Metro 2038: ostatnia odyseja (fragment 2) poprawa

Rozdział 2

 

To była Moskwa

 

W metrze marzyłem aby wyjść na powierzchnie. Dla tego zostałem stalkerem. Wyszedłem ze dwa, trzy razy. Ostatnim razem pogryzły mnie wartowniki. Nie na widzę patrzeć na swoją twarz a co dopiero na ciało. Pokryte w bliznach i pozostałościach po ich wielki żółtych zębach. Paskudztwo. Byłem sam, oddzieliłem się od grupy. Chciałem wrócić do domu. Dawnego domu. Za to oberwało się i mnie i Młynarzowi, który dowodził akcją. Od tego czasu powierzchnia zmieniła się nie do poznania. Teraz kiedy po osiemnastu latach wracam na powierzchnie. Czuje szczęście i strach. Odchodzę z miejsca, w którym przeżyłem całe życie. Tylko po to, by zaspokoić najskrytsze marzenia. Po ciągłym wpatrywaniu się przez okno. Oparłem się o ścianę pociągu. Zacząłem oglądać strzelbę. Nie wiem jakim cudem, ale to była moja broń. Straciłem ją przy okazji spotkania z gryzakami. Była mocno zmieniona, ale wyryty symbol zakrzywionego noża został. Tak jechaliśmy dość długo, nikt z nikim nie rozmawiał. Rozległ się trzask. Lokomotywa stanęła. Nagle przyszedł Fiodor.

 

- Grigorij i Dmitrij. Do kabiny maszynisty!

 

Oboje w pośpiechu, wstali i udali się na przód. Pozostali jak jeden organizm, wychylili głowy, by zobaczyć co się dzieje. Na przodzie działał jakiś gmach. Wtedy za mną szeptem odezwał się głos żołnierza.

 

- Pociąg, zrobił kaput. Na pewno.

- Skąd wiesz.

- Dmitrij jest najlepszym wojownikiem, a Grigorij jest mechanikiem.

- No dobra, mechanika rozumiem, ale wojownik?!

- Oboje pilnowali i przygotowywali lokomotywę.

- Maksimow! Do mnie! - Zawołał dowódca – weź broń - wymamrotał na koniec.

- Powodzenia - powiedział strzelec, klepiąc mnie po ramieniu.

 

Zabrałem broń i udałem się w wyznaczone miejsce.

 

- Maksimow. Ty pójdziesz ze mną - powiedział Artem.

- Czyli druga grupa to ja i Dmitrij - powiedział Fiodor - Grigorij ty przygotuj Aurorę.

- Wy pójdziecie na lewo w stronę peronu, a my pójdziemy na tamte osiedle - powiedział, praktycznie rozkazując Artem. Po wszystkim odwrócił się w kierunku wyjścia.

- Artem. Wiem, że dawno się tego pozbyłeś, ale weź zegarek - zatrzymał go Fiodor - Ustaw piętnaście po dziewiątej. Musicie tu wrócić przed dwunastą, inaczej zginą.

- Rozumiem.

 

Zegarek był brązowy ze znikomą ilością złota. Najważniejszy był fakt, że nie był to zegarek na rękę, jaki najczęściej się widziało a kieszonkowy na skórzanym sznurku.

 

Wraz z Artemem udaliśmy się w kierunku blokowiska. Zaraz obok był park. Kiedyś był park, teraz to jest zniszczona połać terenu.

 

- Ogród botaniczny - westchnął Artem - na prawo od mostu, na lewo od ostatniej alejki.

- Znajduje się skrytka stalkerów? - przerwałem mu, bo widziałem, jak się rozmarzył.

- Co? Nie, nie tam z mamą chodziłem na lody. Za tamtego życia - Artemowi pociekła łza, to był jeden z tych momentów, kiedy maska gazowa była przeciwnikiem człowieka.

- No a po co tu przyszliśmy? W ogóle co tu się dzieje? - spytałem. W pewnym momencie zacząłem się gubić.

- Jak zauważyłeś, Aurora ma awarie. Filtry zostały na mniej niż trzy godziny. Na zwykły przejazd by starczyło, ale mamy nieoczekiwany postój.

- A bez filtrów, nie ma życia.

- Dokładnie. Zaczynasz łączyć fakty - zaśmiał się Artem – w tej małej, drewnianej budce. Znajdują się zapasy stalkerów, a przynajmniej zawsze były.

- No ale to tu spadły rakiety przy walce z czarnymi.

- Zapasy tu były przed i po. W dodatku promieniowanie praktycznie tu nie istnieje.

- Kolejna anomalia?

- Teoretycznie. Ja bym obstawiał obronę czarnych. Zresztą minęło pięć lat, samo też mogło zejść.

 

Podeszliśmy do budki, o której mówił i faktycznie był tam podniszczony plecak wojskowy. W środku było pudełko pełne amunicji do strzelby i 8 filtrów. W normalnych warunkach było by to jak wygranie w trzy kubki o dwieście nabojów z miejscowym handlarzem. Jednak tak nie jest, te osiem filtrów dawały nam godzinę.

 

- Dlaczego, chciałeś iść ze mną?

- Działałeś z młynarzem – powiedział wręcz mechaniczny głos.

- Tak po prostu.

- Jeśli wolałeś usłyszeć, że jesteś starszy i bardziej doświadczony, to proszę bardzo.

- Nie koniecznie. Pytałem z ciekawości.

- Po drugie twój ojciec także działał z młynarzem.

- Ojciec! Czyli przeżył?

- Nie wiem. Wiem, że wraz z Młynarzem działali w czasie zimnej wojny w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, ubiegłego wieku.

- Z kimś go mylisz, mój ojciec pracował w fabryce broni przy stacji Arsenał.

- No tak, ale tworzył broń dla wojska, a Młynarz ją odbierał. Po czasie wciągnęli go do tajniaków. Wtedy przeprowadziliście się do centrum.

- Wszystko się zgadza nagła podwyżka i przeprowadzka. Dla tego tak szybko mi zaufał. Wiedział, skąd pochodzę.

- Dokładnie. Opowiadał mi jak to poznał, najpierw ojca, a potem syna i oboje byli jak jedna kropla woda.

- Swoją drogą jak długo zajmie nam, droga do powietrza? - spytałem.

- Jakaś godzina może dwie.

- A tam ci, kiedy wrócą.

- Jak znajdą części, raczej prędzej niż my. Chyba, że pójdą na herbatkę do wartowników - zaśmiał się Artem - co do jasnej - zatrzymał mnie ręką - widzisz to, co ja? - ściszył głos.

- Chodzi ci o tego potwora? To czarny?

- Chciałbym, wiesz mi - ukryliśmy się za przewalonym drzewem - to bibliotekarz.

- Co on tu robi?

- Nie wiem. Biblioteka jest daleko.

- Strzelamy?

- Znasz zasady o bibliotekarzach.

- Tak, ale może lepiej będzie go zabić? W końcu jest na obcym terenie.

- Na razie go obserwujmy.

 

Stwór zachowywał się tak, jak opisywali go stalkerzy. Miałem wrażenie, jakby czegoś szukał. Wtedy usłyszeliśmy strzał, lecz nie nasz. Potwór padł martwy. Artem od razu podał mi zegarek. Po czym pobiegł w kierunku strzelca a ja, zanim. Po drodze założyłem zegarek na szyje. Wskazówki wskazywały równo dziesiątą.

 

- Drugi blok, piąte piętro! - powiedział zadyszany Artem. Jak jeden brat wymieniliśmy filtry.

- Został ostatni - na pomknąłem.

- W takim razie módl się, aby tamten był chętny pożyczyć.

 

Weszliśmy do budynku. Po lewej stronie były schody na górę. Nie były tak jak reszta budynku stare i zniszczone. Wydawały się zadbane, naprawiane przy każdej możliwej okazji. Artem zatrzymał mnie przed pierwszym stopniem. Ukucnął i bardzo delikatnie uciął sznurek, przywiązany do kanistra. Następnie sprawdził kanister. W środku była benzyna.

 

- Odłóż ją tam. - Wskazał ręką biurko.

- Co to za miejsce? - Spytałem, wykonując zadanie.

- To mi wygląda na jakiś hotel a teraz bądź ciszej. Idziemy dalej. Karabin miej w gotowości.

 

Udaliśmy się na górę. Na piątym piętrze Artem udał się w kierunku okna strzelca. Korytarz i pokoje wyglądały jak nowe. Przynajmniej na tyle, o ile pozwalają dzisiejsze czasy. Wtedy przed nami z pokoju do pokoju coś wybiegło. To coś wyglądało jak dziecko. Artem stanął i wykonał gest ręką, abym zrobił to samo.

 

- Jest tu kto? - krzyknął Artem.

- Tak - powiedział głos za pleców - całą broń wyrzucicie do pokoju po lewej i podnieście ręce - odbezpieczył karabin - młody weź broń - wtedy jakieś dziecko pojawiło się w drzwiach i wzięło naszą broń.

- Spokojnie, nie chcemy was zabić! - powiedział Artem.

- To wiem. Mówcie co tu robić i czego chcecie!?

- Potrzebujemy filtrów. - Zaczął Artem, ja siedziałem cicho.

- Jakich? Do masek, do wody?

- Do masek.

- Ile?

- Dla siedmiu osób.

- Czyli przynajmniej siedem. To wy jedziecie w tym pociągu?

- Tak.

- To dobrze. Damy wam tyle filtrów ile potrzebujecie, ale pod warunkiem, że jeden z naszych z wami pojedzie.

- To nie możliwe - odezwałem się.

- Możliwe - poprawił mnie zirytowany Artem.

- Możecie, opuści ręce i zdjąć maski.

 

Zrobiliśmy, co kazał. Okazuje się, że mają tu zasadzone prawdziwe rośliny. Poczułem się jak w domu. Tym prawdziwym. Udaliśmy do ostatniego pokoju. Było tam pięć osób. Kobieta, dwóch mężczyzn oraz trójka dzieci. Bawiły się nabojami tak jak dzieci w metrze. Strzelec zaprowadził nas do mężczyzny w metalowej masce gazowej. W ręku trzymał wojskowy karabin snajperski. Skórzana kurtka była wypchana amunicją i magazynkami do broni.

 

- To nasz główny strzelec. Uratował wam życie - powiedział chłopak.

- Nie musicie dziękować - powiedział odkładając broń - zwą mnie duchem.

- Ja jestem Artem, a to Maksimow.

- Miło mi. Piotrze, możesz zostawić nas samych. Weź resztę. - Chłopak wykonał polecenie, wychodząc, zamknął drzwi. - Siadajcie. - Wskazał cztery fotel i stolik.

- Artem ufasz mu? - Powiedziałem szeptem.

- Tak, znam tę maskę i wiem do kogo, należy.

- Taką maskę może mieć każdy.

- No panowie, mówcie co was do mnie sprowadza.

- Potrzebujemy filtrów dla siedmiu osób.

- Na ile godzin?

- Przynajmniej dwie.

- Artem. - Szturchnąłem go za ramie - pospiesz się została, nie cała godzina.

- Jasne. Tak jak słyszysz Michaile. Sytuacja jest poważna.

- To imię...- wstał z fotela i wyszedł, zamykając drzwi na klucz.

- Co się dzieje? - spytałem.

- Gdy wrócisz do nowego świata. Sprawdź moje notatki, w plecaku znajdziesz do nich klucz i jedną z notatek. Pozostałą zawartość plecaka daj Annie.

 

Wstał. Podszedł do szafki, skąd wyciągną wojskowy pistolet. Miałem wrażenie, że widział, co robi oraz co się gdzie znajduję. Nie był tu pierwszy raz. Stał przy drzwiach i czekał. Po chwili otworzyło je dziecko. Wycelował w nie, był gotów je zabić. Strzelił. Jednak to nie był Artem a snajper. Celował w moją stronę.

 

- Pójdziesz z nim! – szarpnął młodą, wychudzoną kobietą, która wylądowała na ziemi – Ty – wskazał na mnie – weź ciało a Marija weźmie filtry.

 

Udaliśmy się ku wyjściu. Wtedy duch odwrócił się i rzucił mi sztucer.

 

- Uciekaj! Już! - Krzyknął.

- Panie, czy mogę wziąć maskę? - spytała pokornie. Zabrzmiała jak staruszka.

 

Tak w dwójkę udaliśmy się do Aurory. Całą drogę zastanawiałem się co znajdę w jego plecaku.

 

- Naprawdę, będę mogła stąd odejść? - spytała i już normalnym głosem.

- Myślę, że tak.

- Dziękuje, naprawdę dziękuję.

- Powiedz mi co tu robicie? Kim jest tamten facet?

- To wielki człowiek. On nas wyzwoli.

- Ciekawe. Mówił coś o swojej przeszłości?

- Nie. Nic a nic. Nawet nikt nie pytał.

 

Byliśmy w pobliżu, gdy naprzeciw wyszedł Dmitrij.

 

- Maksimow, kto to? - spytał.

- W plecaku ma filtry. Zaraz wszystko wyjaśnię - Marija podała plecak Dmitrowi, który podał go Fiodorowi.

- Dobra właźcie.

- Słuchaj, ja muszę wracać - powiedziała Marija, chwytając mnie za ramię.

- Nie! Pojedziesz z nami, tak będzie lepiej. Zresztą sam powiedział, że masz być z nami.

- On zabije pozostałych. Wybacz. - Jak powiedziała, tak zrobiła. W mgnieniu oka pobiegła w kierunku bloku.

- Kto to był? I gdzie jest Artem? - spytał zdenerwowany Fiodor.

- Tu - pokazałem ciało.

- Szlag. Dobra zanieś go do wagonu, potem do mnie przyjdź.

 

Weszłem do lokomotywy, po czym ruszyła. Ciało ułożyłem pośrodku, wszyscy płakali i rozmawiali między sobą. Ja udałem się na mostek. Grigorij robił coś koło kotła a Fiodor stał przy mapie.

 

- Jak to się stało? - zaczął Fiodor.

- W parku był bibliotekarz. Ukryliśmy, kiedy padł strzał... - streściłem mu całą historię.

- Michaił... Michaił. Mówisz, że na masce miał symbol spartan.

- Zgadza się. Artem mu ufał, ale te filtry. Mówił tak jakby, wiedział co się stanie.

- Dał wam zapasy, wszystko, co chcieliście.

- Wkurzył się dopiero wtedy, kiedy wspomniał jego imię. Może młynarz będzie wiedział?

- Może... tylko szkoda, że nie żyje. Dobra ja po myślę co z tym zrobić a ty idź odpocząć.

 

Skinąłem głowę. Udałem się do wagonu, tam pozostali starali się zakonserwować ciało Artema. Chcieli pochować go w utopii. Ja udałem się do kajuty i zasłoniłem kocem by nikt mi nie przeszkadzał. To wszystko, ta śmierć. Dobiła mnie, przez okno widziałem bloki wszystkie takie same. Zniszczony i brudne. Na niebie latał demon, marzyłem, aby wyjść i dać się mu pożreć. Żałowałem, że nie obroniłem Artema. Czemu to nie byłem ja? Czemu go nie zatrzymałem? Chwyciłem za naszyjnik ostatni symbol metra. Zdjąłem go, chciałem wyrzucić przez okno. Wtedy zauważyłem, że nabój to tak naprawdę kapsuła z listem. Otworzyłem. W środku był rysunek serca i koślawo napisane „DZIĘKUJE”. Kartkę schowałem do naboju i znów założyłem na szyje. Przez chwilę poczułem dobro. Miałem wrażenie, że w końcu wiem co robię i jaki jest cel mojego życia.

 

- Możecie zdjąć maski. Wyjechaliśmy z Moskwy - powiedział Fiodor.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania