Poprzednie częściWładca kruków - prolog

Władca kruków (5)

Meghan

Obudziła się wreszcie w swoim łóżku. Było jej na zmianę zimno i gorąco. Ból rozsadzał jej czaszkę, do gardła podchodziły mdłości. Czuła się, jakby miała kaca. Podejrzewała, że stan, w jakim się znajdowała, miał jakiś związek z mężczyzną z jej snu.

Na jego przypomnienie Meghan zadrżała i potarła dłońmi ramiona. Czuła się... brudna, jakby robiła coś bardzo nieodpowiedniego. Ale jednocześnie miała świadomość, że w tym śnie nie była do końca sobą. To on coś z nią zrobił. Sprawił, że poczuła się jakby pewniejsza, zrelaksowana.

Meghan bardzo powoli wstała z łóżka i ruszyła w kierunku łazienki. Po dzisiejszej, bardzo nietypowej nocy, nie miała wątpliwości, że to, co się działo w jej snach, było prawdziwe.

Musiała komuś o tym powiedzieć. Koniecznie. W pojedynkę była zbyt słaba, by stawić temu wszystkiemu czoła.

Obmywając twarz zimną wodą, intensywnie myślała o odpowiedniej osobie, która mogłaby jej pomóc. Rodzice? Nie, z pewnością nie. Alice, jej najlepsza przyjaciółka? Odpada.

Kiedy zdawało się, że Meghan nie znajdzie już osoby, której mogłaby powierzyć swój sekret, nagle o kimś sobie przypomniała. Trevor. Chłopak, który miał bzika na punkcie książek, mógł być jej ratunkiem.

Meghan pospiesznie wytarła twarz i zaczęła się szybko ubierać, co okazało się błędem: mdłości, które po chwili poczuła, zmusiły ją do zgięcia się w pół. Dysząc ciężko, powoli wstała i zaczęła zakładać bluzkę.

Piętnaście minut później weszła do kuchni. Tracy na widok córki zrobiła zmartwioną minę.

- Dobrze się czujesz? - spytała, podchodząc do niej.

Meghan skinęła głową. Skłamała, ale tylko po to, by nie dać mamie powodów do zmartwienia.

- Gdzie tata? - spytała.

Tracy skrzywiła się z niesmakiem. Meghan zrozumiała doskonale tą minę: mama była wkurzona na jej ojca za ciągłą nieobecność w domu, niezależnie czy to była niedziela, tak jak dzisiaj, czy też inny dzień tygodnia.

- Muszę gdzieś iść. Wrócę za godzinę – powiedziała Meghan.

Na szczęście, mama nie wypytywała ją o szczegóły. Pół godziny później dziewczyna stała przed małym, skromnym domkiem. Ręce trzęsły jej się ze zdenerwowania. Nie wiedziała, jak ma zacząć rozmowę z Trevorem.

Zapukała do drzwi domku. Otworzyła jej miła, ciemnowłosa kobieta, na oko trzydziestopięcioletnia.

- Dzień dobry. Jestem koleżanką Trevora. Mogłabym się z nim zobaczyć?

Kobieta uśmiechnęła się ciepło i zawołała w głąb domu. Po chwili w drzwiach stanął wysoki, wiotki chłopak o ciemnobrązowych, niesfornych włosach sterczących we wszystkie strony i jasnoniebieskich oczach. Na jej widok nieco się zmieszał.

- Cześć – przywitała się z nim.

- Cześć – odpowiedział nieco nieśmiało chłopak.

- Moglibyśmy porozmawiać? - zaczęła bez ogródek Meghan. - Myślę, że jesteś jedyną osobą, która mogłaby mi pomóc...

 

***

- Chrzanisz – przeklął Trevor, łapiąc się za głowę.

Meghan doskonale rozumiała jego reakcję. Gdyby ktoś opowiedział jej o tym, co przed chwilą usłyszał od niej Trevor, też pewnie by tak zareagowała.

Trevor chodził w tę i we w tę po swoim pokoju. Wyglądał, jakby oszalał.

- Mam tylko nadzieję, że nie robisz tego, żeby ośmieszyć mnie przed swoimi koleżankami.

Dziewczyna zapewniła go, że nic takiego nawet nie przyszło jej do głowy. Nie była przecież podłą jędzą.

- Musi między wami istnieć jakieś połączenie – powiedział Trevor i spojrzał na nią. - Czy w przeszłości zdarzyło się ci się coś niezwykłego? Przeżyłaś śmierć kliniczną czy coś?

Dziewczyna pokręciła przecząco głową. O czymś nagle sobie przypomniała.

- Kilka lat temu zaatakował mnie kruk. Od jego zadrapania mam bliznę na przedramieniu. - Zaczęła podwijać rękaw bluzy. - Myślę, że to o to chodzi. - wskazała na małą bliznę w kształcie półksiężyca.

- A ja myślę, że masz rację – odparł na to Trevor.

Meghan uśmiechnęła się do niego, na co on odpowiedział nieśmiałym uśmiechem.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Jan Mieszaniec 14.03.2015
    Ktoś chyba bardzo lubi ,,Kruka'' i ,,Koszmar z ulicy wiązów''. Sam pomysł nie zły, tylko za mało emocji. Jakoś nie wzbudziło to we mnie większego strachu. Momentami jednak było naprawdę dobre. Zalecam powrót do pomysłu:-)
  • wolfie 14.03.2015
    Jan, trafiłeś jak kulą w płot :) Nie oglądam horrorów, więc nie z nich czerpałam inspirację do napisania tego opowiadania :) Jestem zbyt bojaźliwa na takie filmy :)
  • KarolaKorman 14.03.2015
    No to, po tak wyczerpującej rozmowie z Trevorem na pewno spóźni się do domu. Jak piszesz ,,będę za godzinę'' to nie pisz, że za pół godz. była na miejscu, bo sugerujesz nam, że skłamała lub wcale nie miała ochoty z nim rozmawiać, jeżeli chciała zmieścić się w czasie. Jeszcze nie wiem o co chodzi w Twoim opowiadaniu, ale i tak będę je śledzić :)
  • wolfie 15.03.2015
    Karola, tej opowieści nie zamierzam kontynuować :)
  • Anonim 07.07.2015
    Czas na przemyślenia, a zacznę je dość niestandardowo bo od Ligi Sprawiedliwych. Kiedy byłem mały uwielbiałem mnóstwo kreskówek: Chojraka, Edów, Samuraja Jacka, ale najbardziej ze wszystkich kochałem Ligę Sprawiedliwych. Był tam (już w nowszych seriach ze stacją kosmiczną) taki odcinek w którym, pewien człowiek a la Freddy wkradał się do głowy członków Ligi, a kiedy zasypiali serwował im śpiączkę i wieczne koszmary. Ów władca snów był moją największą traumą z dzieciństwa, miał twarz odartą z mięcha, którą częściowo chronił pod kapturem. Deamon mimowolnie mi się z nim skojarzył, to tak właśnie go sobie wyobraziłem :0 Dzieciństwo welcome back :D Ok, powiedziałem co wiedziałem, a teraz technikalia:

    Minusy:
    Trochę dziwnie się "lepią" rozdziały, odczuwałem pewne przeskoki. Meghan była nieco nijaka, nie miała jakichś cech szczególnych a la riposta dr Hausa, ani charyzmy Ragnara, ani nic nawet żeby ją polubić/znielubić. Wątek romansowy zaczął się jak dla mnie za wcześnie, trochę na siłę - ale to tylko moje zdanie.

    Plusy:
    Opisy zawsze masz przynajmniej bardzo dobre, często pamiętasz o szczegółach i dobrze. Klimat natomiast stworzyłaś perfekcyjnie - szczególnie prolog tu zasłużył na oklaski. Fabularnie też wychodziło to interesująco i tu ponownie prolog i roz 1 narobiły smaku, a wiem jak trudno jest zrobić dobre pierwsze wrażenie. Czuję ogromny niedosyt, że to już koniec :( Przeczuwam że rozmowa z Trevorem mogła pchnąć story na nowe wątki, a potencjał był bardzo duży. No i oczywiście tytuł, który mnie tu przyciągnął, też mi się bardzo podobał :)

    Podsumowując: szkoda, że tak się urwało :< Czytało się bardzo przyjemnie, ocena ta jakaś dziecinada by anonimowy hater. Ja daje 4.5 ;)

    ps. Gdyby kogoś interesowało jak wyglądał koszmar jaredowego dzieciństwa - dr. Destiny z Ligi Sprawiedliwych to proszem :B
    http://vignette2.wikia.nocookie.net/jadensadventures/images/e/eb/Only_A_Dream.jpg/revision/latest?cb=20140202082621
  • wolfie 08.07.2015
    Dzięki Jared, że poświęciłeś swój czas na przeczytanie mojego opowiadania :) W kwestii wyjaśnienia: urwałam tą opowieść w tym momencie ze względu na brak czytelników.
  • Anonim 08.07.2015
    Szkoda :( Wieczorkiem przyjrzę się "Mgle" bo pierwsze zdanie prologu mnie zainteresowało :D
  • wolfie 08.07.2015
    Super :) Z niecierpliwością będę czekać na Twoje komemtarze :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania