Po drugiej stronie - PROLOG

Jesteśmy na nieurodzajnej planecie Konarak, na styku płaskowyżu i pustyni, w rejonie zwanym Taar, gdzie leży miasto Nonagon. Jedyne słońce, któremu lokalna ludność nadała imię Surja chyli się właśnie ku zachodowi.

 

Sześciany zadbanych domów na przedmieściach, otulone kulami ciernistych krzewów, zajmują formy większe i bardziej skomplikowane gdy zbliżamy się do centrum miasta. Szare kamienne ulice przecinają kolorowe geometryczne kształty zabudowań w odcieniach żółci, brązu i czerwieni, układając się w kształt równobocznego dziewięciokąta.

 

Panuje tu cisza i spokój, lecz miasto nie jest wymarłe. Gdy o zmroku spada temperatura, zapełnia się tysiącem dźwięków, milknących późną nocą, by następnie obudzić się o brzasku. Pobożni mieszkańcy rozkładają ręcznie plecione, kolorowe maty, klęczą, śpiewają wspólnie pieśni i szepczą modlitwy w języku Starożytnych.

 

Młodzieniec, wysokiego wzrostu, odziany w szary płaszcz z samodziału, przemierza brukowany plac w części centralnej, aby na czas dotrzeć do Obserwatorium. Kaptur skrywa zamyśloną twarz, a szybki i zdecydowany krok świadczą o powadze zadania. Wie, że ten dzień jest najważniejszym dniem w jego życiu.

 

Zbudowana własnoręcznie maszyna, wraz z zaprogramowaną holokabiną, połączy świadomość dwóch osób, odległych o lata świetlne, by współgrały w jednym miejscu, w jednym czasie. Wygodny fotel pośrodku różanego ogrodu będący odzwierciedleniem wymyślonej rzeczywistości, czeka gotowy na pojawienie się gościa.

 

Mężczyzna niepewnie przeczesuje ręką jasne włosy, opadające trochę na oczy i nakłada spiczasty kapelusz. Ma nadzieję, że nikt mu nie przeszkodzi. Po raz ostatni czyta przygotowany wcześniej monolog, by sprawnie nakreślić problem i zaproponować pomoc. Gdy jest gotowy, zdecydowany ruchem opuszcza dźwignię i rozpoczyna transmisję.

 

Gdzieś na drugim końcu galaktyki Drogi Mlecznej czeka na niego dziewczyna, którą wybrał spośród milionów. Widząc jej zielone oczy, ma w głowie pustkę. Pąki kwiatów w Rosarium mienią się tysiącem iskrzących drobinek, tak samo jak jej zielona sukienka. Otaczające go piękno odurza tak mocno, że mknąca kometa i deszcze meteorytów zawierające śmiercionośnego wirusa stają się mniej istotne.

 

Chciałby spędzić z nią całą wieczność, ale możliwości techniczne maszyny są ograniczone. Trzymając ją za rękę, składa obietnicę. „Oczywiście, że się jeszcze zobaczymy. Zrobię wszystko".

 

Holograficzny obraz rozsypuje się i znika, a on zostaje sam w pustym pomieszczeniu.

 

Nie widzi gwiazdy, wokół której krąży trzecia w kolejności planeta zwana Ziemią, skąd pochodzi dziewczyna. Wśród granatu nocnego nieba pyszni się bladoróżową poświatą Soma, ich jedyny naturalny satelita. Przyrzeczenia złożone w świetle księżyca są wiążące.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • zsrrknight 3 miesiące temu
    w ostatnim zdaniu zabrakło kropki.
    Niezłe. Intrygujące, niesztampowe, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Czytam dalej
  • izostworek 3 miesiące temu
    Dziękuję za miły komentarz @zsrrknight
    nie dość, że brak kropki,to jeszcze zdanie zdublowane ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania