Poprzednie częściPiorun Sycylijski "Prolog" c.d

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piorun Sycylijski "Uderzenie "cz.2- ONA

7.

Obudził ją potężny ból głowy i czyjaś dłoń łaskocząca jej stopy.Nieznacznie uchyliła powiekę, sięgnęła po poduszkę leżącą na podłodze i z całej siły cisnęła nią w kierunku osoby pastwiącej się nad jej odnóżami.-

-"Ała, Maleńka nie podejrzewałem, że po wczorajszym wieczorze będziesz mieć tyle pary."

-"Noż kurwa Mati, rozum Ci odebrało? A Ty co? - zwróciła się do Tomka- pozwalasz żeby obcy chłop miział Twoją kobietę po nogach?"

-"Słonko to nie jest obcy chłop, to przecież Mati"- ze spokojem odpowiedział Pan mąż. No tak, mogła się tego spodziewać. Tomek od dawna traktował Mateusza bardziej jak jej koleżankę niż potencjalną konkurecję. Zresztą, jak miał go traktować skoro właśnie Matiego zabierała na "odzieżowe zakupy" i radziła w wyborze sukienek. Od dnia ślubu pojęcia takie jak rywalizacja czy zazdrość w ogóle zniknęły ze słownika jej męża. Sama nie wiedziała czy bardziej ją to cieszy czy wkurwia.

-"W takim razie adorujcie się dalej a ja idę pod prysznic. Zdrajca"- rzuciła do Tomka zatrzaskując drzwi od łazienki. Kiedy się odświeżyą Kac Morderca trochę odpuścił i mogła powitać dzień w lepszym humorze. Mati ciągle siedział na ich łóżku. Czy zamierza się do nich wprowadzić? I dlaczego do jasnej cholery jako jedyny nie ma kaca? Śniadanie będzie jak przeszczep albo sie przyjmie albo nie.

-"Hej dzieciaki, przygotujcie się, dziś wejdziemy na wyższy poziom świadomości"

- "Co masz na myśli?"-zapytała lekko zdezorientowna

-"Maleńka ile można meczyć oślą łączkę? Musicie rozwinąć skrzydła. Zabieram was na górę" odpowiedział

- "A nie moglibyśmy zostać na tej małej, bezpiecznej górce dla dzieci? Goście z baru już się nami znudzili i nawet przestali się z nas śmiać. Po co psuć to co dobrze działa?"

- "Weź nie pierdol Królewno. Jedziemy na górę i nie ma dyskusji w tym temacie" -warknal. Przestała sie sprzeczać. Nie bylo sensu. Już postanowił i wiedziała, że potrafi być tak samo uparty jak ona.

 

-"Ty pierwsza, z obojgiem na raz sobie nie poradzę. Tomek zaczekaj w barze i podziwiaj żonę. Będzie się działo, wierz mi"- rzucił rozbawionym spojrzeniem.

-"Zajekurwabiście śmieszne chłopaku, na prawdę" -powiedziała tylko.

-"Zaufaj mi Malenka, bedzie fajnie"- wziął ją za rękę

-" Wiesz,ze mimo wszystko ufam Ci jak nikomu na świecie? Nie spierdol tego."

- "Nie tym razem. Nie bój się, będzie dobrze. "

- "Łatwo mówić komuś, kto umie jeździć na tym dziadostwie"

- "Nie pozwolę by stała Ci sie krzywda."

Po raz pierwszy popatrzyła na Niego inaczej. W Jego oczach zobaczyła coś innego niż zwykle. Szybko odgoniła od siebie to wrażenie. Przecież to tylko Mati, owtarzala sobie w myślach słowa męża.. Objął Ankę w pasie, żeby jej ułatwić ulkowanie się na wyciągu orczykowym i trzymał tak aż nie wyjechali na szczyt.

-"Ty na prawdę nie masz dobrze w głowie, przecież stąd nawet nie widać końca tej góry. Nie trzeba nas bylo zapraszać do Pensjonatu , jeśli chcialeś mnie zabić."-usiadła na śniegu i odpieła narty

-"Anusia, obiecuję. Nie , nie obiecuję, przysięgam, że nic złego Ci się nie stanie. Zadbam o to. Zjedziesz z tej góry bezpiecznie choćbym miał Cię dostarczyć na dół na własnych placach. Powiedzialaś ze mi ufasz.."

Musiała przyznać, że bajerę miał niezłą. Może to było szaleństwo z jej strony, ale skoro powiedział, że da radę to zaczynała w to wierzyć. Strach ustępowałmiejsca ekstytacji. Po raz pierwszy rozejrzała sie dookoła.

- "Piękny widok"- nic bardziej odpowiedniego opisującego to co zobaczyła nie przyszło jej do głowy.

-"Nigdy nie był piękniejszy- popatrzył jej w oczy i uśmiechnął się- To co? Zapinamy je z powrotem? " Skinęła tylko głową, bo odebrało jej mowę. Uklęknął przed nią chyba po raz setny w ciągu ostatnich dwóch dni i zajął się jej nartami. Zjazd z góry zajął im jakaś godzinę. Było jej wstyd kiedy pięcioletnia dziewczynka mijajćc ich na trasie juz szósty raz pomachała im z uśmiechem. W końcu ku swojej wielkiej radości ujrzała upragniony finish. Nawet widok wkurwionego Tomka siedzacego na lawce przed barem sprawił jej radość

-" Co wyście tam kurwa robili tyle czasu? Widziałaś tą dziewczynkę w różowym kombinezonie??"

- "Widziałam. Dodam,że nie musisz mi mówić ile razy. Łatwo nie było. Zresztą, sam się zaraz przekonasz". Usiadła na ławce na której przed chwilą siedział Tomek i teraz ona czekała na wyczyny męża. Na przemyślenie wszystkiego co jak się wydawało między nimi zaszło miała sporo czasu. Zobaczyła ich dopiero po godzinie a do końca jeszcze dużo im zostało. Dziewczynka w różowym kombinezonie? Zdążyła się już z Tomkiem zaprzyjaźnic. "Masz niedowiarku, dobrze Ci tak."- pomyślała z uśmiechem. W zasadzie odkąd ich zauważyła, nie przestawała sie śmiać. Dotarli na dół, gdy zaczynało robić się ciemno a stok oświetlono reflektorami.

-"Dobra dzieciaki zwijamy się. Nie wiem jak wy, ale ja jestem wykończony"- rzucił Mati.

-" Chłopaku miałeś rację, było zajebiście. Jak mam Ci dziękować? "- uśmiechnął się i wskazając palcem swój policzek powiedział

-" Wiesz co robić". Wiedziala. Podeszła do Niego, wspięła się na palce i dała Mu niewinnego buziaka. Tylko, że ten buziak przestał być dla niej tak niewinny jakby sobie tego życzyła. Coś sie w niej zmieniało i była tym przerażona.

Tego wieczora siedzieli w trójkę i pękając ze śmiechu wspominali dzień na stoku. Bylo miło, ale jakoś inaczej niż zwykle. Dość wcześnie rozeszli sie do pokoi. Rano wracali do domu.

Leżała w łóżku, nie mogła zasnąć. Przytuliła się do pleców spiącego już Tomka. Po raz pierwszy czuła, że nie jest w miejscu w którym chciałaby być. Żałowała, że kartka jej życia jest juz mocno zapisana. Nie wierzyła, że to mogło sie stać. Przecież się nie angażowała, nie dawała temu nadziei, marnego cienia szansy. Aż w końcu uderzyło i to z takim impetem,że zabrakło jej tchu. Była w szoku, szczypała się w ramię by być pewną ,że nie śni.

8

Obudziła się wcześnie. W zasadzie nie była przekonana czy w ogóle zdołała zasnąć. Myśli mąciły jej w głowie. Nie była w stanie spojrzeć trzeźwo na ostatnie wydarzenia. Nigdy nie wierzyła w uderzenie pioruna, o którym czytała w "Ojcu chrzestnym". Takie rzeczy się przecież nie zdarzają. Wstała i poczłapała pod prysznic. Szum gorącej wody, spłukujący z jej ciała nie tylko fizyczne zmęczenie, zagłuszył głos Tomka obwieszczającego konieczność wyprowadzenia Bruna na spacer. Zakręciła wodę, owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki po świeżą bieliznę. Kiedy siegała do torby po czyste majtki i biustonosz usłyszała za sobą głos Matiego -

-" Dzien dobry Piękna.."- przestraszyła się upuszczając ręcznik . Zasłoniła ramionami nagie piersi i jednocześnie siegnęła po leżący na lóżku T- shirt.

-"Kurwa Mati nie słyszałeś o pukaniu. Wiem, że jesteśmy w Twoim pensjonacie, ale bez przesady"

- " Przepraszam Mała. Nawet nie wiesz jak mi glupio, pukałem, ale nikt nie odpowiadał. Drzwi były otwarte. Nie przypuszczałem, że zobaczę Cię w takiej wersji."

-"Tomek zabrał Bruna na spacer, pewnie nie zamknął drzwi.."- zmieszała się

- " W takim razie pójdę już. Lepiej żeby nie zastał nas w tej sytuacji. Ciężko byloby to wytłumaczyć.."

- " Masz rację. Widzimy sie na sniadaniu. "- odpowiedziała z udawanym spokojem.

-”Wiesz co Mała? Nie żałuję,że tu wszedłem”-szepnął zamykajac drzwi. Rzuciła w nie ręcznikiem. Ubrała się i wyszła z pokoju. Tomek ciągle korzystał z uroków zimowej, górskiej przyrody zamęczając Bruna spacerami. Chciala zejść na parter do jadalni, jednak przechodząc korytarzem zauważyłaa uchylone drzwi do pokoju Matiego. Miała zamiar przeprosić Go za swoje zachowanie sprzed chwili. Nie potrzebnie na Niego naskoczyła. Skąd mógł wiedzieć, że wyjdzie z łazienki bez ubrania? Nie pukała, poprostu popchnęła drzwi i stanęła oko w oko z nagim przyjacielem.

-" O Boże.."- szepnęła

-" Wystarczy Mateusz"- puścił do Niej oko. Odwróciła się zawstydzona.

-"Przepraszam, nie przypuszczalam.."

- " ...że wyjdę spod prysznica- dokończył za Nią- zatem jesteśmy kwita, choć myślę, że mnie bardziej się poszczęściło" - zażartował

- " Świnia"- prychnęła. Spojrzała jeszcze przez ramię na Matiego usilujęcego zasłonić dłońmi twardniejęcego członka. -

"To co na śniadanie jejecznica na kiełbasie?" -wypaliła unosząc zawadiacko brew. Usmiechnęła sie do siebie i wyszła z pokoju zamykając drzwi.

W trakcie posiłku nie mogła spojrzeć Matiemu w oczy, choć czuła na sobie jego świdrujący wzrok. Po śniadaniu spakowali rzeczy, pożegnali rodziców Matiego, podziękowali im za gościnę i odjechali do domu. Wracała do rzeczywistości. Minęło dopiero parę chwil a już tęskniła za Jego niepodzielną uwagą, za tym jak sie nią opiekował. W jej głowie zrodziło sie milion pytań i ani jednej sensownej odpowiedzi.

9.

Przez następny tydzień nie dostała od Niego żadnej wiadomości. Telefon milczał. W piątek przed wyjazdem na uczelnię, z braku lepszego zajęcia, serfowała w necie robiąc rundkę po portalach społecznościowych. Na facebooku natknęła się na status Matiego. Cytat z piosenki Masajah :"Twoje gorące ciało mnie rozpala,że aż płonę (...)" Zaintrygowana wysłała do Niego prywatną wiadomość." Znam Ją??" .Minutę później status został usunięty. Żadnego odzewu więcej. Była rozgoryczona i zawiedziona. Nie wiedziała co myśleć o takim zachowaniu, a nade wszystko tęskniła. Na uczelnie dotarła spóźniona. Nie zadzwonił jak zwykle w takiej sytuacji z pytaniem gdzie się podziewa, nie próbował się z Nią skontaktować. Czyżby się przeliczyła? Źle odczytała sygnały? Gorzej, czy miała rację z tym że zdążyło rozpalic Go czyjeś cialo? Ciało, które nie należy do Niej ? Wchodząc na sale napotkała jego zmartwiony wzrok utkwiony w drzwiach. Pomyślała, że teraz pewnie spróbuje się ze wszystkiego wycofać. Martwi Go jak będzie wyglądała ich relacja po tym jak okazał jej więcej czułosci niż zamierzał. Dobrze, że okazało się to w tym momencie, zanim całkowicie sie zatracila, wpadła w jakąś sieć, uwikłała się w pułapkę bez wyjscia. Zanim zrobiła z siebie totalną idiotkę. Nie mogła skupić się na wykładzie. Kątem oka spotrzegła tylko, że unika jej wzorku. W górach nie musiala walczyć o Jego uwage, miała ją niezaprzeczalnie. Co się do cholery stało z tamtym gościem przez ostatni tydzień. Opuściła saę w sekunde po tym jak wykładowca ogłosił koniec zajeć. Znała Go zbyt dobrze by łudzić się, że wszystko jest ok. Bała się z Nim rozmawiać. Nie miala zamiaru tego robić, nic na siłę. Plan spalił na panewce 15 minut później , gdy zaczęły sie ćwiczenia z metod komputerowych na których siedzieli w jednej ławce. To on pękł pierwszy. Uszczypał ją delikatnie w udo.

- "Mati zwariowałeś" rzucila

-"Zapamiętaj to imię Maleńka, będziesz je jeszcze krzyczeć"- wyszeptał jej do ucha

-" Postaraj sie bo właśnie na to mam nadzieję" Rumieniec oblał jej twarz. Ile mieli takich rozmów z podtekstami za sobą, dziesiątki? Dlaczego więc teraz się zawstydziła. Popatrzyli na siebie i do końca zajęć z ust żadnego z nich nie padło ani jedno słowo. W zasadzie wybiegła z sali. Złapał ją przed wejsciem do budynku. Stanął jej na drodze i po prostu zapytał

- " Dokąd idziesz?"

- " Na autobus, muszę się jakoś dostać do domu"- odpowiedziała starając się zachować spokój.

-"Odbiło Ci jeśli myślisz, że pozwolę Ci samej, po nocy tłuc sie autobusami"

- " Odbiło mi? Mati, co mam myśleć skoro od tygodnia sie do mnie nie oddzywasz?"

- " Wsiadaj- popchnął ją delikatnie w stronę auta - musimy pogadac".

Wsiadła, zapieła pasy i czekała na to co ma jej do powiedzenia. Zapalił silnik i odjechał spod uczelni. W milczeniu przemierzyli połowę drogi gdy w końcu zabrał głos

- " Chcesz wiedzieć czemu od tygodnia sie do Ciebie nie oddzywałem."

- " Gdybyś był tak uprzejmy"- odpowiedziała z wyczuwalną ironią

- "Bo chcialaś bym traktował Cię jak wyjątek od reguły, chciałaś bym więcej Cię nie okłamywał, wiec tego nie robiłem. Nie mogę być dłużej Twoim przyjacielem."

Zbladła i zrobiło się jej słabo -"Zrobiłam coś nie tak? Obraziłam Cię?-zapytała- Jeśli tak, to przepraszam. Znasz mnie wiesz ze najpierw mówię potem myślę."Poczuła jak dławią ją łzy.

-"Ty nic nie rozumiesz, prawda? Nic a nic nie widzisz? Nie chce być przyjacielem. Zapytałaś kto mnie tak rozpala? Ty. Pragnę Cię jak wariat. Anka, ja na prawdę chcę żebyś to moje imię krzyczała co noc?"

- "Ty też chyba nic nie rozumiesz- ja na prawde tego chce.."

- "nie żartuj ze mnie"

-" myślisz, że żartuje? Że zrobiłabym to ryzykując swoje dotychczasowe spokojne życie?" Nagle zatrzymał samochód na poboczu. Zacisnął dłonie na kierownicy, popatrzył na nią i wyszeptał

-" Jeśli jutro powiesz, że to był tylko głupi dowcip z Twojej strony to przysięgam, że zniknę z Twojego życia i więcej nie będziesz musiała mnie oglądać.."

- " Nigdy Cie nie okLamałam"- powiedziała ledwie słyszalnym głosem, tak bardzo zaschło jej w ustach.

-" W takim razie mam Ci dużo do wyjaśnienia. Po pierwsze kocham Cie, od bardzo dawna". Wbiło ją w fotel. Jak to od dawna? Od jak kurwa dawna? Miała tyle pytań i bardzo mało czasu na ich zadanie. Musiała wrócić do domu. "Mateusz..- wyszeptala.

-"Nic dzisiaj nie mów, ja też nie jestem gotowy na taką rozmowę. Jeśli do jutra nie zmienisz zdania wszystko Ci opowiem. Prześpij się z wszystkim co do tej pory wiesz"

Gdy dojechali na miejsce, drżał cale jej ciało. Na trzęsących sie nogach wysiadła z auta i poszła do pustego mieszkania. Tomek na szczęście miał nocną zmianę. Kilka minut później odezwał się jej telefon. "Błagam, nie bój się i pozwól mi wszystko wyjaśnić. Kocham Cię chyba odkąd się poznaliśmy . Nie umiem już sobie z tym poradzić, jeśli nie myślisz o mnie w ten sam sposób dam Ci spokój. Zmienię uczelnię. Wyjadę gdzieś daleko. Zrobię wszystko czego będziesz chciała tylko nie każ mi wciąż tego ukrywac.."

Zdołała odpisać tylko jedno słowo :" Zostań"

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • karina 26.09.2017
    Wciagakace :)
  • karina 26.09.2017
    Wciagajace mialo byc :)
  • Biala 223 26.09.2017
    Dzieki :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania