Poprzednie częściBlizna z przeszłości, rozdział 1.

Blizna z przeszłości, rozdział 2.

Ciemność dookoła mnie i niemożność poruszenia nogami sprawiły, że wpadłam w panikę. Szarpnęłam się mocno i w następnej sekundzie wylądowałam na podłodze, co dostatecznie mnie otrzeźwiło i przypomniało, gdzie się znajdowałam. Jęknęłam cicho z bólu i pocierając obolałe w niektórych miejscach ciało, zaczęłam się podnosić.

Ostrożnie, na paluszkach, by nie obudzić nikogo z domowników, ruszyłam do łazienki. Zapaliłam światło i stanęłam przed lustrem. Wykrzywiłam usta z niezadowoleniem, kiedy zobaczyłam swoje podpuchnięte oczy. Włosy w kolorze miodu miałam zmierzwione, a miejscami nawet skołtunione. Musiałam naprawdę nieźle kręcić się na kanapie.

Pod wpływem tej myśli przypomniałam sobie o śnie i coś sprawiło, że przed moimi oczami znów zaczęły się przesuwać pasy wspomnień, tak jak w pijalni. Oparłam się rękami o zimną krawędź zlewu i wzięłam kilka głębokich oddechów, by odsunąć od siebie to dziwne uczucie.

W tym momencie poczułam pulsujący ból w lewym boku. Podwinęłam bluzkę i dłonią pogładziłam długą, cienką bliznę, biegnącą tuż ponad biodrem. Nie potrafiłam sobie przypomnieć pamiątką jakiego zdarzenia ona była. Również moi rodzice nie potrafili odpowiedzieć mi na to pytanie. Uznałam to za dziwne, ale jakoś nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam.

Dopiero teraz skojarzyłam to z tym dziwnym snem. A może...?

Podkręciłam głową, nie mogąc uwierzyć we własną głupotę. Od kiedy wierzyłam w takie rzeczy?

Nie bez trudności doprowadziłam swoje włosy do porządku, umyłam zęby, obmyłam twarz i poszłam do swojego pokoju. Po przebraniu się w piżamę, rzuciłam się na łóżko, ale długo nie potrafiłam zasnąć.

Zapaliłam lampkę stojącą na szafce nocnej i wtedy nagle kształty dookoła mnie zaczęły tracić ostrość i wirować, a wszystkie kolory zmyły się w całość. Zobaczyłam sylwetkę mężczyzny, który pochylał się nade mną.

Kiedy dostrzegłam zakrwawioną siekierę w jego prawej dłoni, zamarłam z przerażenia. Serce w jednej chwili podeszło mi do gardła. Byłam kompletnie bezbronna. Wpatrywałam się w jego pełne nienawiści oczy, nie mogąc się poruszyć, bo byłam przekonana, że jeżeli zrobię jakikolwiek ruch, ten mężczyzna pozbawi mnie jakiejś części ciała. Na jego ustach pojawił się szeroki, pełen zadowolenia uśmiech.

- Smert Lacham – sława Ukrajinu – powiedział, po czym wziął zamach siekierą i wtedy... wszystko zniknęło tak gwałtownie, jak się pojawiło.

Dysząc głośno, usiadłam na brzegu łóżka i otarłam twarz trzęsącymi się ze strachu dłońmi. Co to, do cholery, było?

Byłam przekonana, że już nie zasnę tej nocy, więc opatuliłam się kocem i usiadłam w swoim ulubionym fotelu, by popatrzeć na świat za oknem. Migające światła uśpionego miasta i królujące nad nim niebo pełne gwiazd w pewien sposób dało mi poczucie bezpieczeństwa. Chcąc, nie chcąc w końcu zasnęłam.

Obudziły mnie promienie słońca zaglądające w okno pokoju. Podniosłam się z fotela, obolała i przemarznięta. Przyrzekłam sobie, że nigdy więcej nie usnę w tej pozycji. Czułam się tak, jakby przejechały mnie trzy samochody naraz, jeden po drugim.

Narzuciłam na siebie szlafrok i podreptałam do kuchni, wciąż jeszcze półprzytomna. Kiedy tylko przekroczyłam jej próg, od razu do moich nozdrzy dostał się zapach orzechowego cappuccino, co oznaczało, że Wiola wstała wcześniej ode mnie.

- O matko – odezwała się, kiedy mnie zobaczyła.

Była już ubrana w beżową koszulkę i jasne dżinsy, włosy miała ułożone w miękkie fale, a oczy podkreślone czarną kredką.

- Wyglądasz okropnie – dodała, a ja rzuciłam jej poirytowane spojrzenie.

„Nie ma to jak komplement z samego rana”, pomyślałam, lecz zamiast tego, mruknęłam sarkastycznie:

- Dzień dobry, siostrzyczko. Też się cieszę, że cię widzę.

Widziałam, że Wiolka szykowała jakąś ciętą ripostę, ale w końcu zrezygnowała z wypowiedzenia jej na głos, bo wzruszyła ramionami i zajęła się piciem swojego cappuccino. Wykrzywiłam się z obrzydzeniem. Nie mogłam zrozumieć tego jej porannego zwyczaju, chociaż sama miałam swój własny, albowiem dla mnie śniadanie nie mogło odbyć się bez ciepłych tostów z szynką i żółtym serem.

Wzięłam się za przyrządzanie swojego posiłku, kiedy siostra odezwała się:

- Niezłego stracha napędziłaś dzisiaj tacie.

Odwróciłam się do niej przodem, z nożem w dłoni.

- O czym ty mówisz? - zapytałam.

Spojrzała na mnie tak, jakby postradała zmysły, lecz kiedy przekonała się, że naprawdę nie miałam pojęcia o czym mówi, wywróciła oczami i oznajmiła nieco znużonym tonem, jakby po raz setny tłumaczyła coś małemu dziecku:

- „Zabij mnie, ale oszczędź tego chłopca, proszę”. Mówi ci to coś?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Marzycielka29 11.07.2015
    Jeżeli mowa o opisach to wiedz, że Twoje także są znakomite:) Wprowadzasz świetny nastrój działając na wyobraźnię czytającego:) Moja pracowała na pełnych obrotach! Piąteczka :*
  • Anonim 11.07.2015
    Opisy rzeczywiście kompletne i satysfakcjonujące, ale nie przesadne żeby nie kraść klimatu. "sława Ukrajinu" - zadbałaś nawet o wschodni akcent w dialogach i to się chwali :) Widzę Blizna to jakiś większy projekt bo wątek idzie bardzo powoli, ale z drugiej strony rozumiem, że nie ma co szaleć już w 2 rozdziale. :D Jak na razie opowiadanie (w porówaniu do Mgły i WK) jest bardziej dojrzałe, ale też nieco mniej pociągające. Ogólnie jednak bardzo dobre 4.5 ;)
  • Amy 11.07.2015
    rodzicie - rodzice;
    podkręciłam - pokręciłam.

    Mam podobne odczucia do Jareda. Podobało mi się, ale na razie nie porwało. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania