Poprzednie częściNieobecna PROLOG

nieobecna ROZDZIAŁ III

"25 stycznia 2013 rok

Jestem taka szczęśliwa, nie potrafię wyrazić tego słowami. Moje serce przepełnione jest miłością, ciężko opisać mi, co czuje w tym momencie. Motylki wariują mi po całym brzuchu, a w klatce piersiowej odczuwam przyjemne, ciepłe uczucie. Czy tak właśnie wygląda zakochanie? Jeśli tak, mogłabym być zakochana całe życie. W końcu po tylu miesiącach starań umówił się ze mną. Prowokowałam go na wszystkie możliwe sposoby, próbowałam zwrócić na siebie uwagę i dawać do zrozumienia, że jest chłopakiem, który skradł moje serce, mimo że nie znaliśmy się zbyt dobrze. Ba, my się wcale nie znaliśmy. Wystarczyła jedna rozmowa, jego uśmiech przeszył moje ciało, a na skórze powstała przyjemna gęsia skórka.

Nie mam pojęcie co na siebie włożyć. Sukienkę? A może spódniczkę lub spodnie? Nie jestem do końca przekonana. Nie powinnam ubierać się wyzywająco, więc pójdę w spodniach, z drugiej strony dziewczyna na randce powinna wyglądać lekko seksownie i pociągająco. Chciałabym powiedzieć o Tym mojej siostrze Annie, ale na razie nie chcę zapeszać. Opowiem, jej wszystko jak randka pójdzie po mojej myśli. Nie potrafię racjonalnie myśleć. Pierwszy raz w życiu poczułam szczęście”.

Tak właśnie zakończył się pierwszy wpis Samanty. Czy byłam zdziwiona? Powiem więcej, zszokował mnie fakt, że moja siostra się z kimś spotykała, a tym bardziej że była zakochana. Od zawsze uważałam ją za osobę, która nie potrafiłaby być w związku i pokochać prawdziwie jakiegoś mężczyznę, z którym dzieliłaby resztę życia. To mi do niej nie pasowało, zazwyczaj wszystkie emocje chowała w sobie i nie dawała się ponieść chwili. Tak czy inaczej, wiedziałam jedno, musiałam jak najszybciej dowiedzieć się, kim jest chłopak opisywany w pamiętniku, przecież trzeba od czegoś zacząć. Spojrzałam za okno, szukając odpowiedzi na wszystkie pytania czyhające w mi w głowie. Nim się zorientowałam, było już ciemno, czas tak szybko płynąć, po śmierci mojej siostry już całkiem straciłam rachubę czasu. Niebo przepełnione było lśniącymi gwiazdami. Dezorientowana złapałam za telefon, wybierając numer do Klary, najlepszej przyjaciółki Samanty. Ręce drżały mi jak oszalałe, znowu ten cholerny atak paniki. Od śmierci siostry zdarzało mi się to coraz częściej, nie mówiąc już o koszmarach i budzeniem się z krzykiem w środku nocy. Rodzice uważali, że zbyt bardzo przeżywam samobójstwo Samanty. Moja choroba jest dla nich kolejnym pretekstem, aby wmówić mi, że nie powinnam w dalszym ciągu bawić się w detektywa. Zatapiając się w kolejne dźwięki sygnału przyłożonego do ucha telefonu, mówiłam sobie w głowie, aby Klara odebrała i nie odrzucała moich próśb skontaktowania się z nią. W moich oszalałych myślach pojawiały się serki powodów, dla których dziewczyna mogłaby nie odbierać ode mnie telefonu. A może łatwiej było uświadomić sobie, że przyjaciółka Samanty nie ma ochoty rozmawiać z jej młodszą siostrą. Zrezygnowana rzuciłam telefon w kąt pod ścianę. Nie bałam się, że go zniszczę. Posiadałam go dopiero kilka miesięcy, a przeżył tyle nieszczęść, przez które zrozumiałam, że nic nie jest w stanie go zepsuć. W tym momencie wzięło mnie na refleksje, które doprowadziły, że za sprawą łez moje oczy stały się przeszklone. Dlaczego życia człowieka nie jest tak trwałe, jak mój telefon? Chyba nie tylko moim zdaniem życie jest darem, co prawda powinniśmy o nie dbać, bo jest kruche, ale nie wszystkie osoby zasługują na śmierć. Według mnie dobrzy ludzie powinni dożyć szczęśliwej starości, niestety nie ja o tym decyduję. Z namysłu wyrwał mnie dzwonek telefonu. Osobą próbującą się ze mną skontaktować była Klara, bez namysłu odebrałam.

-Słucham?- mój głos brzmiał nieco dziwnie, byłam podekscytowana.

-Co masz taki podniecony głos? Odkryłaś Amerykę, czy inne zjawisko?- Zaśmiała się żartobliwie.

-Cieszę się, że odebrałaś. Dzięki Tobie mogę być bliżej prawdy, chciałabym porozmawiać o Samancie.

-Samancie? Anna wybacz, ale ja nie chcę rozmawiać na ten temat, już prawie poukładałam sobie życie, w końcu potrafię normalnie żyć, funkcjonować jak wszyscy ludzie, a ty kolejny raz rozdrapujesz mi tę ranę w sercu.

-Widzę, że pogodziłaś się z jej śmiercią dokładnie jak moi rodzice. Nie ma sprawy, nie potrzebuję twojej pomocy, dowiem się prawdy bez Ciebie.- byłam zła i zawiedziona, nie podejrzewałam nawet, że wszyscy będą przeciwko mnie.

-Doskonale wiesz, że nigdy się z tym nie pogodzę. Samanta była dla mnie jak siostra.- Klarze zadrżał głos, czułam, że ledwo powstrzymywała łzy.- Jestem sama w domu, przyjedź do mnie. Ale to ostatni raz, kiedy ci pomagam.-zaznaczyła dosadnym głosem.

Następne częściNieobecna ROZDZIAŁ IV

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania