Poprzednie częściJasiu - 1 - Listonosz

Jasiu - 2 - Mały ptaszek

Rysowałem sobie w nowym zeszycie. Te pastele są fajowe! Dobrze, że Marcel mi je kupił. Można rozmazywać je palcami i cieniować.

Ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłem się. Marcel cały goły stał za mną.

– Ale golas! – zawołałem.

– Cicho, wylazłem spod prysznica i listonosz dzwonił – mruknął.

– I tak mu otworzyłeś? – zdziwiłem się. – Ale numer! Nawet ja na taki bym nie wpadł!

– No coś ty, mała żabo! Miałem ręcznik. Ale spadł. A on się zaśmiał i poszedł.

– Śmiał się, bo masz małego ptaszka – zaśmiałem się.

– Co? Ja? Ty mała żabo, chyba przeginasz! Spójrz na swojego!

– Ja to jestem mały – wyjaśniłem. - To mogę mieć. A ty jesteś duży, to powinieneś mieć dużego…

Pokazałem mu rysunek.

– O takiego, widzisz? Dużego! Ja ten pan w krzakach!

Chyba przegiąłem, bo Marcel momentalnie zrobił się czerwony. Złapał mnie za rękę. Kucnął i spojrzał mi prosto w oczy

– Jaki pan w krzakach?

– Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem... Rysuję! – rzuciłem tekstem zasłyszanym w filmie, wyrywając mu się.

– Jasiek! – ton głosu brata sugerował, że nie odpuści.

– No dobra... Był pod szkołą. Bawiliśmy się z Frankiem na placu zabaw. Ja szukałem po krzakach, czy nie ma jakiejś żaby. I zachciało mi się siku. No to stanąłem się wysikać. I wtedy go zobaczyłem. Też sikał. Ale jakoś dziwnie. Bo ja sikam na żółto, a on na biało. No i on miał dużego ptaszka, a ty masz małego…

Ups… Powiedziałem trochę za dużo. Nie wiedziałem, że tak się wstydzi małego. Marcel zrobił się cały czerwony i zaczął głęboko oddychać. Chyba zaraz wybuchnie… Może lepiej zwinąć się do siebie…

– Zabiję gnoja! – Wrzasnął Marcel. – Zabiję gnoja!

Nachylił się i sięgnął do szuflady. Zobaczyłem tylko, że wyciąga scyzoryk. Wolałem nie czekać. Zwiałem na dół. W salonie siedział tata i pił kawę.

– Wszystko dobrze, Jasiu?

– Marcel chce mnie zabić, bo ma małego ptaszka! – krzyknąłem i bez kurtki wybiegłem na taras. Brat wpadł w furię. Trzeba było się ratować. Pobiegłem prosto w kierunku jeziora.

– Jasiu, stój! Gdzie lecisz na bosaka, bez kurtki! – Słyszałem głos taty, ale wolałem zwiać.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania