Poprzednie częściDwadzieścia - prolog

Dwadzieścia - rozdział 4

Rozdział 4

 

Zamknęłam drzwi i przystanęłam na chwilkę. Powoli robiło się ciemno. Od ogromnego placu znajdującego się przede mną odchodziły dwie drogi. Jedną była ta którą przyjechał autobus, a druga uciekała w las. Poczułam nagle ogarniającą mnie ciekawość oraz chęć natychmiastowego sprawdzenia dokąd prowadzi leśna ścieżka. Zaczęłam iść wzdłuż szeregu domków, posuwając się powoli naprzód. Rozglądałam się dookoła szukając innych zabudowań, jakiejś drugiej części tego miejsca. Nic. Były tu tylko domki, jakieś pojedyncze różnej wielkości budynki, plac i dwie ścieżki

Zaczęłam wchodzić do niektórych nieoznakowanych pomieszczeń. W pierwszym budynku, a właściwie komórce, znajdowały się sterty jakiś papierów, książek, gazet. Kolejne drzwi były zamknięte na klucz. Musiało to być najwyraźniej jakieś ważne pomieszczenie. Szłam dalej, już miałam nacisnąć na kolejną klamkę, kiedy usłyszałam rozmowę jakiś dwóch mężczyzn zbliżających się do mnie. „nie wolno łazić po obozie! Nikomu!..” – usłyszałam w głowie komunikat wypowiedziany niedawno na placu. Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie co tu robię, zapewne odpowiedziałabym że idę do łazienki, ale to byłoby słabe wytłumaczenie. Chociażby dlatego, że łazienkę już dawno zostawiłam za sobą podczas mojego spaceru. Nikt by mi raczej nie uwierzył, że idąc nie zauważyłam oznakowanego budynku i poszłam dalej wytrwale jej szukając. Co mogłam więc zrobić? Szybko bez jakiegokolwiek zastanowienia i sprawdzenia czy nie ma nikogo w środku (tak jak to robiłam w poprzednich budynkach) wpadałam do pomieszczenia znajdującego się po mojej prawej stronie. Pospiesznie zamknęłam drzwi i ciężko oddychając oparłam się o nie uspokajając swój oddech. Spojrzałam przed siebie. Znajdowałam się w dość dużym budynku, pełnym szafek, półek, wysokich stojaków. Odeszłam od drzwi i z ciekawości przybliżyłam się do najbliższego regału. Leżały na nim jakieś drobne części równiutko poukładane i posegregowane. Zaczęła posuwać się w głąb pomieszczenia oglądając po drodze coraz to inne „eksponaty”. Idąc dalej poznawałam niektóre przedmioty, były tutaj części przypominające spusty od pistoletów, lufy, gdzie indziej leżały pudełka z napisami „naboje”. Byłam w magazynie z bronią. Z każdej strony otaczały mnie śmiertelne narzędzia lub ich części. Zdenerwowana momentalnie odwróciłam się chcąc wyjść. Zobaczyłam przed sobą wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka. Zadrżałam. Nieznajomy trzymał w jednej ręce opuszczony karabin, a w drugiej jakąś szmatkę. Gdzieniegdzie chłopak posmarowany był jakimś czarnym smarem.

- Co Ty tu robisz? – zaczął spokojnym tonem

Rebley

lauraszwed13@wp.pl

351

Następne częściDwadzieścia - rozdział 5

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Prue 24.12.2014
    Takie troszkę bez emocji. Dam 3
  • NataliaO 07.08.2015
    zakończenie mnie zaintrygowało; 4:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania