Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Baśka (7) Ośli upór
Admirał, mając głowę zaprzątniętą sprawami wyższej wagi niż „problemy Barbary Szczepanowskiej”, chciał się jej jak najszybciej pozbyć z pola widzenia. Rozlokowani w przestrzeni międzyplanetarnej, tajni informatorzy, czujnie monitorowali przydzielone im strefy, analizując każdy ruch nieprzyjaciela. To stanowiło teraz absolutny priorytet. Zwłaszcza że wkrótce jego „Wtyczka” zacznie przenikać w środowisko kosmicznej pirackiej mafii. Ostatecznie więc, „spławieniem” pani Szczepanowskiej zajął się wyznaczony oficer, który zakreślił na sferycznej mapie Układu Słonecznego, bliżej nieokreślony obszar, opatrując wszystko lakonicznym komentarzem:
— Ten teren ma być czysty! Ma pani na to sto godzin.
Baśka, sprawiająca wrażenie do reszty przejętej powierzonym zadaniem, gorliwie acz nieco nieudolnie zasalutowała. Po czym, kilka chwil później, schodząc z pokładu statku wojennego, wymruczała przebiegle:
— Już ja wam tu wszystko wyczyszczę...
Swoim zwyczajem, postanowiła od razu przejść od słów do czynów. Latała więc czujnie pomiędzy planetoidami oraz innym kosmicznym tałatajstwem, zawzięcie wypatrując wszelkich śmieci pochodzenia antropogenicznego. Z oślim uporem sprzątała wszystko, na co wpadała, zgarniając złom na pakę transportowca lub rozwalając go torpedami w drobny mak. Mając na uwadze informacje podsłuchane na pokładzie Maczugi, ze szczególną podejrzliwością przypatrywała się porzuconym w przestrzeni kosmicznej wrakom. Kierowana jakimś siódmym zmysłem, nie odpuszczała żadnej stercie złomu. Jej mozolna praca, już w bardzo krótkim czasie, przyniosła zaskakujące efekty. Szybko okazało się, iż jest cholernie skuteczna w „przypadkowym” wynajdywaniu i demaskowaniu „tajniaków” Admirała. Dowódcę statku wojskowego Maczuga nieco niepokoiły te informacje. Wykazywał jednak daleko idącą cierpliwość, gdy udawała „greka”, robiąc wielkie oczy podczas składania Raportu:
— Ależ szefuńciu, ja tu tylko sprzątam.
— Ojjj joj joj, co za pech. Znów mam na celowniku jakiegoś wojskowego pajaca. No, tak mi przykro, szanowny panie Wielka Maczuga — użalała się sarkastycznie, gadając sama do siebie. — Teraz to już na pewno powywala mu bezpieczniki i zwolni Basiunię z odwalania prac społecznych. — Kalkulowała na głos, pucując z należnym pietyzmem, swoją wielką fajkę. Z najwyższą ostrożnością odstawiła czyściuteńki już teraz sprzęt wytrawnego palacza, na specjalną półeczkę. Następnie rozpakowała nieco styraną, metalową puszkę ze słodyczami i wrzuciła sobie słodkie co nieco do ust. Opadła powoli na oparcie fotela, wyciągnęła skrzyżowane nogi na panelu sterowniczym i cmokając głośno, zaczęła ssać miętową landrynkę. Odetchnęła głęboko i spojrzała w monitor. Dwa statki, utrzymujące stałą wzajemną pozycję, dokładnie na wprost siebie, trudno było przeoczyć, nawet dysponując najgorszej jakości szperaczami. Zwłaszcza że transportowiec „Przedsiębiorstwa Wydobywczego Barbary Szczepanowskiej” był masywnym, górniczym kolosem.
— Tylko patrzeć, jak szanowny pan Wielgachna Maczuga wyskoczy i się ponownie zdziwi — ironizowała na głos, obracając zawzięcie miętusa w ustach. — Albo wkurwi. — Zakończyła cmokając i skupiła wzrok na wskazaniach radaru. Usadowiła się wygodnie w swoim fotelu i siorbiąc cyckaną landrynę, spokojnie czekała.
Z luzackiego błogostanu wyrwał ją czujnik. Zamigotała czerwona dioda a na ekranie radaru zabłysł jasny punkt, znamionujący pojawienie się w niedalekim sąsiedztwie, jakiegoś niezidentyfikowanego statku kosmicznego.
Komentarze (18)
"Zwłaszcza, że transportowiec „Przedsiębiorstwa Wydobywczego Barbary Szczepanowskiej” był masywnym, górniczym kolosem." - i tu.
No i po seansie.
W ogóle, to ładnie przyspieszyłaś.
Dwie części na raz.
Wypełniasz tu niewątpliwie jakąś niszę. Zwłaszcza, patrząc gatunkowo.
No nic. Pozostaje czekać, aż inni także tu zajrzą, czego Ci życzę, bo warto.
Ps. Nie jesteś pierwszą autorką z takim paradoksem tutaj.
Dzięki za uwagi. Zaraz wrzucę w tekst.
Co mogę napisać? Znów któciutko, ale konsekwentnie w akcji. Czekam więc na piratów, być może inne niespodzianki. Na razie Baśka sprząta z gorliwą przewrotnością. Naprawdę świetnie ją opisujesz.
Szacunek za warsztat.
Pozdrawiam ;)
To w sumie proste. Jeśli piszesz lub edytujesz na komputerze, robi się je tak:
przy włączonym "numlocku" lewy alt+0151 - myślnik długi (inaczej pauza), to ten przy dialogach.
przy włączonyn "numlocku" lewy alt+0150 - myślnik krótszy (półpauza), to ten w narracji, choć widziałem w książkach również długi myślnik w narracji, ale wolę ten krótszy, żeby nie wpeowadzać czytelnika w błąd.
Natomiast to krótkie "-", co mam na telefonie na przykład, to dywiz, funcji myślnika (ani pauzy, ani półpauzy) pełnić nie może. Jego się stosuje w określeniach typu czerwono-czarny.
W wolnej chwili poprawię swoje "dzieła" :)
Pozdrowionka
Bardzo dziękuję za komentarz i okazaną sympatię dla Baśki ;)
Porównanie do opowiadań o "Lesiu" Chmielewskiej jest bardzo nobilitujące.
Tym bardziej bardzo mi miło.
Pozdrawiam :)
Ten teren ma być czysty! Ma pani na to sto godzin. - zaczęła się zabawa.
Już ja wam tu wszystko wyczyszczę... - głośne rozmowy że sobą, kapitalne.
Swoim zwyczajem, postanowiła od razu przejść od słów do czynów. - tak cel jeden zrobić rozpizduchę. W końcu wuj wiedział komu przypisuje przedsiębiorstwo.
Z oślim uporem sprzątała wszystko - Baśka odkurzacz?
Kierowana jakimś siódmym zmysłem - tak panowie, kobiety posiadają siódmy zmysł w przeciwieństwie do Was.
jest cholernie skuteczna w „przypadkowym” wynajdywaniu i demaskowaniu „tajniaków”
udawała „Greka”, robiąc wielkie oczy podczas składania Raportu: - damą w całym calu. Robić maślane oczy.
użalała się sarkastycznie, gadając sama do siebie. - w końcu była sama i jej rozmowa była bardzo przemyślana i celowa. Baśka była dobrą aktorką.
Z luzackiego błogostanu wyrwał ją czujnik - strasznie fajnie przenosisz sceny. Sielanka, i naraz pierdut akcja. A Baska ma bardzo rozbudowaną koncentrację. Brawo.
Przy porannej kawie świetnie się czyta. Chociaż muszę przyznać, że raczej nie sięgam po fantastykę. Ale tu jest luz i humor. No i kobieta grająca na nosie admirałowi.
Pozdrawiam serdecznie:)
Mam nadzieję, że mi wybaczysz iż nie komentuje jakos tam dogłębnie. Liczę na to iż moi przedmówcy wszystko już powiedzieli co trzeba mądrego. Ja tylko powiem, że Baśka w dalszym ciągu mnie kręci:)
"Z oślim uporem sprzątała wszystko na co wpadała, (...)" - tu ino przecinka brak przed 'na co wpadła'
"Mając na uwadze informacje podsłuchane na pokładzie Maczugi, ze szczególną podejrzliwością przypatrywała się porzuconym w przestrzeni kosmicznej, wrakom." - już ci we wczesniejszej baście napisałam żeś oddzieliła pani podmiot od orzeczenia. Tu jest to samo. "Wpatrywała się (...) wrakom' , '(...) wrakom się wpatrywała' nie ma znaczenia kolejność. Przecinka ma nie być :p
"(...) czyszcząc z należnym pietyzmem, swoją wielką fajkę. Z najwyższą ostrożnością odstawiła czyściuteńki już teraz sprzęt wytrawnego palacza, na specjalną półeczkę." - czyszcząc/czyściusieńki trochę się gryzie
No to tyle. Część ciekawa. Nie mogę trwać w zawieszeniu nad rozpinającą się akcją, więc lecem dalej :)
Pozdrowionka :))
Pozdrowionka :))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania