Poprzednie częściAndro-meno-pauza (01)

Andro-meno-pauza (04)

Usłyszałam nieregularny strumień moczu, spływający po ścianach muszli klozetowej i zrobiło mi się niedobrze. Wyszłam, zostawiając go w łazience. Włożyłam sukienkę, z trudem zamówiłam taksówkę. Doktorek nie wychodził. Wzięłam do ręki żółte szpilki i torebkę, i wyszłam zatrzaskując za sobą drzwi. Taksówka już czekała. Byłam cholernie wstawiona. Kiedy dojechaliśmy, taksówkarz zaproponował pomoc, czy na pewno nie odprowadzić mnie pod same drzwi.

— Nie! – wymamrotałam. – Poradzę sobie i podałam mu portmonetkę, prosząc, aby sam sobie wziął za kurs. Wysiadłam i zygzakiem pokonałam drogę do drzwi, a potem do sypialni. Padłam na łóżko tak jak stałam. Świtem obudziło mnie niewyobrażalne pragnienie. Wstałam i poczłapałam w stronę kuchni. Piłam chłodną mineralną i rozmawiałam sama ze sobą, reasumując wczorajszą sytuację.

— Ja taka uporządkowana i do bólu perfekcyjna, urżnęłam się z moim ginekologiem! – wyrzuciłam z siebie, krztusząc się wodą. Doszła do mnie brutalna prawda, że mało kto upija się przy spowiedzi. Wszyscy wtedy myślą o pokucie i zadośćuczynieniu. A ja upiłam się, rozważając tylko o grzechach. I na dodatek mam menopauzę i ten okres sześć tygodni temu był ostatni. Zadzwoniłam do pracy i nie kłamałam, mówiąc, że się źle czuję. Tak, czułam się jak wyciągnięta spod gruzów po tąpnięciu.

Mój samochód został na parkingu u Ambrożego. Uśmiechnęłam się na dźwięk imienia. Chciałam wrócić autem, ale wyszło inaczej i czułam się z tym źle, bo to nie pasowało do mnie.

— „Bo ty jesteś przecież do przesady zorganizowaną” – mówił mój mąż, kiedy odchodził ode mnie pięć lat temu. – Nie panikuj! Potrafisz się pozbierać i zapomnieć.

Zostałam starzejącą się babą. Z korporacyjnych powodów potraktował mnie jak dziwkę i od tamtej pory ustało współżycie z mężczyznami… aż do wczoraj.

— Cholera, co ja wymyślam? Po co analizowałam swoje smętne życie u tego dupka? – pytałam poirytowana. – Przecież on nie jest w moim typie! A jeśli nie jest, to dlaczego tak się czuję? – Zastanawiałam się. – Muszę jeszcze dziś pojechać po samochód, a przy okazji zagłuszyć wyrzuty sumienia, a co za tym idzie nieracjonalne plany wobec niego. Ubzdryngolenie się jego pieprzonym, drogim koniakiem było błędem i trzeba to jak najszybciej wyjaśnić i zakończyć.

 

Stałam w czarnych koronkowych stringach przed lustrem. Włożyłam biustonosz i starannie ułożyłam piersi. Jedwabna koralowa sukienka idealnie dopasowała się do figury, zza dekoltu wyglądał zalotnie rąbek czarnej koronki.

— Rajstopy, gdzie się podziały? – mówiąc, szukałam wzrokiem. – Przeklęte spadły z krzesła.

Zamiast biżuterii odrobina pudru rozświetlającego i muśnięcie cyklamenową szminką ust.

Szpilki, torebka i gotowa!

Dwie godziny później ukradkowe spojrzenia, pocałunki, szepty, westchnienia. Krawat odfrunął za starą sofę, a koszula splątała się na posadzce z sukienką. Światło bijące z lampki ukazało w lustrze przytuloną parę.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Tjeri 26.06.2020
    Najlepszy moment: "— Ja taka uporządkowana i do bólu perfekcyjna, urżnęłam się z moim ginekologiem! – wyrzuciłam z siebie, krztusząc się wodą." hihi :))
    Super, że kontynuujesz! Moja pamięć generalnie coraz bardziej mnie zawodzi, ale czasem coś mi przylgnie. A jak przylgnie, to męczy i trzepie, że nie wiem skąd... Byłam jednak cierpliwa, znalazłam:
    http://www.opowi.pl/do-pary-drabble-a58416/
    I choć w tej końcówce zmieniasz styl - z bezpośredniego (który uwielbiam) na bardziej zdystansowany (jak w drabbelkach), to i tak bardzo podobają mi się takie puzzle!
    Mam nadzieję, że to nie koniec.
  • Pasja 26.06.2020
    Dziękuję za kontynuację i dobrą pamięć. Tak końcówka jest z tamtej miniatury, ale ten sam temat i ta sama kobieta w pończochach tam, tutaj rajstopy. Jeszcze będzie odcinek o tym co tam się podziało. Gabriela wpadła pomimo oporów zakochała się z wzajemnością.
    Pozdrawiam i dobrej nocy
  • Tjeri 26.06.2020
    pasja - no właśnie dlatego mi się podoba - bo widać, że to jedna historia :).
  • Bajkopisarz 27.06.2020
    Świetne, jak zawsze. Bardzo mi się podoba pomysł i temat. A za komentarz to może posłużyć to:

    https://www.youtube.com/watch?v=_al4F7y95Jo

    Wykonanie nawet bardziej mi się podoba niż w oryginale, ale tekst pana M. oddaje wszystko co bym chciał pod Twoim tekstem napisać ;)
  • Pasja 27.06.2020
    Dziękuję ci za przypomnienie tych mądrych i ponadczasowych fraz. Trzeba zauważyć, że pan M pisał je już w dojrzałym wieku. I chyba racja że ten wykon jest lepszy... z piaskiem w głosie.
    A ja przypomnę kawałek

    Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
    Jeszcze się spełnią nasze piękne dni, marzenia plany
    Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom
    Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją
    Jeszcze w zielone gramy, choć skroń niejedna siwa
    Jeszcze sól będzie mądra a oliwa sprawiedliwa
    Różne drogi nas prowadzą, lecz ta, która w przepaść rwie
    Jeszcze nie, długo nie...

    Pozdrawiam.
  • Bożena Joanna 27.06.2020
    Widać udana strategia bohaterki. Wszystko się udało. Zawsze jest nadzieja. Ciekawy finał. Pozdrowienia!
  • Pasja 27.06.2020
    Witaj Bożenko
    Dziękuję za nadzieję i finał dopiero nadejdzie.
    Pozdrawiam ciepło
  • MarBe 28.06.2020
    Dwoje samotnych ludzi szuka wzajemnego ciepła, miłości i nie ma w tym niczego dziwnego.
    Natomiast zasłużone podziękowania dla ciebie, że ładnie to przedstawiłaś.
    Pozdrawiam
  • Pasja 28.06.2020
    I tutaj pięknie dziękuję za spojrzenie i odbiór.Pozdrawiam ciepło
  • Onyx 10.11.2020
    Ha! Mówiłam, że można umrzeć wiecznie młodym. Bohaterka chyba przejęła me słowa do serca
  • Pasja 10.11.2020
    No i masz odpowiedź na uciekanie czasu. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania