Między mężem a kochankiem- rozdział 1

Otwierając oczy nie wiem do końca gdzie się znajduję. Oślepia mnie jaskrawe światło. Po jego kształcie mogę wywnioskować, że to lampy w sali szpitalnej. Dlaczego tu jestem? Patrzę na siebie. Na ręce mam wenflon, do którego podłączana jest kroplówka. Powoli podnoszę rękę i dotykam twarzy. Mam na sobie maseczkę tlenową, więc ją ściągam. Hałas jaki przy tym robię budzi jakiegoś mężczyznę, znajdującego się w rogu sali. Nim zdążę się obejrzeć już jest przy mnie i chwyta mnie za rękę.

-Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Zawołam lekarza!

I juz go nie ma. Do diabła co to za gość i co ja tu w ogóle robię? Nie wiem ile czasu mija, może kilka minut i pojawia się znowu wraz z dwoma lekarzami i pielęgniarką.

-Jak się Pani czuje? — pyta doktor, kiedy pielęgniarka sprawdza mi ciśnienie, temperaturę i jeszcze kilka innych badań.

-Gdzie ja jestem? - to jest podstawowe pytanie, skąd mam wiedzieć jak się czuję skoro nie wiem gdzie jestem, a w dodatku kim jestem.

-W szpitalu. Trafiła Pani do nas 3 miesiące temu. Niestety z przykrością musimy poinformować, że nie udało nam się uratować Pani córki.

Chwila... Co? Jakiej córki?

-Jakiej córki? - pytam zszokowana.

Lekarze patrzą się na siebie, a mężczyzna, który nadal nie wiem kim jest znowu do mnie podbiega i ponownie chwyta za rękę.

-Kochanie, jesteś zdenerowana nie przejmuj się. Dopiero co się obudziłaś. To cud, który spadł nam z nieba.

-Przepraszam, ale kim ty jesteś? Dlaczego mnie nazywasz "kochaniem"?

Wszyscy w sali patrzą się na siebie jakby wiedzieli, co to oznacza. Jeden z lekarzy mówi do pielęgniarki

-Siostro, zawołaj dr Kwiatkowskiego. Chyba mamy do czynienia z amnezją.

Amnezja? Co to jest? Nie pamiętam kompletnie nic. Jak się nazywam, gdzie mieszkam, ile mam lat, a przede wszystkim kim jest ten gość, który wciąż gapi się na mnie ze współczuciem w oczach. Mimo wszystko jest bardzo przystojny. Jego brązowe, lekko pofalowane włosy wpadają mu do dużych, niebieskich oczu. Chyba dawno nie był u fryzjera. Pod koszulką widzę mięśnie. Może chodzi na siłownię? Niestety, muszę odsunąć myśli związane z tym facetem, bo do sali wchodzi kolejny lekarz. Jest niskim blondynem, ale wydaje się być sympatyczny.

-Dzień dobry. Jak się miewa nasz promyczek? Cieszymy się, że już Pani do nas wróciła. No to co my tu mamy chłopcy?

-Podejrzewamy amnezję. Nie poznaje nawet własnego męża.

Męża? No to już jest jakiś początek. Mam męża, a moja córka nie żyje. Nieźle się zapowiada...

-Dobrze, sprawdźmy.

Po czym zaczyna mnie badać i zadaje różne pytania. Czuję się dziwnie nie odpowiadając na żadne z jego pytań. Mam kompletną pustkę, nie pamiętam nic. Ta niewiedza doprowadza mnie do szału. Czuję jakby ktoś odebrał mi moją pamięć i życie, po czym kazał wrócić do normalności.

-Jak ma Pani na imię?

-Nie mam pojęcia.

-A ile Pani ma lat?

-Nie wiem.

-Miejsce zamieszkania?

-Nie wiem.

-Rodzina?

-Nie wiem do cholery! Nie wiem nic. Jak mam na imię, gdzie mieszkam, ile mam lat! Przed chwilą się dowiedziałam, że mam męża, a moja córka umarła mimo, że żadnego nie kojarzę! Nawet nie wiem dlaczego się tu znalazłam!-zaczynam wrzeszczeć, bo wszystko doprowadza mnie do szału. Czuję łzę spływającą po policzku i szybko wycieram ją wierzchem dłoni. Wolałabym umrzeć niż żyć nie moim życiem. Bo zdecydowanie to nie jest  m o j e  życie. Gdyby nim było, wiedziałabym podstawowe informacje o sobie. No i znowu ten facet. Przepraszam. Mój mąż. Chwyta mnie za rękę i siada na stołku obok łóżka.

-Mogę chociaż wiedzieć jak mój mąż ma na imię? —pytam

-Michał - odpowiada, a jego oczy są pełne łez.

Michał. Ładne imię, podoba mi się.

-A... Jak ja mam na imię?

-Anastazja, ale wszyscy zwracają się do ciebie Julia. Masz tak na drugie. O wiele lepiej brzmi z naszym nazwiskiem- uśmiecha się i widzę że po policzkach ciekną mu łzy.

-Czyli jak? - skoro jest moim mężem chciałabym się czegoś o Nas dowiedzieć. W sumie nie tyle co o nas, a o  m n i e.

-Anastazja Julia Wójcik. Ja jestem Michał Wójcik. Miło mi poznać.

Podaje mi rękę w gęściej przywitania. Chwilę się na nią patrzę i w końcu odwzajemniam uścisk. Widzę, że każdy mój postęp robi na nim wielkie wrażenie. Za każdym razem uśmiech mu nie schodzi z twarzy mimo, że oczy są wciąż pełne łez. Wydaje się być załamany, a równocześnie bardzo szczęśliwy. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Skoro jest moim mężem to pewnie go kocham. Owszem. Jest przystojny i robi na mnie wrażenie, ale nie czuję jakiejś szczególnej więzi między nami. Może to przez uraz. A no właśnie...

-Co się stało? Jak się tu znalazłam. Przepraszam, że zadaje tyle pytań, ale chciałabym wiedzieć.

-Nie masz za co przepraszać kochanie. To normalne podczas amnezji. Lekarz powiedział, że nie jest to trwałe. Powoli zaczniesz sobie wszystko przypominać.

Lekarz? Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy wszyscy zdążyli wyjść.

-Jutro przyniosę nasz album ze ślubu i zdjęcia z naszego życia. Zobaczysz, zaczniesz sobie przypominać. Wracając do twojego pytania. Trzy miesiące temu strasznie się pokłóciliśmy, zresztą od pewnego czasu nie do końca nam się układało. Miałem nawet wrażenie, że chcesz się rozwieźć, lecz nigdy o tym nie wspomniałaś.

To wyjaśnia, dlaczego nic do niego nie czuję. To znaczy, nie że kompletnie nic. Onieśmiela mnie jego uroda, ale psychicznie - kompletna pustka.

-Wzięłaś Łucję- kontynuuje przy czym zaczyna się trząść - wsiadłaś w samochód i pojechałaś nie mówiąc mi gdzie. Domyślałem się, że jedziesz do matki. Zawsze do niej uciekałaś, gdy nam się kłóciliśmy, lecz czułem, że coś się stało. Zadzwoniłem, więc do niej spytać czy już dotarłaś, a ona o niczym nie wiedziała. Przerwał nam dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć - głos zaczyna mu drżeć- W progu stało dwóch policjantów. Już wiedziałem, że to nie jest nic dobrego.

- Dzień dobry. Aspirant sztabowy Adrian Dąbrowski i sierżant Adam Wysocki. Pan to Michał Wójcik?

-Tak to ja. Coś się stało?

-Niestety. Półtorej godziny temu doszło do wypadku na drodze krajowej nr 8. Pańska żona i córka są reanimowane i przewożone do szpitala.

-Nic im nie jest? Wszystko dobrze?

-Przykro mi. Córka ma stan poparzenia 3 stopnia, do tego złamana miednica i uraz czaszki. To będzie cud jeśli przeżyje.

-A żona? Co z nią?

-Ma mocny uraz głowy. Prawdopodobnie z całą siłą uderzyła w kierownicę podczas hamowania.

Nie zadawałem więcej pytań. Szybko wsiadłem w samochód i przyjechałem tutaj. Na miejscu lekarze powiedzieli mi, że Łucja zmarła na stole operacyjnym. Miała tętniaka w głowie. Nic nie mogli zrobić. Nawet jeśliby przeżyła, jej ciało byłoby okaleczone przez poparzenia.

Zaczyna płakać, a ja ściskam go za rękę. Mimo że go nie znam współczuję mu... nam tej sytuacji. Chcę poznać dalszą część, więc pytam.

-A ja? Co ze mną?

-Powiedzieli mi, że zrobili ci tomograf głowy i rokowania nie są tragiczne. Trzeba tylko czekać kiedy się obudzisz i czy w ogóle... Myślałem, że już nigdy do mnie nie wrócisz, aż do dzisiaj- uśmiecha się i przykłada moją rękę do swojego policzka. - Kocham cię Julio, kocham cię. Jeśli dasz mi szansę wszystko naprawię, będzie tak jak się kiedyś. Tylko pozwól mi naprawić to co spieprzyłem.

Znowu zaczyna płakać. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Jeśli wszystko co mówi Michał jest prawdą to mam już serdecznie dość.  Mam to znaczy miałam córkę, która prawdopodobnie zginęła przeze mnie. Nie kocham męża, wnioskując po tym co mi opowiedział. Oh no naprawdę? Co ja takiego zrobiłam? Bóg nie mógł mnie lepiej ukarać? Chciałabym móc cofnąć czas, żeby to wszystko się nie wydarzyło. Może Łucja by żyła, a ja bym wiedziała wszystko to czego nie wiem. Muszę zebrać myśli.

-Michał? - pytam niepewnie - Mogłabym cię prosić o kartkę i coś do pisania?

Pospiesznie podnosi się ze stołka.

- Tak jasne, zaraz coś załatwię.

I znika. W końcu mogę rozejrzeć się po sali. Ściany są pomalowane na jasnoszary odcień. W rogu stoi sofa, a obok niej lampka. Po drugiej stronie znajduje się okno zasłonięte żółtą zasłoną. Wnioskując po tym jest wieczór albo nawet noc. Rozglądam się dookoła łóżka. Na stoliku znajduje się komórka. Biorę ją do ręki i odblokowuję. Na ekranie pojawia się zdjęcie pary trzymającej na oko 3 letnią dziewczynkę. Wszyscy śmieją się do aparatu. Poznaje tutaj Michała i domyślam się, że pozostałe dwie to Łucja i ja. Śliczna z niej dziewczynka. Długie brąz włosy opadają jej na ramiona, a grzywka wpada jej do dużych piwnych oczu.  Przenoszę wzrok na  siebie. Mam strasznie długie, rude włosy. Na twarzy widnieją piegi, a zielone oczy uśmiechają się do mnie z błyskiem.

-Jestem całkiem ładna - stwierdzam. Patrząc na rozweseloną dziewczynkę widzę, że jest bardziej podobna do ojca. Ciekawe jaka była z charakteru. Może przypominała mnie? Patrzę na godzinę. Jest dwudziesta pierwsza czterdzieści trzy. Już wiadomo dlaczego zasłony są zasunięte.

- Mam! - do sali wbiega Michał i wytrąca mnie z zamyśleń. Odkładam telefon na szafkę - Przepraszam, że to tak długo trwało. Uznałem, że może jesteś głodna lub chce ci się pić. Wskoczyłem po drodze do baru i przyniosłem ci kanapkę z kurczakiem i herbatę owocową z trzema łyżeczkami cukru. Tak jak lubisz.

Podchodzi do mnie i podaje mi kartkę wraz z długopisem, a resztę kładzie na stoliku. W sumie ma rację. Chcę mi się jeść i jestem spragniona, ale najpierw się zajmę notatkami. Zaczynam zapisywać pytania które zadawał mi doktor i staram się na nie odpowiedzieć.

-Jak mam na imię?

-Anastazja/Julia

-Jak się nazywam?

-Wójcik

-Gdzie mieszkam?

Akuku. Benc.

-Michał? Gdzie mieszkamy?

Dopiero gdy unoszę wzrok znad kartki zauważam, że cały czas mi się przygląda. W sumie to miłe, a zarazem dziwne.

-Na obrzeżach Poznania. Ulica Kwiatowa 8.

Dobra już mam trzy odpowiedzi. Jedziemy dalej.

Zapisuje sobie, że mam męża Michała i miałam córkę Łucję. Znowu muszę mu zadać pytanie.

-Ile masz lat?

-28.

-A ja?

-26.

-A...-niepewna czy powinnam spytać- Łucja? Ile miała lat?

-We wrześniu skończyłaby 4 latka - uśmiecha się mimo, że sprawia mu to wielki ból.

Dobra. Mam na imię Julia(skoro tak wolę być nazywana to niech tak zostanie), nazywam się Wójcik, mam męża Michała, który ma 28 lat, córka miała 3, a ja mam 26. Mieszkamy na obrzeżach Poznania. Spowodowałam wypadek i mam amnezję. No cóż. Zaczyna być ciekawie. Znowu musze zasypać Michała pytaniami.

-Pracuję? Ty pracujesz? Skończyliśmy jakieś studia? Jak się poznaliśmy? Ile się znamy i jak długo jesteśmy małżeństwem?

Widzę jak cicho zaczyna się śmiać. Wyprostowuje się i poprawia się na stołku.

-Oj Julio. Zadziwiasz mnie. Odpowiadając na twoje pytania. Tak pracujesz, masz zakład kosmetyczny. Z uwagi na całą sytuację Angelika - twoja najlepsza pracownica przejęła zakład i zmaga się ze wszystkimi zamówieniami i takie tam. Mają niezłe urwanie głowy. Zaczął się sezon na komunie i śluby, ale nie powiem. Nieźle dają sobie radę.

No nie powiem. Zdziwił mnie tym. Mam własny zakład kosmetyczny! W sumie cieszę się, że nie jestem zależna od męża.

-Ja jestem prawnikiem. W naszym domu mam własne biuro. Otworzyliśmy je 2 lata temu, ale nieźle się rozwija. Co prawda od trzech miesięcy jest zawieszone wiadomo dlaczego- patrzy na mnie i puszcza mi oczko. Co tam dalej było? Studia? Tak, studiowaliśmy na tej samej uczelni. Ty kosmetologię, ja prawo.

-Skoro studiowaliśmy na tej samej uczelni to pewnie tam się poznaliśmy? - mówię, myśląc że to prawda.

Widzę, że znów zaczyna się śmiać.

-I właśnie to jest zabawne. Studiowaliśmy razem, a nie poznaliśmy się na uczelni. Nigdy wcześniej cię tam nie widziałem. Zobaczyłem cię dopiero w kawiarni, w której dorabiałaś. Podeszłaś do mnie, żebym złożył zamówienie. Poprosiłem tylko o wodę i od razu poprosiłem rachunek. Gdy wróciłaś z tyłu paragonu zapisałem swoje imię i numer telefonu. Poprosiłem, żebyś zadzwoniła. Liczyłem na to, że to zrobisz, bo strasznie mi się spodobałaś. Nie chciałem flirtować z tobą w pracy. Od zawsze wiem, że nie wolno łączyć spraw zawodowych z sercowymi.

-I co? - pytam zaciekawiona- Zadzwoniłam?

Uśmiecha się do mnie. Zaczyna mi się to podobać.

-Owszem, zadzwoniłaś wieczorem. Chwilę rozmawialiśmy aż w końcu zaprosiłem cię na kolację. Podałaś mi swój adres, a ja nazajutrz o 20 przyjechałem po ciebie. Pojechaliśmy do włoskiej knajpki. Już wtedy było cudownie. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, aż oficjalnie zostaliśmy parą.

Podoba mi się to. Wydaje mi się to takie... Romantyczne? Nierealne? Po prostu piękne. Patrząc na tę sytuację, nie dziwię się, że się w nim zakochałam. Jestem tylko ciekawa co się zmieniło że przestałam? Co takiego musiało się stać, że przestałam kochać własnego męża. No cóż, będę musiała się tego dowiedzieć, ale wszystko w swoim czasie.

-Pytałaś też ile się znamy. Dokładnie 6 lat. Rok później zaszłaś w ciążę i gdy miałaś 22 lata urodziłaś mi dwie wspaniałe córki.

Dwie? Co?

-Co? Jak dwie? Mówiłeś, że mieliśmy tylko Łucję.

-Owszem, mieliśmy. Celina urodziła się martwa. Była owinięta pępowiną wokół szyji. Nie było szans, żeby przeżyła.

No cóż. Widać, że miałam zjebane życie. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy na pewno chce poznać prawdę. Czy w moim życiu wydarzy się coś naprawdę dobrego?

-Dobra koniec gadania. Herbata już zdążyła ostygnąć. Masz - podaje mi ją, żebym się napiła. Pij i później zjedz kanapkę. Ja w tym czasie skoczę do łazienki.

I znów go nie ma. Pociągam łyk herbaty i rozpakowuję kanapkę. Widać, że mnie dobrze zna. Obie rzeczy są pyszne. Nim Michał zdąży wrócić wszystko znika.

-Widzę, że naprawdę zgłodniałaś przez te 3 miesiące.- szczerzy się do mnie.

Odwzajemniam uśmiech. Ma rację.

-Tak, było przepyszne.

-Czy mogę położyć się obok ciebie?- pyta.

W sumie nie wiem, praktycznie jest moim mężem, ale teoretycznie jest dla mnie całkowicie obcy. No dobra, nie całkowicie. Trochę. Tak. Trochę obcy. Niepewnie na niego patrzę i przesuwam się w bok po czym klepie puste miejsce obok siebie.

-Wskakuj.

Kładzie się obok mnie, otacza mnie ramieniem, a ja wtulam się w jego pierś. Kładę mu rękę na brzuchu i pod koszulką czuję mięśnie. Świerzbi mnie język. No muszę się go o to zapytać.

-Ćwiczysz?

W pustej sali rozlega się śmiech. Tak jego śmiech. Czy to pytanie było aż tak zabawne?

-Julio ćwiczę odkąd skończyłem 17 lat. Codziennie chodzę na siłownię.

Podnoszę się i piorunuje go wzrokiem.

-Przypominam ci, że nie pamiętam trzech czwartych swojego życia.

Po tych słowach przestaje się śmiać i poważnieje. W jego oczach widać strach i współczucie.

-Przepraszam. - bąka - Nadal nie mogę do tego przywyknąć. Zajmie mi to trochę czasu nim się z tym oswoję.

Przytulam się spowrotem do jego piersi. Ma rację. To nowa sytuacja dla nas obojga. Trochę minie nim zaczniemy z tym normalnie żyć. Mimo wszystko wiem więcej niż w momencie, gdy się obudziłam. Cieszę się, że stara mi się z tym uporać. W końcu jest moim mężem. Co prawda nie do końca nam się układało, ale widać, że chce to wszystko naprawić. Chyba że to pozory? Cały czas mnie okłamuje? To niemożliwe. Musiałby być niezłym aktorem. Zbyt mocno reaguje na każde zadawane przeze mnie pytanie.

-Wiesz co? - mówię do niego. Jesteś moim mężem i powinnam powiedzieć, że cię kocham, ale w gruncie rzeczy wcale cię nie znam. Nie deklaruje ci miłości, ale z ręką na sercu mogę ci powiedzieć, że cię lubię. Naprawdę cię lubię.

Mam wrażenie, że się uśmiecha. Nie mam siły podnieść głowy by na niego spojrzeć. Przespałam 3 miesiące, ale jak widać nic mi po tym. Czuję się wyczerpana. Napływ informacji wypompował ze mnie resztki energii. Zamykam oczy i po chwili odpływam.

 

zagadkowaniki_

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Shogun 17.04.2020
    Ciekawy tekst, pełen emocji, choć w niektórych miejscach miałem wrażenie, że reakcje Juli są dość nienaturalne. Za to, u Michała emocje zostały oddane bardzo dobrze. Brakuje wielu przecinków i w niektórych miejscach lekko zgrzyta szyk zdania, ale to tylko kwestie dopracowania tekstu. Literówek nie dostrzegłem. Przed publikacją warto zawsze sprawdzić tekst kilka, albo nawet kilkanaście razu :), aby ustrzec się tych drobnych błędów.
    Ogólnie, podoba mi się, więc stawiam piąteczkę. Będę zaglądał do następnych rozdziałów :D
    Pozdrawiam ;)
  • zagadkowaniki_ 17.04.2020
    Dziękuję za opinie i cenne rady. Na pewno je wykorzystam:) Głównie chciałam zobaczyć, czy ktoś zainteresuje się fabułą, dlatego nie przywiązywałam aż tak dużej wagi do interpunkcji ? Przy następnych rozdziałach zwrócę na to uwagę ? Pozdrawiam również!
  • Anubis 18.04.2020
    Bardzo mi się podoba. Cholernie trudna sytuacja dla obu stron i z pewnością nie jest to łatwy temat, ale ty radzisz sobie całkiem nieźle ;) Interesuje mnie postać Julii i nie mogę się doczekać rozwoju tej postaci. Już teraz!
    Popracuj nad interpunkcją. Dostrzegłem jedną, może dwie literówki. No i zgadzam się stuprocentowo z Shogunem: emocje u Julki!
    5/5 :D
  • zagadkowaniki_ 18.04.2020
    Dziękuję bardzo! Staram się wszystko dopracować jak tylko potrafię haha ❤️
  • Dekaos Dondi 18.04.2020
    Zagadkowaniki→Mnie się tekst podobał. Jest w nim jakaś wyczuwalna tajemnica jakby.
    Ciekawie napisane↔Pozdrawiam:)→5
  • zagadkowaniki_ 18.04.2020
    Dziękuję!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania