Poprzednie częściLBnP 29 Taniec uczuć

LBnP 33 Zaistnieć, to jedno. Istnieć, to drugie

Tyle już razy słyszałem o tak zwanej „Tajemnicy ogrodu możliwości”. Zaciekawił mnie ten temat, chciałem się dowiedzieć, o co chodzi, czym jest owa „Tajemnica”. Mówi się, że ciekawości to pierwszy stopień do piekła, ale ja byłem ciekawy, po prostu. Dowiedziałem się, iż aby to osiągnąć, muszę zaistnieć, wtedy będę miał taką możliwość.

 

Zaistniałem więc:

 

***

 

Po zaistnieniu stałem się kwiatkiem. Ale co jednak najgorsze byłem kwiatkiem nie mogącym się poruszać ani wydawać żadnych konkretnych dźwięków, nic. Było to dziwne.

 

Po pewnym czasie mogłem się już poruszać, słabo, ale jednak. Mimo tego wydawać konkretnych dźwięków nie mogłem nadal. Już nawet mnie to nie dziwiło, powiem szczerze.

 

Teraz to już śmigałem, wydawanie dźwięków szło mi lepiej. Niektóre kwiatki mogły mnie już zrozumieć, fajna sprawa, ale i tak musiałem szlifować tę umiejętność, przydatną zresztą.

 

Miałem już opanowane te umiejętności. Wymagały tylko ulepszania, ciągłego ulepszania. Spędzałem czas z innymi kwiatkami. W większości sytuacji tak było, ale bardzo to lubiłem.

 

Tutaj zacząłem powoli zdobywać kolejną umiejętność. Utrwalanie dźwięku. Trudna sprawa, bardzo skomplikowana. Próbowałem, próbowałem, z różnym skutkiem. Nie odpuszczałem.

 

W pewnym momencie trafiłem z innymi kwiatkami do pewnego miejsca, gdzie kazano nam się wspinać po drabinach. Naprawdę, po drabinach, nie kłamię. Jak kazali, tak też było.

 

Wspinaczka. Musiałem się wspinać obok pewnego kwiatka. Nie lubiłem go, bo był inny ode mnie. Wiele było takich, ale tego nie lubiłem najbardziej. Po prostu nie, dlaczego, nie wiem.

 

Wspinaczka. I to dalej z tym kwiatkiem. No nic, usłyszałem, że muszę go tolerować i tyle, choć mnie irytował i jak jego pewnie też. Też się denerwował. Nie przejmowałem się nim.

 

Wspinaczka. Było coraz trudniej w tej wspinaczce, ale jakoś mi szło. Nadal obok był ten kwiatek, swoją drogą też wspinał się dzielnie. Ale chyba nadal siebie denerwowaliśmy.

 

Wspinaczka. Trudniej. Więcej utrwalania dźwięku, ale co dziwnego czasem utrwalanie dźwięku o utrwalaniu dźwięku. Masło maślane trochę, ale cóż poradzić. Każą, to każą.

 

Wspinaczka. Ostatnia w tym miejscu, ale o dziwo daliśmy radę. I o dziwo ja i ten kwiatek. W sumie przyzwyczaiłem się do niego, ale nadal go nie lubiłem. Tak to było właśnie.

 

Wspinaczka. Jednak tym razem w innym miejscu. Normalnie nie wierzyłem, ale ten kwiatek też tu był i w dodatku chciał wspinać się obok mnie. Zgodziłem się, tylko jego tutaj znałem.

 

Wspinaczka. Jeszcze trudniejsza. Nie wierzę samemu sobie, ale zaczął mi się podobać ten kwiatek, który wspina się obok mnie. Czemu? Nie wiem, po prostu podoba mi się.

 

Wspinaczka. Coraz bardziej się nim interesuje i chyba on mną też. To miłe, czasem powydajemy trochę dźwięków, czasem utrwalimy dźwięk. Kwiatek nie jest jednak zły.

 

Wspinaczka. Po raz kolejny w innym miejscu i po raz kolejny obok kwiatka. On nie chciał być sam i ja też. Kiedyś myślałem, że wspinaczka z nim to udręka. Bardzo się myliłem.

 

Wspinaczka. Jeszcze trudniejsza, niż w poprzednim miejscu, ale był ze mną kwiatek, i tak był, jak się jest. Wiadomo, o co chodzi. Od uśmiechu do uśmiechu i się narodziło, co? No właśnie.

 

Wspinaczka. Daliśmy radę, znowu. Razem. Była to już końcówka wspinaczki w tym miejscu. Nastąpił taniec kwiatów, a później jeden z najważniejszych utrwalaczy dźwięku.

 

Wspinaczka, już nie wiem, który raz, w innym miejscu. Ale nie było źle. Poszliśmy tą samą drogą, ja i kwiatek. Kontynuowaliśmy wspinaczkę w nowym miejscy. Razem, właśnie tak.

 

Wspinaczka. Byliśmy w jednym miejscu i było dobrze. Poznawaliśmy jeszcze to nowe rzeczy, całkiem nowe, lub rozwijaliśmy te, o których już coś wiedzieliśmy. Tak to było.

 

Wspinaczka. Było trudno, znowu, coraz trudniej. Ale z kwiatkiem dawaliśmy sobie radę, jak i z innymi kwiatkami, które do tej pory poznałem. Wspinaliśmy się coraz wyżej i wyżej.

 

Wspinaczka. No i stało się, złączył się kwiatek z kwiatkiem. Jeszcze podczas wspinaczki. Wyjątkowo się udało, tego odmówić nie mogę. Pragnąłem tego od dłuższego czasu.

 

Wspinaczka. Co tu dużo mówić, to samo co wcześniej, tylko że trudniej. Przyzwyczaiłem się i w sumie kwiatek u siebie też się przyzwyczaił. Nie było źle, ale monotonnie. Bywa.

 

Wspinaczka. Dotarliśmy aż tutaj, razem. Nie wiedzieliśmy, co nas dalej czeka. Spojrzałem przed siebie, w górę, kolejna drabina. Mogłem to przewidzieć. No nic, trzeba iść. Dalej.

 

Powtórka.

 

Powtórka.

 

Powtórka.

 

Powtórka.

 

Powtórka.

 

Nawet nie wiedziałem, kiedy to zleciało, ale udało się. Zostałem tym, który wyjmuje rzeczy z kwiatków i wstawia nowe, lub naprawia te, które są. Trudna rzecz, ale było warto.

 

Kwiatek został tym, kto ma władzę nad ilością. Cieszył się bardzo z tego powodu. Ja również. W końcu razem się wspinaliśmy i tyle przeszliśmy. Tak, znaliśmy się dobrze.

 

W pewnym momencie powstały dwa nowe kwiatki. Musieliśmy się nimi zająć, tak jak nami się kiedyś inne kwiatki zajęły. Niby proste, ale czy na pewno? O tym się przekonamy.

 

Zauważyłem, że kwiatki przechodzą to samo, co ja kiedyś. Nie potrafią się poruszać, nie potrafią wydawać skomplikowanych dźwięków. Też muszą zdobywać te umiejętności.

 

Robiłem wszystko, aby kwiatkom było dobrze. Tak, mniej uwagi poświęcaliśmy razem z kwiatkiem na siebie. Liczyły się tylko te kwiatki. Te, które niedawno zaistniały.

 

Pomimo że już byłem tym, kim byłem, to nadal zdobywałem nowe umiejętności. Ciekawe, tyle się ich nazdobywałem, a ciągłe przybywało nowych. No, ale cóż poradzić?

 

Zaczęły się problemy. Kwiatek powiedział mi, że za dużo kwiatków naprawiam. Jak za dużo? Czy to w ogóle możliwe? Mówił, aby przystopował, bo się wykończę. Nie mogłem.

 

Kolejne problemy. Teraz kwiatki powiedziały mi, że za dużo kwiatków naprawiam, a ich nie pielęgnuję. Dziwne, bo przecież mają wszystko to, co jest im potrzebne, po to, aby istnieć.

 

Cóż, robiłem to, co do mnie należało. Nie zamierzałem z tego rezygnować. Przecież wszystko było w jak najlepszym porządku. Czyż nie tak właśnie było?

 

Nie. Usłyszałem, że nie. To słowo rozbrzmiewało w moim całym istnieniu. Nie wiem, o co chodziło. Dlaczego „nie”, zamiast „tak”. Postanowiłem o to spytać kwiatka.

 

„Nie ma już w tobie tego, co było kiedyś. Wtedy była wspinaczka, ale była i radość, wspólna radość. Teraz jest tylko wspinaczka. Nie robisz już nic innego. A jest przecież, coś więcej”.

 

„Jest dla ciebie tylko to. Nie zwracasz uwagi na mnie ani na kwiatki, ani nawet na inne kwiaty. Gdzie jest ten kwiatek, który z takimi emocjami, tak mocno istniał?”

 

Tak powiedział kwiatek. Niemożliwe. Przecież ja to robię, bo miałem się nimi zająć. Zajmuję się, a że lubię naprawianie, to co z tego? Czy to coś złego?

 

Odchodzę.

 

Tak powiedział kwiatek.

 

Odeszła, razem z kwiatkami.

 

Nie wiedziałem co robić. Naprawdę ich nie było, a inne kwiaty? Ich też nie było. Byłem sam. Samotny kwiat. Nie wiedziałem, co robić. Rzuciłem się w wir naprawiania.

 

Ucieczka.

 

Samotność.

 

Ból.

 

Ucieczka.

 

Samotność.

 

Ból.

 

Nie uciekłem. Nie udało się. Samotność i ból powracały, nawet gdy rzuciłem się w wir naprawiania. Czyżby nie to było remedium? Remedium na ból istnienia?

 

Nie! Najlepiej się czułem przy kwiatku i kwiatkach. Tak, wtedy nie czułem samotności i bólu. Ale oni czuli. Czuli, gdyż byłem, ale jakby mnie nie było. Nie widzieli istnienia w istnieniu.

 

Przejrzałem na oczy. Mogłem tyle robić. Wybrać tyle dróg naraz, a wybrałem taką. Drogę samotności i bólu kwiatka i kwiatków, przez brak bycia kwiatu. Nawet kiedy był.

 

Mój brak jest ich brakiem. Ich brak moim brakiem. Ich ból jest moim bólem.

 

W końcu wiedziałem.

 

Chciałem to zmienić. Musiałem to zmienić.

 

Rzuciłem naprawianie, gdyż istniała inna rzecz, którą musiałem naprawić. Istnienia, ważne dla mnie. Ruszyłem więc jednak było za późno. Nieszczęśliwy wypadek chciał, że zostałem ścięty przez nieuważnego ogrodnika. Po prostu, w jednej chwili. Nie zdążyłem naprawić wszystkiego, co zniszczyłem. Miałem tyle dróg, mogłem robić tyle rzeczy. Wybrałem drogę błędów.

 

Nie naprawiłem, ale zapłaciłem. Nie doceniłem tego, co mam. Zniszczyłem to i nie zdążyłem naprawić. Czy w tym wszystkim jest jakiś plus?

 

Wiem już, jaka jest „Tajemnica ogrodu możliwości”, a Ty?

 

Dla mnie jest już za późno, dla Ciebie nie. W końcu nadal jesteś w...

 

„Ogrodzie możliwości”.

 

Shogun

Następne częściLBnP 36 - Serce w ogniu

Średnia ocena: 4.1  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (30)

  • Witamy pierwszego śmiałka w Bitwie. Brawo! W gratisie dostajesz 3 punkty.
    Literkowa życzy wygranej i dobrej zabawy
  • Shogun 25.06.2020
    Dziękuję bardzo :D
  • Tjeri 25.06.2020
    Shogun, nie obraź się na płomykówkę, ale to nużący tekst. Rozumiem przekaz, misję "dydaktyczną", ale ciężko się czyta. Powtórzenia (i poszczególnych słów i sekwencji) aż bolą. I choć rozumiem, że to zamierzone, to myślę, że treści nie służy.
    Także sorki... ale ja szczerze albo w ogóle... :)
  • Shogun 25.06.2020
    Tjeri nie ma problemu, szczerość to dobra rzecz :) Cóż, taki był mój zamysł i nie chciałem z niego rezygnować, więc jest jak jest.
    Jednak za szczerość od Sowy zawsze podziękuję :D
  • Puchacz 25.06.2020
    Widać tu wpływy innych, a nie wyszło to tekstowi na dobre.
    Guma do żucia się mniej ciągnie.
    Nie mogącym osobno.
  • Shogun 25.06.2020
    Ano możliwe, ale tak miał tekst wyglądać w zamyśle, a zmieniać go nie chciałem.
    A, czyli jednak osobno. Poprawione :)
  • Tjeri 25.06.2020
    Zła porada... Od 1997 roku imiesłowy zarówno przymiotnikowe jak i czasownikowe z "nie" piszemy razem.
  • Puchacz 25.06.2020
    Tjeri Kompletnie źle mi to wygląda na oko.
  • Tjeri 25.06.2020
    Puchacz mnie też długo źle wyglądało, ale w końcu się przyzwyczaiłam.
  • Shogun 25.06.2020
    Tjeri o kurcze, sam nie wiedziałem. W takim razie muszę poprawić.
  • Puchacz 25.06.2020
    Tjeri To będę robił ten błąd.
  • Tjeri 25.06.2020
    Shogun tak naprawdę nawet cześć nauczycieli nie wie... Zamieszanie straszne.
  • Tjeri 25.06.2020
    Puchacz :))
  • Akwadar 25.06.2020
    Tjeri zaleca się, ale nie ma jeszcze obowiązującej, zaznaczam jeszcze, zasady. I tak naprawdę stosuje się teraz cztery warianty użycia imiesłowu.
  • Tjeri 25.06.2020
    Akwadar ano możliwe, sprzeczać się nie będę - choć przynaję - myślałam, że jak co zmienione uchwałą Rady Języka Polskiego, to więcej niż zalecenie.
  • Shogun 26.06.2020
    Tjeri w sumie racja, zamieszanie. Nie wiadomo czego się trzymać.
  • Kocwiaczek 25.06.2020
    i jak jego - i ja jego
    Mówił, aby przystopow - abym

    //
    Żmudna droga ku porażce. Czasem się można zapędzić i przedobrzyć. Szkoda, że nie posłuchał jak jeszcze było można. Przegrał już w połowie, a ścięcie było tylko wybawieniem.
  • Shogun 25.06.2020
    O, błędy się wkradły, popoprawiam :D

    Dokładnie tak, Czasem trzeba się zatrzymać i zastanowić co się robi, póki mamy jeszcze czas.
  • Onyx 25.06.2020
    Hmmm... Chyba trochę zbyt dużo powtórzeń, mimo iż zamierzonych. W każdym razie, ciężko się czyta. Ale przekaz bardzo mądry. I to przesłanie mi się w tekście bardzo podoba. Zostawiam czwóreczkę ?
  • Shogun 26.06.2020
    No, taka mi wyszła forma. Ogólnie tekst jest bardziej eksperymentalny, bo przyznam, że czegoś takiego jeszcze nie pisałem. Miło, że przesłanie się podoba. O nie głównie tutaj chodziło :)
  • Ciekawy tekst o życiu. Porównałeś go do ogrodu możliwości, a całe zaistnienie do wspinaczki. Bohater w czasie tej drogi poznaje meandry tego trudu. Poszukuje i odnajduje bliską duszę... kwiatka. Dokonuje przemiany w sobie i zakłada rodzinę. Pojawiają się następne kwiatki. Jednak samo naprawianie świata nie wystarczy, trzeba widzieć to co obok i łapać te chwile najważniejsze. Porażka bywa bolesna dla takich kwiatków. Pomagać, ale nie zaniedbywać rodziny. Dlatego ścięcie? Tutaj widzę jakąś chorobę, widzę porażkę na własne życzenie, bo nie zareagował w odpowiednim czasie. Odeszła z kwiatkami do innego ogrodu. Dlaczego? Myślę, że nie znalazła, nie znaleźli wspólnego porozumienia. Kwiaty więdły powoli. Mnie się podobało takie filozoficzne roztrząsanie wnętrza, gdzie adwersarzami są kwiaty.
    Pozdrawiam piątkowo
  • Pasja 26.06.2020
    Ciekawy tekst o życiu. Porównałeś go do ogrodu możliwości, a całe zaistnienie do wspinaczki. Bohater w czasie tej drogi poznaje meandry tego trudu. Poszukuje i odnajduje bliską duszę... kwiatka. Dokonuje przemiany w sobie i zakłada rodzinę. Pojawiają się następne kwiatki. Jednak samo naprawianie świata nie wystarczy, trzeba widzieć to co obok i łapać te chwile najważniejsze. Porażka bywa bolesna dla takich kwiatków. Pomagać, ale nie zaniedbywać rodziny. Dlatego ścięcie? Tutaj widzę jakąś chorobę, widzę porażkę na własne życzenie, bo nie zareagował w odpowiednim czasie. Odeszła z kwiatkami do innego ogrodu. Dlaczego? Myślę, że nie znalazła, nie znaleźli wspólnego porozumienia. Kwiaty więdły powoli. Mnie się podobało takie filozoficzne roztrząsanie wnętrza, gdzie adwersarzami są kwiaty.
    Pozdrawiam piątkowoOdpowiedz
  • Pasja 26.06.2020
    To ja. Nie wylogowałam się ze Stylu ? Przepraszam
  • Shogun 26.06.2020
    pasja w punkt, wyciągnęłaś z tego tekstu to co chciałem i bardzo mnie to cieszy. To znak, że tekst ma przekaz i przesłanie
    Również pozdrawiam w piątek, piąteczek, piątunio ;)
  • Dekaos Dondi 26.06.2020
    Shogunie→Mnie się tekst podoba, bo właściwie, żadne formy tekstu→mnie nie dziwią.
    Powtórki też, skoro są taką wizją autora. Poza tym krótkie, oddzielone wypowiedzi, sprawiają mniej "przytłoczenia"
    Co do treści, to podobnie rozumiem, co Pasja. Dobry pomysł z nawiązaniem do kwiatów.
    Ale muszą być całe i inne całości tworzyć, nie podkopując się:)→Pozdrawiam:)↔5
  • Shogun 26.06.2020
    Dziękuję :D Ano dokładnie, nie podkopywać się wzajemnie, trzymać razem i czasem się zatrzymać, zastanowić, gdzie jesteśmy w życiu i czy to właściwe miejsce, dopóki nie jest jeszcze za późno na zastanowienie.
    Również pozdrawiam ;)
  • Pan Buczybór 26.06.2020
    *kropka w tytule to błąd

    Koślawe. Mocno irytujące te powtórzenia i ogólnie budowa tekstu. Lanie wody, takie to wszystko pseudomądre i bezsensownie nuzące. Tak, widać wpływ stylu pewnego innego autora, ale nie tędy droga. By pisać takie rzeczy potrzeba czegoś naprawdę ciekawego, a nie takiej ezoterycznej kalki obudowanej wokół słów kluczy. Niestety, jeden ze słabszych twoich tekstów.
    Pozdro
  • Shogun 27.06.2020
    Ano są teksty słabsze i teksty lepsze. Ten akurat pisany był, gdy chciałem przełamać brak weny, może to dlatego. Miejmy nadzieję, że już wróciła :D
    Również pozdrawiam ;)
  • Rozpoczynamy głosowanie. Potrwa do 05 lipca godz. 23:59
    Czytamy, komentujemy i nagradzamy punktami.
    Zapraszamy! https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/
    Literkowa pozdrawia i życzy przyjemnej lektury
  • Autorze napisz coś na Forum w wątku do głosowania. O północy zamykamy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania