Poprzednie częściStore Wars – część 1

Store Wars – część 6

Store Wars* – Przebudzenie mocy – część 6

 

– Kto cię nasłał? – pytała już po raz czterdziesty siódmy hrabina von Lidl.

– Nikt – odpowiadał także po raz czterdziesty siódmy Jan Sebastian Bach.

Wielki kompozytor miał słaby wzrok, więc jego strzelanina nie wyrządziła nikomu żadnej krzywdy. Podziurawił tylko głośniki stojące na scenie. Żołnierze księcia Tesco ujęli go po dwóch minutach od otwarcia ognia. Teraz stał przywiązany do nogi rozkładanego stolika turystycznego, próbując przekonać hrabinę von Lidl i księcia Tesco, że jego desperacka akcja podyktowana była tylko miłością do muzyki.

– Łżesz psie! – krzyknął książę. – Twierdzisz, że jesteś kompozytorem? Zaraz się przekonamy. Przynieść klawisze!

Po chwili żołnierze wnieśli wypasioną yamaszkę. Książę kazał ją podłączyć do głośników.

– Graj – powiedział do Bacha.

– Rozwiążcie mnie najpierw.

Strażnicy oderwali nóżkę od stołu i kompozytor miał już wolne ręce. Usiadł na rozkładanym krzesełku wędkarskim. Przymknął powieki, uniósł dłonie w górę.

 

Uzbrojeni w sprzęt przysłany przez Żabę żołnierze Leroy Merlina stali gotowi na rozkazy.

– Nie chce mi się tu stać i stać – odezwał się stary Merlin. – Zaatakujmy ich, rozwalmy i wracajmy do zamku.

– Co z synem waszej wysokości? – zapytał jeden z dowódców.

Po niewiarygodnej opowieści o Janie Sebastianie Bachu, stary hrabia kazał uwięzić pierworodnego w jednym z namiotów. Stwierdził, że jego syn postradał rozum.

– Wyznacz pięciu konnych i niech odwiozą go do zamku. A potem atakujemy.

Kwadrans później wielka armia hrabiego Leroy Merlina zbliżyła się do obozu wroga. Byli już tak blisko, że widzieli jak na dłoni cały obóz. Za każdym krokiem jednak ich uszu dobiegały coraz głośniej potężne, hipnotyzujące dźwięki muzyki. Stary hrabia urzeczony jej pięknem stanął i oddał się kontemplowaniu cudownych akordów. Za nim po kolei wszyscy żołnierze popadli w ten sam stan. W obozie przeciwnika to samo stało się z połączonymi siłami von Lidl i Tesco.

– Pojebało ich – mruknął odlatujący szpak Żaby patrząc na tysiące żołnierzy stojących jak posągi.

Tylko trzy postaci poruszały się wśród tego zastygłego tłumu. Były to Ola, Ala i Ela. Wszystkie trzy słuchały ze smartfonów rapu z słuchawkami na uszach. To ustrzegło je od hipnotycznej muzyki Jana Sebastiana Bacha.

– Mam pomysł! – krzyknęła z entuzjazmem Ala.

– Jaki? – zapytały dwie pozostałe siostry równocześnie.

– Pozabieramy im wszystkie konie i otworzymy stadninę. Co wy na to?

Miłość do czworonożnych wierzchowców nie pozostawiła nawet chwili na zawahanie. Ola i Ela kiwnęły głowami i natychmiast razem z siostrą zabrały się do wdrażania pomysłu w życie.

 

CDN...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Karawan 08.07.2017
    Doczytałem. Piątki zostały bez "kąmentaża" ;) po drodze. Pięknie Waść splotłeś sieć hańdlową z Bachem. :))
  • Pasja 08.07.2017
    Wojny zawsze jednych puszczają z torbami, a inni się bogacą. Trzy panny ze stadniną to smakowity kąsek dla kawalerów. Pozdrawiam 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania