astyl /49/ - Alrauna - Dementor Biały
w temacie: "Flet z mandragory"
wierząc w swoją szczęśliwą gwiazdę
chodzę nocami mówiąc nie zasnę w rytm który wystukują buty
w te noce piszę w mieście nowe skróty - ucieczki od chorych opowieści
które i tak łapią mnie między domkami na peryferii
ot kram
prolog zabił żabę, nadmuchana wyrzuciła wnętrze na wierzch
tuż po rozdział ferst
on nie dojada - on je
zaproszkowany bruk
ulic ułożonych przez deszcz
witraże spływających twarzy
kaptury parkingi ołtarze dzwonią
konwalie na anioł pański
on je - on tka - sen
mandragory nucąc pieśń
powolne kroki jak po zbyt wysokich stopniach zbytnio stromych schodów -
- do szczęścia złudzeń brak
powodów brak by kochać a jednak kocham ja - idiota
wpędza mnie to w szarobury stan
a a a kotki dwa
z czego jeden drugiemu w oko pazur pcha
a a a
a za siódmą górą i ósmą rzeką trwa idylla
jako wiecznie martwy świat...
...bez czekania niespodzianek podnoszenia z dna
klękania i pistoletu robiącego pif paf plask
mózg na ścianie
bez zawrotów głowy z alkoholu marii koki
bez złych ojców i wyrodnych matek
bez świąt biwaków klatek, tłuczonego szkła
w miejscu gdzie siadasz akurat bez braw
kiedy coś się uda brak satysfakcji, bojaźni zła
dreszczyku emocji drżenia od ścierwa i rozczłonkowanych jaźni
nie ma miejsca dla poetów śpiewaków ślusarzy
a mieszka tu tylko jeden starzec co już dawno zmarł
i martwy marzy o tym co by zjeść
o zmęczeniu na twarzy i wyrazie oczu
jakimkolwiek
wyjąłem z ust mandragorę
zeżarła mi łeb
jakkolwiek
meteoryt mojej gwiazdy
spadł
Komentarze (14)
Ciekawie ugryziony temat fletu.
Ukłony dla Autora
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania