Poprzednie częściPiorun Sycylijski "Prolog" c.d

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piorun Sycylijski -"Uderzenie" cz.3

X

Siedziała w pustym mieszkaniu. Nie zapaliła światła, nie włączyła telewizora. Wbiła wzrok w ścianę i nie wiedziała co ma teraz zrobić ?Jak się zachować ? Nie chciała niczego psuć. Było jej dobrze z dotychczasową relacją. Z drugiej strony nie mogła okłamywać i jego i siebie. Czuła do Niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Co ? Tego jeszcze nie wiedziała, ale była przekonana, że nie zniesie chwili, w której w jego życiu pojawi się inna kobieta. Hipokrytka - zganiła sama siebie. Od nadmiaru wrażeń rozbolała ją głowa. Wstała z kanapy i poczłapała do kuchni po coś do picia. Nagle usłyszała ciche pukanie. Uchyliła nieznacznie drzwi. Na progu, z opartą o futrynę głową stał Mati.

- "Wpuść mnie proszę, wiem że go nie ma. Przysięgam, że nie dotknę Cię dopóki sama mnie o to nie poprosisz. Chcę Ci wszystko wyjaśnić dziś. Dopóki jeszcze mam odwagę.. - szeptał.

Otworzyła szerzej i wypuściła Go do mieszkania. Usiadł na fotelu, który zajmował zwykle kiedy ją odwiedzał. Oparła się na ścianę i czekała aż zacznie mówić. Zamyślił się chwilę, zwilżył językiem spierzchnięte usta. Postawiła przed nim szklankę z wodą. Pociągnął łyk i zaczął :

"Pamiętasz w co byłaś ubrana w pierwszy dzień na uczelni? - zaprzeczyła skinieniem głowy- A ja pamiętam. Stałaś na korytarzu taka zagubiona i taka śliczna w tych swoich obcisłych jeansach i białej bluzie. Pomyślałem, że muszę Cię poznać. Podszedłem, przedstawiłem się a Ty spuściłaś mnie na drzewo. Możesz się śmiać, ale uwierz mi, to była dla mnie rzadkość. - prychnęła śmiechem. Pokiwał głową, prosząc by mu nie przerywała. Potem usiadłem obok Ciebie na wykładzie z psychologii, gość pierdolił coś o symbolach. Popatrzyłem na Twoją prawą dłoń i pierścionek na serdecznym palcu. Wszystko stało się jasne. Na następne zajęcia przyjechałaś z Tomkiem. Był przystojny, świetnie zbudowany, atrakcyjny nawet dla mnie. Pasowaliście do siebie. Zrozumiałem, że nie mam szans. Nie jestem idiotą. Mimo wszystko czułem, że muszę Cię bliżej poznać. Zaczęliśmy się zaprzyjaźniać. Byłaś niewiarygodna. Wymiękłem gdy bezinteresownie napisałaś za mnie egzamin z ekonomii. Pierwszy raz pomyślałem, że może też mnie lubisz. Kiedy zaraz po egzaminie przytuliłem Cię ze zwykłej wdzięczności aż mnie trzepnęło. Pachniałaś bosko. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Bylem wtedy z Oli, choć w tej akurat chwili mało mnie to obchodziło. Myślałem o Niej przez dwie minuty, by myśląc o Tobie zapominać o niej na następne dwie godziny i tak bez przerwy. Pomyślałem, że o Ciebie powalczę. I walczyłem, aż do mojej pamiętnej akcji z kelnerką. Wtedy pierwszy raz wykastrowałaś mnie mentalnie jednym zdaniem. Potem kastrowałaś już regularnie tymi śmojami bojami o przyjaźni. Wierz mi długo nie mogłem się pozbierać. Wiedziałem, że pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. A złe wrażenie bardzo trudno zatrzeć. Ale starałem się jak mogłem być najlepszym przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć. Myślałem, że mam jeszcze czas wszystko naprawić. Wygrać Twoją miłość i swoje szczęście. Do dnia, w którym wręczyłaś nam zaproszenia na ślub. Zachowałem się podle mówiąc, że Cię pojebało. Nawet Michał powiedział, że wyszedłem na strasznego palanta. Cóż, nie dałem rady się powstrzymać. Pamiętam jaką wtedy miałaś minę. Jakby najlepszy przyjaciel dał Ci w pysk. Zaraz po zajęciach zadzwoniłem do Oli z pytaniem czy przygarnie mnie na wakacje. Ucieszyła się jak dziecko a ja czułem się jak gówno. Wcale nie chciałem jechać do niej. Chciałem uciec przed Tobą. Następnego dnia zarezerwowałem bilet z terminem wylotu w dzień Twojego ślubu. Potem gdy mówiłem Ci, że lecę do Stanów, popatrzyłaś na mnie ze łzami w oczach, mówiąc że masz nadzieję, że nie zapomnę o Twoim ślubie. Wierz mi starałem się zapomnieć, ale nie mogłem. Wiedziałem też, że nie mogę Cię zostawić z tym samej. Prawdziwy przyjaciel którego cały czas starałem się grać nie zachował by się jak zwykły gnojek. Wspominałem już o regularnej kastracji?? Pokiwała tylko głową. Nie przerywała Mu. Chciala by w końcu mógł się wygadać. - Pojechałem więc na lotnisko i miłej Pani od rezerwacji lotów wcisnąłem rzewną historyjkę. Chcesz wiedzieć co jej naopowiadałem? Samą kurwa prawdę. Zero kłamstw. Zgodziła się wcisnąć mnie na lot następnego wieczora.

Jak w jakiejś pierdolonej komedii romantycznej tyle, że bez happy endu . Nie umiałem Cię zostawić ,ale dłużej zostać też nie mogłem. Wiesz kiedy wyglądałaś najpiękniej? W dzień swojego ślubu. A ja paradoksalnie nie mogłem na Ciebie patrzeć. Chyba z zazdrości i wkurwienia, że to ja nie stoję obok Ciebie przed ołtarzem. Przyznam Ci się do czegoś. W chwili kiedy Ty przysięgałaś Tomkowi miłość aż po grób, ja jadłem lody w cukierni obok. Dwie gałki śmietankowych. Nie mogłem wejść do kościoła. Na weselu czułem się dobrze tylko tańcząc z tobą, trzymając Cię w ramionach. Nie ważne, nie chce do tego wracać. W każdym razie następnego dnia spakowałem się i uciekłem. Daleko, musisz przyznać. Ale chyba nie wystarczająco. Starałem się o Tobie zapomnieć. Myślałem, że ożenię się z Oli i po prostu zostanę w stanach. Że ułożę sobie życie od nowa, bez Ciebie. Kupiłem nawet pierścionek. Nie zdążyłem jej nic zaproponować bo napisałaś. Wystarczyło jedno Twoje słowo bym wszystko rzucił, łącznie z długoletnim związkiem i kupił bilet powrotny. Resztę już znasz. Wróciłem i wszystko wyglądało jak dawniej. Tylko ty byłaś jeszcze piękniejsza niż zapamiętałem. No i nie dawałem rady niczego już przed Toba ukrywać. Nie umialem i nie chciałem...wygadałem się. Zrobisz z tym co zechcesz. Nieobecnym wzrokiem wpatrywała się w świat za oknem. Nie umiała wydusić z siebie słowa. Co miałaby powiedzie? Przedstawił ich historię widzianą jego oczami trzy lata wstecz. Nie trzy dni, tygodnie, nawet nie miesiące. 3-kurwa lata. Nie mogła sobie wyobrazić ile bólu mu zadała. Zatkało ją. Żadnych trafnym spostrzeżeń, żadnych ciętych ripost. Nic. Chwile się jej przyglądał następnie wstał. Podszedł do niej. Delikatnie dotknął dłonią jej policzka. Kciukiem obrysował kształt jej warg. Zbliżył usta do jej ucha i wyszeptał

-"Obiecałem, że Cię nie dotknę dlatego lepiej będzie jak już pójdę. Przyjadę po ciebie jutro przed zajęciami"

- "nie musisz " oprzytomniała.

-„Musze” odpowiedział i już go nie było.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania