Poprzednie częściPiorun Sycylijski "Prolog" c.d

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piorun Sycylijski "Uderzenie "cz.2- ON

VII

Wpakował się do ich pokoju, minutę po tym jak otworzył oczy. Nie mógł i nie chciał dopuścić by się bzyknęli. Zdawał sobie sprawę, że to nienormalne z jego strony, ale nie dałby rady zmienić pościeli, posprzątać po nich pokoju, ciągle wyobrażając sobie jak on ją pieprzy. Rozmawiał z Tomkiem i myślał, że mógłby Go polubić, nawet bardzo , gdyby tylko nie był jej mężem. Starał się powstrzymać od ciągłego patrzenia jak śpi.

-"Jak długo może to potrwać?" - zapytał wskazując na pochrapującą Ankę.

-"Sądząc po tym jak się wczoraj załatwiła? Bez pobudki się nie obejdzie”- odpowiedział Tomek.

-”Pozwól mi, proszę- zrobił minę jak pięcioletni chłopczyk, trudno bylo mu odmówić czegokolwiek.

-"Kupujesz z Nią sukienki, myślę, że nie musisz się krepować. Chociaż masz świadomość, że się wkurwi? Robisz to na własną odpowiedzialność. Żeby było jasne, będę udawał, ze śpię. "- “Jasne”-wymruczał i wsunął rękę pod kołdrę. Napotkał na jej nagą nogę.Zaczął ją łaskotać, jednak dotyk gładkiej delikatnej skóry sprawił, że cała krew z jego ciała odpłynęła w kierunku lędźwi i stawiała w spodniach sporych rozmiarów namiot.

"Stary , na Boga tylko nie teraz"-pomyślał. Na szczęście uwagę całkowicie rozproszyła cisnięta w kieunku jego twarzy poduszka.

"Skąd to dziewczę ma tyle siły??" Rzucił jakąś uwagę o jej wczorajszym pijaństwie czym rozsierdził ją jeszcze bardziej. Nie omieszkała tego okazać demonstracyjnym zatrzaśnięciem drzwi do łazienki. Tomkowi też się przez Niego oberwało, ale to akurat nie wywarło na Nim wrażenia. Trudno każda walka wymaga ofiar. A on walczył,przede wszystkim ze sobą.

- " Zabieram was na górę i koniec dyskusji w tym temacie Królewno"- warknął gdy po raz kolejny starała się wymigać. Chciał ją ze sobą wziąć na szczyt, pokazać co tak na prawdę kocha w górach. Przede wszystkim chciał, żeby po tym jak wiele między nimi spieprzył, poczuła się przy nim bezpiecznie i znów zaufała. Jadąc wyciągiem na górę ciągle ją obejmował. To miał być dla niej sygnał, że nie zostanie sama, że nie pozwoli by zrobiła sobie krzywdę. Nagle w jej spojrzeniu coś się pojawiło. Jakaś dziwna czułość, której do tej pory nie widział. Wszystko w Nim drżało. Na szczęście mógł to zrzucić na zimny dzień i niewystarczającą ilość ubrań. Gdy znaleźli się na szczycie, oniemiał z zachwytu. Nie obyło się bez problemów i kurw rzucanych w jego kierunku, ale przywykł już do tego że pod wpływem stresu wyłazi z niej zołza. Po bajerze o zaufaniu jaką jej zaserwował w końcu zebrała swój śliczny tyłek- oj ile by dał by móc go pieścić - stanęła na nogach i powiedziała:

-"Piękny widok"

- "Nigdy nie byl piękniejszy"- wyrzucił z siebie jednym tchem. Czy on to kurwa powiedział na głos. Odbiło Mu, totalnie zidiociał. Spojrzęli na siebie. Dostrzegł w jej twarzy niedowierzanie? Szok? By odwrócić uwagę upadl przed Nią na kolana i po raz kolejny zapiał narty. Nie oponowała.. Chłonęła wszystko co dlo niej mówił o technice jazdy. Wywróciła się tylko kilka razy , ale zdarza się najlepszym a to nie były poważne upadki. Był z niej dumny. Po około czterdziestu minutach walki z niedopasowanym sprzętem i własnymi słabościami widział, że miała dość. Zaczęła marudzić.

-"Ok . Pomogę Ci. Pojedziemy trochę szybciej. Będę Cię musiał mocno objąć. Nie bój się i nie walcz ze mną. Musisz się rozluźnić, będziesz bezpieczna.”

Nie miała nawet siły sprzeczać się z Nim jak zwykle. Stanął za Nią . Objał dłońmi w pasie a ona- chyba po to by mocniej poczuć oparcie przycisnęła pośladki do jego krocza.

" Ja pierdole czy każda jej bliskość musi stawiać mnie w stan gotowosci? No pewnie,że tak. Stoi mi nawet wtedy gdy pije kawę przez slomkę. Co ja sobie myślałem, że teraz z jej krągłą dupcią przy moim kutasie będzie inaczej? Jak ja się wytłumaczę jeżeli coś poczuje?”- ciągle bił się z myślami. Na szczęście obyło się bez wpadek. Ani ona, ani Tomek nic nie zauważyli. Przynajmniej nie jego stojącego fiuta, choć cały czas,miał wrażenie, że Anka patrzy na Niego inaczej.

Zjazd z Tomkiem szedł mu jak po grudzie przede wszystkim dlateg, że był od Matiego znacznie cieższy. Zresztą cieższy czy nie,musiał sobie radzić sam bo Mati nie miał zamiaru go przytulac. Trudno najwyzej utkną na tej górze na dłużej. Wkurwiała go jedynie myśl,że na tak długo zostawili Ankę samą przed barem. Miał nadzieję, że nikt sie jej nie będzie naprzykrzał. Odetchnął z ulgą gdy po godzinie zobaczył ją z góry całą, zdrową i samą, bez zbednego towarzystwa.Nie rozumiał jak Tomek może być całkowicie pozbawiny zazdrości, jego wprost skręcało.

Gdy wpakowali już sprzęt do samochodu stanęła przed Nim roześmiana, wprost promieniująca szczęściem i zapytała jak ma mu podziękować za dzisiejszy dzień. Nie wiele mysląc wskazał palcem policzek. Wspieła się na palce i pocałowała go.

" No nie, nie znowu , stary zlituj sie!" Od jakiegoś czasu rozmowy z własnym fiutem stały się dla niego normalne. Bo co innego miał zrobić, żeby przekonać go by opadl..? Nie nie był osobnym tworem, ale przy Niej żył własnym życiem.

Wieczorem nie miał już szans ich upić. Zresztą nie próbował. Wracali do domu wcześnie rano. Musiał mieć pewność, że dotrą na miejsce cali, zdrowi i bez żadnych niespodzianek po drodze. Trudno będzie sobie musiał poradzic z wlasnymi koszmarami. Jest duży da radę. Tylko co zrobić z tym permanentnym wzodem na myśl o jej ciele, które jeszcze niedawno obejmował? Zmęczenie wygrało. Zasnął szybciej niż przypuszczał.

 

VIII

Rano obudziło go szczekanie psa. “Czy to bydle musi tak hałasować? “-zaklął pod nosem. Podszedł do okna i zobaczył, że Tomek spaceruje z Brunem. Ubrał się szybko. Jeśli mu się poszczęści to znów poogląda sobie ją śpiącą. Drzwi do ich pokoju były uchylone. Pewnie Pan mąż zostawił przez przypadek. Mati podszedł do nich i zapukał cicho. Żadnej odpowiedzi. Poczekał chwilę, pchnął je lekko i wszedł do środka. Widok jaki zastał przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Oto ona, owinięta tylko w ręcznik nachylała się właśnie nad torbą z rzeczami.-

"Dzień dobry Piękna" -wyrwało mu się głośniej niż zamierzał I nagle ręcznik opadł, a jego oczom ukazało się nagie ciało, które rozpalało go jak pochodnię. Ciało, którego każdy centymetr znała jego wyobraźnia. Jej szok i przerażenie trwały sekundę, może dwie. Wystarczyło by mógł zweryfikować wyobrażenia. Musiał przyznać, że rzeczywistość je przyćmiła. Szybko chwyciła T-shirt leżący na łóżku i zasłoniła swoją nagość. On dalej stał jak wryty, zresztą nie tylko on. Usłyszał jej pełne złości słowa o pukaniu. Sens dochodził, treść nie za bardzo. -

"Przepraszam Mała. Lepiej już pójdę"- powiedział tak tylko dlatego ze była wkurzona.

-"Nie żałuję, że tu wszedłem" - wyszeptał wychodząc, ,miał nadzieję,że to usłyszała.

Teraz na zwykłych perswazjach z fiutem się nie skończy. Potrzebował prysznica i to natychmiast. Wpadł do pokoju. Rozebrał się. Odkręcił wodę i wszedł pod natrysk. Objął dłonią członka i zaczął masować. Wystarczyło kilka mocniejszych ruchów żeby sobie ulżyć. Spływająca z góry gorąca woda spłukała uczucie zażenowania i ściekające po płytkach nasienie. Wytarł się w łazience i zostawił tam ręcznik. Nigdy nie wychodził z łazienki z ręcznikiem. Zawsze zapominał go później odwiesić i mama sprzatając pokoje suszyła Mu za to głowę. Spieszył się, więc do łazienki nie zabrał czystej bielizny. Trudno wyjdzie nagi przecież nikt..

-" O Boże..."- usłyszał głos Anki

- " Wystarczy Mateusz.." zażartował widząc jej pełne zawstydzenia spojrzenie. Zdążył tylko zasłonić dłońmi przyrodzenie. Wiedział, że nie ma się czego wstydzić, ale to nie była sytuacja w której mógłby być dumny z tego jak wygląda. Odwróciła się.

-" Chyba jestesmy kwita.."- zaśmiał się. Na te słowa obejrzała się przez ramie, zmierzyła od stóp do głowy i mimowlonie oblizała usta.

"Co jest? Przecież przed chwilą spuściłem ciśnienie"- pomyślał gdy poczuł, że jego kutas znów twardnieje. Rzuciła jakimś żartem o śniadaniu i uciekła. W jadalni unikała jego wzorku chociaż on wwiercał w Nią swoje spojrzenie.

-"Dziękuję Mati, za wszystko" jedyne słowa jakie jeszcze do Niego powiedziała i już jej nie było. Pensjonat mimo, że pełen gości nagle, wydał mu się pusty jak nigdy.

 

IX

 

Przez następny tydzień nie pisał do Niej i nie dzwonił. Skręcało Go żeby wybrac jej numer, usłyszeć głos, zapytać jak się czuje? Jednak przyrzekł, że więcej jej nie okłamie a przyjacielskie pogawędki łapały sie dla Niego o klamstwo. Trudno będzie musiał jakoś poradzić sobie z tęskontą. Do piątku. Wtedy powie jej prawdę i będzie wiedział na czym stoi. Jeszcze tylko nie wymyslił jak.

Spóźniała się, a on nie wiedział dlaczego?. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało, a nawet jeśli to znał powód. Dziś nie mógł tak po prostu zadzwonić. Martwiła Go jej nieobecność. A jeśli coś się stało?

" Pieprzyć obietnicę. Nie zając , nie ucieknie " -pomyślał i wyjął z kieszeni telefon żeby napisać do niej wiadomość. W tym momencie drzwi do sali otworzyły się a w progu stała Ona. Odetchnął z ulgą. Przynajmniej do chwili kiedy się dokładniej nie przyjrzał. Była jakaś inna niż zwykle. Zmartwiona? Smutna? Złowiła jego spojrzenie. Speszony odwrócił wzrok. “Kurwa jak on ma się jej do wszystkiego przyznać, skoro teraz nie stać go nawet na zwykłe cześć”. Po zakończeniu wykładu rzuciła się do drzwi. “Świetnie zatem wyrok odroczony przynajmniej o 15 minut.” myśli uderzały w jego głowę z szybkością piorunów w czasie burzy tysiąclecia. W trakcie następnych zajęć pękł. Dłonią ścisnął jej udo. Gest jakich wykonywał dotąd tysiące.

-"Mateusz zwariowałeś? "- wycedziła przez zęby.

-"Zapamiętaj to imię Maleńka bo będziesz je jeszcze krzyczeć”-czy on to kurwa znów powiedział głośno? Co się z Nim ostatnio działo? Przez tyle czasu milczał a teraz ma moment nie umie zamknąć jadaczki.

- “Postaraj się bo właśnie na to mam nadzieje"- zaraz, zaraz to, że on wyskoczył z durnym tekstem to nic, ale czy ona to właśnie wyszeptała Mu do ucha to co słyszał? Może ma już zwidy. Spojrzał na Nią zdziwiony. Jej twarz oblała się rumieńcem. Wymieniali takie pikantne teksty setki razy w ciągu dnia. Czemu teraz tak bardzo ją to zawstydziło. Więcej nie wypowiedzieli ani słowa. Wybiegła z sali zaraz po ćwiczeniach. Cudownie, teraz będzie musiał ją gonić. Nie to żeby sprawiło mu to większą trudność. Jednak takie gonitwy z pewnością zwrócą uwagę kolegów z grupy. Zawsze nierozłączni przyjaciele dziś przed sobą uciekają. Zbiegł drugą,mniej zatłoczoną klatką schodową. Złapał ją przed wejściem do budynku. Stanął przed Nią odcinając drogę ucieczki.

-" Dokąd idziesz?" - ja pierdolę co za idiotyczne pytanie ?A gdzie ma kurwa iść?? Na dzikich chłopów? Jednak było to jedyne poprawnie sklecone zdanie, które przyszło mu do głowy.

-" Odbiło Ci jeśli myślisz, że pozwole na to żebyś tłukła sie autobusami po nocy".- cóż za progress nastepne logiczne zdanie

-" Mnie odbiło?"- miała rację. To on już tracił rozum.Miotał się z każdą sekundą coraz bardziej. Delikatnie skierował jej kroki do auta. " wsiadaj, musimy pogadać. " Jak ma zacząć? Co powiedzieć żeby nie uciekła. Zapięła pasy. Ruszył, przynajmniej nie wysiądzie w trakcie jazdy. Na wszelki wypadek nie powinien zwalniać w okolicach przystanków, przynajmniej dopóki nie wyjadą z miasta. -

-"Nie mozemy byc dluzej przyjaciolmi.."- zaczął i zobaczył w jej oczach łzy. Jeszcze mi sie tu rozpłacz, na prawdę. Jakbym miał nie wystarcząjaco dużo problemów. Ok. W takim razie prosto z mostu.

-" Kocham Cię, od dawna"- wypalił

- " Jak to kochasz? Jak to od dawna? Od jak kurwa dawna?- zirytowana ciągnęła dalej - i dlatego pozwalasz mi się martwić, że zrobiłam nie tak i sie do mnie nie oddzywasz? “

- "Czy to ważne od jak dawna? Pragnę Cię jak wariat. Anka ja naprawdę chcę żebyś krzyczała moje imię każdej nocy..."- wypluwał z siebie słowa. Nawet dokładnie nie wiedział co mówi, ale sądząc po jej coraz bardziej rozszerzonych oczach powiedział już wszystko.. Teraz czekał na reakcję.

- "Nie tylko ja tu nic nie rozumiem. Powiedzmy, że też tego chcę chłopaku." - powiedziała. Zwariował i z sekundy na sekundę jest z nim coraz gorzej. Teraz już nawet słyszy to co chce. - "Nigdy Cię nie okłamałam." Zatrzymał samochód na poboczu. Chyba nie da rady odwieźć jej do domu. Zacisnął dłonie na kierownicy, chyba tylko po to żeby się na Nią nie rzucić. Widział w jej oczach przerażenie. Ostatkiem sił powstrzymywał się przed przyciągnięciem jej do siebie. Wskrzesił resztki rozsądku, który już dawno wyzionął ducha i powiedział żeby wszystko sobie przemyślała. On sam musi się po raz kolejny przespać z całą tą sytuacją. Jakie kurwa spanie. Jest tak nakręcony adrenaliną, że pewnie całą noc będzie biegał po osiedlu . Co tu się do cholery dzieje..? W jego głowie nie było żadnej cenzuralnej myśli. W końcu zebrał się w sobie, odpalił silnik i zawiózł Ją do domu. Z trudem odjechał spod jej bloku.

Wracając, zatrzymał się w tym samym miejscu w którym jeszcze dwadzieścia minut wcześniej stał z Nią. Wyjął telefon i napisał: "Błagam nie bój się i pozwól mi wszystko wyjaśnić. Kocham Cię chyba odkąd się poznaliśmy. Nie umiem sobie już z tym poradzić. Jeśli nie myślisz o mnie w ten sam sposób dam Ci spokój. Zmienię Uczelnię. Wyjadę gdzieś daleko. Zrobię wszystko co będziesz chciała tylko nie każ mi wciąż tego ukrywać. "

Rzucił telefon na fotel pasażera. Objął rekami głowę i oparł ją na kierownicy. Co teraz z Nami będzie? Z zamyślenia wyrwał go sygnał nadchodzącej wiadomości. Drżącymi dłońmi chwycił telefon. Tylko jedno słowo "zostań". Nie potrzebował więcej.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania