kiedy nogi ześlizgują się z powierzchni martwych

układamy się w kostkę przy zgięciach w jesień

na starość deser z notatnika przestaje smakować

 

spod naszych dłoni dobiegają skomlenia

z półuśmiechu widok zatrzymuje się na placu zabaw

 

kiedyś ręce służyły do innych rzeczy

tam wyrastało się przy pochodniach

 

teraz w cieniu rzuconym przez słońce

brak pomysłu na wykorzystanie paczki zapałek

 

w noc wbiega się jak w inną rzeczywistość

każde światło jest inne każda ciemność taka sama

 

łatwo przychodzi spacerowanie po krawędziach koła

pokątnie po krawędziach owoców spod stołu

 

spójrz jak na ciele komponują się zmarszczki

ktoś się o nie kiedyś potknie wracając do domu

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • IgaIga 16.10.2021
    Ciut za dużo różności, ale... POEZJA☺
  • Unikat 16.10.2021
    Czyli to co zawsze. no tak sądziłem ;) Dzięki za pochylenie się.
  • _Natalié_ 16.10.2021
    Podoba mi się, daję 5 :)
  • Angela 16.10.2021
    Całkiem przyzwoity wiersz o przemijaniu. Wszystkich nas to kiedyś czeka.
    Pozdrawiam : )
  • Piotrek P. 1988 21.11.2021
    Udany, klimatyczny wiersz. 5, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania