Anabella cz 23
Nocne powietrze pachniało upojnie. Tak musi pachnieć wolność, myślał Milan, niespiesznie
przemierzając ulice. Nocni przechodnie spoglądali na niego zaciekawieni. Wyglądał dosyć osobliwie,
białowłosy drobny piętnastolatek, w czarnych bojówkach, i białej koszuli za dłużej co najmniej o dwa
rozmiary. W ręku nadal trzymał ołówek, i obracał go między palcami. Wykiwał ich wszystkich, radował się,
a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Kody do drzwi wejściowych, i bramy zmieniano raz w tygodniu, jednakże
bystry obserwator bez trudu zauważył by w tych zmianach pewien schemat, każda cyferka w następnym
tygodniu przeskakiwała o trzy liczby do przodu. Nie spieszył się, minie jeszcze jakiś czas zanim zaczną
go szukać, a on będzie już daleko. Żałował jedynie że nie udało mu się ukraść medalionu, jednakże próba
jego zabrania zmniejszyłaby szanse ucieczki do marnych pięciu procent. Jeśli dziewczyna i jej kąpani zechcą
mu pomóc miał do zaoferowania istotne informacje, i moc. Mężczyzna w prążkowanym garniturze, jego
opiekun zapłaci za dziewięć lat więzienia, za każdy koszmar senny w którym widział przerażone oczy
swoich ofiar, gdy wysysał z nich moc. A on postara się by wystawiony rachunek był naprawdę wysoki.
Jeśli pogłoski powtarzane w rezydenci miały w sobie choć ziarno prawdy, to dziewczyn z magazynu była
jedyną magiczną istotą której mógł dotknąć nie narażając ją na śmierć. Dokładnie przestudiował mapy
miasta by wiedzieć gdzie szukać potencjalnych sprzymierzeńców. Na całym obszarze były tylko trzy
takie miejsca.
Anabella jeszcze przed dotarciem do twierdzy na powrót straciła przytomność. Bladą i bezbronną
ułożono w pościeli. Zine zabrał się do rozpinania i zsuwania z drobnego ciała czarnej bluzy, przesiąkniętej
krwią, pozostawiając na nieprzytomnej jedynie bieliznę
- Co robisz?- zaprotestował Tery.
Wilk w głębi jego duszy zaprotestował głuchym warczeniem, uznając Anabelle za swoją własność, i odmawiając
do niej prawa dostępu komukolwiek.
- Muszę oczyścić ranę, i jeśli się da pobrać do badania próbki toksyny- wyjaśnił tamten ze spokojem.
- Nic jej nie będzie, prawda?- zapytał Wilk, bacznie przyglądając się poczynaniom kompana.
Nie uzyskawszy satysfakcionujoncej odpowiedzi złapał go za bluzę na piersi, i potrząsnął. Nie wiedział
co się z nim dzieje, dlaczego tak bardzo się przejmował.
- Are, zabierz z tond tego szaleńca- poprosił Zine, strząsając z siebie ręce napastnika.
Nagle jak na komendę cała trójka obróciła się w stronę okna. Ktoś siedział na parapecie, niedbale wystukując
o szybę jakąś melodię.
Komentarze (12)
Dziękuję za komentarze : )
mi nie udaje się tego poprawić : )
Jestem niezmiernie ciekawa nowego bohatera ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania