Pisane przy kawie: Egoizm? – felieton

Kiedy można nazwać kogoś egoistą? Definicję tego słowa zna chyba każdy, ale czy każdy potrafi dostosować to określenie do danej osoby? No właśnie. Od pewnego czasu mam okazję obserwować młode małżeństwo. Na pozór idealne, zgrane i kochające się. Akurat co do tego ostatniego nie mam wątpliwości. W końcu kto się czubi, ten się lubi.

Nie dalej jak wczoraj miałem okazję „podróżować” w sprawie sprzedaży bojlera. Mąż nie mógł pojechać sam, bo a: nie ma samochodu (sprawnego), b: był w pracy. Poprosił więc swoją żonę o wyświadczenie przysługi, toć zysk ze sprzedaży owej metalowej tuby wpłynie do wspólnej kasy, więc interes w tym, aby pozbyć się zbędnego grata leży po obu stronach, a może się mylę? Ale mniejsza o większość. Ot po prostu mąż poprosił żonę, nic więcej. Dodam też, że żona miała wolny dzień. Ruszyliśmy w drogę, nasłuchałem się [...] Oj nasłuchałem, że on to egoista, że ona nie może sobie niczego zaplanować, że jej plany są nieważne, że ona na siłownie miała, a to się z koleżanką umówiła i teraz się spóźni, bo egoista nie mógł sam pojechać, że ją gania itd. itp.

No dobrze. I teraz chcę przejść do meritum. Czy owy mąż jest egoistą? Czy poproszenie żony o przysługę, gdy ta ma wolny dzień, a umówmy się, że siłownia może poczekać, koleżanka zapewne też, tym bardziej że i tak miały się spotkać kilka godzin później, jest objawem egoizmu? A może po prostu mężowi się nie chciało jechać? Bo przypuszczalnie samochód by się znalazł, a i chwila czasu też. Czy lamentowanie i awanturowanie się żony i totalne olewanie jej przez męża zakrawa o egoizm? Wolnoć Tomku w swoim domku, niestety to powiedzenie traci na ważności po ślubie. Spotkanie towarzyskie z kolegami wbrew żonie i odwlekanie wszystkiego na jutro. Jutro, jutro będzie futro, jak mówią, a pojutrze po futrze. Żona na siłownię i koleżanek próbuje tym samym męża trzymać w ryzach. Mąż mając, kolokwialnie mówiąc żonę w dupie robi swoje nie przejmując się jej zdaniem. Czas na konkluzje: gdzie tu egoizm?

Myślę, że zarówno jedno, jak i drugie ma w sobie sporo z egoizmu i nie potrafi pójść na kompromisy, potrzebne, a wręcz niezbędne w małżeństwie. No cóż. Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Nuncjusz 10.12.2016
    i dlatego nigdy nie chciałem zony - byłbym okropnym mężem bo jestem egoistą, jak każdy z nas
  • Nuncjusz 10.12.2016
    Nie wiem na ile składnie napisałem swoją myśl - wszyscy, bez względu na płec są egoistami, wiadomo, koszula bliższa ciału - to moje dobro jest najważniejsze
    Oczywiście, czasami jesteśmy skłonni do poświęceń ale to na krótki tylko dystans, później wracamy do swojego egoizmu i czekamy na procenty z tego naszego wcześniejszego poświęcenia więc wypominamy to do porzygu
  • TeodorMaj 10.12.2016
    Nuncjusz taka prawda. Każdy jest egoistą skłonnym od czasu do czasu do poświęceń (dla własnej korzyści w większości i czekaniu na profity).
  • Lotta 10.12.2016
    Myślę że ciężko nie być egoistą w mniejszym czy wiekszym stopniu. W końcu nie siedzimy w niczyjej głowie i nie wiemy czego chce. Owszem można rozmawiać, dogadywać się, ale chyba mamy w zwyczaju martwienie się najpierw o siebie i swoje problemy. Albo pójście na łatwiznę, żeby nam było wygodnie.
  • Enchanteuse 10.12.2016
    Zgadzam się z tobą. Zawsze myślimy przede wszystkim o sobie. Ale czy tak powinno być? Moim zdaniem owszem, ale aż do momentu małżeństwa. Bo jeśli już decydujemy się na ten krok, powinniśmy starać się stawiać tę drugą osobę (może nie na pierwszym) , ale przynaniej na równi z nami samymi.
  • Lotta 10.12.2016
    Enchanteuse, pewnie masz rację... Dla mnie małżeństwo chwilowo brzmi jeszcze bardzo abstrakcyjnie.

    Ps. Niemiecki też jest spoko :)
  • Enchanteuse 11.12.2016
    Lotta , dla mnie tak samo :). Co nie oznacza, że nie zamierzam kiedyś go zawrzeć ;)

    PS: Jaki niemiecki ? xD . Bo nie bardzo ogarniam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania