Poprzednie częściZakręty losu cz. 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Zakręty losu cz. 7

Obudziło go szeptanie. Po chwili usłyszał:

– Lilly, chodź do siebie. David jest dorosły, nie możesz u niego spać.

– Nie chcę, on mi pozwolił.

– Bez dyskusji. Idziemy. – Szmerał głos Sophie.

– Zastaw ją, niech dzisiaj śpi tu – burknął chłopak.

Poskutkowało od razu, matka w okamgnieniu zniknęła z pokoju. Wstał i znowu nakrył małolatkę.

– Śpij.

Przestawiony o pół godziny budzik zadzwonił o ósmej, ale Davidowi kompletnie nie chciało się wstawać. Otworzył oczy i od razu pierwsza myśl przeszła mu po głowie –

– „Levi”. Spojrzał na siostrę – spała w najlepsze. Marudził kilka minut, w końcu wziął ciuchy, ruszył do kuchni i włączył wodę. Po kilku minutach zalał kawę i poszedł pod prysznic. Po szybkiej toalecie stanął nad małolatką i zaczął delikatnie ją tarmosić.

– Mała, wstawaj.

Ta nakryła się kołdrą, pyskując pod nosem.

– Lilly, wstawaj. Już wpół do dziewiątej.

– Zaraz.

– Nie zaraz, tylko już! – Chłopak usiadł i zaczął łaskotać siostrę.

Lilly uderzyła śmiechem, wydając z siebie tak pocieszne dźwięki, że David sam się roześmiał. Nagle koszulka na ramieniu ośmiolatki nieco się zadarła i chłopak zdrętwiał! Natychmiast chwycił jej rękę i podniósł rękaw wyżej.

– Lilly, co to jest?! – zapytał o dwa niewielkie siniaki, widniejące na dwóch stronach ramienia.

Małolatce radość przeszła momentalnie.

– Mała, skąd masz te siniaki? – powtórzył spokojnie blondyn.

Nie odpowiadała, spuściła tylko głowę.

– Lucy ci je zrobiła, tak?

Cisza.

– Lilly, nie bój się, tylko powiedz.

– Ona mnie tylko ścisnęła, nie uderzyła mnie – przyznała cicho Lilly.

– Za co cię ścisnęła?

– Bo rysowałam w kuchni, a ona powiedziała, że to nie miejsce na bałagan i wyprowadziła mnie do pokoju.

Davida już nosiło.

– Powiedziałaś o tym tacie?

– Nie.

– Dlaczego?

– Wstydziłam się – mruczała dziewczynka ze spuszczoną głową.

– Idź się umyć i zaraz przychodź na śniadanie – nakazał David i udał się do kuchni.

Zrobił dwie grzanki, położył na nie szynkę z serem i umieścił na talerzyku. Dwa następne składane tosty z masłem orzechowym i dżemem zapakował w papier i schował w pudełko śniadaniowe. Sophie weszła do kuchni.

– Cześć, synku. – Chciała pocałować chłopaka w policzek, ale się odsunął.

– Widziałaś jej ręce? – zapytał szorstko

– Nie rozumiem.

– Zaraz zrozumiesz.

David usiadł przy kawie i czekał na siostrę. Ta po chwili wyszła z łazienki w niewielkim ręczniku.

– Mała, chodź tu! – rozkazał chłodno.

Przyszła, nieco wystraszona. David wziął jej ramię, przekręcił lekko na zewnątrz i pokazał matce.

– Boże, Lilly, skąd to masz? – spytała zaskoczona kobieta.

– Nie wiesz? – warknął chłopak i puścił siostrę, która zniknęła w korytarzu. – Suka krzywdzi twoją córkę, a ty robisz wszystko, żeby stary jednak ją zabrał. Dobrze, chlaj dalej! – oświadczył, wściekły.

– Może to nie ona. Przecież Lilly jest mała, nieraz już była poobijana.

– Jak to, kurwa, nie ona?! Czyli mała kłamie, tak?! – David się zdenerwował.

– Powiedziała ci, że to Lucy?

– Tak, powiedziała!

Sophie kompletnie się pogubiła. David milczał. Po chwili jednak matka zabrała głos:

– Zaraz zadzwonię do Nicka i wyjaśnię tę sprawę. Tak być nie może!

Rozmowa się urwała, bo małolatka weszła do kuchni i usiadła przy stole. Zaraz dostała od brata mleko i kanapki.

– Czemu nie z marmoladą? – zapytała niezadowolona.

– Dość już tych słodkości – rzekł spokojnie David.

– Chcę z masłem orzechowym. – Lilly wniosła sprzeciw.

– Słodkie masz na drugie śniadanie, teraz zjesz z szynką – oświadczył beznamiętnie David i wsadził nos w kubek z kawą.

– Nie chcę mleka, nie lubię go – rzuciła nieśmiało Lilly.

David wstał, nalał soku pomarańczowego i dał dziewczynce. Spojrzał na zegarek – minęła dziewiąta. Lilly jadła kanapkę bardzo opornie, w końcu David się zniecierpliwił.

– Mała, szybciej, już po dziewiątej. Jak chcesz, żebym cię podwiózł, to się streszczaj – upomniał.

Miał dziwną minę. Matka cały czas obserwowała syna, w końcu nie wytrzymała:

– David, niech nic głupiego nie przyjdzie ci do głowy – rzuciła nerwowo.

Chłopak nie zareagował.

– Już nie dam rady – oznajmiła Lilly, odsuwając talerz z połową kanapki.

– Idź po plecak – nakazał dwudziestodwulatek.

Lilly wróciła po chwili, ubrana w buty.

– David, znowu idziesz bez śniadania? Kiedy ostatnio coś jadłeś? – zapytała kobieta.

– Nie chcę jeść – mruknął chłopak. – Odbiorę ją, a ty weź się za szukanie roboty, bo naprawdę będzie nieciekawie – dodał i wyszedł z siostrą z domu.

Wsiedli do Nissana, małolatka zapięła pas i chłopak ruszył, ale nie w stronę szkoły, tylko w przeciwnym kierunku.

– Gdzie jedziesz? – zapytała natychmiast dziewczynka.

– Spokojnie, zdążysz do szkoły.

Po dziesięciu minutach jazdy Lilly zapytała ponownie:

– Jedziesz do taty?

– Tak.

– Po co? Spóźnię się do szkoły.

– Nie spóźnisz się.

Po chwili kierowca wjechał na podjazd dużego drewnianego domu.

– Poczekaj w samochodzie i się z niego nie ruszaj, rozumiesz? – Popatrzył przenikliwie na dziewczynkę.

Wysiadł i szybko udał się pod drzwi. Zapukał, a raczej zabębnił w nie głośno i po chwili otworzyła mu trochę wyższa od chłopaka młoda szczupła blondynka. David ją odepchnął do tyłu i z pełnym rozmachem huknął z liścia w twarz. Cios był tak potężny, że Lucy natychmiast upadła na podłogę. Ukucnął przed kobietą, chwycił ją za fraki i przysunął do siebie.

– Suko! Dotknij jeszcze raz moją siostrę, a połamię ci ręce! – zagroził.

– Niiick! – wrzasnęła Lucy.

– Rozumiesz, szmato, co do ciebie mówię?! – warczał chłopak, uderzając blondynką o podłogę, ale zaraz przybiegł ojciec chłopaka i odciągnął go od młodej kobiety.

– David, co ty robisz?! – zapytał, zdezorientowany.

– Puszczaj! – David wyrywał się mężczyźnie.

– David, uspokój się do cholery! O co chodzi?! – Ojciec przycisnął syna do ściany.

– Gówniarzu! Uderzyłeś mnie w twarz, nie daruję ci tego! – wyskoczyła Lucy, której okolice lewego oka lekko się zaczerwieniły.

Chłopak usilnie próbował uwolnić się ojcu, ale był bez szans z potężnym facetem.

– Synu. Opanuj się i powiedz, o co chodzi – dopytywał Nick.

– Zaraz ci pokażę! Puść mnie! – syknął David.

Gdy facet go uwolnił, chłopak szybko udał się do auta i otworzył drzwi pasażera.

– Wysiadaj! – nakazał siostrze.

Lilly bez sprzeciwu opuściła pojazd. Wziął ją za rękę i poprowadził do domu.

– Co to jest?! – huknął do ojca, podnosząc krótki rękaw młodziutkiej dziewczyny.

– Wiem o tym zajściu, Lucy dokładnie mi to wyjaśniła – odparł Nick.

– Co ci, kurwa, wyjaśniła?! – zagrzmiał David.

– Lilly była opryskliwa, więc Lucy wyprowadziła ją z kuchni. Była zdenerwowana, dlatego ścisnęła ją trochę mocniej. Nie zrobiła tego celowo.

– Opryskliwa, zdenerwowana...?! Ona ma osiem lat! – zawył chłopak i znów chciał ruszać na kobietę, ale mężczyzna go zatrzymał, łapiąc za ubranie. – Poza tym to dom jej ojca, więc chyba ma tu jakieś prawa! – wrzeszczał rozdrażniony do granic możliwości blondyn, nadal próbując się wyswobodzić.

– Wyrzuć go stąd! – krzyknęła Lucy i chłopak ponownie próbował się na nią rzucić.

– Uspokój się w końcu! – ryknął rozgniewany mężczyzna, jeszcze mocniej przyciskając syna do ściany.

Lilly stała w kącie, przerażona.

– Puszczaj mnie, muszę zawieźć ją do szkoły! – zagrzmiał David i Nick go puścił, ale cały czas stał blisko swojej kobiety. – Pamiętaj, ona nigdy z tobą nie zamieszka, zwłaszcza że bardziej dbasz o dupę, niż o własną córkę – rzucił chłopak na odchodne.

– Sprawa jest już zgłoszona w opiece społecznej – wyjechał ojciec.

David natychmiast się odwrócił i z rozbiegu rzucił na mężczyznę. Mocno rozpędzony wpadł na ojca i obaj przewrócili się na podłogę.

– Nie zabierzesz jej, rozumiesz?! Zwłaszcza do tej suki! – wydarł się chłopak, szarpiąc z facetem, ale za chwilę leżał w bezruchu, przyduszony kolanem.

– David, przestań podskakiwać, bo zrobię ci krzywdę! – ostrzegł wkurzony mężczyzna.

– Puszczaj mnie, bydlaku!

– Wyjdziesz spokojnie?

– Tak, puszczaj!

Nick puścił syna, który wściekły udał się do pickupa. Spojrzał na zegarek – zbliżała się dziesiąta. Lilly milczała, mocno wystraszona. Po chwili jazdy odezwała się jednak:

– Mówiłam, że się spóźnimy.

– Tylko kilka minut.

Pod szkołę dojechał kwadrans później.

– Chodź ze mną, powiesz, czemu się spóźniłam – poprosiła dziewczynka i David poszedł z nią do klasy.

Otworzył drzwi i zwrócił się do młodej nauczycielki:

– Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie Lilly, samochód mi nawalił. – Uśmiechnął się.

– Nic nie szkodzi – odparła przyjemnie kobieta.

Lilly poszła do ławki, a David zniknął z sali i po dwudziestu minutach był w swoim markecie.

– Spóźniłeś się... Znowu – burknął John, właściciel sklepu.

– Przepraszam, musiałem odwieźć siostrę – wytłumaczył David.

– Jutro sklep nieczynny, wyjeżdżam z Paulem na jeden dzień. Zakupy już spakowane, stoją na zapleczu – powiedział szef.

– Gdzie on jest?

– Będzie za godzinę.

David poszedł na tyły sklepu i zobaczył siedem dostaw. Znów się skrzywił na widok nazwiska ”Stevens”. Zapakował torby do pickupa, rzucił okiem na sklep Amy i ruszył. Dziś miejsca zamieszkania klientów znajdowały się bliżej siebie, więc przed dwunastą David załatwił wszystko, zostali tylko Stevensowie. Nie miał ochoty tam jechać, ale, niestety, nie miał wyjścia. Emily otworzyła mu, jak zwykle, z uśmiechem na ustach.

– Dziś wypijesz kawę? – Stanęła bardzo blisko.

– Nie mogę, mam sprawy.

– David, nie kłam, dopiero po dwunastej. Posiedź chwilę, przecież cię nie zjem. Mam pyszną, waniliową – przekonywała dziewczyna.

Gospodyni, pomijając natarczywość, spowodowaną najprawdopodobniej słabością do chłopaka, była dość sympatyczną dziewczyną, więc ten w końcu dał się namówić. Gdyby wiedział, co go czeka, zapewne uciekłby stamtąd w okamgnieniu.

Usiadł przy kuchennym stole i po chwili dostał kawę.

– Masz mleko? – zapytał.

Zaraz mu dolała i usiadła obok. Uśmiechała się do młodego faceta, nie odrywając od niego wzroku.

– A może jesteś głodny? Chcesz coś zjeść? Blado wyglądasz – stwierdziła Emily.

– Nie mam apetytu.

Dość szybko sączył napar, chcąc już zakończyć to spotkanie, gdy nagle poczuł, że kręci mu się w głowie. Odczuwał nieprzyjemne mrowienie w kończynach, były jakieś nie jego. Spojrzał na Emily – dziwnie się uśmiechała. Położył głowę na leżących na kolanach rękach i ciężko złapał powietrze.

– Chodź, położysz się – powiedziała dziewczyna i wzięła go pod rękę.

Szedł jak piany. Nogi go nie słuchały, stawiał bardzo niezgrabne kroki. Blondynka posadziła gościa na kanapie – był cały odrętwiały. Usiadła obok i po chwili położyła chłopaka na wznak. Ułożyła się na nim i bez słowa wyjaśnienia zaczęła całować jego usta. David odwrócił głowę, lecz nie mógł wykonać żadnego innego ruchu. Ręce i nogi były bardzo ciężkie. Emily delikatnie chwyciła twarz chłopaka i znowu przylgnęła do jego warg.

– Emily, co ty robisz?! – krzyknął otumaniony blondyn.

Dziewczyna go zignorowała i zaraz przeszła z ust do szyi.

– Przestań do cholery! – apelował zszokowany chłopak.

– Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy, najwyżej przyjemność – powiedziała spokojnie Emily. Wyglądała jak obłąkana.

– Zejdź ze mnie! – ryknął David, lecz bez skutku.

Całowała go z każdą chwilą agresywniej.

– Co za gówno mi dałaś?! – wrzasnął chłopak.

– Uspokój się, nic ci nie będzie. Przestanie działać za pół godziny – odparła uśmiechnięta dziewczyna.

David usilnie próbował ruszyć się z miejsca, ale na nic się to zdało. Emily zadarła mu koszulkę i zaczęła całować chłopaka po klatce piersiowej.

– Zostaw mnie, do cholery! – darł się, ale ona kompletnie nie zwracała na niego uwagi.

Po chwili wjechała dłonią w jego spodnie i David napiął wszystkie mięśnie.

– Emily, proszę cię, przestań! – prosił, był już całkiem bezradny.

Nie chciał tego, ale zabiegi dziewczyny robiły swoje i David zaczął oddychać coraz szybciej. Po dłuższej chwili Emily wyjęła rękę i zaczęła ściągać mu spodnie i bieliznę.

– Cholera jasna, zooostaaaw mnieee! – David nadaremnie powtarzał się w apelach.

Za moment ubranie miał już na wysokości kolan, swojego dziewczyna także się pozbyła. Coraz bardziej obsesyjnie zaczęła pieścić go po szyi i po chwili wsunęła w siebie chłopaka, który mocno zadrżał.

– Rozluźnij się. – Pogłaskała go po policzku, uśmiechając się maniakalnie.

David był już kompletnie ogłupiały, dziewczyna go przerażała. Ruszała się na nim coraz ostrzej, wręcz brutalnie, nie odrywając ust od jego skóry. Głębokie wdechy młodego mężczyzny powoli zmieniły się w ciche jęki. Mimo że czuł nutkę przyjemności, chciał, aby już przestała.

Przestał walczyć, leżał tylko z zamkniętymi oczyma, oddychając ciężko. Emily po kilku minutach jeszcze gwałtowniejszych ruchów w końcu zeszła z chłopaka, naciągnęła mu spodnie i zapięła guzik. Ucałowała go w usta.

– Przepraszam, musiałam to zrobić – rzuciła absurdalnie.

David nadal czuł się odrętwiały, więc leżał jak kłoda, milcząc. Narkotyk był tak silny, że po kilku chwilach chłopak przysnął.

Obudził się kilka minut po czternastej i usłyszał, że Emily krząta się po kuchni. Od razu zerwał się z miejsca i stanął przed nią.

– Jesteś chora! Potrzebna ci pomoc! – wydarł jej się w twarz i udał w stronę frontowych drzwi.

Odwrócił się jeszcze przed wyjściem.

– Nigdy więcej mnie nie zobaczysz! – huknął i szybko opuścił jej dom.

Wskoczył do auta i ruszył z impetem. Nie wiadomo, czy był bardziej wściekły, czy zszokowany. Takiego czegoś nie spodziewałby się w amerykańskim filmie, a co dopiero w prawdziwym życiu. Cały czas o tym myślał, nie mogąc przez to skupić się na drodze. W końcu zjechał na chodnik i oparł się o fotel, chcąc trochę ochłonąć. Gdy się uspokoił, wznowił podróż. W chwilę później wysiadł pod miejscem pracy.

– David! – Dobiegło z tyłu.

Odwrócił się.

– Przyjdź, zjesz coś! – krzyknęła Amy.

– Za chwilę! – odpowiedział i udał się do sklepu.

Wszedł do środka i nagle się zatrzymał. Przy ladzie stało dwóch mundurowych. Od razu rzucił się do ucieczki, lecz po kilkunastu metrach go złapali i powalili twarzą do ziemi. Agresywnie łupnęli chłopakiem o chodnik, co ten odczuł dotkliwie.

– Puszczaj, frajerze, muszę odebrać siostrę! – wrzeszczał zaskoczony, szamocząc się na ziemi.

Gliniarz mocno przycisnął kolanem jego szyję, a drugi kręgosłup, wykręcając mu ręce do tyłu. Za chwilę zapiął dłonie w kajdanki, we dwóch podnieśli chłopaka i udali się w stronę radiowozu. David szarpał się jeszcze przez chwilę, ale zaraz się uspokoił, wiedząc, że to bezcelowe. Prowadzili zatrzymanego, trzymając do dołu jego głowę. Doszli do samochodu, agresywnie przycisnęli chłopaka do maski i dokładnie przeszukali wszystkie kieszenie. Nie było w nich nic prócz kluczy od domu, pieniędzy, komórki i kluczyków od Nissana. Oderwali go od wozu. David zdążył jeszcze spojrzeć na stojącą w progu, wystraszoną Amy, zanim policjant wpakował go na tylne siedzenie Forda, który po chwili odjechał.

Kurwa, za co tym razem? – myślał wystraszony chłopak, ale nic nie wydedukował.

Po dziesięciu minutach dojechali na komisariat i zaprowadzili Davida do pokoju, na początku korytarza. Facet posadził go przy stole, rozkuł i wyszedł. Za chwilę do pomieszczenia wszedł gliniarz w cywilnych ciuchach i usiadł po drugiej stronie stołu.

– Więc znowu się spotykamy, panie Brooks – wyjechał z powagą na twarzy. – Wie pan, za co pana zatrzymaliśmy?

– Nie wiem.

– Trzy godziny temu zgłoszono napaść i pobicie. Pani Preston zawiadomiła nas, że wtargnąłeś do jej domu i dopuściłeś się rękoczynów. Co powiesz na ten temat?

– Nic. Nie znam laski.

– Nie znasz? To dlaczego ona zna ciebie i podała dokładny rysopis?

– Przysługuje mi jeden telefon – wyjechał David.

Gliniarz podał mu sprzęt i chłopak wykręcił numer matki. Odebrała po chwili.

– Mamo, odbierz małą. Zgarnęli mnie – poinformował.

– Boże, David, co znowu zrobiłeś?! – zapytała zdenerwowana Sophie.

– Muszę kończyć – rzekł chłopak i odłożył słuchawkę.

Policjant zabrał telefon.

– No to jak z tą napaścią? Za co pobiłeś tę kobietę? – zapytał.

– Nikogo nie pobiłem – odparł David.

– Czyli się nie przyznajesz, tak?

– Tak.

– Jesteś na warunku i odpieprzasz takie cyrki? Chcesz iść na trzy lata?

– Nie mam nic więcej do powiedzenia – oznajmił chłodno chłopak.

– Dobra, jak chcesz.

Facet wyszedł. Po chwili przyszedł wysoki jak żyrafa mundurowy, zakuł chłopaka i wyprowadził z pokoju. Zaprowadził go na dół do aresztu, rozkuł i zamknął w trzyosobowej celi. Siedział w niej szczupły, czarnoskóry chłopak, w wieku zbliżonym do Davida. Gdy zobaczył „gościa”, wstał z pryczy.

– Cześć. Tyrone – Wyciągnął rękę.

– David – mruknął dwudziestodwulatek, podał mu dłoń i walnął się na drugim łóżku.

– W końcu jakieś towarzystwo. Za co cię zgarnęli? – zapytał Tyrone.

– A czy to ważne?

– Ważne. Nie lubię frajerów.

– Naprawdę? A ja nie lubię wścibskości.

– Ktoś cię chyba nieźle wkurwił, co? – kontynuował nieznajomy.

– Nie twoja sprawa. I nie mam ochoty na pogaduszki – powiedział David, odwrócił się do ściany i zamknął oczy.

Od razu stanęła mu przed oczami twarz zdezorientowanej Amy, był pewien, że po tym incydencie więcej się z nim nie spotka. Pochodziła w końcu z porządnego domu. Pomyślał także o przyjacielu, mając najczarniejsze myśli. Nie mógł darować, że nie jest w domu, ze względu na Lilly i opiekę społeczną. Bał się, żeby ktoś od nich nie zawitał, kiedy matka się napije. Jakby był na miejscu, mógłby cokolwiek zrobić, albo przynajmniej wytłumaczyć sytuację. Leżał i wkurzał się coraz bardziej. Był wściekły na partnerkę ojca, że podała go na policję, do tego o piętnastej miał odebrać broń, a siedzi tu. Nie chciało mu się spać, więc przewrócił się na plecy i wgapił w sufit.

– Podbiłem oko suce ojca – wyjechał nagle, śmiejąc się.

– A ja wpadłem z Lexusem. Złom musiał mieć akurat resztki paliwa. Do tego miałem przy sobie sporo zielska – pochwalił się Tyrone.

– Waliłeś brykę w biały dzień?! – zdziwił się David.

– Tylko wtedy mogłem. Koleś ma chatę jak twierdza. Podjechał pod swój sklep, przystawiłem mu gnata do głowy i sam oddał kluczyki – poinformował z dumą współwięzień.

– Ile można dostać za taki wózek?

– Ja dostałem dziesięć procent, czyli siedemnaście kawałków. Jest koleś, który chętnie bierze luksusowe auta, ale to niebezpieczny typ, rządzi połową tego miasta. Wolałbym nie wchodzić z nim w biznes, ale na gwałt potrzebowałem kasy i widzisz, gdzie zaprowadziło mnie pochopne działanie.

– I tak bywa – podsumował David.

– Czemu pytasz? Też robisz w wózkach? – zapytał Tyrone.

– Zdarzyło mi się.

Gadali około godziny i David dowiedział się, że chłopak ma dwadzieścia trzy lata i może załatwić różne przydatne rzeczy. Miał jeszcze gorszą sytuację. Piło oboje rodziców, do tego brali prochy. Teraz miał spokój, bo wyprowadził się trzy miesiące temu, ale nie miał pracy, więc zarabiał, jak mógł.

Gość, o którym wspominał chłopak, to szef jakiejś lokalnej grupy przestępczej, i, jak twierdził Tyrone, bardzo groźny. Miał ksywę „Bokser” i trząsł całym miastem.

Davida po tej rozmowie nieco przymuliło. Znów przekręcił się na bok i zamknął powieki.

– Jakbyś czegoś potrzebował, udaj się do baru „Red Sun”. Pracuje tam ładna, ciemna blondynka, ma na imię Samantha i jest zawsze. Powiedz, skąd mnie znasz, ona cię ze mną skontaktuje. Jak coś, jestem w tym barze w każdą sobotę po ósmej wieczorem.

Monolog przerwał brzęk zamka w drzwiach i po chwili pojawił się w nich gliniarz.

– Rivers, kaucja, wychodzisz! – powiedział i koleś ruszył się z pryczy.

Podał rękę Davidowi.

– Red Sun – powtórzył i wyszedł.

David zamknął oczy i po kilku minutach zasnął.

Następne częściZakręty losu cz. 8

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Joan Tiger 2 tygodnie temu
    Powinnaś nazwać ten rozdział:„ Piątek trzynastego”, pasuje jak ulał. 😊
    Szarpać tak cudowną dziewczynkę – nie ładnie. David ma więcej odruchów macierzyńskich, niż matka. Chłopak reaguje bardzo agresywnie na wszystkie krzywdy… powinien ciut wyluzować, bo to do niczego dobrego go nie doprowadzi. ☹
    Nie mogę. Co za akcja. Chłopak został wykorzystany seksualnie przez napaloną fankę. 😊 Macocha zgłosiła i czeka go nocleg na dołku!!
    Nowy znajomy - nowe kłopoty... nadciągną.
  • ZielonoMi 2 tygodnie temu
    Taka już jego opiekuńcza natura, poza tym też bym lała w mordę za siostrę. Gwałtu na chłopaku jeszcze nie miałam, więc czas był najwyższy. xd

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania