Na ratunek pchlarzowi rozdział 3
- Okej, to zrobimy tak: Mentos, wysmarujesz Crisis tym czerwonym płynem z paczki, po czym Ty malotko udasz nieżywą. Baddy, ty zwołasz strażnika swoim wyciem. Kiedy przyjdzie tu ten człowiek, wkraczam ja. Schyli się do Crisis, więc będzie do mnie tyłem. Wtedy walnę łapą w sufit mojej klatki, który stanowi podłogę klatki Rejsa, który zrzuci na gościa cegłę. Padnie jak trup, ale nie na długo. Wtedy można działać już zupełnie dowolnie, ale szybko. Rudi i Gimper, wy jesteście najsilniejsi, wywalicie drzwi od klatki wspólnie, prawda? - kombinował Light.
- Próbowaliśmy już, ale za mocne te druty - odpowiedział jeden z brytanów.
- Hm...dobra. Przydałby się tutaj ktoś mały...- myślał pies.
- Tam jest szczeniak - wskazała na klatkę pod sufitem Kola.
- Mówiłam wam, że to niemowy - prychnęła Crisis.
- Przekonamy się - zmarszczył brwi kundel.
Po paru godzinach bezczynnego ślęczenia i gadania do szczeniaka psy zasnęły z nudów. Gdy się rano obudziły, pierwsza wstała Crisis. Przed jej pyszczkiem stał szczeniak, czego nie spodziewała się suczka. Podskoczyła ze strachu budząc inne psy.
- Jeju Crisis! O zawał nas przyprawisz! - krzyknął Baddy.
- Co się stało? - jęknął Light.
- Patrzcie, ktoś chyba jednak zdecydował się nam pomóc - wskazała na szczeniaka siedzącego na korytarzu.
- Witajcie, jestem Lumpek. Przepraszam was, że nie odpowiadałem, ale jestem dość nieśmiały. Postanowiłem jednak wam pomóc, bo słuchałem jaki macie plan - tłumaczył piesek.
Plan ustalony. Lumpek wybiegnie ze swojej klatki, po czym otworzy klatkę Crisis i Lighta, a oni we trójkę otworzą wszystkie inne klatki. I droga wolna. Zapowiada się niebezpieczny dzień.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania