Poprzednie częściWładca kruków - prolog

Władca kruków (1)

Meghan

Od dwóch godzin spacerowała po lesie. Chciała zapomnieć o koszmarze, który nawiedził ją tej nocy, jednak bez skutku. Ten przerażający sen był jak żywy i wciąż tkwił w jej pamięci.

Tego ranka obudziła się zlana potem; policzki miała mokre od łez. Wyskoczyła z łóżka jak oparzona i pognała z łazienki, gdzie wściekle trąc skórę, próbowała, niczym lady Makbet, zmyć ze swoich rąk krew. I tak jak postać z szekspirowskiego dramatu, tak Meghan była o krok od szaleństwa. Właśnie dlatego uciekła do lasu. Chciała wszystko przemyśleć; udowodnić sobie, że ten sen nie był prawdziwy, że to tylko wytwór jej wyobraźni.

Jak na razie, przekonywanie samej siebie Meghan szło bardzo kiepsko. Trzęsła się jak osika, kiedy tylko przypomniała sobie o śnie. W końcu uznała, że musi z kimś o tym porozmawiać. Inaczej naprawdę zwariuje.

W drodze powrotnej dziewczyna miała nieodparte wrażenie, że ktoś ją śledzi. Oglądała się co chwilę, ale szła pewnie, bo nie chciała sprawiać wrażenia zaszczutej ofiary.

Nagle, nie wiadomo skąd, na leśnej ścieżce pojawiła się pani Sherwood, seniorka, mieszkająca samotnie w małym domku na skraju lasu. Wielu znajomych Meghan uważało staruszkę za dziwaczkę, w dodatku niebezpieczną. Opinia ta brała się z tego, że pani Sherwood stosowała medycynę tradycyjną i ubierała się w bardzo oryginalny sposób.

Kobieta, opierając się ciężko na lasce, szła powoli, cały czas wpatrując się w Meghan, która poczuła się bardzo dziwnie. Zupełnie, jakby starowinka spoglądała w jej duszę.

Uważaj dziecko – powiedziała chrapliwie i wskazała na coś ponad głową dziewczyny. - Kruki to złe istoty, niosą ze sobą śmierć.

Meghan poczuła ciarki na plecach i obejrzała się. Na gałęzi jednego z drzewa przysiadł kruk, który przypatrywał się jej przypatrywał. Dziewczynę zaczęły ogarniać mdłości. Na jej twarzy zaczynało odmalowywać się przerażenie.

Kobieta dostrzegła to i chwytając prawą rękę dziewczyny, wcisnęła jej coś w dłoń. Meghan poczuła dotyk czegoś zimnego.

Weź to – mruknęła pani Sherwood, obserwując kruka. - To da ci siłę i będzie cię chronić.

Meghan popatrzyła na to, co spoczywało w jej dłoni. To był naszyjnik. Na długim, srebrnym łańcuszku były zawieszone trzy pióra.

Nim dziewczyna zdążyła się odezwać, pani Sherwood oddaliła się od niej szybkim krokiem. Kruk zakrakał prześmiewczo, a Meghan postanowiła jak najszybciej wrócić do domu.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Lynthia 14.10.2014
    Na gałęzi jednego z drzewa przysiadł kruk, który przypatrywał się jej przypatrywał
    Chyba jedno przypatrywał jest niepotrzebne.
    Robi się coraz ciekawiej, podoba mi się nastrój jaki budujesz. :)
  • wolfie 14.10.2014
    Tak, wiem o tym błędzie. Zauważyłam go tuż po dodaniu opowiadania ;) Dzięki :)
  • Lynthia 14.10.2014
    rozumiem, bywa. XD nie ma za co. ^^
  • NataliaO 15.10.2014
    czekam na dalszą część, bardzo fajne opowiadanie :)
  • wolfie 15.10.2014
    Cieszę się, że Ci się podobało :)
  • Anonim 07.07.2015
    Hmm wręczenie medalionu zapachniało mi trochę naiwnie, ale... ogólnie rzecz biorąc czytało się świetnie. Fajne imiona, budują nastrój, trochę mało informacji jako takich, ale tutaj też dam, a o podsumowanie pokuszę się przy ostatnim rozdziale :3
  • J.J Leto 09.07.2015
    Można się do czegoś doczepić. Można, ale nie trzeba.
    Ciekawi mnie co będzie dalej.

    Moja ocena 4.
  • Lit 09.07.2015
    To opowiadanie ma w sobie to coś. Ode mnie 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania