Poprzednie częściOberża 1

Oberża 5

Oczy maga prześlizgnęły się po wydatnym brzuchu najmłodszej, ciemnowłosej kobiety. „To już ostatni miesiąc”, pomyślał, po czym spojrzał na tę drugą, która go intrygowała od chwili, gdy zobaczył ją pierwszy raz w czasie napadu na jego zdobycz. Szczupła, zgrabna, z wyraźnie zaznaczoną talią i przyciągającą wzrok twarzą. Minimalnie za duże usta nadawały buzi wyraz zmysłowości, który potęgowały wielkie, delikatnie skośne, zielone oczy. Całość zamknięta w olbrzymiej grzywie kasztanowych włosów. Wiedział, że ma na imię Dira i jest partnerką przywódcy.

Wyobraził sobie że rozbiera dziewczynę, a zdroworozsądkowa część jego jestestwa stwierdziła chłodno i rzeczowo: „Miałeś brunetkę i blondynki, które powiły ci dziedziców. Czasu nie cofniesz, chyba że chcesz stracić część tego, co zdeponowałeś w dzieciach.” Machnięciem ręki przerwał wizję i wyszeptał ; „Sadrigo”.

Zwierciadło, na dźwięk jego imienia, pokazało mu zgarbionego, zaślinionego, brudnego starca, który z wielkim trudem, pojękując, spieszył do wychodka, mimo że po nogach już spływała cuchnąca zawartość jego jelit. Wstręt i obrzydzenie na pomarszczonym obliczu z jednoczesną irracjonalną nadzieją, że jeszcze będzie lepiej, że wrócą siły i sprawność. Przynajmniej na tyle, by móc targnąć się na życie, by przerwać ten ponury marsz do beznadziejnego końca.

– Nie! Durniu! Pokaż mi mnie teraz! Przyszłość zamknąłem w dwu narodzonych i jednym nienarodzonym.

Obraz zniknął. W jego miejsce rtęciowa powierzchnia ukazała starego, łysiejącego i lekko otyłego, wysokiego mężczyznę. Ubrany jak przystało na średnio zamożnych kupców i niewyróżniający się niczym szczególnym. Miękkie, regularne rysy twarzy tworzyły oblicze dobrotliwego, lubiącego wygody, towarzystwo i dobre jedzenie sybaryty. Jedyną odmianą od pospolitości były niewielkie, jasno niebieskie, niemal białe, oczy.

Z tyłu za postacią widać było jej drugi obraz. Półprzezroczysty, z ledwo widocznymi szatami. W przeświecającym widmie pulsowały ciemne, purpurowo zielonkawe plamy przypominające patrzącemu o nieubłaganym upływie czasu i rozkładzie toczącym go od wewnątrz. Mag wiedział. Zostało mu nie więcej niż dwanaście lat, z których większość będzie musiał poświęcić na walkę z narastającą słabością i coraz częstszymi atakami bólu.

„To zaledwie i aż trzy lata temu” – pomyślał, a do głowy napłynęły obrazy z tamtego spotkania.

 

Na wezwanie Rady przybył do siedziby Gildii. Olbrzymie tremo w holu ukazało czterdziestoletniego, złotowłosego, potężnego mężczyznę z jasnoniebieskimi oczami, od którego biła niemal fizycznie wyczuwalna moc. Mógł się łatwo wyłgać od tego kłopotliwego obowiązku brania udziału w wielogodzinnym zgromadzeniu, którego moc sprawcza była i tak niewielka, a obrady sprowadzały się do wygłaszania pochwał pod własnym adresem. Chciał jednak jeszcze raz spojrzeć na Seelenikę. Drzemała w nim nadzieja, że może jednak... może coś się w niej zmieniło. Nie liczył na odwzajemnienie uczuć, ale gorąco chciał, by mu wybaczyła. Przecież kochała go...

Pamięć usłużnie podsunęła wcześniejsze wydarzenia.

Przy pierwszym spotkaniu Sadrigo nie potrafił rozróżnić sióstr od siebie. Dopiero spojrzenie na aury pozwoliło mu dostrzec, że to Seelenika jest idealną kandydatką. Od początku jednak czuł jakiś wewnętrzny pociąg do Hanifi. Jakby ciekawość, a może chęć porównania, czy te dwa ciała, tak identyczne w szatach, po obnażeniu okażą się takie same. Nie wiedząc kiedy, dał się złapać we własną zmysłowość i nieprzebrane zasoby lubieżności.

Hanifi przyszła na spotkanie ubrana w trawiasto-zieloną, długą szatę. Tkanina pokryta delikatnym żółtym wzorem łodyg, z maleńkimi czerwonymi kwiatami, wydawała się być wyszyta złotem z rubinami. Smagła cera dziewczyny obramowana gęstwą czarnych falujących włosów, łagodne łuki brwi i idealne rysy twarzy oraz sposób poruszania się, sprawiały, że niemal każdy musiał się obejrzeć za siostrą Seeleniki.

Hani była wspaniała. Delektował się nią. Równocześnie starał się o względy jej siostry która, według przepowiedni, miała mu zapewnić nieśmiertelność i potęgę zdeponowane w powitym dziecięciu.

Po długich zabiegach Seelenika uwierzyła w jego deklaracje, a w nim również pojawiło się coś, czego wcześniej nie doświadczał; jakiś rodzaj słabości, rozczulenia, gdy patrzył na piękną maginię. Jednak skrytego związku z Hanifi nie zakończył. Może dlatego, że słodka czarnowłosa piękność zadurzyła się bez pamięci w przystojnym złotowłosym magu, a może dlatego, że wprowadzanie niewinnej w meandry zmysłowości pochłaniało go coraz mocniej.

Jej siostra nie pozostała obojętna na wdzięki mężczyzny, ale sprawę postawiła jasno, gdy przyjmowała jego wyznanie;

– Dobrze się zastanów, czy jesteś w stanie dochować mi wierności, bo dzielić się tobą z nikim nie zechcę, a gdybyś zdradził - zabiję i ciebie - i ją.

Wiedział, że nie stanowiłoby to dla niej żadnego problemu. Oboje byli potężnymi magami i choć nigdy nie przyszło im mierzyć się ze sobą, miał świadomość, że ich bezpośrednie starcie musiałoby zakończyć się co najmniej jednym, jeśli nie dwoma zgonami.

Nic jednak nie psuło idylli. Krok po kroku przełamywał opory Seeleni, a ich wieczorne sam na sam stawały się powoli coraz gorętsze. Wreszcie, w jesienny dżdżysty wieczór, na wspaniałym dywanie, w migoczącym świetle ognia płonącego na kominku dopiął swego. Gdy szata odsłoniła doskonałe ciało, oniemiał na chwilę, daremnie poszukując choćby jednego odmiennego centymetra.

A jednak siostry różniły się. Hanifi łagodna i oddana w miłości, a Seelenika zaborcza i namiętna. Sadrigo żył w niemal doskonałym układzie. Owo „niemal” było śmiertelnie groźne.

 

Maj był wyjątkowy. Dni pełne słońca i noce z przelotnymi deszczami spowodowały, że świat dookoła był piękny jak nigdy.

– Zostaniesz beze mnie na kilka dni, Sadri – powiedziała wieczorem magini – stryj pragnie przekazać mi posiadłość, w której zamieszkamy. Muszę pojechać, by wydać odpowiednie dyspozycje, bo za miesiąc... – zawiesiła znacząco głos i przyciągnęła go do siebie, zaglądając w oczy i uniemożliwiając jakąkolwiek odpowiedź pieczęcią ust gorących i żądnych pieszczot.

Popołudnie następnego dnia ciągnęło się magowi w nieskończoność. Tęsknił i pragnął uległości Hanifi, a w głowie miał już cały repertuar perwersyjnych pieszczot. Obiecał sobie także, że porozmawia z dziewczyną o przyszłości, bo miał świadomość, że wyjazd z Seeleniką utrudni dotychczasowe częste spotkania.

Zapadał zmierzch, gdy nasyceni sobą szli przedmieściem w kierunku pałacu rodu sióstr. Od pobliskiej rzeki ciągnęło chłodem i mag okrył Hani swoim płaszczem z wysokim kołnierzem. Przytuleni rozmawiali cicho, wymieniając pocałunki. Wszystko układało się idealnie. Zakochana w magu godziła się na dalsze zachowywanie w tajemnicy zarówno związku, jak i nieco rzadsze spotkania. Przechodzili właśnie pod starą wieżą strażniczą, gdy za nimi rozległo się:

– Sadrigo! Ty zdrajco!

Moment później, pociągnięty ciężarem osuwającej się bezgłośnie i bezwładnie Hanifi, niemal upadł na nią, czując, mimo potężnego amuletu ochronnego, że sam został dotknięty zabójczym czarem. Odruchowo postawiona kopuła ochronna osłabiła kolejne zaklęcie.

Następne częściOberża 6 Oberża 7 Oberża 8

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Kim 25.06.2018
    No hej!

    - "Zostało mu nie więcej niż dwanaście lat z których większość będzie musiał poświęcić na walkę z narastającą słabością i coraz częstszymi atakami bólu." - przed "z których" przecinek na zyliard milionów procent

    - "Mógł się łatwo wyłgać od tego kłopotliwego obowiązku, brania udziału w wielogodzinnym zgromadzeniu, którego moc sprawcza była i tak niewielka(...)" - tu z kolei przecinek przed "brania" jest niepotrzebny, bo "brania" nie pełni tu roli czasownika

    - "Jakby ciekawość, a może chęć porównania, czy te dwa ciała tak identyczne w szatach, po obnażeniu okażą się takie same." - tak, takie... trochę mi tu zgrzyta. Może jestem zbyt czepialska, ale chyba zmieniłabym to zdanie i wywaliła jedno z tych słów.
    PS. A tak a propos samego zdania.... Faceci.

    - "jakiś rodzaj słabości, rozczulenia gdy patrzył na piękną maginię. " - przed gdy przecinekkkkkkk

    - "zechcę, a gdybyś zdradził zabiję i ciebie i ją. " - przecinek po "zdradził".. albo jakiś myślnik. Coś tam jednak powinno się pojawić

    - "tryj pragnie przekazać mi posiadłość w której zamieszkamy." - w której, w której! Więc co powinno być wcześniej? :D

    - "Zakochana w magu godziła się na dalsze zachowywanie w tajemnicy zarówno związku jak i nieco rzadsze spotkania. " - Coś jest nie tak z tym zdaniem. "na dalsze zachowywanie w tajemnicy zarówno związku..." i zachowywanie w tajemnicy nieco rzadszych spotkań? Troszeczkę bez sensu. Chyba chciałeś napisać tak: "Zakochana w magu godziła się ZARÓWNO na dalsze zachowywanie w tajemnicy ich związku [przecinek] jak i na nieco rzadsze spotkania"

    - "pod starą wieża strażniczą" - wieżą

    No. Zrobiło się ciekawiej. Wróciłeś do przeszłości starego maga, pokazując nam jego miłosne ekscesy. Ciekawam, jak wszystko potoczy się dalej i skąd ten śmieszny, gadający tygrys. No i oczywiście, jakie są dalsze plany starego maga, oprócz tego, że niedługo ma się przekręcić. Pisz dalej, pisz. Pozdrówka!
  • Kim 25.06.2018
    Ach, no i zapomniałam dodać, że już chuja nie lubię. Chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Co za... (przepraszam za niecenzuralne słowa) pierdolony burak. Skończony idiota, debil, cham i prostak. Powinnni takich kastrować. Dziękuję za uwagę.
  • Karawan 25.06.2018
    PS. A tak a propos samego zdania.... Faceci. - No! I dlatemu powinno zostać jak jest ;)) Tak mają faceci - jeszcze to pamiętam ;)
    - "tryj pragnie przekazać mi posiadłość w której zamieszkamy." tamój jest stryj, to taki krewniak ;)
    "Zakochana..." wg mnie godziła się po równi na dalsze zachowywanie tajemnicy, jak i rzadsze spotkania Przecinek oczywista być musi!, ale zmiana szyku??
    Za całą resztę wieelkie dzięki, a zwłaszcza za wzbudzenie uczucia do pięknego blondyna ( a czy to w końcu ważne jakiego uczucia?).
    Dziękuję!!
  • Kim 25.06.2018
    No zjadłam tego stryja xd źle się skopiowalo. Pozdro, Wozu!
  • Justyska 26.06.2018
    Miłosne zakręty w baśniowej szacie! Musi sie podobać. Piateczka oczywiście.:)
  • Karawan 26.06.2018
    Dziękuję za odwiedziny. Prolog zakończony to trzeba było przejść do przedstawienia tzw. dramatis personae ;) Cieszę się, że z pozytywnym efektem. Dziękuję.
  • Pasja 26.06.2018
    Witam
    Chytry dwa razy traci. Co dalej z Magiem, któremu amulet ochronny pewnie pomoże. Haini pewnie zginęła.
    No widzisz twój Mag ma potencjał i dopuszczał się zdrady. Mag Kim jest inny, nawet żonie nie może niczego zaoferować.
    Jeśli obrazy starzenia się Maga mówią prawdę, to czeka go bolesna starość. Dobrze mu Tak.
    Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę
  • Kim 26.06.2018
    Haha! Pasja :D To prawda, mój mag jest zupełnie inny :) O jego impotencji będą krążyły legendy, o ile już nie krążą!
  • Pasja 26.06.2018
    Kim musisz koniecznie coś z nim zrobić. Pożycz od Karawana na jedną noc Maga dla Clarise.
  • Karawan 26.06.2018
    Dziękuję za życzenie miłego wieczoru oraz spojrzenie na tekst. W jakiś sposób Kim zainspirowała mnie do stworzenia tej postaci - ot taka chłopska przekora ;) Dziękuję.
  • Kim 27.06.2018
    Karawan, jakim cudem Cię zainspirowałam? Tylko nie mów, że mój impotent skłonił Cię do stworzenia maga kochasia :D Żeby nie było, sama postać, jako wykreowana i opisana, bardzo mi się podoba. Po prostu emocjonalnie zareagowałam na jego poczynania, a to akurat najlepszy komplement. Ja też jestem zdania, że postać wzbudzająca skrajną nienawiść, to dobra postać.
  • Karawan 27.06.2018
    Kim Początkowo, w planie czy raczej w w wyobrażeniu ( bo planu nie robię) maga w mojej opowieści nie było, a cała historia miała mieć zupełnie inny przebieg. Poczytałem Twoje i pomyślałem, że boje się historii miłosnych, magii i jest to dobry moment by sobie zrobić na złość. Tworzenie postaci to katorga. Oczywiście można użyć archetypu; napiszę "krasnal" i każdy wie o jaką postać chodzi łącznie z jej charakterem, ale gdy opowieść ma być dłuższa niż drabble trza stworzyć coś co nie będzie całkiem papierowe , a z tym zawsze miałem problem. Muszę więc ćwiczyć, nauczyć się pamiętać, że nie tylko działania i zaniechania ale i zwykłe "duperele" tworzą obraz. Pasja, Ty, Ritha, wiele osób nie ma najmniejszego problemu w tworzeniu postaci. Ja mam. Muszę odkryć dlaczego i jak to zmienić. Czytając Twojego maga przez kontrast zobaczyłem mojego. Twój uduchowiony niemal profesor co to na wykład przychodzi z zapiętym rozporkiem, ale spodniami mokrymi, bo zapomniał wyjąć do siusiania, mój więc sybaryta, rozbuchany, egoista. ;)
  • Kim 27.06.2018
    Karawan, cieszę się, że do czegoś Cię tchnęłam swoim pitu pitu na Opowi. Widzisz, mi tworzenie rozbudowanych postaci daje największą frajdę. Nieraz zamiast myśleć o dniu dzisiejszym, o "tu i teraz", wstaję z łóżka i do wieczora bujam w chmurach, myśląc nad postacią. Jak się w jakąś odpowiednio wczuję, przejmuję jej samopoczucie. Jest to silne do tego stopnia, że pisząc jakąś kłótnię, potrafię odejść od kompa nabuzowana i pełna negatywnych odczuć, a z kolei tworząc nowy rozdział z kimś, kto ma depresję, sama zatapiam się w odczuciu melancholii na długie godziny. I potem trudno z tego bagna wyjść. Przynajmniej nie myślisz o swoich problemach, tylko nurkujesz w fikcyjnym świecie i masz wszystko w dupie. Polecam.
  • Karawan 27.06.2018
    Kim To jest to dlaczego piszę nie bacząc na chałowatość tego co wychodzi na papier. Ta nieprawdopodobna podróż do mojego i wyłącznie mojego świata. Ale ja odludkowaty i aspołeczny jestem. Zawsze wolałem zwierzęta i rośliny od ludzi, teraz to wychodzi przy pisaniu. Ja mam w oczach krajobrazy, scenerie, architektury, bez emocji, bo wszystko to co widzę jest na swój sposób piękne, bo bez ludzi. Jak pisać dla ludzi bez ludzi? Jak pisać o emocjach bez emocji? Sie nie da! Trza się uczyć! ;)
  • Pasja 27.06.2018
    Karawanku jesteś bardzo skromny w tych swoich dywagacjach. Można by sądzić co innego?
    Ale i tak pochwalę ciebie, a co mi tam.
  • Karawan 27.06.2018
    pasja Dzięki Pasjo. ;)
  • Kim 27.06.2018
    Zgadzam się z Pasją. Dobrze piszesz i tego się trzymaj, to pewnie będziesz pisał jeszcze lepiej.
  • Karawan 27.06.2018
    Kim Dziękuję za doping. :))
  • Canulas 22.07.2018
    No se jeszcze wpadłem tu. Ciekawa cześć. Ciekawsza. Żywa. Ludek... cóż. Można go winić, można wziąć w obronę.

    "Zwierciadło na dźwięk jego imienia, pokazało mu zgarbionego, zaślinionego, brudnego starca, który z wielkim trudem, pojękując spieszył do wychodka, mimo że po nogach już mu spływała cuchnąca zawartość jego jelit. Wstręt" - zastanowiłbym się nad kasacją ostatniego "mu". Wszak wiadomo co i komu.
    Obadaj.
  • Karawan 23.07.2018
    Wcięło mi respons - spróbuję odtworzyć; Muuu... ewidetna rogacizna z mojej łąki i oczywiście zbędna. Dzięki wielkie Canu!! ;)) Poprawione, a dlaczego wcięło ? ChGW! Raz jeszcze dziękuję!
  • Fanriel 18.08.2018
    Znalazłam chwilę, więc jestem. Część interesująca, nie wiem, czy nie lepsza od poprzednich. Lubię wątki miłosne w fantasy, więc pewnie stąd mój odbiór. Mag wydaje się coraz ciekawszy. Zastanawiam się, jaka kara spotkała go za zdradę.
    Teraz czas na uwagi:
    „To już ostatni miesiąc” pomyślał po czym spojrzał na tą drugą, która go intrygowała od chwili, gdy zobaczył ją pierwszy raz w czasie napadu na jego zdobycz. – myślnik przed „pomyślał”, przecinek przed „po”, tę*
    Wyobraził sobie że rozbiera dziewczynę, a zdroworozsądkowa część jego jestestwa stwierdziła chłodno i rzeczowo; „miałeś brunetkę i blondynki, które powiły ci dziedziców. Czasu nie cofniesz, chyba, że chcesz stracić część tego co zdeponowałeś w dzieciach.” – przecinek przed „że”, dwukropek zamiast średnika (dalej też pojawia się ten błąd), Pomiędzy „chyba” i „że” bez przecinka, przecinek przed „co”
    Zwierciadło na dźwięk jego imienia, pokazało mu zgarbionego – tu nie jestem pewna, ale postawiłabym przecinek przed „na”, ewentualnie można by było zmienić szyk: Na dźwięk jego imienia zwierciadło pokazało mu zgarbionego… – kłopot z przecinkami znika.
    pojękując spieszył do wychodka – przecinek przed „spieszył”
    nie wyróżniający – łącznie
    złotowłosego potężnego – przecinek pomiędzy
    czy te dwa ciała tak identyczne w szatach, po obnażeniu okażą się takie same – przecinek przed „tak” (chyba)
    Nie wiedząc kiedy dał się złapać we własną zmysłowość i nieprzebrane zasoby lubieżności. – przecinek po „kiedy”
    idealne rysy twarzy oraz sposób poruszania się, sprawiały że niemal – przecinek po „sprawiały”, nie przed
    która, według przepowiedni miała – przecinek po „przepowiedni”
    pojawiło się coś czego wcześniej nie doświadczał – przecinek po „coś”
    wdzięki mężczyzny ale sprawę – przecinek przed „ale”
    zdradził - zabiję i ciebie i ją – myślnik, przecinek przed drugim „i”
    ognia płonącego na kominku – nie w kominku?
    oniemiał na chwilę daremnie poszukując – przecinek po „chwilę”
    Zostaniesz beze mnie na kilka dni Sadri – przecinek przed „Sadri”
    posiadłość w której zamieszkamy – przecinek przed „w której”
    rozmawiali cicho wymieniając pocałunki – przecinek po „cicho”
    Pozdrawiam serdecznie!
  • Karawan 18.08.2018
    Baardzo dziękuję - poprawiłem poza "nakominkiem", który jest OK. Pędzę zobaczyć Twoje kolejne dziełko. Raz jeszcze dzięki i rewerans z rewerencją [ młodzież zapewne napisałaby; "z rewerencją w dłoniach" ;)) ] ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania