Poprzednie częściOtchłań wypełniona lodem #1

Otchłań wypełniona lodem #7

Biegła.

Nie wiedziała dokąd, po prostu biegła przed siebie.

W jej umyśle kotłowały się miliony myśli.

Jedyne, co mogła zrobić to biec. Uciec od tego, jak najdalej tylko się da.

Płakała.

 

Siedziała na szczycie klifu od ponad piętnastu godzin. Nikt do niej nie podchodził, ani brat, ani przyjaciel, ani chłopak. Wszyscy zostawili ją w spokoju. Dali jej to, co było jej teraz najbardziej potrzebne.

Robiło się coraz zimniej i ciemniej. Nad Öregrund zaczęła się tworzyć mgła. Dziewczyna powoli przestawała widzieć swoją osadę. Osadę, której teraz była władcą. Jej ojciec nie żyje. Ojciec, który od dzieciństwa uczył ją, jak włada się mieczem. Ojciec, który dawał jej wszystko, czego tylko zapragnęła. Ojciec, do którego zawsze mogła się zwrócić, kiedy miała jakiś problem. Ojciec, za którym już teraz tęskniła.

Płakała dobre kilka godzin. Teraz już nie miała czym Smutek i rozżalenie zastąpiła wściekłość i furia. Sama do końca nie wiedziała, wobec kogo te emocje są skierowane. Na cały Wschód? Na jej brata i wojowników, którzy brali udział w wyprawie? Na samą siebie? Na bogów? Dlaczego odebrali jej kogoś, kogo tak bardzo kochała tak wcześnie? Nie zrobiła przecież nic złego i ich nie zawiodła. Jak mogli być na nią tak wściekli? Być może dopiero w przyszłości dziewczyna dowie się tego, jak wyglądał plan bogów.

Minęła prawie doba od jej zniknięcia, kiedy Ingeborga postanowiła wrócić do osady. Mgła nie ustępowała. Zanosiło się na burzę. Poukładała sobie wszystko w głowie, postawiła jasno określone cele i wiedziała już teraz, do czego zmierza. Zerwał się silny wiatr. Kiedy schodziła do osady, nikt jej nie powitał. Wszyscy mieszkańcy pochowali swoje rzeczy i zamknęli się w domach przed huraganem. Wiedziała, że najwięcej dzieje się teraz w jej domu. Zmierzała wolnym krokiem w tamtą stronę. Dało się słyszeć pierwsze grzmoty i odczuć pierwsze spadające krople deszczu.

Słyszała gwar i krzyki.

Popchnęła drzwi i weszła do oświetlonego ogniem z paleniska pokoju. Wszyscy zamilkli i zwrócili swoje głowy w jej stronę. Kroczyła powoli, niczym cień w stronę podestu, na którym zawsze siedział jej ojciec. Kątem oka zobaczyła stojącego z boku jarla Marka. Na środku podestu stał jej brat Harald, który trzymał z koszulę śmiertelnie wystraszonego Knuta. Po drugiej stronie stał Frej, który również się z kimś wykłócał.

Stanęła na środku, popatrzyła na wszystkich i każdego z osobna wzrokiem mrożącym krew w żyłach. Wszyscy wojownicy z Öregrund pokłonili się jej. Opadła na krzesło obite skórami niedźwiedzi, po czym zwróciła się w stronę jarla Marka:

- W czym problem?

- Liczyłem, że będę rozmawiać z twoim ojcem.

- Chyba wszyscy na to liczyliśmy - odparła z szyderczym przekąsem.

- Wiesz, jesteś młoda i śliczna, laleczko, ale nie nadajesz się na jarla. Pewnie nawet miecza nie umiesz unieść, skarbie. Nie będę układał się z kimś takim. Z resztą, myślę, że sojusz jest już nieważny, skoro nie ma go kto przypieczętować.

- Mylisz się - odparła z nieskrywaną agresją. - Sojusz nadal obowiązuje, nie mam zamiaru go zrywać.

- Ha, odważna dziewczynka - zaśmiał się Mark i grupa wojowników przy jego boku. - Nie będę układał się z kobietami. Nigdy nie będziesz mi równa. Jesteś tylko zwykłą, głupią małolatą. Jak mogłabyś mieć posłuch, co?

Inga uśmiechnęła się bez cienia radości. Było w tym coś szalonego. Wszyscy patrzyli na nią. Wstała i bardzo wolnym krokiem podeszła do jarla Göteborg, stanęła przed nim i pokłoniła się mu. Mężczyzna zadowolony odwrócił się do niej tyłem i się roześmiał, myśląc, że kolejny teren będzie mu podległy. W tym momencie dziewczyna zrobiła coś, czego nikt by się nie spodziewał.

Złapała jarla od tyłu za gardło ręką, drugą szybko wyjęła zza pasa sztylet, którym poderżnęła mu gardło. Wszystko to stało się w ułamku sekundy, podczas której nieuważny jarl nie miał szans na obronę.

Martwe ciało Marka przewróciło się na ziemię. Wypływała z niego ciemnoczerwona krew. Nikt się nawet nie poruszył. Każdy patrzył w rozwarte ze strachu oczy nieżywego mężczyzny.

Po minucie podwładni mu wojowie wyjęli miecze, gotowi pomścić swojego wodza. W tym samym momencie Ingę otoczyli jej poddani wojownicy, w tym brat i Frej. Mieli przewagę liczebną, dlatego mężczyźni z Göteborg odrzucili broń i pokłonili się Indze.

Po chwili wszyscy klęczeli wykrzykując: Hail jarl Ingeborga!

 

Nastała noc.

Dziewczyna nie do końca rozumiała, co się z nią działo wtedy, gdy zabiła jarla Marka. Nie wiedziała również, co ma dalej począć. W tym momencie jest jarlem Öregrund i Göteborg jednocześnie. Co dalej? Osada Marka znajduje się praktycznie miesiąc drogi stąd. Jak ma to wszystko wyglądać, skoro nie może być w dwóch miejscach na raz? Będzie musiała wyznaczyć kogoś jako wysłannika, lub zostawić Knuta lub Haralda tu, a ona sama wyprowadzić się do Göteborg. Jest to znacznie większa osada, niż jej rodzinna. Trudniej będzie nad nią zapanować, a i musiałaby przekonać do siebie ludzi... lub... Nie, to był zdecydowanie szalony pomysł. Z tymi myślami młoda jarlanka zasnęła.

 

Po długich naradach, w których uczestniczyli Knut, Harald, Frej, Wieszcz, jarl Orvard i kilku znamienitych i godnych zaufania wojów Göteborg i Öregrund, Ingeborga postanowiła, że zostawi w rodzinnym domu brata, któremu mają służyć radą Wieszcz i inni wojownicy. Ona natomiast wyruszy wraz z Frejem i Knutem do Göteborg, w asyście poddanych Marka. Wydawało się to trochę szalone, jednakże nie było innego sposobu, aby to wszystko razem połączyć. Sprawa wydawała się beznadziejna.

Pomyślała o odwiedzinach u swojego wuja Gerharda, który wsparłby ją pewnie we władaniu drugim terytorium. Musiała mu z resztą powiedzieć o śmierci jej ojca, a jego brata, lecz nie miała ochoty się z nim widzieć. Postanowiła, że gdy już wszystko będzie ułożone, wyśle gońca z wiadomością.

 

Przed wyjazdem Ingeborga nakazała bratu opiekować się matką.

Hedviga, gdy dowiedziała się o śmierci swojego ukochanego męża, załamała się. Praktycznie nic nie jadła i nie piła, wychodziła ze swojej izby tylko po to, aby załatwiać potrzeby lub gdy już naprawdę była głodna. Nie odzywała się ani do Ingi, ani do Haralda. Nie chciała niczyjej pomocy, była obojętna praktycznie na wszystko, co działo się wokół niej, również i na to, co stanie się z nią samą. Dobroć i miłość, którą kiedyś emanowała, bezpowrotnie się ulotniły. Jej stan z dnia na dzień się pogarszał, a zmartwione rodzeństwo nie wiedziało, co ma z nią począć. Inga nigdy nie miała do niej cierpliwości i liczyła na to, że gdy minie jeszcze troszkę czasu oswoi się z myślą o stracie, a jej bratu uda się namówić wtedy ją do powrotu do żywych.

 

Kiedy mieli już wyruszać, Ingeborga przypomniała sobie o jednej rzeczy.

Mianowicie nie pożegnała się ze swoim ukochanym miejscem, w którym zawsze przesiadywała.

Nie opuszczała osady na zawsze, jednakże miało to dla niej większe znaczenie, od tego zależała pomyślność jej wyprawy.

Gdy weszła na szczyt kamiennego klifu i przysiadła na nim, wyszeptała:

 

"Jednooki szary Wędrowcze,

Pobłogosław mnie swoją mądrością

Tak, abym mógł zmierzyć się z mym losem

Bez strachu.

Pozwól mi przyjąć zmiany,

Płynąć z prądem,

I pozwól mi wyrzeźbić własne przeznaczenie

W kamieniu,

Którym jest moje życie."

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Revollo 03.04.2016
    Jak zawsze opowiadanie na bezkonkurencyjnym poziomie. Leci 5, czekam na kolejne części. :)
  • ArgentumMortem 03.04.2016
    Dziękuję!
  • rybak 03.04.2016
    "który trzymał z koszulę śmiertelnie" - za
    "Z resztą, myślę, że sojusz" - chyba się zgodzisz, że powinno być: Zresztą
    No to ładne kwiatki. Trudno litować się nad jej ojcem. W końcu zajmowali się: napadami, rabunkami i całą tą resztą, o której strach myśleć. Trzymasz poziom.Pzdr
  • ArgentumMortem 04.04.2016
    Dziękuję bardzo za pokazanie błędów i dobre słowa!
  • Johnny2x4 05.04.2016
    "Drogi Jarlu - Właśnie wybieram się z Armią Słońca na północ w poszukiwaniu Doliny Ostrzy. Czy pomożesz mi w próbie odnalezienia muru?" - J. - Opowiadanie bardzo dobre! :) 5 :) Bardzo lubię twój styl pisania. A sama "Otchłań (...)" rozwija się.
  • ArgentumMortem 05.04.2016
    "Drogi J. W odpowiedzi na Twoją prośbę postanowiłem Cię zgładzić." Jarl.
    Dzięki wielkie! :)
  • fizzycakee 05.04.2016
    No ciekawie, Patrysiu. Widzę, że akcja się rozkręca i zapowiada się coś świetnego. Mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach będę mogła czytać coś więcej o Wieszczu. ;> Ps. Twoje opisy są genialne!
  • ArgentumMortem 06.04.2016
    Ależ dziękuję, Fiziaczku. A cóż Cię tak ten Wieszcz interesuje? :>

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania