Droga do Wolności – Część 3/5 – Starcie nauki z wiarą

Witam wszystkich w części trzeciej „Drogi do Wolności” – cieszę się, że dotrwaliście aż do tego momentu. Zgodnie z planem głównym tematem 3 części będzie starcie wiary i nauki.

Ponieważ ilość dyskusji była dość spora, odniosę się w tym odcinku do jeszcze innych problemów, a mianowicie: istnienia wyższego bytu i wiarygodności słynnego Zakładu Pascala – który został wspomniany pod jednym z tekstów.

Po kolei wskażę więc, z mojej perspektywy – główne różnice między nauką a wiarą, prawdopodobieństwo istnienia wyższego bytu i postaram się bezlitośnie obalić Zakład Pascala.

 

Zacznijmy więc od różnic między nauką a wiarą.

Wielu uważa, że nauka i wiara, są tak odległymi od siebie tematami, że ze sobą nie kolidują, a nawet, że mogą istnieć w harmonii. Fakty wskazują jednak na całkowitą odwrotność. Wiara i nauka to przeciwieństwa, naturalni wrogowie w świecie idei. Ci, którzy obserwowali dyskusje pod poprzednimi tekstami, pewnie zauważyli, że określałem wiarę „systemem kłamstw”, a powiedzenie „wiara jest cnotą” uważam nie tylko za kłamstwo, ale podporę dla systemu kłamstw.

Oczywiście, takie podejście jest dość brutalne i wielu z was pewnie chciałoby dowiedzieć się, czemu mam takie, a nie inne podejście.

Zapytajmy więc: Jak wykrywamy kłamstwa?

To chyba dość proste pytanie z tym możemy się wszyscy zgodzić. Ponieważ proces sprawdzenia, czy coś jest kłamstwem, jest dość prosty, połączony z naszymi zmysłami i logiką.

Kłamstwo wykrywamy:

1. Poprzez brak, dowodu/ów, na dane zeznanie.

2. Istnienie dowodu/ów sprzecznego ze zeznaniem.

Prosty przykład. Ze słoika zniknęło ciasteczko, w domu był tylko synek. Na pytanie rodziców, czy zjadł ciasteczko, odpowiada: „NIE” – czy mamy dowód, że mówi prawdę? Nie. Nie mamy jednak dowodu na to, że kłamie. Potrzeba czegoś więcej. Był sam w domu, to już całkiem przekonujący argument, ale może być niewystarczający. Jednakże, okruszki na buzi czy w pokoju, są dowodem sprzecznym ze zeznaniem. Stąd można rozpoznać, że chłopczyk skłamał i zjadł ciasteczko, kiedy rodziców nie było w domu.

Dość prosty przykład.

Przejdźmy więc, co wymaga od nas wiara.

1. Akceptacji zeznania, bez dowodu/ów.

2. Akceptacji zeznania, mimo istnienia sprzecznego/ych dowodu/ów.

„- Istnieje Bóg!

- Skąd wiesz?

- Z antycznej książki, pasterzy żyjących na pustyni.

- Skąd oni to wiedzieli?

- Bo Bóg im się pokazał.

- Czy mamy na to jakiś dowód?

- Nie kwestionuj słowa bożego!”

Czy naprawdę muszę napisać więcej?

Wiara wymaga od nas akceptacji tego, na co nie ma dowodu, a nawet tego, co jest sprzeczne z istniejącymi dowodami. Najlepszy przykład to fundamentaliści i kreacjoniści – ludzie, którzy utonęli w morzu wiary albo – jak ja lubię to nazywać – kłamstw.

Wiara wymaga od nas, akceptację i nawet – WYWYŻSZANIA KŁAMSTW.

„Wiara jest cnotą”, „Błogosławieni, którzy nie zobaczyli, a uwierzyli” itd. – jako pierwsze lepsze przykłady, utrzymywania tego ohydnego systemu.

A co się dzieje, kiedy ktoś odkryje kłamstwo? Co się dzieje, kiedy ktoś na nie wskazuje?

Z zasady sami sprawdzamy, czy argumenty się zgadzają i potwierdzamy, że coś faktycznie jest kłamstwem, a następnie kłamca musi wziąć odpowiedzialność za swoje słowa.

Z wiarą jest inaczej. Co się dzieje, kiedy wskazuję się błędy w wierze? Zwyczajnie informuje się, że wiara wskazującego nigdy nie była zbyt silna albo że to heretyk, albo że dany przykład, nie reprezentuje błędów danej wiary.

Niewielka różnica – fakt – ślepy by pewnie nie zauważył… nie czekaj – w tym przypadku obrażam osoby ślepe. Wróć – osoba oślepiona kłamstwami – by nie zauważyła. To już lepiej brzmi.

Idealny system do chronienia kłamstw, zapewniający kontrolę i władzę, ludziom, którzy kłamstwa sprzedają, po idiotycznie wysokich cenach – a jest to przedstawiane jako cnota! Przedstawiane jest to jako pasterz prowadzący owieczki!

Problem w tym, że ludzie są tak zaślepieni, że zapominają, czym są owce dla pasterza – a są SUROWCEM – źródłem mleka, wełny i MIĘSA (Szczególnie JAGNIĘCINY). To jako mały bonus, jakby kto zapomniał o tym fakcie.

Gdybym powiedział wam, że potrafię chodzić po wodzie – pewnie byście domagali się jakiegoś dowodu – filmiku, zeznania świadków itd. A ja bym odmówił wam dowodu i stwierdził, że musicie mi zwyczajnie uwierzyć. Najlepiej na podstawie książki, jaką bym napisał, przedstawiające całe wydarzenie. Albo nawet jeszcze lepiej – książki napisanej przez jednego z moich uczniów/przyjaciół.

Co jest w takim przypadku bardziej prawdopodobne:

Że chodziłem po wodzie, łamiąc prawą natury, NA SWOJĄ KORZYŚĆ.

Czy, że skłamałem?

Jeśli jesteś osobą wierzącą – zrozum – wybrałeś/aś pierwszą opcję.

Czym jest więc nauka?

Cóż kontrast jest dość spory. Nauka to niekończący się proces potwierdzania eksperymentów i uznanych „prawd”, sprawdzając, czy nie są one kłamstwami.

Wiara cały czas poszukuje dowodów na to, że jest prawdziwa – ignorując sprzeczności.

Nauka natomiast poszukuje dowodów na to, że jest w błędzie – analizuje sprzeczności – i dostosowuje się do nich. Nauka cały czas dąży do rozwoju.

Darwin stwierdził, że musi istnieć proces ewolucyjny, który wyjaśnia dostosowanie danych gatunków, do danych środowisk. Podał przykład: że wieloryby wyewoluowały z niedźwiedzi, które płynąc przez morze z otwartym pyskiem, zamieniły się w morskie ssaki. Czy miał rację? NIE! Był jak najbardziej w błędzie: z przykładem, ale proces ewolucyjny wskazał poprawnie. Nauka nauczyła się na jego błędach i teraz w większości znamy, drogę ewolucyjną wielorybów i większości innych zwierząt.

Wiara wymaga akceptacji – a nauka ciągłych pytań, ciągłych testów, ciągłego podważania „pewnych” faktów. Czy nauka kiedykolwiek będzie miała 100% pewności? NIE. Ponieważ ciągłe testy i próby, dają ten niewielki margines prawdopodobieństwa, że w tym jednym przypadku z tysiąca, pojawi się nieścisłość i trzeba będzie się dostosowywać i rozwinąć.

Uważam jednak, że PRZEKONANIE, w przypadku wiary, że masz 100% pewności — a nie masz na to dowodu, jest nieporównywalnie gorsze i bardziej destrukcyjne, niż w przypadku nauki, gdzie masz PEWNOŚĆ — że w 99%, na podstawie faktów, masz rację.

Właśnie dlatego wiarę uznaję za SYSTEM KŁAMSTW – i wydaję mi się, że przedstawiony dowód jest przynajmniej w 99% dla was zrozumiały.

 

Przechodząc do prawdopodobieństwa istnienia bytu wyższego, pozwolę sobie opowiedzieć wam niewielką bajkę:

Kilka rodzin myszy, żyło w pianinie. I każdego dnia, słuchały one pięknych melodii. Myszy były przekonane, że gra im Wielka Mysz, o niesamowitej mocy i talencie. Pewnego dnia, jedna z myszy ruszyła w wyprawę przez pianino i odnalazła struny, młoteczki i klawisze. Wróciła do innych myszy i im to opowiedziała, a nawet zabrała i wskazała, co znalazła. Większość myszy przyznała jej rację i zaczęła, wskazać mechanizm jako źródło muzyki. Część myszy nadal wierzyła w Wielką Mysz. Nie ważne jednak co myszy myślały – Pianista grał dalej.

Bajkę tę usłyszałem jako argument dla istnienia boga – jako przykład jak bardzo niewiele znaczy poszukiwanie prawdy, przez naukowców. Że Jeden Bóg, zawsze będzie grał muzykę, nieważne jak bardzo myszy będą rozumiały działanie pianina. Problem w tym, że w tej opowieści jest wiele dziur, jak w serze, który to myszy tak bardzo lubią.

Powiedzmy, że sytuacja była taka sama, ale mysz, która wyszła na wędrówkę, wychyliła się z pianina i ujrzała pianistę, wróciła i opowiedziała o nim. Teraz większość myszy wiedziała, że to Pianista, a nie Wielka Mysz, gra na pianinie i to jemu zawdzięczają muzykę.

Wielu może nie uwierzyć – ale do tego też dąży nauka. Odnalezienie dowodu na ISTNIENIE BOGA – byłoby największym odkryciem naukowym w historii. Naukowcy by wiwatowali, ponieważ mogliby też udowodnić, która religia wskazywała właściwego boga, albo – że wszystkie były w błędzie. Jakaż byłaby radość znaleźć dowód na istnienie Boga, a może nawet, z nim porozmawiać!

Podajmy jednak jeszcze inny przykład tej bajki. Inne pianino, inne myszy, ale nadal muzyka, tyle że tym razem pianino jest w Szkole Muzycznej i z pianinem grają inne instrumenty. Nadal piękna muzyka, nadal różne mechanizmy – ale tym razem – mamy kilku Muzyków. Mała myszka widzi ich i zwiedza wszystkie instrumenty, po tym, jak muzycy wyszli i opowiada innym o wielu instrumentach i wielu muzykach. Starsze myszy jednak nie chcą słyszeć o możliwości wielu muzykantów – może być tylko JEDEN. Uznają więc, że Wielka Mysz, jest znacznie potężniejsza, niż zakładały – ponieważ gra na tylu instrumentach na raz – czyli ma więcej łapek! Wielka Mysz i jej możliwości, są POZA zrozumieniem zwykłych myszy.

Kto może więc powiedzieć, że nie ma Wielu Bytów Wyższych. Przecież im bardziej skomplikowana muzyka, tym więcej grajków, a skoro nasz wszechświat taki wielki i fascynujący, czemu monoteizm? Politeizm jest, znacznie bardziej logiczny, patrząc na powyższy przykład.

Wskażmy jeszcze inne pianino. To jest automatyczne, grające każdego dnia, o wskazanej godzinie, daną melodię. Trzy dekady po tym, jak twórca pianina umarł, wprowadziły się do niego myszy i zaczęły odkrywać jego dzieło, nie mając szansy ujrzeć twórcy.

Czemu więc nie wierzyć w Wielkiego Zegarmistrza? Który nakręcił nasz świat i zostawił go samemu sobie?

Wskażmy na jeszcze inne pianino, gdzie myszy wierzyły w Wielką Mysz. Były jednak hałaśliwe – Pianista otworzył instrument i widząc myszy, od razu zamówił ekipę do eksterminacji szkodników.

Czemu więc założenie, że Bóg, chciał nas w swoim dziele? Może jesteśmy szkodnikami?

A może – myszy żyją w pianinie, które zostało wyrzucone w lesie i każdego dnia słuchają śpiewu tegoż to lasu – pewne, że gra im Wielka Mysz na zardzewiałym mechanizmie. Kiedy żadnego grajka nigdy tam nie było.

Skąd więc założenie, że nasze istnienie jest choćby w najmniejszym stopniu – wyjątkowe?

…a może te wszystkie przypowieści są gówno warte – może nie ma nawet pianina, a wyschnięty pień drzewa, które to myszy pianinem nazwały, by ukryć przed sobą, brutalną rzeczywistość, gdzie czekają na nie drapieżniki i zbliżająca się zima.

Nauka nie odkryła jeszcze wszystkich tajemnic. Powiem nawet, że sporo przed nami – mamy jednak już kilka elementów tej układanki, tych gigantycznych puzzli, a nawet wiemy, jakie inne kawałki znaleźć, by uzupełniać obraz. To właśnie robi nauka.

Wiara natomiast w każdą szczelinę i pustkę wpycha postać Boga – a wcale nie musi go tam być.

Któregoś dnia, myszy stworzą pełny plan pianina, pokoju i domu, w którym mieszkają. To czy w domu jest pianista, czy może cała rodzina, a może dom jest pusty, nie będzie już tajemnicą, a zaledwie faktem. Do tego jednak czasu, wszędzie gdzie się da, ktoś będzie wciskał Wielką Mysz, Odyna, Allacha, Jahwe i wielu innych. Mimo że nie ma dowodu na to, że istnieją.

Czy bogowie mogą istnieć?

Jak najbardziej – prawdopodobieństwo istnienia wyższego bytu, jest równie wysokie, co jego brak.

Jahwe, Allach, Odyn, Perun, Wisznu, Amatersau, Zeus, Latający Potwór Spaghetti i cała reszta – MOGĄ ISTNIEĆ – ale dowodu na nich, jak nie było – tak nie ma – i do momentu, kiedy nie będzie, nie mam zamiaru „zakładać” czy raczej „wierzyć” – że są.

Osobiście – jeśli istnieje byt wyższy – mam szczerą nadzieję, że nasz wszechświat został stworzony, jako projekt naukowy w szkole, w jakiejś super cywilizacji. A uczeń, który stworzył to, co nas otacza, dostał jakieś -3 i ciasteczko na pocieszenie.

Czy istnieje prawdopodobieństwo, że ta teza jest prawdziwa?

Tak – jest równie prawdopodobna co istnienie Jahwe, Allaha, Wisznu itd.

Na szczęście – zupełnie jak w ich przypadku – na tę tezę – NIE MA ŻADNEGO DOWODU.

 

Przejdę teraz do Zakładu Pascala – jako niewielki bonus – dla zaciekawionych.

Jako że lubię logikę, kilka osób próbowało wskazać ten zakład, jako dziurę w moim rozumowaniu… widocznie nawet nie wchodząc na parszywą WIKIPEDIĘ, gdzie już tam mają zaznaczone znaczne błędy logiczne tegoż zakładu.

Pozwolę sobie zacytować Pascala, by mnie nikt o kłamstwo nie oskarżał:

„Tak, ale trzeba się zakładać; to nie jest rzecz dobrowolna, zmuszony jesteś. Cóż wybierzesz? Zastanów się. Skoro trzeba wybierać, zobaczmy, w czym mniej ryzykujesz. Masz dwie rzeczy do stracenia: prawdę i dobro; i dwie do stawienia na kartę: swój rozum i swoją wolę, swoją wiedzę i swoją szczęśliwość, twoja zaś natura ma dwie rzeczy, przed którymi umyka: błąd i niedolę. Skoro trzeba koniecznie wybierać, jeden wybór nie jest z większym uszczerbkiem dla twego rozumu niż drugi. To punkt osądzony. A twoje szczęście? Zważmy zysk i stratę, zakładając się, że Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa wypadki: jeśli wygrasz, zyskujesz wszystko, jeśli przegrasz, nie tracisz nic. Zakładaj się tedy, że „jest”, bez wahania”.

W skrócie – masz dwie możliwości. Nie wierzyć w boga i mieć jeden, krótki, żywot na ziemi i stracić szansę na wieczność, albo wierzyć, stracić krótki żywot na ziemi i zyskać wieczny w niebiosach.

Istnieje jednak jeden główny problem – Pascal podał TYLKO dwa założenia.

Pascal próbował zakład ukazać jako 1 do nieskończoności – jedno życie na ziemi w zamian za jedno wieczne życie w niebiosach. Wskazuje na dwa konie i każe ci wybrać. Konia, który wiesz, że ostatecznie dobiegnie do końca toru, albo drugiego, który będzie biegł w nieskończoność.

Założenie to jest błędne, choćby z powodu, że w historii ludzkości mamy WIELU BOGÓW!

Zakład Pascala bardziej przypomina 1 do 1/1000 – jako że około tysiąca bogów istniało w historii ludzkości. Więc nie chodzi tu nawet o to, czy wybierasz wiarę, czy fakty, ale WIARĘ W KOGO? Którego Boga? Zeusa? Odyna? Jahwe? Allacha? Innych?

Choćby pod tym względem zakład jest wadliwy. Na domiar wszystkiego, skąd założenie, że Bóg będzie nagradzał wierzących? Może bóg woli osoby, które nie traktują go jako kogoś niesamowitego i będą oceniały go uczciwie? Czy naprawdę mam uwierzyć, że stwórca wszechświata, jest tak małostkowy, że obchodzą go czyjeś modlitwy?

Ponadto – Zakład Pascala, wspiera „udawanie wiary” – jako że wiara jest w człowieku. Jeśli nawet uznasz zakład za poprawny, jeśli straciłeś wiarę – możesz ją jedynie udawać. A kto jak kto – ale BÓG, by chyba zauważył, że nie wierzyłeś szczerze, a z powodu zakładu – co sprawia ze zakład ten, nie ma najmniejszego sensu.

A wiecie, co się dzieje, jeśli Boga nie ma?

Żyjąc jako ateista, masz jedno – swoje życie.

Jako osoba wierząca — dedykujesz to życie kłamstwu.

Więc w odpowiedzi na komentarze OTO PRZEDSTAWIAM WSZEM I WOBEC:

„Zakład Kapelusznika”

Skoro nie ma dowodu na istnienie boga, możesz:

A. Żyć swoim życiem i cieszyć się nim póki się nie skończy

B. Wierzyć w iluzję i tracić cenny czas na nic niewarte głupoty.

Kiedy masz wybrać między prawdą a kłamstwem – zawsze wybieraj prawdę. A jeśli masz wybrać między dobrem swoim a dobrem kłamców – wybierz dobro swoje.

 

Jako niewielka dygresja na sam koniec:

Fascynuje mnie podejście osób wierzących. Oto bóg stworzył cały wszechświat. Coś tak wielkiego, że światło z niektórych jego krańców, jeszcze do nas nie dotarło i może nie dotrzeć nigdy. Bóg jednak postanowił strzec, bandy cywilizowanych MAŁP, na jednej planecie, z niezliczonej ilości planet, kręcącej się wokół jednej gwiazdy, z miliardów gwiazd, w jednej galaktyce, z milionów galaktyk. I PONADTO — Nie dość, że go obchodzimy, obchodzi go również, co robimy, kiedy jesteśmy nadzy…

Nieźli z nas szczęściarze!

NIE ZGODZICIE SIĘ?????

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (50)

  • Tjeri 15.09.2019
    Udowodnianie różnic między wiarą a nauką jest tak bezsensowne jak wskazywanie czym różni się powietrze i woda.
    Całkowity bezsens.
  • Kapelusznik 15.09.2019
    Nie tyle różnic - co wskazanie systemu kłamstw - bo się ludzie o to pytali.
    Podałem przy okazji alternatywę - lepszą alternatywę

    i nie bezsensowne
    "wskazywanie czym różni się powietrze i woda."
    Powiedziałbym raczej czym czyste powietrze różni się od gazu musztardowego!
    Jedno pozwala ci żyć - a drugie zabija.
    Nie bez powodu seria nosi tytuł: "Droga do wolności"
  • Kapelusznik 15.09.2019
    I już wiesz że lubię prowokować myślenie, konflikt i dyskusję
  • Tjeri 15.09.2019
    Kapelusznik sorry... Ale tym razem co najwyżej uśmiech pobłażania.
  • Kapelusznik 15.09.2019
    Tjeri
    Trudno
    Co myślisz o zakładzie pascala?
  • Tjeri 15.09.2019
    Kapelusznik - nie dziś. Wybacz, ale tekst nie jest wart nabijania komentów.
  • Kapelusznik 15.09.2019
    Tjeri
    Niech ci będzie - szkoda - miałem nadzieję na krótką wymianę myśli
  • Tjeri 15.09.2019
    Kapelusznik
    -przepraszam, zabrzmiało surowiej niż chciałam. Ale naprawdę dyskusja jest pozbawiona sensu. Pozdrawiam.
  • Kapelusznik 15.09.2019
    Tjeri
    Luzik - mnie trudno obrazić :)
    Jako jedna z nielicznych - nie zgadzając się ze mną - prowadziłaś cywilizowaną dyskusję
  • Tjeri 15.09.2019
    Kapelusznik - bo tam się dało. Tu byśmy niepotrzebnie bili pianę tylko, bo samo zestawienie tematu jest dla mnie niedorzeczne. Ale pewnie zaraz dopadnie Cię zgraja jedyniesłusznowiedzących, więc ładuj akumulatory ;).
  • Kapelusznik 15.09.2019
    Tjeri
    Szczerze?
    Jestem ciekawy czy doszedłem już do momentu kiedy "odrzucają" to co widzą
    Nie chcąc słyszeć argumentów - zaczynają ignorować itd.
    Byłby to niesamowicie zabawny wynik, niezaplanowanego eksperymentu :)
  • Pontàrú 16.09.2019
    Hmmm, od czego by tu zacząć.
    Ogólnie powiem tylko, że ta część wypada trochę gorzej od pozostałych. Więcej krzyczysz, mniej mówisz.
    Co do myszy i pianina. W tym fragmencie naginasz zasady świata. W anegdocie chodziło o to, że pianino jest całym światem dla myszy. Żeby anegdota miała sens musisz założyć, że myszy nie mogą opuścić pianina tak samo jak masza nauka nie może wyjść poza nasz świat ponieważ poza jego granicami zwyczajnie nie funkcjonuje. I to nie tak, że jakieś Boskie dyrdymały tu mówię, tylko nawet w teorii wieloświatów mówi się, że niemożliwym jest dla nas zbadanie tej innej rzeczywistości. Posługujesz się bajeczką, która jest prostym odzwierciedleniem świta i zmieniasz jej zasady. To jest tak jakby udowodnić, że 2+2=5 ponieważ drugie 2 mogę pomnożyć przez tajny parametr A. Nikt go nie zna, nikt go nie widział ale ty przyjmiesz taki system zapisu.
    Poza tym to prawda, że nie da się udowodnić istnienia Boga bo przecież na tym się opiera WIARA. Gdybyś miał dowód byłaby to wiedza a nie wiara. Też jakoś bardziej przekonuje mnie wiara w Boga niż w to, że Kapelusznik chidzi po wodzie.
    Kolejna sprawa. Skoro tak bardzo lubisz logikę to z z logicznego ale i z filozoficznego punktu widzenia, nie da się udowodnić, że czegoś nie ma. Nie możesz udowodnić że w tej chwili nie ma człowieka na księżycu. Możesz jedynie wskazać, że tam jest czyli obalić moją teorię ale nie możesz w żaden sposób udowodnić, że go tam nie ma. Tego argumentu nie możesz zaprzeczyć, gdyż sama nauka z niego korzysta. Po to robi się tyle eksperymentów i wyliczeń, żeby mieć 99% pewności. Nigdy jednak nauka nie wyklucza, że czegoś nie ma. Jesteśmy PRAWIE pewni, że nie ma ujemnej masy co nie znaczy, że jej nie ma. Nauka nie może udowodnić, że jej nie ma.
    Tak samo jak na nie mogę udowodnić że Bóg jest, tak ty nie możesz udowodnić, że go nie ma. Sprzeczne dane w nauce mogą zakładać jedynie błąd przyjmowanego modelu. Sprzeczne informacje u ludzi wierzących mogą wynikać z narodowości i różnej historii, czyli znowu, błędnego modelu. Zatem musisz WIERZYĆ, że Boga nie ma, a co za tym idzie, stajesz się wyznawcą religii o braku boga, czyli stajesz się czymś co obiecałeś zniszczyć.
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Niekoniecznie z tym pianinem
    NA RAZIE - nie jesteśmy w stanie zbadać tego co jest poza naszym światem - nie jesteś w stanie udowodnić że nam się to nie uda - więc nie wydaje mi się że zbyt mocno naruszam tu zasady bajeczki.
    Bajeczka zresztą odnosiła się bardziej do odbierania istoty boskiej - że dominują religie monoteistyczne, a nie mają one przywileju całkowitej poprawności logicznej. Równie dobrze może być wielu Muzykantów - tak jak wskazałem. Odnosiła się bardziej do idiotyzmu zakładania że podejście osób wierzących do Boga, jest choćby poprawne.

    Z drugim argumentem odwracasz trochę kota ogonem.
    Nie wiara nie równa się wierze - już to ci raz mówiłem.
    To jeden z najstarszych argumentów teistów, przeciwko ateizmowi - że ateizm jest wiarą - z definicji nie jest.
    Rodzimy się jako ateiści - czysta karta. Dopiero słowa, nauczania i wpływy zewnętrzne mogą wybudzić w nas wiarę.
    Dodatkowo - jestem ateistą-agnostykiem - czyli nie wierzę w boga, ale nie jestem pewny. Mimo tej niepewności, ponieważ nie ma dowodów - a wiara zbiera krwawe i mentalne żniwo - jestem anty-teistą - nie opieram się jednak w tym przypadku bogowi, czy jego istnieniu - a instytucją które twierdzą że istnieje i jest po ich stronie, by zdobyć władzę.
    Masz świadomość że w takiej samej logice jaką przedstawiłaś, mogę oskarżyć cię że - nie masz dowodu na to że nie istnieją wróżki - wierzysz więc że nie istnieją. Jakby - jest to dość znaczący błąd rozumowania.
    Teista mówi że coś jest prawdą, sceptyk pyta się czy ma na to dowód - dowodu nie ma - bierze to na wiarę - i naraz - w twoich oczach, ponieważ sceptyk nie jest w stanie udowodnić, że teista jest w błędzie - jest wierzącym?
    To nie tak działa.
    Bóg - był pomysłem teistów - to ich zadaniem jest by udowodnić jego istnienie - nie moim.

    Jak już wskazałem - Wiara to system kłamstw - jeśli mam już być wyznawcą jakiegoś boga, niech przynajmniej będzie prawdziwy. Wiem - jestem wymagający, ale bóg może mi to chyba wybaczyć - o ile istnieje.

    Tak w tym odcinku trochę więcej krzyczę - albo piszę dużymi litrami jak wolisz - ale ponieważ poruszam tu temat który mnie niesamowicie irytuje, który jest dla mnie niesamowicie ważny - jako że ma wielkie wpływy, bez dowodu. Krzyczę - ponieważ chcę zaznaczyć idiotyzm zaistniałej sytuacji. Czy gdybyś widziała odrodzenie komunizmu wśród polskiej młodzieży, byś nie krzyczała? Jakby - przerobiliśmy już ten pomysł! Nie wypalił! Jest zły, jest wadliwy, jest bestialski itd. Takie samo podejście mam do wiary i religii. System kłamstw, jest zły i nie można go wspierać i tyle. Nie z mojej perspektywy. Krzyczę ponieważ nie jestem w stanie szeptać. Uznaję terapię szokową, za bardzo efektywną i jeśli będzie trzeba, wywołam trzęsienie ziemi w czyimś wnętrzu, byle by na własne oczy zobaczył/a, czy fundamenty na których budował/a swój świat - wytrzymają mój głos.

    Nie zaskakuje mnie twoja reakcja - powiem nawet że jeśli się sobie przyjrzysz zauważysz typowy system obronny twojego umysłu i organizmu.
    Wierze poświęciłaś czas, myśli, pieniądze i uczucia - zainwestowałaś w wiarę - i za żadne skarby nie chcesz by ta inwestycja okazała się błędem. Twój umysł samoczynnie wzywa cię do trzymania się wiary i przekonań, by zapewnić komfort i zmniejszyć poziom odczuwalnego stresu - nie chcę umniejszyć konfliktu jaki aktualnie odczuwasz - jedynie wskazać jego źródło, a przynajmniej to które jest najbardziej prawdopodobne. Wiesz - w 99%.

    Prawda może być brutalna, a kłamstwo przynosić ulgę. Prawda jednak pozwala się oswoić z rzeczywistością, a kłamstwo sprawia że żyjesz w iluzji, zaprzeczając faktom nawet jeśli masz je przed samymi oczami - a ślepoty, którą człowiek sam dla siebie wybiera - nie jestem w stanie zaakceptować.

    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Frupel 16.09.2019
    Zgadzam się z argumentem że wiara to nie wiedza. Gdy na coś mamy dowód na wiarę nie ma już miejsca.
    Zupełnie nie zgadzam się z ostatnim zdaniem - można przecież być agnostykiem, trzeba tylko pokornie przyjąć że pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie udowodnić, pogodzić się z tym.
  • Frupel 16.09.2019
    To dotyczy wypowiedzi Pontaru
  • Pontàrú 16.09.2019
    Nie zgodzę się z tobą co do mojego systemu obrony. Nie byłoby dla mnie problemem odejście od wiary. Myślę jednak, że jedna sprzeciwiająca się osoba nie jest w stanie zburzyć dawno zbudowanej konstrukcji. Twoje argumenty mogą jedynie ją zachwiać gdyż muszę przyznać, nie jesteś autorytetem. Zdecydowanie pełniejsze jest ufanie naukowym profesorom oraz teologom, którzy to zgłębiają wiedzę godzinami i który mają większe pole do popisu. Nie odbierz tego jako obelgę. Po prostu myślę, że student czasami może patrzeć trochę okrojonym wzrokiem.

    A co do wieloświatów to naprawdę się nie da. Chidzi tu o to założenie, że w innym wymiarze panują inne prawa fizyki. Nic co stworzysz tutaj, nie będzie w stanie przetrwać tam. Jeśli stworzysz zaś coś co działa tam, najprawdopodobniej rozleci się u nas.
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Frupel
    Agnostyk to błędne określenie:
    Teista - osoba wierząca w boga
    A-teista - osoba nie wierząca w boga
    Gnostyk - osoba która "wie" że ma wiedzę i nie zadaje pytań
    A-gnostyk - osoba wie że wielu rzeczy nie wie i nadal poszukuje odpowiedzi

    Układ:
    Ateista - agnostyk - teista
    Jest błędnie stworzonym układem, by pokazać ignorancję ateistów, kiedy po fakcie układ jest zupełnie inny:
    Ateista, agnostyk - teista, agnostyk - teista, gnostyk
    Ateistów gnostyków właściwie nie ma - ponieważ istniejące 99% pewności itd.
    A teiści-gnostycy to masz kreacjonistów

    To lekkie sprostowanie
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Pontàrú
    Cóż - fakt autorytetem nie jestem, ale może sprowokuję by autorytetów posłuchać - mimo wszystko nie wyciągam wszystkich przykładów z "dupy" za przeproszeniem
    Masz tu przykłady do których doszedłem sam, ale i podawanych przez innych ateistów.
    Ich imiona jednak podam na samym końcu - w 5 części - właśnie jako zachęcenie do posłuchania autorytetów.

    Co do multiświatów itd.
    Jeśli mam jakieś przekonanie, czy "wiarę" to w postęp. Ile żeczy było "niemożliwych" zaledwie stulecie temu?
    Uważam że nauka jest w stanie rzeczy niemożliwe dokonać - obawiam się jednak, że nasz parszywy gatunek nie dotrwa do tego momentu.

    Pozdrawiam
  • Pontàrú 16.09.2019
    Oj z tym niedotrwaniem to szczera prawda XD
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Pontàrú
    Mogę wierzyć w postęp, ale w ludzkość już nie.
  • Kapelusznik Chyba zbytnio pejoratywnie definiujesz gnostycyzm.
  • Frupel 16.09.2019
    Kapeluszniku tu niekoniecznie może chodzić o zainwestowany czas i pieniądze. Naturalny lek przed śmiercią jest tak wielki że ludzie są w stanie uwierzyć w najbardziej nieprawdopodobne rzeczy. W samej wierzę nie ma nic złego bo ona pomaga niektórym osobom radzić sobie z tym lękiem. Gorzej gdy do podtrzymania tego wyobrażenia wierzący potrzebuje nawet siłą przekonać otoczenie do swych wizji.
  • Kapelusznik 16.09.2019
    W 4 części odniosę się czy wiara jest dobra
    Bo kłamstwa mogą przecie przynieść ulgę
  • Frupel 16.09.2019
    A co do zakładu Pascala także uważam wiara wynikająca jedynie z niego nie byłaby dla Boga wiele warta. Przykład z myszami bardzo dobry.
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Dzięki - starałem się by bajki były ciekawe
  • Fajnie, że już napisałeś trzecia cześć. Akurat ona wydawała mi się najciekawsza z całego cyklu, jeśli chodzi o temat. Myślałem, jednocześnie, że tutaj będzie najwięcej ognisk zapalnych, ale teraz widzę, że nie. Popełniasz jednak jeden błąd typowy dla ateistów. Otóż ateizm (w przeciwieństwie do agnostycyzmu) też jest formą wiary. Tak samo jak Katolicyzmu czy Taoizmu nie można do udowodnić. Oczywiście mam na myśli dowody empiryczne.
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Układ:
    Ateista - agnostyk - teista
    Jest błędnie stworzonym układem, by pokazać ignorancję ateistów, kiedy po fakcie układ jest zupełnie inny:
    Ateista, agnostyk - teista, agnostyk - teista, gnostyk
    Ateistów gnostyków właściwie nie ma - ponieważ istniejące 99% pewności itd.
    A teiści-gnostycy to masz kreacjonistów

    To stary chwyt teistów - nie oskarżam cię - jestem pewny że wielokrotnie słyszałeś ten argument od autorytetów wiary i go powtórzyłeś - przecie robię to samo

    To teiści wymyślili że bóg jest odpowiedzią na pytania - to ich zadanie jest podanie argumentów przekonywujących - nie moim

    W podobnej logice ty wierzysz że nie istnieją wróżki czy inne magiczne stfory
  • Kapelusznik Akurat w przypadku wróżek, to wiem, że ich nie ma; ale są przykłady kiedy wierzę w nieistnienie. Natomiast chyba nie znasz akademickiej definicji agnostycyzmu.
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Marek Adam Grabowski
    Rozumiem aż nadto - określenie agnostyka zostało przekręcone jako "uczciwsza wersja ateizmu" a z definicji i zrozumienia słowa
    teizm i gnostyzm - to dwa osobne tematy i nie powinno się ich łączyć
    A ci którzy je łączą, próbują oczerniać ateistów, nie rozumiejąc ich podejścia - kłamstwo, za kłamstwem
  • Kapelusznik ok, rozumiem, że zrobiłeś taki wybieg językowy.
  • Zaciekawiony 19.09.2019
    Ja bym tu widział inny popularny błąd - mylenie wiary z religią. W języku angielskim "bycie przekonanym" a "bycie wyznawcą" jest rozróżnione.
  • Kapelusznik 20.09.2019
    Zaciekawiony
    W języku polskim również
    i zapisując te słowa sam je zaznaczyłeś
    Przekonanie, a wyznawanie - są do siebie podobne, jak w angielskim, ale od siebie różnią
    To jakby porównywać czerwień ognia, do czerwieni krwi - oba kolory to czerwone, ale się mimo wszystko różnią
  • Co do zakładu Pascala to zgadzam się z tobą, ale nie w pełni. Owszem ten zakład wcale nie przemawia za wiarą i to pokazałeś dobitnie. Jednak sam zakład jest fajny jako pewna mobilizacja do działania, niekoniecznie religijnego.

    Natomiast w twojej ostatniej dygresji widzę ironię. I paradoksalnie zgadzam się z jej treścią pod warunkiem, że tę ironię się usunie. Pozdrawiam serdecznie
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Cóż cieszę się że się zgadzamy

    Ironia była dla mnie w dygresji potrzebana. Jako ten "ostatni gwóźdź do trumny" tej części
  • I jeszcze jedno. Zaskoczyłeś mnie z tym Darwinem i niedźwiedziem. Bardzo ciekawy przykład.
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Sam byłem w szoku jak to pierwszy raz usłyszałem
    Już nie pamiętam gdzie dokładnie, może historię lekko przekręciłem, ale z tego co pamiętam, pierwotne przykłady Darwina brzmiały idiotycznie
    Pozdrawiam
  • Kapelusznik W poprzednim roku zacząłem czytać, ale zanudziło mnie i szybko przestałem.
  • Generalnie agnostycyzm to zawieszenie osądu w kwestii istnienia Boga. Natomiast w dzisiejszym świecie to słowo zrobiło się modne, i za agnostyków podają się zarówno ateiści (nawet ci radykalni), jak i bezwyznaniowcy.
  • Kapelusznik 17.09.2019
    Marek Adam Grabowski
    A przynajmniej tak jest określany - kiedy nim nie jest
    I jak najbardziej zgadzam się że jest błędnie używane - to określenie
    Nie zmienia to faktu, że jest to błędne i ja nie mam zamiaru rozpowszechniać błędu
  • Pan Buczybór 16.09.2019
    Katechetka w szkole często powtarza, że wiara i nauka się nie wykluczają; w zasadzie kolejne odkrycia ludzkości tylko potwierdzają jak wielkie i przemyślane jest boskie dzieło. Tak z grubsza.
    I według mnie wiara to nie kłamstwo, nawet jeśli Boga nie ma. Myślę, że dla wielu ludzi wiara to wsparcie, coś do czego się można zwrócić w trudnych chwilach. Nie żeby wierzyć, że Bóg wszystko stworzył i tak dalej, tylko wierzyć, że w trudnych chwilach jest tam gdzieś ktoś, kto cię wysłucha. No i też wiara nie polega na akceptacji kłamstw. Raczej, jak samo to słowo wskazuje, po prostu na wierze w rzeczy niewyjaśnione i trudne do pojęcia. Przecież to o wiele łatwiejsze wierzyć, że po śmierci jakaś bliska ci osoba jeszcze "istnieje", a nie że po prostu ustały funkcje życiowe i tyle.
    Ogólnie twoja argumentacja błędna nie jest, ale nie za bardzo mi się podoba takie negatywne podejście do wiary. Nie że czuję się obrażony, czy coś, bo sam jestem neutralnie nastawiony, ale uważanie, że każdy chrześcijanin wierzy w kłamstwa jest trochę nie fair. To co dla ciebie jest fałszywe, dla innych jest prawdą i być może na odwrót, więc lepiej zostać po środku i nie dyskwalifikować innej drogi.
    Pozdro
  • Kapelusznik 16.09.2019
    O wpływach wiary w następnej części pisać będę.
    Nie zgadzam się z twoim podejściem, jest trochę naiwne z mojej perspektywy
    I nie mam już cierpliwości by milczeć o istniejących problemach.
    Nie neguję jednak twojego podejścia, ślę ukłony twojej neutralności i stoicyzmowi
    Ja nie potrafiłem się powstrzymać
    Również pozdrawiam
  • Pontàrú 16.09.2019
    Podpisuję się pod tym komentarzem. W zasadzie całkowicie się z nim zgadzam
  • kalaallisut 20.09.2019
    Ładny komentarz Bucz.
  • Misiek 16.09.2019
    Boga nie ma
    a twoje konie ?
    a białe konie skąd ?
    białe narodziły się z mgły
    a kto tę mgłę rozsnuł ?
    ...

    to prawie cytat z serialu DOM -rozmowa Leszka Talara z księdzem
  • Kapelusznik 16.09.2019
    Ha
  • Zaskoczyłeś mnie w sumie; gdyż byłem nastawiony na inną rzeczy. Zabawne jest przy tym, że już miałem nawet przygotowaną kontrargumentację.
  • Kapelusznik 17.09.2019
    Nie dziwię się - właśnie dlatego dałem sobie czas do przygotowania - by podawać nowe, świeże i logiczne argumenty - trochę odbiegające od typowych znanych mi argumentów na nie-istnienie boga
    Dobrze że miałeś jakieś założenia - i ciesze się że udało mi się stworzyć taki tekst, który cię zaskoczył
    Pozdrawiam
  • Zaciekawiony 19.09.2019
    Wymyśliłem kiedyś taki aforyzm (?) - Nauka stara się zbadać jaki świat jest, filozofia pyta "co z tego wynika?", a religia proponuje pewne gotowe odpowiedzi. Problem w tym, że dziedziny te powstały w odwrotnej kolejności i ich twierdzenia nie pasują do siebie.
  • Kapelusznik 19.09.2019
    ...
    Cóż
    To jeden z najtrafniejszych komentarzy jaki przeczytałem od jakiegoś czasu
  • kalaallisut 19.09.2019
    Zaciekawiony :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania