Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Owady skazane na rozgniecenie II (poprawione)
Nie robiła tego dla pieniędzy. Autodestrukcja to siostra Śmierci i przyjaciółka sprytnych. Tych, którzy wiedzą jak żerować na zagubieniu. A Nina była zgubiona jak słynny diament z Titanica, wątła jak szyja titanicowej Rose i pragnęła, by coś rozerwało ją na strzępy.
By pękł kadłub.
Wiedziała też, że są lepsze żyletki niż te klasyczne. Mają członki dowolnej wielkości i różne życzenia, które prują jestestwo skuteczniej niż niegdyś noże motylkowe Larsa jej delikatną skórę. Lars mawiał, że owca pójdzie za tobą, choć dobrze wie, co z nią zrobisz. I że Nina ma owcze oczy, a na jej wełnie można sporo zarobić.
I że, skarbonki, kurwa, nie krzyczą, gdy się je rozbija.
Ale to było kiedyś... Lepiej zapomnieć o wczoraj. Może wtedy wczoraj zapomni o tobie.
Klienci siekają lepiej niż tasaki. A pieniądze? Po odjęciu doli dla Żanety, kolejnej - która z Niny zrobiła lolici produkt, i żerowała na każdym umówionym przez siebie mężczyźnie, który pożerał resztki okruszków wartości, jakie Ninie zostały - ostawały się ochłapy stów na wielkim łóżku, w którym nie mogła spać, bo wciąż ich czuła. Choć wreszcie nauczyła się obsługiwać pralkę i wrzucała do niej pościel. Codziennie. Wciąż ich czuła. Liczyła. I prowadziła dziennik.
7. Dziś było ich siedmiu, ale trzech wyszło. Byłam zbyt blada zdaniem jednego z nich. Inny chciał szatynkę.
A ja chciałabym helikopter, który zabierze stąd mnie i Daniela. Daleko, daleko...
Zaprzyjaźniali się powoli i z trudem. Wcześniej Nina sądziła, że miała w życiu ciężko, ale Daniel to zweryfikował. Znał tylko smród zaszczanego ojca, odór alkoholu, wszystkie kolory siniaków, całą piękną paletę pastelowych odcieni. I duszący brak perspektyw, rozciągający się aż po spłowiały horyzont.
Bardzo dziki zachód.
Gdy Nina nie miała klientów, przesiadywali na placach zabaw. Włóczyli się legnickimi uliczkami. Bawili w chowanego. Nigdy nie widziała, by ktoś tak cieszył się z ciastek z kremem, jakie pałaszowali w pobliskiej cukierni.
Jeszcze nie stanowiło problemu, że ciastka są za dawanie dupy.
Nina nie chciała, by Daniel pił. Ale tutaj wszyscy pili. Sorry, taki mamy klimat?
Przynosiła mu książki i opowiadała baśnie. Poszli do kina. Daniel był w kinie pierwszy raz w życiu.
- Nina, widziałaś to? Widziałaś ten pościg? - Chciało jej się śmiać. Radośnie, na cały głos. I płakać ze wzruszenia, choć sądziła dotychczas, że nie umie już się wzruszać.
*
Żaneta doszła do wniosku, że Nina do reszty postradała rozum. Ten dzieciak z patologii, non stop przesiadujący na schodach - nie pomagał interesom. Psuł renomę.
Renomę, kurwa. Nina wybuchnęła histerycznym śmiechem. Renomę.
Sama Żaneta otaczała się mężczyznami, którzy mieli już po trzydziestce, po parę lat przesiedzieli w więzieniach i był z nich ,,pożytek". Mieli pieniądze, robili ,,interesy", dawali Żanecie drogie prezenty, nosili jej ciężkie torby i wozlili ją beemkami tam, gdzie sobie życzyła.
Aktualny łup Żanety, Krystian, to był w zasadzie dobry, prosty chłopak. Miał się za nie wiadomo kogo, bo nie sprzedał, bo nie był ,,frajerem pod celom" (jakby napisał, gdyby mu dano długopis), i każdy na dzielni z najwyższym szacunkiem zbijał z nim pionę, bacznie obserwując, czy jego mina nie zwiastuje nadchodzących kłopotów.
Krystian był gangsterem o sylwetce siłowniowej, całkiem przystojnym, jeśli ktoś lubi to, co Żaneta. Jak wszystko tutaj - Krystian był gangsterem od siedmiu boleści.
Ale umiał jeszcze kochać. I kochał Żanetę.
W ich, pobocznej historii - to właśnie było najsmutniejsze. Prawie tak smutne, jak opóźnienie pociągu o półtorej godziny, gdy tak bardzo czekasz. Na najbrzydszym dworcu w kraju, a może i na świecie tak bardzo, bardzo czekasz, liczysz każdą minutę.
A ona rozciąga się w wieczność.
Krystian uważał, że honor jest najważniejszy, ale Nina jakoś nigdy nie miała czasu zgłębić, co rozumie pod tym pojęciem, mijając go w biegu. On zagryzał kreskę futra* schabowym, przeliczając dzisiejszy hajs za zebrane haracze. Ona gnała do łazienki, by jak najszybciej pozbyć się z zaciśniętych ust, wyjątkowo obfitej, gęstej, zawiesistej spermy.
Pierwsza rzecz, jakiej nauczyła się w najstarszym świata zawodzie, to by nigdy nie płukać ust gorącą wodą. Bo sperma, to głównie białko. A białko się ścina...
Nie pogadali więc nigdy o tym, jak Krystian rozumie honor. W biznesie (Krystian) i zarzynaniu sobie duszy jak świni (Nina) - nie ma czasu na pogawędki.
,,Nie jesteśmy tu na wakacjach" - jak lubiła powtarzać Żaneta. W końcu ciężko pracowała na to, by móc pokrzykiwać na innych i orzynać ich, jak się da. Całe siedem lat dawania dupy. Rozkazów i bycia orzynaną. Dobrze znam historię Żanety i choć postronnym łatwo ją ocenić, ja wiem. Że musiała stać się wyrachowaną, interesowną suką, albo zdechnąć. Z dziećmi.
Do Żanety i Krystiana jeszcze wrócimy.
*
Raz Żaneta wyrzuciła Daniela spod drzwi. Wykopała jak brudnego szczeniaka.
Wtedy też lało, a jego ojciec schlał się tak, że zasnął na ławce na podwórku. Nina z Danielem nieśli go, moknąc niemiłosiernie. Daniel zauważył, że loki Niny ułożyły się pod wpływem deszczu w dobry omen.
Ojciec (z jakim wstydem nazywał go tak nawet w myślach...) budził się i bełkotał o kurwie i śmieciu.
O nich.
Ojciec, ojciec, ojciec - krzykiem pomyślał Daniel. Bo to miejsce uczy, że przed słabościami nie należy uciekać. Dogonią cię. Zwłaszcza takiego małego szczura jak ja - pomyślał znów.
Loki Niny wciąż układały się w dobry omen. Gdyby z nią uciec z tego wraku dzielnicy, kanałami... Szczury zawsze znajdą drogę...
Ręce mu się pociły, ojciec był ciężki. Pod butami zachrzęściła skorupa ślimaka, który wyszedł na deszcz. Już nie wróci do swojej ślimaczycy. Już jej nie pobije, a potem nie zasną we własnym śluzie, bełkocząc jak zawsze.
- Mógłbym go zabić - powiedział Daniel, patrząc z obrzydzeniem w twarz ojca.
Spojrzeli sobie w oczy. Czuła, że mówi prawdę. Że byłby do tego zdolny. Chciała pogłaskać go po policzku, ale obie ręce zanurzone miała w cuchnących odmętach ojca.
- Nina, jesteśmy z sobą szczerzy? Możemy być? Tak powiedziałaś.
Daniel też był trochę pijany, a Nina trochę smutna.
- Tak. Możemy być z sobą szczerzy.
- Chciałbym żebyś była moją żoną. Żebyśmy mieli dom, w którym nie będzie tego wszystkiego. Kocham cię.
Nina upuściła swoją część ojca Daniela i skuliła się, osłaniając głowę rękoma. Chyba wtedy wszystko zaczęło się komplikować. Czarne robaki oblazły bławatki, śmiejąc się między sobą z tego, że na wysypiskach śmieci wciąż pełno tych Chwastów Naiwności.
Ludzkie umysły to tak tajemnicze ogrody...
Komentarze (58)
"Renomę, kurwa. Nina wybuchnęła histerycznym śmiechem. Renomę." - re-we-la-cyj-ny zabieg.
Świetne poetyckie sformułowania np.
"Czarne robaki oblazły promienie nadziei."
Pozdrawiam
Rozpruwa konkretnie
Serduszko sie raduje, ze jestes, Mister Can.
"A ja chciałabym chelikopter, który zabierze stąd mnie i Daniela" - helikopter*
Nadal prześwietnie opowiedziane. Relacja tych dwojga – urocza.
Stanie się mniej urocza, ale tak, to rdzen - ze ona wyrosla na takim gruncie, ta relacja, i uroczo czy mniej uroczo - dzieje sie.
Mnie się podoba trochę inne spojrzenie na ten najstarszy zawód świata. W miłości nie ma przecież różnic i cyfr. Każdy ma prawo w takim samym stopniu odczuwać i kochać. Poza tym wszystkim tekst znakomicie napisany.
Pozdrawiam.
Florianowi ma się prawo nie podobać, a we mnie krytyka uderza mocniej niż komplementy. Nie obrażam się, i od dawna już nie mam się za nie wiadomo co.
Najstraszy zawód świata będzie gryziony od różnych stron, jak to pociągnę. Mam zaplecze przemyśleń, i taki grunt zastali Nina i Daniel.
Dzięki, Elżbietko. Na fejsie notabene przywdziałam jakiś czas temu Twoje imię. Niestety nie na Twą część, a anonimowości i Czarnej dalii.
Jeśli chodzi o treść - zastanowiło mnie, dlaczego Daniel jest takim niewiniątkiem. Ok, pije, a poza tym to prawie idealny dzieciak - niemożliwe, jeśli wychowywał się w takim domu. Chyba że Nina go na razie takim widzi, bo chce go takim widzieć.
W sumie tutaj: "Jeszcze nie stanowiło problemu, że ciastka są za dawanie dupy" jest zapowiedź czegoś strasznego, co może dziać się później.
Zdziwiłam się też, że nieśli tego ojca. A nawet pogniewało mnie to. Dlaczego? Dlaczego go po prostu nie zostawili? (Tym bardziej, że za chwilę Daniel życzy mu śmierci!)
Tak czy inaczej - zaangażowałam się w opowieść, z lękiem czekam na dalszy ciąg losów tej dwójki.
I podziwiam, że potrafisz tak pisać.
Ale urzeka go to, źe pierwszy raz w życiu ma przyjaciela. Urzeka go sama Nina, choć im bardziej go urzeka, tym bardziej musi ją nienawidzić, bo tym mocniej musi zdawać sobie sprawę, co Nina robi, tym silniej musi to boleć. A przecież Daniel jest dzieckiem, jeszcze bardzo. Rozdźwięk zachodzi między piekłem, jakie przeżyl, a tym, że wciąż ma szesnaście lat, i chcialby z Niną zbudować dom i się ożenić, jedząc ciastka z kremem, za które Nina płaci pieniędzmi z wiadomego źródła.
Pojebane to wszystko i barrdzo trudne.
przepraszam za tak chaotyczne bredzenie..
Zalałam klawiaturę komputera.
Gdy wyschnie, uwlolniwszy mnie od smartphone'owej katorgii (a mam jeszcze prawą rękę w gipsie po łokiec, a lewą tez dosc bolesnie pokiereszowaną, co niczego nie ulatwia) - postaram sie uczynic te czesc lepszą'.
poryczałam się.
Pozdrawiam.
I...nie jestes osamotniona w swej reakcji.
Bo widzisz..ja też się wtedy poryczalam..
Teraz nie umiem.
PS: Fajnie, że wróciłaś :)
Cieszy mnie, ze zajrzalas.
A.ze wrocilam - Rithy zasluga, wylaczna.
A ja chciałabym helikopter, który zabierze stąd mnie i Daniela. Daleko, daleko..."
Wiesz, sądzę, że gdyby ta historia w całości była prowadzona w 1. osobie jak powyżej... zyskałaby. I na bank uciekła od efektowności, typu titanickowe porównania.
Interesujący temat, btw... prostytucja jako metoda autodestrukcji, jest sposobem potwierdzenia zła-dna w sobie, bo innych też krzywdzi. Smakowity kąsek dla psychoanalizy.
"Nina upuściła swoją część ojca Daniela i skuliła się,(...)" - poćwiartowali go? :)
Ostatnie zdanie... ciut za dużo emfazy.
Pozdrawiam serdecznie, Lamb.
Oby gips i ból jak najmniej dokuczał. Dziękuję za słowa pod Jutrem :)
Trzymam kciuki za Twoje pisanie.
Uściski, Lamb.
Dzięki za info.
Zdrowiej i dobrej nocy.
Bo widzisz...świadomie bądź nie, bezbłędnie wyłuskałaś punkt kulminacyjny. Znalazłaś bombę, ale nie wiem, czy zdalas sobie sprawę, że trzymasz ją w dłoniach.
Mi wybuchła...
,,Interesujący temat, btw... prostytucja jako metoda autodestrukcji, jest sposobem potwierdzenia zła-dna w sobie, bo innych też krzywdzi. Smakowity kąsek dla psychoanalizy. " - W punkt.
I teraz moment klucz...
"Nina upuściła swoją część ojca Daniela i skuliła się,(...)" - poćwiartowali go? :)" - nie poćwiartowali go, ale on ciągnął za race, ona za nogi, jakos tam rozłożyło ciężar na części, zartownisiu.
I może rozdziawisz ciasteczka ze zdziwienia, ale to jest moment klucz, jak oni to niosą, a on wyskakuje z wyznaniem. Wszystko postanowiłam rozwinąć w dalszej części, zamiast rysować Ci obrazek w komentarzu. Zresztą- mozesz sie domyślać, jak teraz się zrobi brudno i trudno.
Twoich rad, a co do tego,,momentu kulminacyjnego/kluczowego" - mam zamiar się na niej skupić w kolejnej części, jeśli do niej dojdzie.
Dziękuję Ci za ogrom wsparcia i cennych uwag ♡
Więc w skrócie. Część ciała jest niezręcznością małą.
Ninie opadły ręce. Ciężkie buty kata uderzyły w bruk. (coś w ten deseń)
Wrócę, dzięki za dzięki:)))
Może po poprawkach bardziej zyska.
Mam nadzieję- ze na lepsze.
Jest dla mnie naprawdę zaskoczeniem i czymś cennym, że Ci się te teksty podobają. Bardzo szķoda, że nie chcesz powiedzieć nic więcej.
Ale nie smialanym próbować nakłaniac ;p
"Sama Żaneta otaczała się mężczyznami, którzy byli po trzydziestce, po parę lat przesiedzieli w więzieniu i był z nich ,,pożytek"." - To zdanie wydaję mi się dziwaczne, a raczej jego druga część. Może nie, że nieskładne, ale takie jakieś lekko wygibaszone.
"Nina upuściła swoją część ojca Daniela i skuliła się, osłaniając głowę rękoma." - Tu tak samo, to upuszczenie części ojca mnie lekko odstręcza.
Co do całości nadal wydaję mi się to piękne, ale mam w sumie podobnie jak Jesień, bardziej podobała mi się pierwsza część. Nadal jednak utrzymujesz tę brudną magię w opowiadaniu i czuję, że chcę poznawać dalej historię Niny i Daniela. Ciekawie wymieszana narracja. Albo mam jakieś zwidy, albo ostatnio dużo tych serii o prostytutkach. Nie, żeby ten fakt czemukolwiek ujmował Twojej opowieści.
Zapowiada się naprawdę cudnie.
Ciesze sie, ze Nina I Daniel Cię wciągneli
Ładna część, ciekawa jestem jaki los zgotujesz bohaterom.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania