiedlu jest ich paczka i to się raczej nie zmieni. Koniec, kropka!

Podczas swojego firmowego ględzenia, Baska, sama o tym nie wiedząc, podsunęła mi bardzo ciekawy pomysł. A właśnie, że założę swój własny fanklub, będę się wymieniała gadżetami z ludziskami a może nawet zaprosimy jakiegoś supergwiazdora na jedno z naszych spotkań. Kiedy jej o tym opowiedziałam, moja siostra zaczęła się tak śmiać, że aż spadła z kanapy na podłogę a nasz mały, radziecki, czerwony telewizor Junost (duży był akurat w naprawie), na którym oglądałyśmy Przeboje “Dwójki” aż podskoczył do góry. Ale Baśka może się dużo śmiać, może mi dużo odradzać i może spadać... z kanapy na dywan! Decyzja została już przeze mnie podjęta! Założę swój własny fanklub!

 

I tak się rzeczywiście stało. A w zorganizowaniu tego wszystkiego pomógł mi ktoś, kogo poznacie w dalszej części tej historii.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pan Buczybór 01.05.2020
    "filmowym ale" - przecinek przed "ale"

    Hmmm, sympatyczne, ale nudnawe. Primo - ekspozycja. Cały pierwszy akapit to w zasadzie streszczenie, a można by to wszystko pokazać scenami. Secundo - zwracanie się do czytelnika. Średni zabieg, moim zdaniem.
    Pozdro
  • Honzik 02.05.2020
    Dzięki za opinię :) Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania