Poprzednie częściBezstratne cz. I.

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Bezstratne cz. IX.

X. Rozszczep puli

 

Dom wyglądający jak skarłowaciały komisariat policji. Budynek, nieduży i drewniany, zbyt niebieski, by służyć za dom mieszkalny. Nieee… nikt z własnej woli, z własnej kasy nie zafundzieliłby sobie podobnego wizual-koszmaru, nie przeprowadziłby się do chatki Smerfa-wielbiciela curaçao… — myślą pewnie niczego nieświadomi turyści.

Tu musi się coś mieścić, jeśli nie maluśka placówka pocztowa, to może jakiś punkt informacji turystycznej, czy agroturystyka, choć, cholera, wielki szyld nie wrzeszczy, że pokoje do wynajęcia… Galeria sztuki ludowej urządzona w odremontowanym bez zachowania dbałości o zabytkową tkankę domu ludowego poety, lokalnego Nikifora, czy rzeźbiarza-kaleki, co to całe życie z zydelka nie wstawał, tylko na nim rzeźbił te gile z otwartymi dziobami, bociany horłate, pogarbione sójki? Kogoś w tych klimatach? No bo właśnie — klimat, okoliczności przyrody — lepiej, niż w Tatrach, czy nad morzem: czyściutko, spokój, zero tłoczysk i horrendalnych cen, no wyraj po prostu, Bieszczady-bis, nic, tylko eksplorować, chodzić, gubić się w ślepych uliczkach, na oślepłych ściezynach, pętać po łąkach, slalomem, miedzy plackami, zadeptywać, co się da — a ktoś miałby w centrum wsi, przy samej drodze tak oszpecić dom, by w dodatku nic z tego nie mieć, zmarnować świetną lokalizację w samym sercu XIX wieku, jaki się wokoło rozciąga? Może jeszcze twierdzić, że tak ładnie, wcale nie wygląda jak siedziba paroosobowej firemki, co sprzedaje lipne polisy, udziela kredytów na zabójczo wysoki procent…

A jednak — na tak arcygenialny pomysł wpadła, nawet nie tak dawno temu, ale jeszcze za życia męża, matka Natalii, pani Krystyna.

Jak masz pieniądze — nic trudnego, zamawiasz firmę remontowo-budowlaną, dajesz zaliczkę, zadatek, albo i nic, umawiacie się na gebę i taką elewację ci zrobią, taki błękit wymalują… Money makes the world go round, zresztą — nie wyobrażam sobie niedoszłej teściowej z wałkiem, pędzlem, w ogóle — robiącej cokolwiek wymagającego włożenia choćby drobiny wysiłku.

Wróć — siły fizycznej.

Nie, żeby nie chciała, jakby zdrowie pozwoliło, pewnie nie zatrudniłaby ani jednego dekarza-pacykarza, pierwszego dnia — zrzuciła eternit, ostrożnie, by się nie pokruszył, bo to niebezpieczne, pokryła dach nową blachą, następnego — wymieniła okna, oczywiście na niebiesko-sine, potem — stuku-puku — i siding założony.

Chęć do roboty — jest, ze zdrowiem — katastrofalnie. Serducho nie daje o sobie zapomnieć, co raz i coś wychodzi: jak nie blok przedsionkowo-międzykomorowy drugiego stopnia, to niedokrwienie podwsierdziowe…

I te zawroty głowy, niewidzialne diabły, bo już nie chochliki, co próbują zwalić z nóg, tłuką w pięściami w plecy… Kaszel — chyba gruźliczy — zalęgł się w piersiach, wczepił głęboko (może to rak?) i nie chce odpuścić.

Do tego (de)gust — sypiący się, by nie powiedzieć — w stanie trwałej ruiny. Żeby tak zniebieszczyć własny dom! Zamiast dobrego smaku trzeba mieć... gruzowisko. Dosłownie, bo w środku też - prawie każda rzeacz wygląda jak oblana zbyt rzadkim atramentem: tapety - w ciapkki-półciapki, zasłony i firanki - wiadomego koloru, meble systemowe, segmentowe, gumoleum w sieniach, glazura w łazience i ubikacji, nawet dywanik koło sedesu, drugi - dywanik z gumką, "ozdabiający" sedes, a może pełniący rolę kożuszka, coby w zimniejsze dni biedne sedesię nie zmarzło i nie popękało - jak w piosence Eiffel 65 Blue da ba dee.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • JamCi 28.08.2019
    :-) tu byłem :-) Ty to akurat pewnie wiesz. Nie wiem czy w innych rejonach ale na podlubeldkuch wsiach malowali się domy na niebiesko. Wapnem z niebieską farbką. I fajne były jak dla mnie. Chyba że to inna niebieskości była.
    Fajny smakowity opis. I bardzo fajnie balansujący tempo.
  • Florian Konrad 28.08.2019
    dziękuję. to taki właśnie żart z tym niebieskim. a poza tym - choć mały fragment - universum powieściowe się rozszerza
  • JamCi 28.08.2019
    Florian Konrad wierzę. Znasz takie niebieskie chałupki?
  • Florian Konrad 28.08.2019
    JamCi istnieją do dziś malowane tak chaty, choć właśnie nie w moich stronach. i o to będzie szło - że ona się wyróżnia - w powodzi brązu, wszechobecnym beżu. wyróżnia in minus. ale wczoraj już nie dopisałem.
  • JamCi 28.08.2019
    Florian Konrad dlatego pytałam. Bo niby niedaleko, ale czasem duże różnice :-)
    Fajnie mi przypomniałeś.
  • Florian Konrad 28.08.2019
    tu, proszę, znalazłęm stronę o tym... http://bywajtu.pl/strony/na-mazowszu/notatka/ultramaryna/
  • Florian Konrad 28.08.2019
    dziś wieczorem dopnę temat chatki, będzie też o ogromie nieszczęść, będzie nowy bohater...
  • JamCi 28.08.2019
    O właśnie ultramaryna. Ja wiem bo pamiętam jeszcze jak było w starym domu.
    Super czekam zatem.
  • Florian Konrad 28.08.2019
    przypomniałem sobie to słowo :) będzie użyte.
  • zingara 28.08.2019
    A ja w Puszczy swoją chatę przyozdobilam jaskrawą zielenią oczywiście czerń przoduje :))
  • Florian Konrad 28.08.2019
    super. ładnie pewnie masz :) rozwinę opis niebieskiej chaty, dzisiaj
  • zingara 28.08.2019
    Nie wiem czy ładnie. Klimat taki mój. Rozwiń.
  • zingara 28.08.2019
    Postaw gromnicę w oknie( zapalona przyciąga pioruny) kupuje
  • Florian Konrad 28.08.2019
    raczej powinna odpędzać pioruny, jako rzecze zabobon :) naprawdę świetnie, że klimat się spodobał
  • Florian Konrad 28.08.2019
    kurde, myślałem że chodzi o klimat powyższego tekstu :) jeszcze się nie obudziłem, czy co?
  • zingara 28.08.2019
    Dobrze pomyśleś o tekście piszę
  • Florian Konrad 28.08.2019
    jeju - cieszymy się razem -wraz z tekstem, z uznania
  • zingara 28.08.2019
    Moja gromnica przyciąga pioruny ale tylko zapomina co jeszcze może zdziałać? Tylko ja wiem
  • zingara 28.08.2019
    Zapalona
  • Florian Konrad 28.08.2019
    można nią zdzielić przez łeb nieproszonego gościa, jakby się naprzykrzał
  • zingara 28.08.2019
    Dobreee
  • Florian Konrad 28.08.2019
    :))))
  • betti 28.08.2019
    Ten znowu, taki se. Trochę przynudza.
  • Florian Konrad 29.08.2019
    jeju- fragmenty nie mogą ze sobą konkurować, to części całości.... nie cały czas jest akcja, tu - opis się trafił. PRZECIEŻ PISZĘ TO NA WASZYCH OCZACH I TO BEZ PLANU :D :D docenić, proszę :)))
  • Something 29.08.2019
    Florian Konrad Doceniam :)
  • betti 30.08.2019
    Florian Konrad toteż doceniam, ale grymaszę jak przystało na stałą czytelniczkę. Poza tym zawsze opisy omijałam i tak mi zostało.
    Ale że piszesz na naszych oczach, to naprawdę mocne. I jeszcze bez planu. Szacunek!
  • Florian Konrad 30.08.2019
    dziękuję. właśnie wrzuciłem kolejną część. zawsze pisałem bez planu, od 1998 roku :D :D
  • betti 30.08.2019
    Ja to w ogóle podziwiam cierpliwość ludzi do pisania powieści, ja nie mam. Krótkie teksty tak i to jeszcze minimum słów. Kiedy muszę rozwijać myśl, aż płakać mi się chce.

    Idę czytać.
  • Florian Konrad 30.08.2019
    powieści na 600 stron nie napisze, bo się znudzę i akcję musiałbym rozciągać ponadnormatywnie... ale taką na 300- już napisałem, nawet na 350. idź, zapraszam w moje progi

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania