Poprzednie częściOtchłań wypełniona lodem #1

Otchłań wypełniona lodem #3

Rozpoczęło się ting.

W Öregrund zebrało się pełno ludzi. Przygotowania trwały kilka dni, gdyż tym razem gościem osady był nie kto inny, jak sam jarl Orvard z Östhammar. Traktowano go jako potencjalnego sojusznika podczas tegorocznych eskapad na Wschód.

Wszyscy byli ożywieni, handel na targowisku kwitł, rybacy mieli ręce pełne roboty, ryby schodziły w tym roku wyjątkowo szybko, a i na ucztach w domostwie jarla Ralfa nie szczędzono.

Dzisiaj przypadał wieczór, kiedy to Orvard miał dać ostateczną odpowiedź, czy wspomoże flotę Öregrund. Również i dziś miano osądzać przestępców. Wyglądało to dosyć demokratycznie - wszyscy uczestnicy zbierali się w domu jarla i głosowano, czy człowiek ów jest winny danej zbrodni, wysłuchiwano przy tym jego obrony. Lecz decydujące słowo miał pan tutejszych włości, był sędzią.

Ingeborgę nudziło to wszystko. Zastanawiała się, jak to będzie, kiedy ona zostanie jarlem. Jasne, uwielbiała klimat ting, kochała przebywać wśród wojów i słuchać ich opowieści o orientalnym Wschodzie, a potem przy palenisku wraz z innymi zasłuchiwać się w opowiadania tutejszego Wieszcza o pradawnych bogach.

Lecz tym razem niemiłosiernie dłużyło się jej to, kiedy jej ojciec osądzał czy wręczał bransolety dwunastoletnim chłopcom, którzy przysięgali mu wierność i lojalność, stawali się mężczyznami.

Ożywiła się dopiero wtedy, gdy jarl Orvard orzekł z nieskrywaną radością, iż zostaje ich sojusznikiem.

Teraz tylko musiała dostać odpowiedź od ojca, czy wypłynie razem z nim.

Udawała, że bawi się wraz z innymi.

Piła alkohol w ilościach przekraczających możliwości młodej kobiety.

Ojciec zasiadł do uczty wraz z nowym sojusznikiem w samotności. - Pewnie omawiają szczegóły, iloma statkami popłyniemy, ilu ludzi zabierzemy... - przeszło jej przez myśl.

Gdy po wieczerzy udało się jej w końcu przepchnąć do Ralfa, nie miała odwagi zapytać się go, jak zawyrokował. Za bardzo bała się odmowy.

- O, tu jesteś, Inga. Wszędzie cię szukałem - to był Harald. - Piłaś? - zapytał zdziwiony.

- Tylko odrobinkę... Słuchaj, bracie, nie wiesz przypadkiem, jak zdecydował ojciec? Płynę z nim? Z wami na Wschód? - poprawiła.

- Sama go lepiej o to zapytaj - uśmiechnął się delikatnie, po czym odszedł w stronę grupki wojowników w rogu.

Inga sama nie wiedziała, czy był to uśmiech wyrażający nadzieję, czy zawód. Alkohol zamroczył jej umysł.

- Ojcze? - spytała, zanim weszła.

- Ing? Tak, wejdź. Wiem, po co przyszłaś.

Ingeborga weszła do izby, starając się zachować jak najdłużej trzeźwość, aby ojciec nie domyślił się, że piła. Zauważyła, że matka szepcze coś na ucho jej ojcu. Uśmiechnęła się sama do siebie. - Na pewno udało się mamie przekonać tatę. Popłynę z nim! - przeszło jej przez myśl.

- Siadaj, proszę - wskazał jej krzesło obok siebie. - Zdecydowałem, że... Słuchaj, zabieram ze sobą Haralda. Ktoś musi się zająć wioską, i to będziesz ty. Przepraszam. Wiem, jak bardzo chciałaś popłynąć, ale musisz zrozumieć, że to jest niebezpieczne. Zobacz, jak wiele zacnych wojów nie wraca z naszych wypraw. Harald powinien sobie poradzić, ale i tak sporo ryzykuję, zabierając go ze sobą...

- Ale tato, to niesprawiedliwe... - zaczęła mówić z wyrzutem. Spojrzała na matkę. Płakała.

- To moje ostatnie słowo, Inga. Nie popłyniesz z nami. Musisz przejąć moje obowiązki. Ale obiecuję, o b i e c u j ę, że jeśli będziesz dalej bardzo ciężko trenowała, zabiorę cię w następnym roku - wstał i podszedł do córki. Objął ją. - Musisz pewne rzeczy zrozumieć. Wiem, że od dzieciństwa chciałaś zostać znaną wojowniczką, i wiem też, że nią będziesz. Tak powiedział mi Wieszcz niedługo po twoim narodzeniu, a pamiętajmy, że to człowiek, który widzi i wie więcej od nas wszystkich... - ucałował dziewczynę w głowę. - A teraz chodź, pora zasiąść przed paleniskiem.

Nie chcąc pokazywać żalu, jaki żywi, Inga uśmiechnęła się delikatnie do ojca i do matki. Wstała i udała się wraz z nimi usiąść przy palenisku.

 

' - Niflheim oznacza Krainę Ciemności. Mówi się na nią też Gnip, czyli Jaskinia. Nazywa się ją również Hel, Niflhel i Gniphellir. Stamtąd wyrasta jeden z korzeni Yggdrasilla, gdyż Drzewo to sięga aż do podziemnej krainy umarłych. Dostają się tam duchy wszystkich, nie mających szczęścia polec na polu bitwy, a przeto nie wywyższonych łaską ucztowania w pałacach Odyna i Freyi. Wejście do Gniphellir znajduje się pośród lodów dalekiej Północy, a zwie się je Bramą Trupów. Za nią płyną dwie cuchnące rzeki graniczne, Gjóll i Leipt, ale tylko na tej pierwszej wzniesiono most Gjallarbru, pilnowany przez olbrzymkę Modgud. Oprócz niej bram Helu strzegą: wściekły pies Garm - jego ponure ujadanie obwieści początek Ragnaröku - oraz obrzydliwy, trójgłowy olbrzym Hrimgrimnir. Przy korzeniu Yggdrasilla burzy się woda w studni Hwergelmir, do niej bowiem zlewa się rosa z całego Drzewa i z niej też wypływają wszystkie rzeki świata.'

Ogień trzaskał przy palenisku. Ktoś dorzucił do płomieni suszone ziele, które Ingeborga zawsze zbierała na takie okazje. W chacie począł się tworzyć gęsty dym. Wszyscy byli już zaspani, wokół panowała cisza, a tylko słowa Wieszcza niosły się echem. Inga siedziała obok Haralda i Knuta, który to nie zawsze miał zaszczyt uczestniczyć w ting. Z ciekawością przysłuchiwał się dobrze wszystkim znanej historii o królestwie lodu i zimna, władanym przez Hel, córkę olbrzyma Lokiego.

' - Na samym dnie Niflheimu toczy fale straszliwy strumień, a w nim pod prąd brodzą krzywoprzysięzcy i wilkołaki. Tam też niebezpieczny wilk rozrywa zwłoki ludzkie, a wąż Nidhogg pożera ciała umarłych i bez skutku podgryza korzeń Yggdrasilla. Na korzeniu tym siedzi Kogut Niflheimu – rudy jak ogień. W Niflheimie odnaleźć można dwa pałace. Pierwszy – nie wiadomo, do kogo należy, zaś wznosi się na Wybrzeżu Trupów. Wszystkie jego bramy wychodzą na północ, ściany są pobudowane z ciał węży, a przez dymnik wpadają do niego jad nienawiści i całe zło świata. Drugi pałac, Olund, należy do królowej Niflheimu, wiecznie ponurej Hel, o twarzy zżartej trupim rozkładem. We wnętrzu tego dworu, na złotej podłodze stoi zastawiony stół Hungr, na nim zaś leży nóż Sultr. W halli pałacowej, na łożu Kor, za zasłonami Blikande Boli, spoczywa Hel, ubrana w suknię zwaną Mdłością. Tyle tylko wiadomo o Niflheimie, nie ma bowiem stamtąd ucieczki – powrót do krainy żywych nie udał się nawet świetlanemu Baldurowi, więc też wieści o Helu są skąpe.'

 

Powoli i nieubłaganie czas kierował się w stronę wypraw.

Jarl Ralf miał za kilka dni wyruszyć na Wschód.

Ingeborga nie żywiła do niego urazy, lecz częściej niż zwykle znikała, czasem nawet na trzy dni. Nikt, nawet Knut, nie wiedział, gdzie się wtedy podziewała.

Harald był zbyt zajęty przygotowaniami do wyprawy, wiecznymi treningami i szkoleniem się w sztuce żeglarskiej i nie zwracał na nią większej uwagi.

W końcu miała spokój, o który tak długo nie mogła się doprosić.

 

Nastał dzień pożegnania.

Statki jarla Orvarda przypłynęły na czas i w odpowiedniej ilości. Wszystko szło zgodnie z planem.

Nad wybrzeże przybyło wiele kobiet, aby pożegnać swoich ukochanych. Inga pożegnała się z ojcem i bratem już w domu, ale postanowiła ich odprowadzić, spotykając się przy okazji z pracującym nad wodą Knutem. Pomagał przenosić wszystkie rzeczy do łodzi.

Kiedy statki zaczęły odpływać, Ingebordze mimowolnie popłynęły łzy. Miała być tam wśród nich. Tymczasem jest tutaj i musi pełnić obowiązki jarla.

Knut objął ją, a ona przytuliła się do niego.

To tylko chwilowa słabość, w końcu za niedługo będzie musiała wykonać powierzone jej przez ojca zadanie, które poniekąd zrekompensowało jej brak uczestnictwa w najeździe na orient.

 

Musi być silna. I przede wszystkim, nie może zawieść ojca.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • raigy66 08.03.2016
    Czy opowiadanie jest zainspirowane przez to, ze interesujesz sie mitologia nordycka? Pozdrawiam. Bardzo fajnie.
  • ArgentumMortem 11.03.2016
    Tak, aczkolwiek to nie był jedyny powód, dla którego zaczęłam pisać opowiadania z nordyckim klimatem. :) Dziękuję.
  • Revollo 08.03.2016
    Leci 5. Bardzo dobre opowiadanie.Fajnie też umieściałaś tam wątek mitologiczny.
  • ArgentumMortem 11.03.2016
    Ależ dziękuję, drogi Revollo. :d
  • _ASTAROTTE_ 08.03.2016
    Wiedziałam, że jej nie zabierze! :(
    Oczywiście 5 ode mnie :*
  • Revollo 09.03.2016
    No, smutno że nie może się wykazać w bitwie.
  • ArgentumMortem 11.03.2016
    Dziękuję, kochana. ;*
  • ArgentumMortem 11.03.2016
    Revollo Bo z niej dupa, nie wojowniczka. xd
  • Johnny2x4 20.03.2016
    Trzyma równie wysoki poziom jak poprzednie części. Czekam na dalszy rozwój fabuły, która jest dobra. Zostawiam 5.
  • ArgentumMortem 20.03.2016
    Ależ dziękuję bardzo, Johnny. Jak tam Błękitna Rewolucja?
  • observer 24.03.2016
    "- Sama go lepiej o to zapytał" - zapytaj
    Przedostatnie zdanie piątej części - brakuje kropecki. Fajna religia... aż się łezka w oku kręci. I komu to przeszkadzało? - Już my wiemy karwa komu... To tyle... z interpunkcji jestem matoł, więc to kto inny powinien. Wydaje mi się, że trochę dużo kurdupli (,), ale jak mówię - za gupi na to jestem. Tak prywatnie, to dobrze piszesz i nie ma wstydu. Pzdr.
  • ArgentumMortem 24.03.2016
    Dziękuję za wytknięcie błędów i za opinię, zaraz poprawię, co źle. Również pozdrawiam!
  • fizzycakee 27.03.2016
    Świetny ciąg dalszy! W ciekawy sposób wplotłaś informacje o mitologii. Było ich dość dużo, więc umieszczenie ich w jakieś dialogi totalnie by je przytłoczyła i przeistoczyła w coś nienaturalnego.., a podanie tych informacji w takiej formie daje intrygującą konstrukcję i skłania mnie do myślenia, czy wykorzystasz jakoś i pociągniesz w którymś kierunku tę formę... Oczywiście ode mnie 5.
  • ArgentumMortem 28.03.2016
    Dziękuję! Cudowny Wieszcz.
  • fizzycakee 28.03.2016
    ArgentumMortem chyba powinnam zmienić swoje plany na przyszłość. ;>
  • ArgentumMortem 29.03.2016
    fizzycakee ;>
  • Angela 03.04.2016
    Bardzo dobrze się czyta, opisy są lekkie, a dialogi bardzo naturalne. Super : ) 5
  • ArgentumMortem 03.04.2016
    Dziękuję za te miłe słowa!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania