Poprzednie częściZakręty losu cz. 1

Zakręty losu cz. 4

– Dłużej nie mogłeś się migdalić? – zapytał zniecierpliwiony Levi.

– Mogłem, ale była zmęczona, nie chciałem jej zatrzymywać – odparł złośliwie blondyn i na tym dyskusja się zakończyła.

Kwadrans minut później byli już w sypialni Davida. Chłopak wyjął dwa piwa z sześciopaku, który im został, resztę zaniósł do lodówki i wtargnął do pokoju matki.

– Chodź tu! – zawołał przyjaciela.

Levi wszedł do salonu.

– Widzisz, co ona odpierdala? Dziś ma wolne, to czemu nie wychlać dwóch? – warknął wkurzony chłopak, pokazując kumplowi dwie puste butelki po winie. – Kurwa! – zaklął i kopnął obie, przewracając je. – Choć, napijemy się piwa, nie mogę na nią patrzeć.

Zaraz obaj siedzieli w bokserkach z otwartymi butelkami. Nagle David się zerwał i sięgnął do kieszeni spodni.

– Sorry, zapomniałem. – Podał kumplowi kasę ze sklepu i zaraz dostał połowę, którą od razu schował.

– Nie mogę uwierzyć, że jej nie liznąłeś. Ten żałosny buziak pod drzwiami... co to miało być? – zapytał nagle Levi.

– Człowieku, gadam z nią drugi dzień.

– Od kiedy ci to przeszkadza?

– Ale to co innego. Nie uważam ją za szmatę do posuwania. Nie wiem, dlaczego, ale mam do niej szacunek – odparł David.

– Aha. Czyli teraz będziesz czekał rok, żeby ją puknąć?

– Kurwa, grzeczniej! – Wkurzył się starszy z kumpli.

– No wybacz, ale nie jestem przyzwyczajony do ciebie w roli przykładnego chłopaka – rzuciła uszczypliwie Levi.

– Nie ma sprawy, ja też nie.

– Ale nie myśl sobie. To, że dziś zachowała się w porządku, nie znaczy, że będzie taka do końca. Widziałeś jej dom? Nasze obie rodziny mogłyby tam zamieszkać i zostałoby jeszcze od groma miejsca. I nadal jej nie ufam. Choć gębę umie otworzyć – powiedział z uśmiechem młodszy facet.

– W porządku, też jej nie ufam.

– Naprawdę zapłaciłeś za tą watę?! – zapytał radośnie Levi.

– Tak, i jeszcze sporo przepłaciłem. – Zaśmiał się David.

David był łobuzem, ale miał też swoje zasady. Prócz pieniędzy, nigdy nie dawał bliskim i znajomym kradzionych rzeczy, nie okradał także kobiet i starszych ludzi.

Po dziesięciu minutach butelki były puste i David przyniósł ostatnie. Panowie byli już mocno podpici. Gdy skończyli także te trunki, starszy

– Wpół do siódmej, idę w kimę, mam dość. Jak chcesz coś zjeść, znasz drogę – rzekł gospodarza, po czym walnął się na swoją pryczę i nakrył kołdrą.

– Jasne, trzeba się przespać – przytaknął Levi i odwrócił się do ściany.

 

David obudził się po szesnastej, ale nie ruszał się z łóżka, nie czuł się za dobrze. Leżał parę minut, po których drzwi do pokoju się uchyliły i młody facet usłyszał głos matki:

– Chłopcy, wstańcie. Zjecie gorącej zupy.

– Wyjdź i zamknij drzwi! – burknął chłopak, nie podnosząc głowy.

– No chodźcie, na pewno jesteście głodni – nalegała kobieta.

– Wypierdalaj stąd, suko! – David chwycił but i rzucił nim w drzwi, ale Sophie zdążyła się schować.

Chłopak ponownie położył głowę na poduszkę.

– Stary, przegiąłeś – odezwał się Levi, siadając na łóżku.

Starszy chłopak także usiadł i oparł głowę na dłoniach.

– Też tak źle się czujesz? – spytał przyjaciela.

– Chyba jeszcze gorzej. Ciekawe jak tam księżniczka? Pewnie umiera.

David chwycił komórkę w celu sprawdzenia godziny i zobaczył sms-a od Amy, o treści: „Levi miał rację, mam kaca giganta, ale was nie przeklęłam. Pozdrawiam!” David zaraz odpisał: „Nie przejmuj się, nasza sytuacja zdrowotna też nie jest za ciekawa. Także pozdrawiamy”.

– Mamy pozdrowienia od księżniczki, która ma kaca i nas nie przeklęła. – Zarechotał

do kumpla.

Levi nie odpowiedział, tylko wstał i zaczął się ubierać.

– Dokąd? – zapytał starszy facet.

– Pójdę, kupię parę piwek. Nie będę się męczył. Ten sklep na dole jest dziś otwarty?

– Tak, do szóstej.

– Dobra, zaraz wracam.

– Czekaj! – poprosił David, wyszedł i polazł do kuchni. Zajrzał do lodówki i do chlebaka, po czym udał się do salonu. Sophie chyba płakała, bo miała zaczerwienione oczy.

Usiadł przy niej.

– Przepraszam, nie chciałem, źle się czuję. – Przytulił matkę.

– W porządku, masz prawo być zły – mruknęła kobieta.

Wstał i ruszył do korytarza.

– David. – Dobiegło z tyłu.

Wrócił do matki.

– Już nic – rzekła Sophie.

– No mów.

– Nic, nieważne.

Znów przy niej klapnął. Znał ją, domyślał się, o co chciała poprosić.

– Też masz kaca, tak? Po co piłaś dwie? Zawsze wystarczała ci jedna – rzekł chmurnie chłopak.

– Sama nie wiem.

– Nie masz kasy?

– Mam trzydzieści dolarów na jutrzejsze zakupy.

David spojrzał na nią dziwnie, ale nic nie powiedział, tylko wstał i wyszedł. Ubrał się i rzucił do kumpla:

– Pójdziemy razem, muszę zrobić zakupy, bo nie będę miał dla młodej jutro na śniadanie – oznajmił i zaraz wyszli na zewnątrz.

Po chwili byli w sklepie. Levi wziął cztery piwa, a David pieczywo, masło, wędlinę, marmoladę i czekoladę mleczną.

– Lilly pochłania marmoladę jak dzika. Nie rozumiem, jak jej może to smakować – Zaśmiał się David i podeszli do kasy.

– Jeszcze butelkę czerwonego, wytrawnego wina. Niech pan sam wybierze, ja się nie znam – powiedział do sprzedawcy.

Levi spojrzał na niego pytająco.

– Wiem, że źle robię, ale to pierwszy raz. Tylko dziś, w drodze wyjątku. Napiła się wczoraj i dziś zdycha – tłumaczył się David, zaraz zapłacili i po kilku minutach byli w domu.

Od razu otworzyli piwa i przyssali się do butelek. Chłopak zaniósł matce wino.

– Nie powinienem tego robić, ale raz mogę odpuścić. Tylko raz! – burknął, postawił przed nią butelkę i zmył się do kuchni, gdzie siedział Levi.

Zajrzał do gara.

– Chcesz zupy? – zapytał.

– Nie chcę, może potem.

– A coś innego?

– Nie, dzięki. Pojedziesz ze mną do domu? Wykąpałbym się. Nie wiem, czy stary dziś też pije, czy nie, boję się sam zajechać. Dam ci na taksówkę powrotną – poprosił młodszy chłopak.

– Jasne, wypijemy i pojedziemy, a potem poleziemy coś zjeść. Mam cholerną ochotę na stek, już nie pamiętam, kiedy jadłem.

– Ok, dzięki.

David objął kumpla ramieniem.

– Mówiłem, żebyś wprowadził się do mnie, będziesz miał spokój.

– Nie zostawię matki samej.

– Twój stary jest dużym facetem, i tak jej nie obronisz, a jeszcze sam oberwiesz.

– No właśnie, więc ją obronię. Rzadko podnosi na nią rękę, ale jak już, to ja się wtrącam i wtedy bierze się za mnie, a ją zostawia w spokoju – wyjaśnił podłamany Levi.

– Czemu nie wywalicie go z chaty?

– To jego chata.

– To czemu nie zgłosicie na psy?

– Stara nie chce. Sam nie wiem dlaczego. Fakt, to jego dom, ale co to ma do rzeczy? On obiecuje, że to ostatni raz, ona mu wierzy, i tak w koło. Chyba wciąż myśli, że gnój się zmieni. Jak nie chla, jest ok, zaczyna się dopiero po pijaku.

– Dobra, kończ, a ja szybko się odświeżę – powiedział David i zniknął z pokoju.

Wyszedł po kilku minutach w czarnych, luźnych sztruksach i jasnoniebieskiej koszulce.

– Ok, spadamy, już piąta. Jestem głodny i chcę być o szóstej, jak stary przywiezie małą – rzekł starszy chłopak.

– Dobra, idziemy.

David wyniósł szkła do kuchni.

– Wychodzę. Za godzinę wracam – powiedział do matki.

– Dobrze – wybąkała.

Zamówili taksówkę i pod dom kumpla zajechali po dziesięciu minutach. Otworzyła im kobieta w wieku około pięćdziesięciu lat i od razu wyjechała do syna, bardzo przybitym głosem:

– Levi, błagam cię, nic nie rób.

Chłopak nie wiedział, o co chodzi, ale gdy weszli z Davidem do jasnego salonu, od razu zobaczył podbite lewe oko matki. Chłopak zerwał się jak oparzony, wpadł do kuchni i z całej siły trzepnął stojącego akurat przy lodówce ojca z pięści w twarz, ale na facecie nie zrobiło to większego wrażenia. Za chwilę Levi oberwał w ten sam sposób i znalazł się na podłodze. David długo się nie namyślał, podbiegł i mocno popchnął mężczyznę, który stał do niego plecami. Ten, straciwszy równowagę, przewrócił się na podłogę i od razu dostał z buta w twarz. W moment do Davida dołączył przyjaciel i już we dwóch zaczęli go kopać. Tłukli, gdzie popadnie. Ojciec chyba odczuwał razy, bo nijak nie mógł się podnieść, zasłonił tylko głowę.

– Zabiję cię, rozumiesz gnoju?! Nigdy więcej jej nie uderzysz! – wrzeszczał wściekły Levi.

– Levi, David, przestańcie! – krzyknęła kobieta, odciągając starszego chłopaka.

– Ty jebany śmieciu?! – huczał David, kopiąc faceta z uniesionej nogi, co było jeszcze dotkliwsze.

– David, dosyć, błagam! – apelowała matka Leviego, ciągnąc chłopaka za koszulkę.

Dopiero gdy po chwili wcisnęła się między niego, a męża, David przestał go bić.

– Dobra, wystarczy – Odsunął kumpla od mężczyzny.

– Boże, co wyście zrobili?! – Panikowała zapłakana kobieta, widząc swojego oprawcę z twarzą we krwi.

– Nie waż się więcej podnieść na nich ręki, bo gorzej skończysz! – ryknął David i jeszcze raz kopnął faceta w brzuch.

– Boże! – powtarzała zszokowana gospodyni.

– Chodź stąd. – Levi objął matkę i wyprowadził z kuchni.

Posadził ją w salonie i usiadł obok. Była kompletnie roztrzęsiona.

– Synu, coś ty zrobił? O mało go nie zabiliście – Płakała.

– Jeszcze go żałujesz? Uspokój się, nic mu nie będzie, poza tym już dawno powinien ponieść karę. Nigdy więcej już cię nie dotknie. – Chłopak przytulił matkę.

David wstał i poszedł do kuchni. Ojciec nadal leżał na podłodze, patrzył tylko z dołu na chłopaka. Ten nalał wody do szklanki i zaniósł zapłakanej kobiecie. Napiła się odrobinę, ręce jej drżały rękoma.

– Już... dobrze? – Levi nadal tulił matkę do siebie.

Siedzieli tak kilka chwil, w końcu młodszy chłopak powiedział:

– Jedź sam, ja muszę z nią zostać.

David spojrzał na zegarek – dochodziła siedemnasta trzydzieści.

– Dobra, spadam. W razie kłopotów dzwoń – rzucił blondyn i wyszedł z domu.

Po kilku minutach był już w dość dużym barze, około stu metrów od swojej kamienicy. Podszedł do lady.

– Poproszę dwa steki na wynos, do tego dwie sałatki i frytki – rzekł.

– Za dziesięć minut będą gotowe – oznajmiła barmanka w średnim wieku.

– Dziękuję.

Tylko zdążył usiąść przy stoliku, gdy zadzwonił telefon. Spojrzał – „Amy”. Zdziwił się, aczkolwiek wcisnął guzik i przyłożył słuchawkę do ucha.

– Cześć, księżniczko – powiedział z uśmiechem.

– Cześć. Masz chęć wyjść z domu? – zapytała luźno dziewczyna.

– A o co chodzi?

– Moi rodzice robią jakiś bankiet, jak to w niedzielę, a ja nie mam ochoty tam siedzieć i słuchać o interesach. W swoim pokoju też nie mam spokoju, bo słychać ich na cały dom. Zawsze tylko witam się z gośćmi i zaraz się zmywam. Strasznie nudne te balangi –

– Amy się zaśmiała.

– Dobra, nie ma sprawy, ale mogę dopiero po siódmej. No i nie mam samochodu, nie zatankowałem.

– Żaden problem, przyjadę po ciebie, podaj tylko adres.

David jej go podał jej go i rozmówczyni rzuciła:

– Ósma może być?

– Tak.

– Ok, to do zobaczenia.

Dziewczyna odłożyła słuchawkę, a David siedział i rozglądał się po sali. Po kilku minutach dostał dwa białe pudełka, zapłacił i opuścił przybytek. Po drodze zaszedł do wypożyczalni i wypożyczył bajkę dla siostry. Szybko doszedł do domu, więc gdy wszedł do środka, jedzenie było jeszcze gorące. Wszedł do salonu.

– Chodź, zjemy coś – rzucił do matki i poszedł do kuchni.

Kobieta zaraz do niego przyszła, ale była jakaś smutna. Usiadła nad opakowaniem i milczała. David zabrał się za kolację i zjadł już sporo, ale Sophie nadal nic nie ruszyła.

– O co chodzi? Przecież uwielbiasz steki – odezwał się w końcu chłopak.

– Wybacz synu, ale nie jestem głodna.

– Chodzi o tę sukę, tak? Byłem zły za te dwa wina. Wiem, nie powinienem tak mówić, przepraszam.

– Nie o to chodzi, źle się czuję.

– Przecież kupiłem ci lekarstwo.

– Na kaca jakoś mi nie idzie. Pójdę się położyć, zjem jutro, dobrze?

– Ok, jak chcesz. Schowam do lodówki.

Sophie wyszła. David szybko skończył, wziął piwo z chłodziarki, które zaraz otworzył, i udał się do swojego pokoju. Drzwi nie zamykał, tylko walnął się w poprzek na łóżku, opierając plecami o ścianę. Sprawdził godzinę – minęła osiemnasta. Wypił piwo bardzo szybko i położył się normalnie, nie czuł się dobrze. Leżał i myślał... oczywiście o dziewczynie. Zasnął po kilku minutach.

Obudziło go uderzenie w brzuch. Otworzył oczy i zobaczył nad sobą uśmiechniętą siostrę.

– Lilly, musisz po mnie skakać? Myślisz, że to nie boli? – wydukał, zaspany.

– Jesteś duży, a ja mała, więc nie boli – Cieszyła się Lilly, siedząc na jego brzuchu.

Zerknął na zegarek – za kwadrans ósma.

– Dopiero przyjechałaś?

– Tak.

– Miało być do siódmej.

– Ale tata załatwiał coś po drodze.

– Jest jeszcze?

– Nie, nawet nie wchodził.

– Dobrze, że mnie obudziłaś, przespałbym spotkanie. A teraz za ten bolesny skok musisz ponieść karę – oświadczył David, powalił małolatkę i zaczął ją łaskotać.

Ta wrzeszczała radośnie na całe gardło, ale on nie odpuszczał. Po kilku chwilach puścił jednak siostrę i wstał.

– Nie skacz tak więcej, to naprawdę boli, mimo że jestem duży. Mam jakąś bajkę, będziesz oglądać?

– Tak, ale zanieś mnie.

David wziął gówniarę na barana i poszedł do sypialni. Matka już wstała.

– Będziesz jeszcze spać? Muszę wyjść – zapytał, stawiając Lilly na podłodze.

– Nie, przespałam cały dzień.

Chłopak włożył płytę do odtwarzacza i uruchomił kreskówkę. Usiadł przy matce.

– Nie pij przy niej – poprosił.

– Czy kiedyś to zrobiłam?

– Nie wiem, cały dzień mnie nie ma.

– David, za kogo ty mnie masz?

Nie odpowiedział, tylko poszedł do łazienki. Przemył twarz i gdy tylko wyszedł, usłyszał domofon.

– Słucham?

– David? Już jestem. – Usłyszał Amy.

– Zaraz zejdę.

Nałożył szarą, rozpinaną bluzę z kapturem i zajrzał do salonu.

– Mamo, wychodzę. Lilly, w lodówce jest czekolada. Tylko nie całą, a kilka kostek.

Cisza.

– Mała, słyszysz, co do ciebie mówię?

– Tak.

David westchnął i po chwili był już za drzwiami. Wyszedł i zobaczył stojący przed klatką srebrny kabriolet, do którego zaraz wsiadł.

– Cześć. Przepraszam, że cię nie zaprosiłem, po prostu dziś nie jest odpowiedni dzień. Mam nadzieję, że się nie gniewasz – rzekł do dziewczyny, odrobinę zawstydzony.

Amy się zaśmiała.

– Nie masz lepszych powodów do przepraszania?

– To jest dobry powód.

Amy znowu się rozweseliła, ale już dała mu spokój i ruszyła dość ostro.

– Fajna bryka – Chłopak podsumował sportowe BMW dziewczyny.

– Dzięki – odparła dziewczyna, ale widać było, że się nieco zawstydziła.

– Gdzie jedziemy? – zapytał David.

– Jesteś głodny? Ja bym coś zjadła, przez tego kaca od rana nie dałam rady nic wziąć do ust. Nigdy już nie wypiję sześciu piw i drinka – poskarżyła się kierująca.

– Jadłem godzinę temu, ale tobie na pewno się przyda.

– Chcę coś tłustego i niezdrowego. Kupmy kurczaki i jedźmy na plażę.

– Ok.

Zajechali do niewielkiego fast-foodu „Best Crispy Chickens”, kupili kubełek panierowanego drobiu, David wziął trzy piwa i ruszyli dalej. Gdy wyjechali na szeroką szosę, prowadzącą do oddalonej o kilka kilometrów plaży, Amy jeszcze mocniej wcisnęła gaz. Jechali już na pewno ponad sto trzydzieści kilometrów na godzinę.

– Podziwiam. Rzadko która laska nie boi się zaszaleć za kółkiem – powiedział David.

– A czego tu się bać? – Dziewczyna się uśmiechnęła.

– Zapytaj tych, które jeżdżą pięćdziesiątką – zarechotał chłopak.

Wpatrywał się w brunetkę kilka chwil, w końcu wyskoczył:

– Mogę poprowadzić? Zawsze chciałem przejechać się czymś takim.

Dziewczyna zjechała na pobocze i zamieniła się z młodym facetem. Ten ruszył podobnie. Od razu wyczuł, że wóz bardzo lekko się prowadzi. Po chwili osiągnął już taką samą prędkość, co jego znajoma.

– Świetny wóz – przyznał i chyba znowu wprawił dziewczynę w zakłopotanie, bo nie odpowiedziała.

– Amy, co jest?

– Nic, zamyśliłam się.

David wiedział, o co chodzi, więc dał już spokój i nie kontynuował tematu. Po chwili dojechali do zjazdu na plażę.

– Gdzie mam jechać? – spojrzał na pasażerkę.

– Jedź prosto. Dalej są skałki, lubię tam siedzieć.

Nie oszczędzał samochodu, jechał dość szybko, mimo iż teren był piaszczysty. Wspomniane skałki miały tylko około siedemdziesięciu –

– osiemdziesięciu metrów długości, ale były dość wysokie, zapewne na ponad trzydzieści metrów. Na nich plaża się kończyła, gdyż ciągnęły się do samej wody. Amy wyjęła koc z bagażnika i położyła na białym piasku. Wzięła kubełek z jedzeniem, a chłopak piwo i klapnęli na ziemi.

– Wystygło – powiedziała, niezadowolona.

– Nie dziwne, jechaliśmy tu prawie piętnaście minut. Dlaczego nie zjadłaś po drodze.

– No widzisz, nie pomyślałam. Ale nie lubię jeść w samochodzie.

– Trzeba było zjeść na miejscu, plaża nie ucieknie.

– Trudno, jestem tak głodna, że zjem zimne – rzekła dziewczyna i wsadziła kawałek kurczaka do ust.

Zaraz podsunęła kubełek pod nos chłopaka.

– Dzięki, nie chcę. Mówiłem, że jadłem.

– Spróbuj, jednego. – Amy wzięła kawałek mięsa w dłoń i wyciągnęła w stronę jego ust.

Zjadł.

– Całkiem dobre. – oznajmił chłopak i pociągnął łyk z butelki. – Czemu nie pijesz piwa? – popatrzył na dziewczynę.

– Nigdy nie piję, jak prowadzę.

– Jedno piwo nie zaszkodzi... no i pomoże na bóle. – David zachichotał.

– Nie.

– Ok, nie nalegam.

Wyciszył się i dał Amy spokojnie zjeść, przyglądał się jej tylko. Rozprawiła się z daniem w parę minut.

– Od razu mi lepiej – stwierdziła.

– Cieszę się. – David uśmiechnął się szeroko.

– Dlaczego w takim miejscu? To rzadko spotykane – zapytała dziewczyna, biorąc jego prawą dłoń, na której między kciukiem i palcem wskazującym wytatuowany był mały pająk.

– Nie wiem, jakoś tak... spontanicznie. Jest mały, więc chyba nie jest źle? – odparł David.

– Nie, jest bardzo fajny. Ja też mam. – Amy podniosła bluzkę i pokazała mu małą, zwiniętą w kłębek, śpiącą pandę, wytatuowaną niedaleko pępka.

– Świetne. A czemu panda?

– Spontanicznie. – Zaśmiała się dziewczyna.

– Znowu mi dokuczasz? – zapytał wesoło David.

– Absolutnie nie. A dlaczego panda? Po prostu mi się spodobała. – wyjaśniła dziewczyna.

– Jest bardzo ładna – pochwalił David.

– Dzięki.

Nastąpiła krótka chwila ciszy.

– Popływajmy! – wyjechała nagle brunetka.

– Że co? – Zaśmiał się chłopak.

– Dopiero po ósmej – stwierdziła Amy i chyba mówiła poważnie, bo po chwili była już bez bluzki.

Młody facet był kompletnie zaskoczony jej brakiem skrępowania.

– No co? Bielizna a bikini to jakaś różnica? Zakrywa tyle samo – rzuciła Amy z pociesznym zdziwieniem.

– Przecież nic nie mówię. – David się uśmiechnął.

Dziewczyna zaraz pozbyła się też spodni. Chłopak spojrzał na jej ciało i ciepło mu zrobiło się w żołądku.

– Chodź. – Brunetka kiwnęła głową.

– Księżniczko, wątpię, czy ta woda jest ciepła. Poza tym jest chłodno – stwierdził chłopak.

– Wymiękasz? – Amy zaśmiała się kąśliwie.

– Nie wymiękam, tylko ty masz cienką bieliznę, a ja bokserki. Będę sechł trzy razy dłużej, zwłaszcza przy tej temperaturze. Jak potem wsiądę do samochodu w mokrych spodniach?

– Dobra, bokserki to tylko wymówka. Mów, że boisz się zimnej wody. – Rozweselona dziewczyna droczyła się z chłopakiem. – Poza tym nie jest zimna, kąpałam się dwa dni temu – dodała.

– Boję się? Dobra, w końcu to twoje auto – rzekł David i w mig wyskoczył z ciuchów.

Nie czekał, tylko rozpędził się i wskoczył do wody. Nie było bardzo zimna, ale czuło się lekki chód. Amy stała na brzegu i śmiała się na całego.

– Ale cię zrobiłam! Nie trzeba było tak się śpieszyć! – Dziewczyna już prawie płakała z radości, widząc minę chłopaka.

– Tak?! To zobaczymy! Mi woda nic nie zrobi, ale moja zemsta będzie bolesna! – odkrzyknął David, kompletnie zażenowany zaistniałą sytuacją.

Amy śmiała się jeszcze chwilę, ale zaraz weszła do wody i podeszła do niego.

– Żartowałam. Taki twardy facet... Ale żebyś zobaczył swoją minę... – Uśmiechnęła się.

– Ale ja nie żartowałem, zemsta będzie sroga – rzekł chłopak, nadal zawstydzony faktem, że dał się tak wykiwać.

– W porządku, dobrowolnie poddam się karze – oznajmiła wesoło brunetka, po czym zanurkowała i odpłynęła kilka metrów, a David za nią.

– Woda nie jest za ciepła, ale da się chwilę popływać – rzekła Amy.

Siedzieli w oceanie tylko kilka minut, bo jednak zmarzli i wyszli na brzeg. Amy znalazła inny koc i zaraz oboje siedzieli przykryci, a młody facet miał już w ręku drugie piwo, które podał dziewczynie.

– A może jednak łyka? Rozgrzejesz się trochę.

– Nie. Która godzina?

– Zaraz dziewiąta. Niedobra z ciebie dziewczyna, tak dokuczać biednemu chłopcu –

– rzucił David.

– Taki twardziel nie będzie chyba płakał?

– A skąd wiesz?

– Tak myślę.

Chłopak siedział obok Amy i czuł, że trochę dygoce z zimna. Objął ją ramieniem i przytulił do siebie.

– Widzisz, masz koc, a jednak to ci zimno. Uparłaś się na kąpiel i koniec – łagodnie skarcił dziewczynę.

– Nic mi nie będzie – odparła miękko Amy.

– Ściągnij te mokre ciuchy i ubierz się, w mokrej bieliźnie na pewno się nie nagrzejesz.

Przejdę się – powiedział chłopak i wstał.

Narzucił tylko bluzę i poszedł w stronę, z której przyjechali, popijając piwo. Rozglądał się na boki, nie był na plaży co najmniej dwa lata, poza tym siedział w tym czasie. Słońce powoli zachodziło, czemu chłopak także się przyglądał. Myślał o ślicznotce i o tym, że miał świetną okazję pod tym kocem i jej nie wykorzystał. Czuł jednak wobec niej jakąś dziwną powściągliwość. Ojciec Leviego też chodził po głowie młodemu facetowi, bał się trochę, żeby nie przyszło mu do łba zgłosić pobicia. Nie wierzył jednak, aby mógł to zrobić, sam przecież podbił oko żonie. Przy okazji przypomniał sobie jubilera i zaczynał mieć coraz większe wątpliwości, wiedząc w głębi duszy, że to ze względu na Amy. Nie darowałby sobie, gdyby wpadł teraz na jakiejś głupocie, poza tym jeszcze babcia Betty, której zaproponował pomoc.

Uśmiechnął się od razu na myśl o staruszce, lubił spędzać u niej czas. Zwierzył jej się kiedyś ze swoich wybryków, a ona mimo to go zaakceptowała. Stanął mu też przed oczami ojciec i jego tekst: „Może Lilly powinna zamieszkać z nami?” i humor od razu z niego uszedł. Dwie butelki wina również dały o sobie znać, chłopak bał się, żeby matka nie zaczęła pić coraz więcej. To by tylko pomogło ojcu w zabraniu małej, a przecież sytuacja i tak była nieciekawa.

– David, zatrzymaj się! – Usłyszał nagle z boku i oprzytomniał.

Stanął. Odwrócił się i zobaczył, że przeszedł dobre kilkaset metrów, gdyż szedł nie spacerem, a normalnym krokiem. Dziewczyna wysiadła z samochodu i zaraz do niego podeszła.

– David, coś się stało? Zamierzałeś dojść do miasta? – Operowała zaniepokojoną miną. Była już w ciuchach i jego czarnej bluzie, którą dostała w skateparku.

– Sorry, zamyśliłem się – bąknął blondyn.

Od chwili, gdy przypomniał sobie ojca i Lilly, wesołość mu przeszła. Dziewczyna od razu zauważyła, że chłopak wygląda inaczej.

– David, zrobiłam coś nie tak? – zapytała.

– Ty.? Skąd ten pomysł?

– Nie wiem, masz dziwną minę.

– Widzę, że lubisz moją bluzę – Chłopak gładko zmienił temat, przysiadając na przedniej masce samochodu.

– Tak. Ładnie pachnie i jest wygodna – pochwaliła Amy.

– Pachnie męskimi perfumami, nic nadzwyczajnego – sprecyzował David, patrzył w brązowe oczy dziewczyny.

Brunetka zauważyła, że chłopak nie chce gadać o przyczynie swojego humoru, więc ustąpiła.

– Ubierz się, zmarzniesz – powiedziała.

– Mam mokre bokserki.

– To je zdejmij i nałóż spodnie.

– Oj, niegrzeczna z ciebie dziewczynka. Takie sprośnie myśli? – David zarechotał, od razu odzyskując humor.

– Nie sprośne, tylko troskliwe. Zawiniesz je w koc i zabierzesz pod domem – nalegała dziewczyna.

– Wstydzę się – powiedział chłopak, brechając.

– Nie masz czego, nie takie rzeczy widziałam – odparowała brunetka.

David z góry wiedział, że dziewczyna nie da mu się przegadać, ale lubił ją zaczepiać.

– Dobra, żarty żartami, ale masz rację. Gdzie moje spodnie?

– Na tylnym siedzeniu.

Chłopak poszedł za samochód, w mig przebrał się w sztruksy i nałożył koszulkę. Bokserki zawinął w swoją bluzę i położył z tyłu.

– Zadowolona? – rzucił radośnie.

– Tak, ale teraz zmarzniesz, nie jest za ciepło. Zawiń bokserki w koc – rozkazała brunetka.

Usłuchał jej w końcu i zaraz to zrobił. Bluza nie zdążyła jeszcze nasiąknąć wilgocią, więc ją nałożył. Znowu klapnął na maskę, chwycił dziewczynę za ręce, przyciągnął do siebie i zaraz objął w pasie.

– Nosisz mój ciuch, tylko ciekawe, co ja będę z tego miał? – zapytał.

– Satysfakcję, że mi ciepło i wygodnie. – Amy uśmiechnęła się z przekąsem.

– Czy ciebie da się przegadać?

– Jasne.

– Nie jestem taki pewny.

Oboje się roześmiali. Po chwili chłopak się zbliżył i czule pocałował dziewczynę. Amy odwzajemniła pocałunek bez żadnych oporów. Po chwili założyła ręce na jego szyję i David trochę mocniej ją objął, wjeżdżając rękoma pod ubranie.

Całowali się coraz namiętniej. Chłopak gładził miękką skórę pleców dziewczyny, wpijając się coraz głębiej w jej usta. Stali w pocałunku już dość długo i pewnie trwaliby tak do nocy, gdyby nie przerwał im dźwięk telefonu Davida.

– Nie odbieraj – rzuciła Amy i znów przykleiła się do jego warg.

Komórka zamilkła, ale za kilka sekund odezwała się ponownie.

– Odbiorę, to może być coś ważnego – powiedział David, odrywając się od Amy. – Tak...? – zapytał w słuchawkę i usłyszał bardzo dziwny głos Leviego:

– Cześć. Gdzie jesteś?

– Na plaży.

– Sam?

– Nie. Coś się stało?

– Nic, nieważne – powiedział kumpel i się rozłączył.

– Levi – rzucił David, ale w słuchawce już było głucho. – Kurwa! – zaklął chłopak i wybrał numer przyjaciela, ale ten nie odbierał.

Wybrał drugi raz.

– Kurwa mać, odbierz – gadał, zdenerwowany, ale teraz telefon był już całkowicie wyłączony. – Coś się stało, muszę jechać. Podwieź mnie do samochodu – poprosił dziewczynę, zajmując miejsce pasażera.

Amy nie pytała, tylko wsiadła za kółko i ruszyła. David znowu próbował zadzwonić, ale komórka kumpla nadal była wyłączona.

– Kurwa! – Chłopak ponownie zaklął i w końcu dziewczyna, też już zaniepokojona, zapytała:

– Co się stało?

– Nie wiem, ale coś na pewno. Dowiedział się, że nie jestem sam i od razu się rozłączył – wyjaśniła David i znów wybrał numer kolegi, ale rezultat był taki sam.

Wyjechali na szosę, a rozgorączkowany David wciąż próbował się dodzwonić.

– David, uspokój się, przecież to dorosły facet. Nic mu się nie stanie – zareagowała w końcu Amy.

– Widziałaś jego nadgarstki? – zapytał wprost chłopak.

– Nie przyglądam się nadgarstkom – Dziewczyna się zaśmiała, ale zaraz spoważniała, bo David nawet się nie uśmiechnął.

– To przy okazji się przyjrzyj – syknął pasażer i znów wybrał numer, ale bez powodzenia. – Za pierwszym razem się go bałaś, ale on wcale nie jest taki hardy, na jakiego wygląda. To strasznie wrażliwy koleś, zresztą nie bez przyczyny – dodał chłopak.

– Przecież nie masz benzyny. – Amy zmieniła temat.

– To nic, zatankuję.

Nastąpiła chwila ciszy. David spojrzał czas – za dziesięć dwudziesta pierwsza – a potem na towarzyszkę.

– Chcesz ze mną jechać? – zapytał, domyślając się, że dziewczyna nie chce wracać do domu.

– Jeśli masz jakąś sprawę, nie muszę.

– Pytałem, czy chcesz? – wyjechał kąśliwie David.

Amy się speszyła i nie odpowiedziała.

– Księżniczko, przepraszam, po prostu się martwię, stąd moja opryskliwość – zwrócił się do zmieszanej dziewczyny.

– Nic się nie stało.

– Jedź do Chrisa, powiem ci, którędy – poprosił, bo byli już w mieście.

Ściemniło się zupełnie, więc Amy włączyła światła. Nawet w centrum poruszała się dość szybko, dlatego dotarli pod dom Leviego w ciągu kilkudziesięciu minut. David wysiadł.

– Poczekaj, dobrze? Zaraz wracam – poprosił i udał się w stronę budynku.

Zaszedł z boku domu i gwizdnął. Pokój Leviego był na górze, nad dachem. Stał chwilę, ale nic się nie działo. Wziął kilka małych kamyczków i zaczął rzucać w szybę. Ponownie czekał chwilę i zagwizdał drugi raz. W pokoju było ciemno, ale Levi miał tendencje do spania o różnych porach, więc brak światła nie dziwił Davida. Nagle z okna wychyliła się głowa matki kumpla.

– David? Poczekaj – rzekła prawie szeptem i schowała się w środku.

Chłopak od razu wyłapał, że płakała. Podszedł do drzwi frontowych i kobieta zaraz do niego wyszła. Wyglądała strasznie, była cała roztrzęsiona i zapłakana.

– Levi do mnie dzwonił. Coś się stało? – zapytał od razu blondyn.

Tylko zadał to pytanie, Matka przyjaciela uderzyła jeszcze większym płaczem. David chwycił ją za ramiona.

– Niech się pani uspokoi i powie, co się dzieje. – Przenikał ją wzrokiem.

– Boże, David, ja myślałam, że on jest z tobą – kobieta ledwie wymówiła.

– Co się stało, do cholery? – David się zdenerwował.

– Bill po dwóch godzinach znowu się na niego rzucił. O mało go nie zabił i chyba złamał mu rękę. Znów wykrzykiwał straszne rzeczy. Nie dałam rady go obronić, ale próbowałam, wierz mi – wyjaśniła rozgorączkowana gospodyni. – Potem wywalił wszystkie jego rzeczy z pokoju i kazał mu się wynosić – bełkotała. – Boże, David, najgorsze jest to, że broń Billa zniknęła. I była naładowana – dodała kobieta, trzęsąc młodym facetem. – David, znajdź go, błagam cię. – Panikowała, szarpiąc chłopaka z całej siły.

– Spokojnie, znajdę. Niech się pani uspokoi – uspokajał David.

– Jedź już, błagam cię. Szukaj mojego syna – wrzasnęła matka Leviego.

Chłopak biegiem ruszył w stronę Bmw...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Joan Tiger miesiąc temu
    Złodziej z zasadami i kacem na dzień dobry. :)
    Mamy damskiego boksera – bydlaka. Bardzo dobrze, że go skopali, należało się pustakowi. Ile rodzin jest w podobnej sytuacji, a kobiety nie odchodzą, bo z reguły nie mają gdzie, boją się albo w pojedynkę sobie nie poradzą. Niestety skutkuje to tym, że ciągle obrywają, pomimo obietnic zmian, co jest tylko chwilowym wyrzutem sumienia ze strony oprawcy.
    Tutaj romantyczny wieczór, a parę kilometrów dalej tragedia. Levi próbował się zabić w przeszłości, a teraz ta broń… ciekawie to nie wygląda. Jednak to główny bohater, więc będzie żył. :)
  • ZielonoMi miesiąc temu
    To bohater drugoplabowy, a czy będzie żył? Też się dziwię kobietom, że żyją w takim piekle, i to większość. Buźka.😘

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania