Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Owady skazane na rozgniecenie IV

To było później, po wszystkim.

Po tym, jak Daniel powiedział nie, a Krystian go usunął. Wyniósł jak worek z cuchnących śmieciami, pełen kłębowisk zużytych prezerwatyw, który Żaneta poleciła mu wziąć po drodze. Wyjebać.

Rzucił jakieś oklepane: co ja z tego będę miał?, jakby nic nie mogło umknąć scenariuszom godnym podarcia. Nikt, nic. Nigdy.

 

*

 

Anna nie umiała znaleźć sposobu na wyrażenie tego, co chciała powiedzieć.

Może jej film powinien być niemy, żeby wykrzyczeć co czuła, gdy dowiedziała się dzięki nim, że świat jest potłuczony. Gdy palcem wędrowała po poręczy tego odłamka życia, zdawała się sobie taka głupia.

Zapięta po szyję.

Nic nie przeżyła. Paprotka, jakich mnóstwo we wspomnieniach starych bab. Jej mszyce były śmieszne. Jej korzenie nigdy nie rozsadziły plastikowej doniczki, nie uwolniły się z podlewanej wygodą ziemi. Ostrożne, wyważone liście nic nie robiły. Tylko były. Robienie czegoś niesie za sobą ryzyko.

 

Ale Anna zrobi ten film.

Dotychczasowość była lustrem, co trzy dni polerowanym przez ich panią do sprzątania. Poręcz była ostrym odłamkiem prawdziwości. Anna czuła, że o drzazgę poręczy, o odłamek lustra - skaleczyła sobie kłamstwo. Z Idylli ciekła krew. Z wypolerowanej iluzji nic nie zostało, pokrył ją kurz. Koty kurzu.

Tu nie ma pań do sprzątania, w samym sercu przejechanego zwierzęcia, od którego wszyscy przechodnie odwracają wzrok.

Tu Anna była. W martwych oczach, żwawej krwi, spływającej po jego sierści. Głaskała ją. Jak Ninę po saskim policzku.

 

*

 

Księżniczka na ziarnku maku wysokomorfinowego, mapa jej kolan to cały Trzeci Świat. Wojna palców, gdy wzburza niespokojne morze włosów, w pokoju cuchnie seksem, marszczy nos, rozczesuje skołtunione fale. Anna pyta. Nina milczy, myśli o niebieskich migdałach. Samą siebie przerosła. Nie słyszy już pytań dotyczących siebie. Skreśla swoje parafki ze wszystkich, nieopatrznie podpisanych serc.

Anna zbliża kamerę, ale Nina się oddala.

 

Co noc identyfikuje zwłoki: Tak, to ja.

I wychodzi ze snu, pozostając w nim martwa.

 

*

 

Ale wróćmy do tego, że Daniel nie mógł znieść tego dłużej.

I Krystian go zabrał.

 

Wyszarpał za drzwi nagłego niemowę, plującego w stronę wrosłej w ziemię Niny. Wymiotującego wzrokiem to wszystko, czego nie umiały ubrać usta w porządny mundur zdań.

Saskie policzki Niny zarzygane tym brakiem słów, myśl, że znowu dziś nie jadł obiadu.

Patchworkowa litania do Najświętszej Kurwy Panny, modlitwa drżących palców o to, by wszystko się nie zjebało. Bo to wszystko, chociaż jest prawie niczym, jest wszystkim.

 

Wszystkim, Nina, rozumiesz?

Daniel tego dotąd nie rozumiał. Jak bardzo.... I gdy zatrzasnęły się drzwi, nie umiał dokończyć myśli, która zaczęła w nim grasować.

 

Co miał zrobić?

 

Żebrać, ucinanymi przez Krystiana, niedokończonych gestami, błagać ją, maskując to murem opuszczonych rzęs, było wstydem. Wstyd i Daniel dobrze się znali. Długo szli razem, a najlepsi wrogowie, to coś więcej niż przyjaciele z nazw i selfie. Wstyd i Daniel mieli dziurawe trampki, o rozmiar za małe.

Nie stać mnie na plasterek, Nina, pomyślał, gdy Krystian na podwórku tłumaczył mu pięściami, że biznes jest jak karuzela, musi się kręcić.

Markowymi butami wyjaśniał znudzony, że taki dzieciak jej nie zatrzyma.

Cios w splot słoneczny, kilka doprawień. Jęk, niemożność wstania, wstyd, ,,czołgaj się, kurwa".

Krystian wiedział, co robi, robił to więc kątem oka, buta i umysłu. Głównie myślał o tym, że może po powrocie Żaneta go pochwali, może zamiast wysyłać do netto po chusteczki nawilżające, którymi dziewczyny (dziwne, że ta Zosia w ciąży nadal pracuje, ale co to, kurwa, go w sumie obchodzi..) wycierają sobie piersi i buzie ze spermy klientów, spojrzy na niego jak dawniej.

Z Krystianem nie było jeszcze tak najgorzej, bo chociaż jego toporność, prawilność i upiorna powtarzalność, odrzucały niektórych - Krystian umiał kochać. Kochał Żanetę. Myślał o niej, gdy Daniel pluł krwią. Na nowe buty, kurwa...

Krystian pochylił się. Jak nad grobem.

Daniel jest pierdolonym nikim. Cios butem versace.

Tylko jedna łza.

 

*

 

Łzy. Łzy. Łzy. Dawno temu, ale Daniel pamięta, że wówczas poleciały trzy.

 

Ojciec pod monopolem odgrywa kolejną scenę długiego filmu o zabijaniu. I daje znajomemu lekcję ośmieszania. Pamięta, a ostrość wspomnień sprawia, że ożywają nawet ziarniste, czarno białe zdjęcia. Nie zapomni. Jak obaj zaśmiewali się do łez, że Daniel chciałby zostać pilotem.

W szkole pytali, kim dzieci pragną zostać, gdy dorosną.

Samolot jest nieosiągalny. Daniel chciał być wolny, a o polskich lotnikach i ich roli podczas Drugiej Wojny Światowej czytał z wypiekami na twarzy.

Daniel pilotem. Ojciec zaśmiewał się tak, że z oczu poleciały mu łzy. Trzy, Daniel pamięta. W okrucieństwe, musi być, widać, harmonia. Równowaga.

 

A kim chciał być ojciec Daniela?

Kim był, gdy jeszcze był? Co się wydarzyło, że pozostało stać tam wtedy, ledwo stać, i śmiać się, że synek chciałby zostać pilotem? ,,On, kurwa, pilotem! Słyszałeś to, Sławek?"

Trzy łzy i Daniel zrozumiał, że żyje w najmroczniejszym obrazie Beksińskiego. I że z niego też spełznie z czasem farba. Legnicki zaułek, w którym przepada się na zawsze, czarna dziura wsysająca wszelką jasność, hiena rzucająca się na marzenia, sroka kradnąca nadzieje.

 

Jesteśmy tu. Będziemy. Tu wszystkie psy poszły do weterynarza, błagając by już je uśpił, a ludzie odkręcili butelki, chwycili piloty, przestali być ludźmi.

 

*

 

Matka zachorowała na niedowierzanie w to, co widzi, gdy rozglądała się wokół. Zwariowała tak pięknie przez skurwysyna. Ale potem pięknu zepsuły się zęby.

 

Gdy Daniel był młodszy, a ona malowała się jeszcze i czasem nosiła maskę na przedstawienie pod tytułem ,,U nas wszystko w porządku", nauczył się wiele o kosmetykach. Jej siniaki były zawsze piękniejszych barw, niż jego. Bukiety bladoróżowych róż zamazywali korektorem. Kolorowanki.

 

*

 

Słońce chyba tego poranka wzięło sobie do zczerniałego serca, że zawsze wstaje. Nawet po nocy takiej, jak ta. Oświetliło zaropiałe od kałuż żyły ulic.

Narazie usiądźmy na wyblakłej ławce i zapalmy upieprzonego krwią papierosa, zanim będziemy musieli rzucić światło na poprzednią noc...

Pachnie jesienią. Spadają pierwsze liście. Kruche, jak wszystko, jak prawie nic...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (30)

  • betti 21.09.2019
    kałóż - kałuż

    Muszę jeszcze raz przeczytać. Na razie stwierdzam, że ta część bardzo dobra, brudna, ale inaczej niż poprzednia. Tam była wulgarność, tu brud, który chwilami się odrywa, dając coś na kształt nadziei.
  • Lamb 22.09.2019
    Ta część wiele przeszła, dwa razy przypadkiem została utracona, i wreszcie (brak czasu ohydny) ją odratowałam, w obecnym kształcie.

    Dziwnie, rzadko mi się to zdarza, ale szkic całości tego opowiadania mam w sobie, pełny, tylko brak mi czasu, by to odpowiednio wypluć.

    Zamysł jest taki, że z faktów, to ta część daje nam tylko te; Daniel werbalizując niezgodę, najpewniej przeniósł swoją relację z Niną na inny, trudniejszy jeszcze poziom. Został pobity i upokorzony, a Nina musiała zostać, nic jeszcze nie wiemy o reakcji Niny.
    Cała noc jest niejasna, i dopiero w kolejnych częściach wypłyną pewne fakty.

    Tu chodziło o to, głównie, ze lepiej poznajemy Daniela, to część to wycieczka w Daniela.
    Chciałam tez mocniej zarysować ponurość i nędzność miejsca (wyimaginowanego, choć nie przeczę, że inspirowanego), gdzie wszystko się rozgrywa.

    Wilde powiedział, że nie ma książek moralnych albo niemoralnych, są tylko napisane dobrze lub źle, bodajże w przedmowie do Doriana Greya, a choć w moim opowiadaniu chyba sporo jest niemoralnosci, to staram się, by to nie było napisane fatalnie i wciąż robię wycieczki do poprzednich części, czyniąc poprawki.

    Się rozgadalam. Dziękuję za obecnosc i opinie :).
    Pozdrawiam.
  • jagodolas 21.09.2019
    Dobre bo: obrazek ten nuty przeszłe przywołał, jak: odbija się miasta panorama, chujoza jara na tym tle helu grama...
    Chujowe bo za chuja nie widać tu nadziei aże jestem w beznadziei to ten
  • Lamb 22.09.2019
    Fajnie bardzo, że jesteś. Lubię.
    Ano nie jest to wesoła bajka.
  • „Gdy palcem wędrowała po poręczy tego odłamka życia, zdawała się sobie taka głupia.”

    „Poręcz była ostrym odłamkiem prawdziwości. Anna czuła, że o drzazgę poręczy, o odłamek lustra - skaleczyła sobie kłamstwo.”

    Odłamek to bardzo wyraziste słowo i kiedy natrafiłem na nie po raz drugi w tym tekście, sądziłem, że to było zdanie wcześniej, chociaż tak wcale nie było. Nie wiem czy Twoim zamysłem było zastosowanie tego powtórzenia, czy po prostu tak wyszło. Ja sygnalizuję Ty sobie obadaj. Może to tak ma być, nie razi jakoś tak mocno. Także ten...

    Wrażenia po przeczytaniu, a właściwie jedno główne to lekka chaotyka obrazów, ale znając już kilka wcześniejszych Twoich tekstów, wiem, że to akurat u Ciebie efekt zamierzony i trzeba się do tego dostroić, a wtedy jest spoko.

    Dobrze oddajesz mroczną stronę ludzkości, bo takie obrazy nie są, to pewne, oderwane od rzeczywistości i pewnie niejeden czytający ma dziesiątki skojarzeń z tym co widział gdzieś tuż obok, a może przeżył i doświadczył w życiu.
    Pozdrawiam!
  • Lamb 23.09.2019
    Tutaj akurat powtórzenia zamierzone, dla zaakcentowania.

    Nie nazwałabym tego tu - chaotyką, choć jestem ostatnia, by kłócić się z Twoimi subiektywnym doznaniami.
    Chodzi mi o to, że tu wiadomo, że szczegóły tajemniczej nocy poznamy później- to jasne.
    Jasne też fakty (podałam wyzej, odpowiadając na komentarz betti).
    I jasne, że pogłębiamy tu postać Daniela.

    Oooch, ten tekst jest bardzo inspirowany. Rzeczywistością. Realiami. Miejscami. Ale czy dziesiątki spotykały tych odłamków świata? Mnie, jak Dostojewskiego, pcha do nędzy, ale jest w tej części taki ustęp, w którym Anna - ją również pcha w nędzę, fascynuje Nina, mówi że znalazła się.. ech, czekaj:

    ,,Tu nie ma pań do sprzątania, w samym sercu przejechanego zwierzęcia, od którego wszyscy przechodnie odwracają wzrok.
    Tu Anna była. W martwych oczach, żwawej krwi, spływającej po jego sierści. Głaskała ją. Jak Ninę po saskim policzku."

    Odłamek, którego wolimy nie widzieć, i się czasem o niego nie skaleczyc.
    Tylko, że on jest.
    Ja w nim jestem. Nina. Daniel.
    On jest.

    Dlatego Anna robi ten film, dlatego ja wypluwam z siebie ten tekst.

    Dziękuję za obecność i kilka słów od Ciebie, Maurycy.
    Dobrego wieczoru, obfitego w spokój.
  • Lamb 23.09.2019
    Dotykały* tych odłamków
  • Enchanteuse 23.09.2019
    Bardzo ładna część, Lamb. Niemniej, wydaje mi się, że trochę za bardzo poetycko. Gdzieś umyka mi sens, gdzieś gubię się w tych wszystkich metaforach, mam wrażenie lekkiego przerostu formy nad treścią.
    I to jest o tyle ciekawe, że naprawdę mi się podobało, tylko wydaje mi się, że w tej konkretnej serii, która już na początku została przez Ciebie zgrabnie ukształtowana w "mocniej stąpającą po ziemi" nie powinno być aż tak silnego rozwodnienia metaforami.
    Zostawiam 5, bo naprawdę dobre, mimo tej moim zdaniem lekkiej słabostki.

    Trzymaj się cieplutko.
  • Lamb 23.09.2019
    Już Maurycemu wyżej, a najwyżej betti, bardzo ładnie i dogłębnie wyszczególniłam, że to pogrubienie.. wg mnie bezzasadne, jasny przekaz.

    Biorę na klatę, na piersi właściwie, że niekoniecznie.
    Wiesz - nowe fakty, co do aktualnych wydarzeń- ujawni następną część. W dużej mierze będzie uzupełnieniem tej, to jest w większości część pogłębiająca Daniela.

    I tak, jest nieco bardziej poetycko niż w poprzedniej. Tu mi tak pasowało, chciałam o dzieciństwie i opisie przeżyć wewnętrznych Daniela mówić w sposób podkreślając jego wrażliwość, jego postrzeganie. To, że ,,czasem w betonie nawet róża wyrasta".

    Nie odpisałam Ci jeszcze na messengerze głównie, bo nie mogę odsluchiwac wiadomości głosowych, a tak bym wolała.
    Przepraszam.
    Daj mi chwilę.
  • Enchanteuse 23.09.2019
    Lamb nawet biorąc pod uwagę wrażliwość Daniela, mi się to wciąż wydaje zbyt... no ale, to Ty jesteś autorka, wiesz lepiej.

    Też bym tak wolała. Poczekam wiec :)
  • Lamb 23.09.2019
    Enchanteuse, jeśli to możliwe - dokończ zdanie, nie ucinaj, proszę, trzema kropkami. Jestem ciekawa.

    Nie jestem chyba psudotwórcą, który, która, nie dopuszcza do siebie krytyki, czy sugestii. Może czasem zbyt wiele tłumaczę - jaki efekt chciałam osiągnąć, czy o co mi chodziło. Ale staram się nie być zamurowana.

    Wrażliwość Daniela była podcinana od najmłodszych lat: w o wiele wcześniejszej części, gdy obraził Ninę, możesz nie pamiętać, ale wytłumaczył jej, że ,,zrobił jedyne, co zna". Że nikt nigdy nie był dla niego dobry. Wrażliwość Daniela jest przysypana gruzami lat, lat pełnych patologii i okrucieństwa.
    Daniel w pewnym sensie nie jest w pełni ukształtowanym człowiekiem. Nie jest dorosły. Nie jest gotowy na to, w czym przyszło mu tkwić, nikt nie byłby. Nie jest też gotowy na Ninę. Bławatkowość przebija się przez ciemność, bo kogo ona nie spowije, w miejscu takim, jak to.
    I jego ciemność, i jego brzydoty- także wyjdą na jaw. Niebawem.
  • Lamb 23.09.2019
    Dla przykładu tego, że staram się rozważać różne sugestie - pod poprzednią częścią zjawił się Akwamen (mnie osobiście wydaje się, że tylko dlatego, że betti miała wiele uwag krytycznych, więc była szansa ją denerwować, znajdując kontrpozytywy).

    Ale powiedział, bym popracowała nad scenografią.
    I ja, uznałam, że ma rację - w tej części bardzo starałam się poprawić ten aspekt.
  • Enchanteuse 24.09.2019
    Lamb jasne, że pamiętam. To była scena tak wyraziście zarysowana, że aż boleśnie było ją czytać. Nie sądziłam, że jeszcze cokolwiek może wywołać we mnie tak silne emocje. Tobie się udało. Nie po raz pierwszy, zresztą.
    Jeśli zaś chodzi o Daniela: ja rozumiem, że Ty chcesz pokazać świat jego oczami, jego wrażliwość; jedyne, z czym się nie zgadzam, (ale to kwestia czysto subiektywna, bo odczuciowa) to sposób podania tych informacji. Załóżmy, że jestem miłośniczką deserów i ogólnie lubię desery. I dalej: dostaję od Ciebie wyśmienitą słodką potrawę, ale uważam, że jest ona trochę przesłodzona, przez co smak traci na wyrazistości.
    Tak bym to metaforycznie przeniosla, nie wiem, czy wiesz teraz lepiej, o co mi chodzi?

    Też czekam z niecierpliwością na odsłonę mroków duszy Daniela. To są tego typu historie, ktore wwiercaja się silnie w duszę i bolą, ale jednocześnie niesamowicie wzbogacają.
    Dziękuję Ci za tę opowieść. :)
  • Lamb 24.09.2019
    Enchanteuse

    ,,Lamb jasne, że pamiętam. To była scena tak wyraziście zarysowana, że aż boleśnie było ją czytać. Nie sądziłam, że jeszcze cokolwiek może wywołać we mnie tak silne emocje. Tobie się udało. Nie po raz pierwszy, zresztą."

    To.ja nie wiem, jak dziękowac Tobie. Za te slowa.
  • Kurcze, piszesz niesamowicie. Te opisy, metafory, porównania... Dawno nie czytalam tak świetnie opisanego bagna zwanego życiem. Ehhh czytałam na wstrzymanym oddechu. Cudne to i niesamowicie obrazowe. Klimat krwisty i cuchnacy.
    Tak, klecisz bardzo dobre opowiadanie.
    Pozdrawiam
  • Lamb 23.09.2019
    Wooow, czytasz od początku?
    To druga dziś z najmilszych niespodzianek. Dwie nadprogrsmowe paczki, pomagające mi znieść rzeczywistość, i czytelnik, który jest z Niną i Danielem od początku, i nie uważa mojego opowiadania za ostatnie gówno, jest nadal.

    Strasznie Ci dziękuję. To dla mnie ważny, z pewnych powodów, tekst.
    Merci ogromne. :*
  • Agnieszka Gu 23.09.2019
    Lamb
    "... czytasz od początku?" - to pytanie czy zdziwienie? Sorki, bo nie załapałam (słowo pisane bywa rozmaicie interpretowane). Jeśli to pytanie - biegnę wyjaśnić - że owszem, tak. I od początku Ci tu kibicuję :)
    Pozdrowionka i trzym się :))
  • Agnieszka Gu 23.09.2019
    Lamb ale dupa ze mnie, Ehhh dalej piszesz przeca, żem od początku... Opóźnione flesze na synapsachw w mózgu mam widać. Masakra - o tej porze na wstecznym biegu już jadę. Sorki za zamieszanie ;)
  • Lamb 23.09.2019
    Agnieszka Gu, przestań, jestem tak urządzona tym, że czytasz od początku i wciąż że mną jesteś, że nie waż się za nic przepraszać. To ja nie wiem jak podziękować.
  • Lamb 23.09.2019
    Urzeczona *
  • jesień2018 23.09.2019
    Ja też jestem. Piękna cześć, wiele niesamowitych, obrazowych zdań, choć momentami miałam wrażenie, że jakby aż ciut za dużo metafor...
    Zastanawiam się też nad Anną... czy jest możliwe dotarcie do dorosłości tak, żeby Cię nic nie zraniło? Mnie się wydaje że nie. Choć z drugiej strony "Gdy palcem wędrowała po poręczy tego odłamka życia, zdawała się sobie taka głupia.
    Zapięta po szyję." - cudowne zdanie. Może to zapięcie po szyję ją chroniło, możliwe, że tak.

    Czekam na kolejne części.
    To w tej chwili jedyna seria, jaką śledzę :) I jedna z bardzo nielicznych (może trzech?), które w ogóle śledziłam na Opowi.
  • Lamb 23.09.2019
    Ojej. Nawet nie wiesz, jakim miłym zaskoczeniem jest móc przeczytać, że ktoś jest z Tobą przy jakimś tworze od początku, że nie znudził się, że to nie aż takie gówno, skoro chce być nadal.

    Co do Anny; wiesz, mnie się wydaje, że dziś wiele młodych osób żyje w takiej bańce, bezpiecznej, kłamliwej. Aspekt tej bańki porusza fajnie Żulczyk w książce ,,Radio Armageddon".
    Bańka Anny pęka.
    To dla niej ekscytujące, i w niej, zapiętej po szyję - rodzi się coś na kształt buntu. Ciągnie ją w rejony, gdzie diabeł mówi dobranoc, bo przynajmniej mówi to szczerze.

    Jest takie zdanie we wspomnianej książce - ,,Gdyby nie on, nie poczulibyśmy w całym swoim życiu kompletnie nic".
    Tak Anna zadecyduje swój film Ninie i Danielowi - ,,Ninie i Danielowi. Bo gdyby nie oni, nie poczułabym w całym swoim życiu kompletnie nic".

    ,,Czekam na kolejne części. 
    To w tej chwili jedyna seria, jaką śledzę :) I jedna z bardzo nielicznych (może trzech?), które w ogóle śledziłam na Opowi." - niesamowicie jest móc przeczytać coś takiego, kurwa.
    Ryczec przecież nie będę, bo się zanosi.
  • Lamb 23.09.2019
    Zadedykuje *
  • Angela 23.09.2019
    Wcześniej komentowali mądrzejsi, ja napiszę tylko, że warto było czekać. Emocjonalnie obdarłaś mnie ze skóry.
  • akwamen 23.09.2019
    Angela dobrej nocy, Pani! :)
  • Angela 23.09.2019
    akwamen Spokojnych snów, Panie! : )
  • Lamb 23.09.2019
    Ninę, Daniela, siebie (bo w Ninie i Danielu jest sporo mnie - takze). Dlaczego mądrzejsi? - kazdy subiektywnie postrzega, przeplywa tekst przez.jego indywidualny filtr - jesli poruszam, jesli czytasz i czytac chcesz dalej - to nagroda dla mnie ogromna.
  • Adelajda 29.09.2019
    Mi nie przeszkadzają metafory, uwielbiam się w nich topić. Mam taki nastrój po przeczytaniu tej części, że mam chęć napisać jakiś wiersz, jeszcze nie wiem jaki, czy dobry czy beznadziejny, ale rzadko mi sie to ostatnio zdarza. Rzadko dzieje się ostatnio tak, że czuję.
    Dzięki piękne Lamb. Będę czekać.
  • Lamb 02.10.2019
    Teraz pewnie bedzie mala przerwa z ,,Owadami". W sercu zapotrzebowanie na inny tekst, gdy poczuje sie lepiej, ale Owady mam zamiar kontynuowac, przewiduję jeszcze dwie częsci. Tylko muszą chwile poczekac.
  • Lamb 16.10.2019
    Tak, mam ambicję skonczyc te serie, zwlaszcza ze szacuje to jeszcze na dwie czesci.
    Ale z calą pewnością ,,Owady" będą musialy troche odlezec I poczekac na ukonczenie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania