W krainie jednorożców 5
Pod budynkiem czekał już na mnie pegaz.
-Cześć Mauricio - przywitałam się.
-Wskakuj - wskazał wzrokiem na swój grzbiet
Szybko wsiadłam i chwyciłam się go mocno.
-Zaczekajcie! - to był głos Karola.
Przestaliśmy szybować i zatrzymaliśmy się na ziemi.
Chłopak z pośpiechem podbiegł do nas.
-Mauricio zabierz i mnie ze sobą - rzekł.
-No nie jego perfumy sprawia zaraz, że spadnę - pomyślałam
-Wskakuj - z zamyślenia wyrwał mnie głos pegaza.
-Tylko nie to! - krzyknęłam w duchu.
Po chwili poczułam woń jego perfum.
-Złap moją talię - powiedział do mnie Karol.
-Chyba sobie kpisz - udawałam złą.
-Jak sobie chcesz - odparł obojętnie.
Wznieśliśmy się do góry, prawie spadłam. Gdyby nie pomoc Karola, leżałabym nieżywa w kolorowych kwiatach w Krainie Jednorożców.
-Dzięki - obdarzyłam go szerokim uśmiechem i złapałam jego talię. Znów lecieliśmy nad pięknym lasem w Bieszczadach... Po raz kolejny wpatrywałam się w widoki z miną oszołomienia.
-Pięknie prawda? - odezwał się Karol.
-Przepięknie - odparłam rozmarzonym głosem.
-Z duszy jesteś artystką. Widzę to - byłam pod wrażeniem, stwierdził fakty.
-Robisz coś w tym kierunku? - spytał.
-Rysuję - odpowiedziałam skromnie.
-A ja coś w stronę pisarstwa - uśmiechnął się.
Jednak mamy coś wspólnego. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Karol.
-Lądujemy - powiedział.
Mocno go złapałam. Byliśmy na środku lasu od którego było niedaleko do mojego pensjonatu. Chłopak pomógł mi zejść.
-Cześć i miłego dnia - pożegnał się.
-Cześć - uśmiechnęłam się.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania