HOGWART. Inna historia ROK 1 Rozdział 1

Rozdział 1 - List

 

- Panno Parkinson, chyba nie chcesz przegapić listu z Hogwartu? - powiedziała moja mama i jednym ruchem różdżki zrzuciła kołdrę z łóżka.

Szybko pobiegłam na dół i odbierając list o mało nie zrzuciłam Harolda, naszej sowy z parapetu.

''Szanowna Pansy Parkinson,

Mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart...''

Uśmiechnęłam się. To było pewne, że dostanę ten list, w końcu jestem Czystej Krwi. Miejsce w tej szkole miałam zapewnione odkąd się urodziłam. Co prawda urodziny mam

dopiero w listopadzie, ale musiałam dostać go szybciej, by się przygotować. Była połowa sierpnia i szczerze mówiąc zaczynałam się niecierpliwić. Nawet chciałam wszcząć śledztwo,

czy przypadkiem nasz domowy skrzat mi go nie podkradł, bo niekiedy wpadał na dość głupie pomysły. Mimo, że tata od zawsze chce go wytresować ten robi co chce.

No i co my chcemy. Ponad połowa wakacji już minęła. Byliśmy na dwutygodniowym wyjeździe w Australii. Było nawet fajnie, ale tak gorący klimat niezbyt mi pasuje.

Tutaj, w Anglii mieszkamy przy ulicy czarodziejów, więc żadne mugole nie kręcą nam się pod nogami. Nic do nich nie mam, nie znam ani jednego z nich, ale mój tata twierdzi, żebym się z nimi

nie zadawała. Z tego co wiem, w Hogwarcie napewno się z nimi spotkam, więc jestem totalnie ciekawa i nie moge się doczekać najlepszych lat mojego życia.

*

Leżałam w moim pokoju na łóżku i wymachiwałam ręką w górze, wyobrażając sobie różdżkę. Te wszystkie lekcje, nauczyciele... Moi rodzice też chodzili do tej szkoły,a teraz mój tata pracuje

w ministerstwie, a mama w jednym z magicznych sklepów, ale nie wiem w sumie co sprzedaje. Nie wiem też do jakich domów chodzili, bo twierdzą, że mam kierować się głosem serca a nie tym, gdzie byli oni. Zawsze myślałam, że to Tiara nas przydziela,

czy tego chcemy czy nie. A w moje głowie była pustka. Cztery domy. Skąd mam wiedzieć, który będzie dla mnie najlepszy?

Gdy tak myślałam moja mama zawołała, że mam się zbierać, bo jedziemy do Malfoyów, a potem pojedziemy na ulice Pokątną po potrzebne rzeczy.

Moi rodzice to szanowani czarodzieje czystej krwi. Tak samo jak Malfoyowie. Nie mam nic przeciw, jak się spotykają, tylko ich synek, przylizany chłoptaś czasami jest bardzo nieznośny.

Znamy się od urodzenia, bo moi rodzice i jego rodzice rodzili razem do szkoły i nadal utrzymują kontakt.

Ubrałam się, przeczesałam włosy i mogłam wychodzić. Na ich dworek dostaliśmy się dzięki proszkowi Fiuu, bo tak jest najszybciej. Ich posiadłość jest duża i mroczna. Wnętrze jest bogato urządzone.

Na ścianach wisiały obrazy z przedstawicielami rodu. Po przywitaniu poszliśmy na obiad. Po zjedzeniu, jak zwykle rodzice chcą omawiać ważne sprawy, których ''dzieci nie powinny interesować''.

Jak to zawsze bywa zostałam wysłana z Draco do jego pokoju. Przeszliśmy dwoma korytarzami i znaleźliśmy się pod drzwiami.

-- Odsuń się - powiedział. Gdy to zrobiłam wyszeptał coś do klamki i drzwi się otworzyły.

-- Masz drzwi do pokoju na hasło? - zaśmiałam się a on zrobił oburzoną minę. Tak bardzo typową na jego twarzy.

-- Dostałaś list z Hogwartu czy nadal czekasz? - spytał i głupio się uśmiechnął.

-- Dostałam - odpowiedziałam dumnie - nie było to dla mnie zaskoczeniem. Tacy jak my mają zapewnione miejsce w Hogwarcie choćby nie wiem co.

-- Nie jak te mugolaki, my, czarodzieje a oni nic nie wiedzą o magii, dopóki nie dostaną listu. Jak mamy mijać się na przerwach? - Draco tak bardzo nienawidził mugoli jak jego tata, który zapewne wpoił mu tą myśl. -- I jeszcze

ten cały Harry Potter! Harry Potter ojejku ojejku - zaczął robić głupie miny a ja się śmiałam - jest nikim, jego nazwisko pierwszy raz słyszę, a cały świat o nim mówi. Niech tylko ja go poznam... -

naszą rozmowę potem przerwał mój tata, który oznajmił, że idziemy wszyscy kupić szaty, różdżki i inne potrzebne rzeczy.

Jako podekscytowani pierwszoklasiści najpierw chcieliśmy iść po różdżkę, ale pan Malfoy postanowił najpierw zamówić szaty. Więc poszliśmy do sklepu Madame Malkin.

Ekspedientka postawiła mnie na podwyższeniu w drugim końcu pokoju. Zauważyłam, że mój znajomy rozmawia z jakimś chłopakiem. Mierzenie trwało tak długo, że już dawno Draco z niego wyszedł,

tamten chłopiec także, a ona nadal coś zapisywała. W tym czasie nasi ojcowie poszli po kociołki i książki. Potem szliśmy uliczką, gdzie przez okno sklepowe zobaczyliśmy miotłę. Miotła do latania!

-- Rozmawiałem na temat Quiddicha z tamtym ze sklepu... Powiedział, że nie gra. W ogóle był jakiś dziwny... Ta miotła jest extra, powiem tacie żeby mi kupił. Taak, najnowszy model. - oczy mu błyszczały

na samą myśl o niej.

Potem poszliśmy w wymarzone miejsce, do sklepu Ollivandera po różdżkę. Długo wybieraliśmy, co któraś wpadła nam w ręce, staruszek twierdził że nie pasuje. I tak w kółko. Ja swoją znalazłam jako pierwsza.

16 cali, głóg, włókno z ogona jednorożca, dość giętka. Po mnie przyszedł czas na młodego Malfoya. Bardzo się ździwiliśmy, gdy okazało się, że jego różdżka to 10 cali, także głóg i włókno z ogona

jednorożca, również dosyć giętka. Zaczęłam się z niego śmiać. Przynajmniej nie wytykał mi, że mam prawie taką samą budowe różdżki jak on i że ''zgapiłam'' ją od niego.

*

10 dni później znaleźliśmy się na peronie 9 i 3/4. Bez problemu przebiegłam przez ścianę. Podśmiewywałam się, gdy jakiś czarnowłosy chłopak rozpędzając się nie trafił i uderzył w ścianę obok.

Pożegnałam się z mamą i razem z tatą wsiedliśmy do pociągu. On do swojego przedziału, a ja poszłam szukać czegoś wolnego. Otworzyłam kilka przedziałów, ale były już pełne. Gdy już

z rozzłoszczoną i znudzoną miną otwierałam kolejny zauważyłam Draco, który siedział już z jakimś grubym chłopakiem i jednym czarnoskórym. Od razu się ożywiłam.

-- Cześć, paniczu Malfoy, oj nie rób takiej miny. Jedyny wolny przedział. - zaczęłam do niego mówić zupełnie nie zwracając uwagi na tamtych.

-- Już wolę siedzieć z tobą, kimś wartościowym niż żeby przyszła tu jakaś szlama - powiedział, a ja się uśmiechnęłam.

Gdy wszedł jeszcze jeden chłopak i się przedstawił też byłam zmuszona to zrobić. Gruby to Vincent, Czarny to Blaise a nowy Gregory. I tak zapomnę. Pociąg po chwili ruszył, a drzwi od przedziału ponownie się otworzyły...

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • Neurotyk 05.12.2016
    Witam, czy to Ty jesteś na awatarze? :)
  • Dasiaa 05.12.2016
    Myślę, że to pytanie odbiega od tematu ;)
  • Neurotyk 05.12.2016
    Dasiaa, dlaczego? :) Jak to się mówi: "po twarzy poznasz tekst":)
  • Ritha 05.12.2016
    "ojejku ojejku", tu dalej te liczby. I spacje. I myślniki jakieś zdublowane (?)
  • Neurotyk 05.12.2016
    Ritha, a ja lubię Dasiee :)
  • Neurotyk 05.12.2016
    Ritha, pewnie zazdrościsz urody, przyznaj się :)
  • Ritha 05.12.2016
    Neuro ej, tekst oceniam, c'nie? xD Pewnie, że zazdroszczę, piękna kobieta. :)
  • Neurotyk 05.12.2016
    Ritha, a ja oceniam wygląd autora, to nowatorskie podejście moje :)
  • Ritha 05.12.2016
    Neuro Ty zawsze prekursor. Mój av Ci się nie podoba? Przecie jest piękny - pacz! Uszka, nosek, dupka, opalenizna, brąz, kobiety lubio bronz :D
  • Neurotyk 05.12.2016
    Ritha, nie, nie lubię takiego ryja :)
  • Neurotyk 05.12.2016
    Chociaż samą postać Ryjka lubię :)
  • Ritha 05.12.2016
    No peszek :)
  • Neurotyk 05.12.2016
    Ritha, nawet mi o niej nie wspominaj.
  • Ritha 05.12.2016
    Neurotyk o kim?
  • Dasiaa 06.12.2016
    Tak się pisze dialogi w opowiadaniu :)
  • Ellie Victoriano 06.12.2016
    Dasiaa, tak się NIE pisze dialogów w opowiadaniu.

    http://www.opowi.pl/forum/poradnik-interpunkcja-myslnik-w249/
  • Pan Buczybór 06.12.2016
    Neurotyku, Neurotyku
    Romantyku
  • Neurotyk 06.12.2016
    Ellie Victoriano, dasii chodziło o żywiołowosc rozmowy, a nie myślniki.
  • Neurotyk 06.12.2016
    Dasiaa nie w ciemię bita:)
  • Ellie Victoriano 06.12.2016
    Neurotyk, a dobra, nie doszytałam, gomen! Widziałam tylko to o zdublowanych dywizach XD Mea maxima culpa!
  • Ellie Victoriano 06.12.2016
    Doczytałam* głupi tel ;-;
  • Ritha 06.12.2016
    Ja zrozumiałam tak jak Ellie :)
  • Neurotyk 06.12.2016
    Ritha, cóż zrobić:)
  • "Harolda, naszej sowy z parapetu" - jak wyglądają sowy z parapetu?

    Nie zaliczam się do grupy odbiorczej tego opowiadania, więc niech osoby młodsze się wypowiedzą :)
  • Dasiaa 06.12.2016
    Chyba powinien tam być przecinek, chodzi o to, że zrzuciła sowe, która siedziała na parapecie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania