Poprzednie częściImperium Czterech Rodzin - Prolog

Imperium Czterech Rodzin - Rozdział 4

Milcząca piękność odwróciła się na pięcie i napisała na tablicy swoje imię i nazwisko. Brzmiało ono Suu Teii. Kiedy ponownie spojrzała na swoich nowych uczniów, nabrała powietrza, po czym zaczęła lekcję.

 

-Nazywam się Suu Teii i od dzisiaj, aż do końca semestru będę uczyć was teorii magii. Słuchając mnie i uważając na lekcji zwiększycie swoje szanse na osiągnięcie czegokolwiek, bowiem nawet uzdolniony uczeń, bez teorii i odpowiedniej wiedzy nie będzie mógł chociażby zbliżyć się do najniższej rangi Kleryka nie wspominając już o Fuzjoniście. Od dzisiaj także musicie sobie zdać sprawę, że nawet najmądrzejszy i najzdolniejszy uczeń może nie stać się silnym magiem. Bowiem to od wsparcia waszych rodzin zależy czy szkoła pozwoli wam uczyć się specjalnych technik medytacji czy da wam najprostsze metody nie warte złamanego srebrnika. Zrozumiano? Nie ważne jak wielki macie talent, w Imperium bez pomocy rodziny, odpowiednich znajomości i bez pieniędzy nie osiągniecie nic. Każdego roku przychodzi do nas kilka tysięcy nowych adeptów takich jak wy, lecz tylko kilkaset zdaje końcowy egzamin. – Gdy z pięknych ust tak eleganckiej kobiety padły tak obrzydliwe słowa, wszyscy, którzy nie urodzili się w arystokrackich rodzinach zaczęli kipieć ze złości, niemocy i z bezsilności. Nawet jakby chcieli cokolwiek na to odpowiedzieć, to w głębi siebie czuli, że to wszystko prawda. Kilku uczniów zacisnęło zęby i pięści a inni zwiesili głowę pogrążeni w depresji. Widząc to, błękitno włosa piękność cicho parsknęła patrząc z obrzydzeniem na te nisko urodzone osoby.

 

Kiedy już miała zacząć wykład i przytoczyć podstawy magii, drzwi do sali otworzyły się cicho skrzypiąc, a do środka nieśmiało wlał się cień. Bo tak właśnie można nazwać tą osobę na pierwszy rzut oka.

 

Czternastoletni chłopiec o długich prostych, czarnych włosach sięgających do pasa ukłonił się nieznacznie nauczycielce, po czym szybko i bezszelestnie usiadł w ostatnim rzędzie na samym brzegu. Miał duże czarne oczy niczym dwa węgielki, małe usta i drobny nos. Nosił proste i najtańsze odzienie z czarnego szorstkiego materiału. Jego tunika pozbawiona była rękawów ukazując jasne i chude ręce pozbawione jakichkolwiek mięśni, zaś spodnie z tego samego materiału były luźne i nieco znoszone.

 

Gdyby nie chłopięce rysy twarzy i brak wypukłości na klatce piersiowej, można by pomylić go z niezwykle chudą dziewczyną. Nie był nawet wysoki i sprawiał wrażenie cichego i nieśmiałego.

 

Jednak to nie jego wygląd zwrócił uwagę całej klasy, ale jego spóźnienie. Przecież każdy z nich był tutaj wczoraj po klucz do pokoju, więc nie mógł się zgubić…

Nauczycielka Suu Teii widząc to nie mogła powstrzymać grymasu, jaki pojawił się na jej twarzy. Ze zmarszczonymi w gniewie brwiami, założyła na okazałej klatce piersiowej ręce i z wymuszonym lekkim uśmiechem zrobiła kilka kroków do przodu na skraj podestu.

 

- Twoje imię i nazwisko? – Jej wcześniejszy spokojny i pewny siebie ton głosu był teraz pełny złości. Gdyby to był, kto inny, ktoś, kto śmiało usiadłby w pierwszym rzędzie i odpowiednio przeprosił to skończyłoby się na małej uwadze i pouczeniu na przeszłość. Jednak jej duma i poczucie wyższości nie mogło znieść, że ktoś tak biedny ma odwagę się spóźnić.

 

Długowłosa chudzina wstała na baczność widząc niebieski wzrok starający się go przewiercić na wylot.

- Yun Foin. Bardzo przepraszam za spóźnienie!

- Powód, dla którego się spóźniłeś? – Suu Teii nie ustępowała nawet, gdy chłopiec nisko się ukłonił i szczerze przeprosił. Jej ton głosu nawet o drobinę nie stał się łagodniejszy, dało to wszystkim do myślenia i pozwoliło im zapamiętać by nie popełniać jego błędu.

Część mu współczuła a inni nie mogli się doczekać jego kary.

- Zgubiłem się, nie mogłem znaleźć budynku, w którym znajduje się sala.

- Nie byłeś tu przypadkiem wczoraj po klucz i informacje po przemówieniu na placu?

- Byłem, lecz mam bardzo słabą orientację w terenie. Jeszcze raz bardzo przepraszam.

- Nie myśl, że same przeprosiny załatwią sprawę. Na wszystkich moich lekcjach będziesz stał pod ścianą. Będziesz odpowiedzialny za sprzątanie sali pod koniec dnia.

- Tak jest! Bardzo dziękuję za tą karę! – O dziwo chłopiec pokazał dobre maniery i wychowanie, nie tylko nie wdawał się w niepotrzebną dyskusję, lecz też przyjął karę bez żadnego mrugnięcia czy wyrazu zniesmaczenia na twarzy. Nieco uratował tym swój wizerunek, lecz w oczach niektórych już stał się celem do pośmiewiska i przyszłych docinek.

 

Pani Suu Teii odetchnęła z ulgą, po czym z wyraźnie lepszym nastrojem wróciła do lekcji. Zaś długowłosy chłopiec posłusznie staną na baczność pod ścianą.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania