Poprzednie częściNie licząc dni - prolog

Nie licząc dni - rozdział szósty - Przebudzenie

Muszę przyznać, że dopiero po kilku tygodniach zdałem sobie sprawę z tego, że gdy tylko wchodziłem do szkoły, od razu szedłem w kierunku biblioteki. Za każdym też razem, gdy znajdowałem się w jej pobliżu zaglądałem do środka przez niewielkie zakratowane okienko. Z tej perspektywy miałem idealny widok na moją ławkę, ale regału z książką telefoniczną niestety mój wzrok nie dosięgał. Kilkakrotnie zostałem upomniany przez bibliotekarkę, którą spokojnie można by było pomylić z przedstawicielem płci męskiej, gdyby nie dwa olbrzymie arbuzy usytuowane tuż pod brodą tego jakże pięknego okazu silnej i niezależnej kobiety, sięgające prawie kolan. Ciekawe czy to nie przeszkadzało jej w chodzeniu…

Zawsze, gdy tylko podchodziłem do drzwi i zaglądałem do środka, okaz X – nie mam siły nazywać TEGO kobietą – podnosił się ociężale z plastikowego krzesła, które niebezpiecznie skrzypiało, i wlokąc z sobą tony tłuszczu i okruszków po jakimś jedzeniu, stawał przed okienkiem i charczał coś niezrozumiałego. Rezygnowałem z tego niewiarygodnego widoku niechętnie, gdy ślina zaczęła pojawiać się na szkle.

Wracałem wtedy do swoich spraw, które nie obejmowały myślenia o niej, o tej dziewczynie. Co prawda było to bardzo trudne, ponieważ każda przechodząca obok mnie osoba mogła nią być. Czasami żałowałem, że nie chciała się ujawnić, ale nie byłem w stanie nic z tym zrobić, to była tylko i wyłącznie jej decyzja, a jeśli chciała zostać anonimowa, musiałem to uszanować. W sumie nie miałem innego wyjścia, inaczej straciłbym jedynego przyjaciela, jakiego miałem w tej szkole.

 

***

 

„Jedyną rzeczą, która sprawia, że mam ochotę wstać rano z łóżka jest ona. Ta karteczka, napisana przez NIĄ. Dużo o niej myślę, mam nadzieję, że nie okaże się chłopakiem… Chciałbym ją poznać, dowiedzieć się kim jest.

Z matką jest gorzej. Rzuca się po łóżku. Mówi, że mnie nienawidzi. Wiem, że jest inaczej, a przynajmniej chcę tak myśleć. Przecież alkohol nie może być dla niej ważniejszy od dziecka. Nie powiedziałem jej o tym, co znalazłem pod łóżkiem. Najpierw powinna poczuć się lepiej, aby doszło do niej to, co powiem. Próbowałem ją przekonać do spotkań AA, ale odkąd muszę zakrywać jej okno folią, przestałem próbować. Mam nadzieję, że to syndrom odstawienia… bo chyba coś takiego jest.”

 

***

 

- Cholera! - zakląłem, gdy telefon stoczył się ze schodów.

Zbiegłem na sam dół i podniosłem go modląc się, aby był cały. Nie mogłem sobie pozwolić na kupno nowego. Na szczęście był. Rzuciłem plecak z książkami na blat kuchenny, wcisnąłem do niego dwie bułki i butelkę z wodą gazowaną – na inną nie mogłem patrzeć – i usiadłem na stołku siorbiąc letnią herbatę z kubka.

Było trochę po dziewiątej – nie miałem dwóch pierwszych lekcji – za jakieś dwadzieścia minut powinienem wyjść z domu, jeśli nie chciałem spóźnić się na chemię. Facet strasznie zrzędził, jeśli przychodziło się po dzwonku, nawet jeśli jego jeszcze nie było. Nikt nie wiedział kto mu skarżył.

Po kilku minutach, gdy z kubka ubyło połowę płynu, usłyszałem jak ktoś przeklina, a po chwili do kuchni weszła matka. Po tej dawce leków nasennych, które zażyła, ledwo trzymała się na nogach.

Szła powoli, szurając kapciami o parkiet, jedną ręką podpierała się pod bok. Miała rozczochrane włosy, sterczące na wszystkie możliwe strony, prawie zamknięte oczy i bladą twarz, ale wyglądała o wiele lepiej niż kilka dni temu, kiedy jeszcze opierała się, gdy próbowałem przekonać ją do jedzenia lub gdy zmieniałem jej opatrunek.

Osunąłem się ze stołka i szybko do niej podbiegłem. Podtrzymałem ją, aby nie straciła równowagi i nie upadła. Próbowała się wyrwać, ale chwyciłem ją mocniej za ramię, skrzywiła się lekko, ale dała mi się prowadzić.

Poszedłem z nią do salonu, pomogłem usiąść na kanapie i spytałem czy coś by chciała.

- Niczego od ciebie nie chcę – warknęła i zmarszczyła czoło.

Nie odpowiedziałem, po prostu podałem jej pilota do telewizora i wróciłem do kuchni. Już nie zwracałem uwagi na to co mówiła, zdążyłem się przyzwyczaić. Miałem wrażenie, że za każdym razem, gdy robię krok naprzód, później cofam się o pięć.

- Na pewno niczego nie chcesz? Wychodzę, więc nie będę mógł ci pomóc.

Patrzyłem przez chwilę na tył jej głowy, wiedziałem, że nie ma zamiaru odpowiedzieć, ale dałem jej szansę. Ostatnio miała ich ode mnie bardzo dużo.

Minęło kilka chwil zanim oderwałem wzrok od kołtunów na jej głowie. Zabrałem plecak z blatu i zarzuciłem na plecy.. Otwierałem drzwi, gdy usłyszałem:

- Napiłabym się czegoś.

Zerknąłem przez ramię na matkę chcąc upewnić się, że nie mam żadnych omamów słuchowych. Kobieta siedziała nadal w tym samym miejscu, ale jej przygaśnięte, błękitne oczy patrzyły na mnie nieśmiało. Wiedziałem, że się przełamuje, normalnie nie zdobyłaby się na coś takiego.

- Kawa, herbata? - spytałem stojąc w bezruchu.

Dopiero po kilku sekundach doszła do mnie jej odpowiedź, a po paru kolejnych zorientowałem się, że mówiła do mnie, a nie do zapoconego faceta z wiadomości.

Odłożyłem niepewnie plecak na podłogę i wstawiłem wodę na herbatę. Przez cały ten proces chodziłem sztywno, chyba byłem w lekkim szoku.

Zalałem herbatę wrzątkiem, wyrzuciłem zużytą torebeczkę, posłodziłem i dodałem trzy kostki lodu, aby nie była za gorąca. Zawsze tak robiłem.

Podałem kubek matce, a ona mruknęła coś w odpowiedzi i więcej się tamtego dnia nie odezwała. Nie wiedziałem czy to coś dobrego, czy wręcz przeciwnie. Od bardzo długiego czasu nie odezwała się do mnie bez zamiaru obrażenia lub skrytykowania. Miałem nadzieję, że tamte czasy nie wrócą, bo nawet dobrze nie zdążyły się zacząć.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • blaackangel 25.08.2017
    No co tu dużo mówić. Jakiejś konkretnej akcji nie było :) Pamiętaj, żeby wszędzie gdzie to konieczne robić ogonki ( u cb sznase - szansę ) Poza tym poprawnie i nie wiem kto ci dał 3 i to bez usazadnienia, no ale bywa. Dam 4 <3
  • littlelies 25.08.2017
    Ogonki to przeoczenie, a co do akcji - nie zawsze ona będzie. Czasami trzeba się skupić na mniej istotnych rzeczach. I dziękuję za ocenę :)
  • blaackangel 26.08.2017
    littlelies i tobie te mniej istotne rzeczy zajęły niemal cały rodział, choć można to było zawrzeć w kilkunastu zdaniach. Jedyne wydarzenie to chyba zrobienie herbaty, a tak to rozmyślania bohatera :) Nie wiem może gdybyś pisała dłuższe rozdziały. Ale już się nie czepiam, bo pomyślisz że jestem zołzą :) Komentarze piszę szczerze, bo naprawdę podoba mi się to opowiadanie i jestem ciekawa ciągu dalszego. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*
  • littlelies 26.08.2017
    blaackangel nie musisz się obawiać, nie pomyślę tak :) jednak uważam, że rozmyślania bohatera także są istotne. Można w ten spośród bardziej go poznać i zobaczyć w jaki sposób postrzega świat. Jak widać Ericowi przeszkadza w nim wiele rzeczy. Ma dłuższą metę to, ile w opowiadaniu zawieram jego rozmyślań będzie bardzo ważne.
  • blaackangel 26.08.2017
    littlelies zgadzam się, że takie rozmyślania są istotne tym bardziej, że Erick jest raczej typem samotnika więc póki co nie poznamy go w żaden inny sposób
  • blaackangel 26.08.2017
    littlelies zgadzam się, że takie rozmyślania są istotne tym bardziej, że Erick jest raczej typem samotnika więc póki co nie poznamy go w żaden inny sposób
  • blaackangel 26.08.2017
    Przepraszam że to samo dwa razy. Yh elektronika!
  • littlelies 26.08.2017
    Rozumiemy się :) I nie ma sprawy :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania